Jego Wysokość SŁOWO

Najbogatszy, najpiękniejszy

W poprzednich odcinkach mówiliśmy o niektórych odmianach stylowych języka polskiego: stylu naukowym, urzędowo-kancelaryjnym, potocznym i publicystyczno-dziennikarskim. Dziś pomówimy o tym najpiękniejszym, zadziwiającym, kryjącym w sobie nieodgadnione tajemnice stylu artystycznym.

O ile w innych stylach na pierwszym miejscu znajduje się funkcja komunikatywna, natomiast inne funkcje, takie jak ekspresywna (wyrazista, sugestywna, odznaczająca się siłą wyrazu) oraz impresywna (nastrojowo-subiektywna, oddająca przelotne wrażenia), są tej najważniejszej podporządkowane, to w stylu artystycznym jest inaczej. Oczywiście, że tekst literacki również pełni funkcję informacyjną, jednakże jest ona, podobnie zresztą jak i ekspresywna czy impresywna, podporządkowana głównej – funkcji estetycznej (poetyckiej). Należy tu dodać, że określenie funkcja poetycka nie oznacza wcale, że chodzi o wiersze. Poezję, podobnie jak przeżycia estetyczne, które mają wywoływać teksty artystyczne, należy rozumieć szerzej. Piękno jest przecież czymś bardzo subiektywnym, a i kanony jego zmieniają się z upływem czasu. Nie każdy dzisiejszy czytelnik potrafi się delektować utworami okresu Młodej Polski. Kiedyś nieodżałowanej pamięci mój kolega redakcyjny, Stefan Gudalewicz, dobrze znający, a co ważniejsze, głęboko czujący literaturę, mówił, że mój ukochany Żeromski jako stylista nie jest dla niego autorytetem i w ogóle do niego nie przemawia. Ja z kolei ku wielkiemu zgorszeniu Barbary Wachowicz nie mogłam się powstrzymać od dość dalekiej od zachwytu oceny „Nieboskiej Komedii” Krasińskiego. Minęło kilkanaście lat i moi młodzi koledzy z szacunkiem i pietyzmem umieścili w muzeum całą bodaj literaturę XIX wieku, rozczytując się w Mrożku, Grochowiaku, Różewiczu.

Powszechnie się uważa, że pojęcie „przeżycie artystyczne” oznacza doznanie jakichś pięknych uczuć, wzruszeń. W literaturze jednak pojęcie to należy rozumieć szerzej i nie żądać od tekstu literackiego, by wzbudzał w nas zachwyt, był piękny. Trudno powiedzieć o utworach wspomnianych wyżej twórców Różewicza czy Grochowiaka (przynajmniej o niektórych), że są piękne, ale nie można im odmówić siły oddziaływania na czytelnika, tego, że potrafią nim wstrząsnąć. Tak więc przeżycie estetyczne rozumiemy jako uświadomione uczucie poddawania się działaniu sztuki, jako pracę wyobraźni. Tołstoj, Prus, Reymont, London, Flaubert czy Stendal nie dlatego są wielkimi pisarzami, że potrafili olśnić czytelnika jakimiś niezwykłymi fabułami. Pisali o miłości, a więc o tym, o czym pisali dziesiątki (jeśli nie setki) tysięcy innych. Chodzi o to, jak pisali. Ostatecznie, lakoniczne streszczenie „Anny Kareniny” staje się banalną, (jeśli nie trywialną) historią trójkąta małżeńskiego: żona, mąż, kochanek. Mniej więcej tak zresztą wygląda to Tołstojowskie dzieło w amerykańskich komiksach. Nie o treść więc chodzi, a o sposób organizowania języka dla przekazania jakiejś treści.

