NA BIEŻĄCO

Piłsudski był wrogiem czy obrońcą Litwy?

„Józef Piłsudski – wróg czy obrońca niepodległości Litwy?” – pod takim tytułem litewski tygodnik „Veidas”, pisząc w sierpniu o wojnie polsko-bolszewickiej, łamie stereotyp Marszałka jako wroga, do tej pory rozpowszechniony na Litwie.

„Piłsudski i jego wojsko obroniło Polskę, ale uratowało też Litwę przed wprowadzeniem władzy radzieckiej latem 1920 roku” – napisał autor publikacji Jonas Rudokas.

Litewski historyk Antanas Kulakauskas zaznaczył, że „dla litewskich historyków stwierdzenie Rudokasa nie jest nowatorskie”.

„Już od kilku lat na konferencjach, przy kawie otwarcie rozmawiamy o roli, jaką odegrał Piłsudski, o tym, że gdyby nie wojsko polskie, władza radziecka na Litwie zostałaby wprowadzona kilkadziesiąt lat wcześniej. Natomiast w społeczeństwie litewskim osoba Piłsudskiego ciągle kojarzona jest z wrogiem” – powiedział Kulakauskas.

Jego zdaniem, należy też uporządkować Zułów, odległe od Wilna o 60 km miejsce narodzin Marszałka.

„Gdy jadę w tamtą stronę, często widzę autokary z polską rejestracją. Przyjeżdżają tam wycieczki, ale poza trawą tam niczego nie ma” – mówi historyk.

O tym, że w Zułowie urodził się Józef Piłsudski, do niedawna przypominał jedynie dąb zasadzony tam w 1937 roku, dwa lata po jego śmierci. Ostatnio z inicjatywą uporządkowania miejsca narodzin Marszałka wystąpił Związek Polaków na Litwie. Nabył on już na własność działkę w Zułowie, około 3 ha, gdzie rośnie dąb i gdzie kiedyś stał dworek Piłsudskich.

„Godne upamiętnienie tego miejsca jest dla nas sprawą honoru. Za wcześnie jest jeszcze, by mówić o tym, jak Zułów będzie wyglądał za kilka lat. Na razie kosimy tu trawę” – powiedział prezes ZPL Michał Mackiewicz.

W sprawie pomnika w Oranach

Przewodniczący Litewskiej Partii Centrum (LPC), znany działacz z okresu walk o odrodzenie niepodległości Litwy z 1990 roku, Romualdas Ozolas, wystosował oświadczenie do MSZ Litwy, w którym apeluje o nieuleganie presji strony polskiej w sprawie zburzonego w sierpniu pomnika polskich żołnierzy w Oranach.

MSZ Litwy nie zamierza reagować na takiego rodzaju oświadczenia. Ozolas nawołuje w nim o odrzucenie „wybujałych i niczym nieuzasadnionych pretensji MSZ Polski wobec Litwy, jeżeli chodzi o zburzenie zniszczonej już kolumny, która stała przy kościele w Oranach”.

W oświadczeniu mówi się o „absurdalnym wtrącaniu się” sąsiedniego państwa w wewnętrzne sprawy Litwy. „Absurdalnie wygląda próba regulowania z Warszawy kwestii ruin w Oranach. Drogą wymiany not zazwyczaj załatwia się innego rodzaju problemy” – stwierdza się w oświadczeniu Ozolasa. Czytamy w nim, że Polska nadużywa zasad strategicznego partnerstwa i dobrosąsiedzkich stosunków z Litwą i że trzeba położyć temu kres.

Szef departamentu informacji MSZ Litwy Ramunas Macius poinformował, że „ministerstwo nie zamierza reagować na tego rodzaju oświadczenia”.

MSZ Litwy otrzymało notę MSZ Polski, w którym żąda się odbudowy zburzonej kolumny upamiętniającej 18 żołnierzy polskich i jednego litewskiego, którzy polegli w walkach w latach 1919, 1920 i 1923. Lokalne władze oraz wiceprzewodniczący litewskiego Sejmu Česlovas Juršenas obiecali, że kolumna zostanie odbudowana

O nieangażowaniu się Litwy w konflikt polsko-białoruski

Brak zaangażowania strony litewskiej w konflikt polsko-białoruski nie oznacza, że Litwa zmienia swoją politykę wobec reżimu Łukaszenki – napisał tygodnik „Veidas”.

„Wilno usiłuje zachować powściągliwość w trwającym od kilku miesięcy dyplomatycznym konflikcie między Warszawą a Mińskiem, gdyż uważa, że emocje po jednej, jak i po drugiej stronie są w sposób nienaturalny podsycane przez zbliżające się wybory. Jednocześnie litewscy politycy kontynuują politykę demokratyzacji Białorusi” – czytamy w artykule Audriusa Bačiulisa pt. „Między Mińskiem a Warszawą”.