I tu wracam do tego, co powiedziałam na początku: styl artystyczny jest zadziwiający, tajemniczy, nieodgadniony. Dotknie się czarodziej swą różdżką do zwykłego szkiełka, a ono się staje diamentem, dynia – karetą, a Kopciuszek – księżniczką. Podobnie jest z pisarzem. Buduje swoje dzieło, zdawałoby się, z tego samego materiału, który jest dostępny każdemu użytkownikowi języka. Tylko że my budujemy z tych samych słów-cegiełek jakieś małe chatynki, a on – wielkie pałace. Z tych samych słów tego samego języka. „Wróćcie do mnie wszystkie słowa zwykłe/ zapomniane, wytarte, codzienne,/ nowym blaskiem zapalcie się we mnie” – pisał Tuwim, poeta, który potrafił te „zapomniane, wytarte, codzienne” w nowe przystroić blaski.

O wartości utworu literackiego, o możliwości wywołania przeżyć estetycznych u czytelnika decyduje pomysłowość w posługiwaniu się środkami językowymi, umiejętność wydobywania ze znaczeń nowych treści. Artysta (a jest artystą twórca literatury pięknej) w odróżnieniu od zwykłych śmiertelników ma prawo przekraczać normy językowe: na przykład, tworzyć wyrazy nic nieznaczące (Słopiewnie Tuwima, wiersze Leśmiana), modyfikować je, wyposażać w nowe treści. W tekście literackim ma prawo obywatelstwa (zwrot ten, bodaj po raz pierwszy użyty przez Mickiewicza w wierszu „Do przyjaciół Moskali” zyskał taką popularność, że jest już używany bez cudzysłowu) wszystko to, co w wypowiedzi codziennej zakłócałoby porozumienie się między ludźmi.

Najczęściej stosowanymi środkami artystycznymi w utworach literackich są bodajże przekształcenia znaczeń wyrazów dzięki umieszczeniu ich w niecodziennych kontekstach. Do takich przekształceń należą: epitet (określenie poetyckie), metafora (przenośnia), peryfraza (omówienie), porównanie, symbol, alegoria. Niezrównanym mistrzem porównań poetyckich była Maria Pawlikowska Jasnorzewska. Oto wiersz Pod kościołem.

Niebo pobladłe z tęsknoty,

złote liście toczą się kołem...

Moja miłość była jak gotyk.

Siedzę teraz jak pod kościołem...

Oto Październik, widziany oczyma czy też odczuwany sercem kogoś bardzo smutnego:

Brzozy są jak złote wodotryski.

Zimno jest jak w ostatnim liście.

A słońce jest jak ktoś bliski,

który ziębnie i odchodzi. Lecą liście.

Już wielu pokoleniom znane są strofy Słowackiego o języku, który ma być „jak piorun jasny, prędki, a czasem cichy jako pieśń stepowa, a czasem jako skarga nimfy, miętki, a czasem piękny jak aniołów mowa...” Porównania są tu wzbogacone epitetami: giętki, jasny, prędki, cichy, piękny, miętki (Dziś, oczywiście, powiemy miękki, choć na Wileńszczyźnie ta dawna forma miętki nadal jest żywa). I jeszcze jedno porównanie, chyba najsławniejsze w naszej literaturze: porównanie ojczyzny do zdrowia. Tak, dobrze się domyślają czytelnicy. To z inwokacji „Pana Tadeusza”.

Wypada też sięgnąć po jakiś przykład z prozy, bowiem i tam porównania kwitną bujnym kwieciem. Oto ironiczny nieco obraz subiekta Mraczewskiego z powieści Prusa „Lalka”: Mraczewski stał już przy pannie Izabeli zarumieniony jak wiśnia, pachnący jak kadzidło, z głową pochyloną jak kita wodnej trzciny.

Mówiąc o środkach artystycznych w utworach literackich, nie sposób pominąć takiego środka stylistyczno-składniowego, jak inwersja, czyli przestawnia. W języku polskim, w odróżnieniu od języków typu pozycyjnego (np. angielskiego) szyk zdania nie jest tak ważny, znaczący. Użytkownicy polszczyzny mają dość dużą swobodę rozmieszczania wyrazów w zdaniu bez naruszenia w sposób zasadniczy jego treści. Jednakże swoboda ta ma swoje granice, nie oznacza dowolności. Pamiętać należy, że wszelkie odchylenia od normy pociągają za sobą wyraźne przesunięcia akcentów logicznych. Muszą więc mieć swoje uzasadnienia.