Autor publikacji pisze, że „Łukaszenka bardzo się stara, by dyplomatyczny konflikt w sprawie Związku Polaków na Białorusi wyszedł poza granice Warszawy i Mińska”. W przeciwnym wypadku będzie mu trudno stworzyć wizerunek państwa „otoczonego wrogami”.

Tygodnik wskazuje, że latem Mińsk zaczął w sposób otwarty prowokować konflikt z Litwą. Jak pisze, sypały się oświadczenia, w których Litwa, podobnie jak i Polska, była otwarcie nazywana „wrogim państwem”. Grożono, że Białoruś zrezygnuje z usług portu w Kłajpedzie, który jest punktem tranzytu białoruskich towarów. Wywołano skandal w kwestii składowania odpadów z Ignalińskiej Elektrowni Atomowej, która znajduje się nieopodal granicy z Białorusią. W końcu, mszcząc się za Ignalinę, Białoruś zagroziła, ze zanieczyści rzekę Niemen, budując tuż przy granicy z Litwą największą w Europie fermę tuczu świń.

„Litwa nie uległa tym prowokacjom. (...) Teraz staje się zrozumiałe, dlaczego prezydent Valdas Adamkus złożył wizytę w białoruskiej ambasadzie w Wilnie z okazji wyzwolenia od okupacji niemieckiej, a następnie oznajmił, że „nie powinniśmy odizolowywać się od Białorusi, czy dążyć do jej izolacji” – napisał „Veidas”.

„Zdaniem litewskich dyplomatów, jeżeli chodzi o Białoruś, Litwa stara się więcej działać, niż mówić” – zaznacza tygodnik i przypomina, że inicjatywa pomocy demokratycznemu ruchowi Białorusi była omawiana wiosną podczas wizyty w Wilnie sekretarz stanu USA Condoleezzy Rice. Wilno przyjęło Europejski Uniwersytet Humanitarny, który został zamknięty w Mińsku. Ciągle organizowane są seminaria dla białoruskiej młodzieży, przedstawicieli organizacji społecznych, dziennikarzy.

„Zdaniem naszych dyplomatów, przynosi to dużo więcej korzyści w drodze demokratyzacji Białorusi, aniżeli zimna wojna dyplomatyczna” – napisał tygodnik „Veidas”.

Wiceprzewodniczący Sejmu Česlovas Juršenas poinformował też w sierpniu, że we wrześniu na Litwie odbędzie się Zgromadzenie Parlamentarne NATO poświęcone sprawom Białorusi. Jego celem będzie, jak powiedział, „wypracowanie wspólnej strategii działania wobec sytuacji w tym kraju”.

Przeciwko napływowi taniej siły roboczej z Białorusi

Litewscy socjaldemokraci sprzeciwiają się napływowi niewykwalifikowanej, taniej siły roboczej z Białorusi.

„Rozumiem, że na Litwie brakuje ślusarzy i spawaczy o wysokich kwalifikacjach. Można usprawiedliwić fakt sprowadzania tych specjalistów z Białorusi. Jesteśmy jednak kategorycznie przeciwni temu, by nasza młodzież siedziała bez pracy, a ich miejsca zajęli Białorusini; by byli oni wyzyskiwani i za długie godziny pracy otrzymywali niskie wynagrodzenia” – oznajmiła posłanka partii socjaldemokratycznej Birute Vesaite.

Socjaldemokraci, solidaryzując się z litewskimi związkami zawodowymi, zamierzają zwrócić się do Ministerstwa Spraw Socjalnych i Pracy, „by Białorusinom nie były wydawane zezwolenia na pobyt i pracę na Litwie”.

Kierownictwo największej w krajach bałtyckich sieci handlowej „VP Market” poinformowało, że wkrótce zamierza sprowadzać pracowników z Ukrainy i Białorusi, gdyż tam siła robocza jest tańsza.

Również zakład produkujący meble „Vilniaus baldai” zamierza poszukiwać robotników na Białorusi.

„Liczyliśmy na to, że po wakacjach będziemy mieli więcej chętnych do pracy, ale, niestety, ciągle brakuje nam robotników. Prawdopodobnie trzeba będzie szukać ludzi na Białorusi – w Grodnie i w innych miastach. Tam zostało zamkniętych kilka zakładów i specjaliści, których akurat potrzebujemy, zostali bez pracy” - powiedział dyrektor generalny „Vilniaus baldai” Viktoras Majauskas.

Aleksandra Akińczo

Wstecz