O wiele większą swobodę w operowaniu inwersją, czyli przestawnią mają twórcy. Częstość stosowania tego środka stylistycznego była różna w poszczególnych okresach historii języka polskiego. Szczególnie utwory osiemnastowiecznych pisarzy dostarczają wielu przykładów szyku przestawnego. „Za gorliwość dla miłej Ojczyzny/ Zacnego czoła bluszcz okryje blizny” – czytamy u D. Kniaźnina. A i w późniejszych okresach szyk przestawny, choć nie tak zawiły, występuje w różnych stylach języka pisanego, zwłaszcza w utworach literackich, gdzie zresztą najmniej razi. Wiele przykładów inwersji znajdujemy w prozie Elizy Orzeszkowej. Jutro po obiedzie przybiegnę do ciebie, aby ci o moich balowych opowiedzieć tryumfach („Pan Graba”). Dziś ta często spotykana w utworach Orzeszkowej przestawnia razi nas nieco swą staroświeckością, nienaturalnością, ale przez współczesnych pisarki uważana była za zaletę jej stylu. Teodor Jeż uważał to za ponętną tajemnicę stylu pisarki. Dodajmy, że przestawnią nie gardził również Żeromski.

We współczesnych utworach literackich przestawnię spotykamy coraz rzadziej, co jest rzeczą całkiem naturalną, bowiem inne mamy czasy, a co za tym idzie – inną literaturę. Nie potępiajmy jej jednak w czambuł. W poezji nawet i dziś potrafi stworzyć niewytłumaczalny urok. Przez wiele lat moje dziecięce serce „wprawiały w podziw słodki” (Tuwim) przeczytane w jakiejś książczynie bez początku i końca słowa: „I gdy mi wspomnień dzwon dziś dzwoni, /stary żal moim jest dzwonnikiem”. Po latach już, jako studentka, kupiłam w otwartej właśnie przy ulicy Kalwaryjskiej polskiej księgarni pięciotomowe wydanie poezji Leopolda Staffa i tam znalazłam te czarodziejskie słowa z nie jedną, lecz kilkoma inwersjami. Spróbujmy pozwolić tym słowom grzecznie stanąć w „normalnym” szyku: Gdy dziś dzwoni mi dzwon wspomnień, moim dzwonnikiem jest stary żal. Niby to same zdanie, te same słowa, ale czar gdzieś znikł. Rozumiem, że nie tylko o przestawnię tu chodzi, ale i o zmianę rytmu, a jednak... To drugie zdanie odarte zostało nie tylko z rytmu, ale też z piękna i tajemnicy. Tajemnicy, której nie umiem wytłumaczyć, ale wiem, że jest w Staffowskim wersie. I myślę, że ta tajemnica stanowi o poezji.

Jednak z artystycznymi środkami wyrazu jest tak jak z lekami: te same jednych leczą, innych kaleczą. To, co stanowi urok i piękno poezji, stylu artystycznego, w stylach nieartystycznych może być wadą, więcej – może je ośmieszać lub czynić niezrozumiałymi. Zdanie: Anna od wielu lat pracowała z Jadwigą w redakcji, którą bardzo lubiła można rozumieć dwojako, bowiem nie wiadomo, kogo Anna lubiła, Jadwigę czy redakcję, bo przecież i Jadwigę, i redakcję można lubić. Tu chodziło o Jadwigę. A więc poprawnie zdanie to powinno brzmieć: Anna od wielu lat pracowała w redakcji z Jadwigą, którą bardzo lubiła. Podobnie jest ze zdaniem z dziennika: Na miejscu wypadku policja znalazła kompletnie pijanego właściciela samochodu, we krwi którego wykryto 5,5 prom. alkoholu. Logika podpowiada nam, że to właściciel samochodu był pijany, natomiast budowa zdania wskazuje na pijany samochód. Chodzi bowiem o to, że zgodnie z zasadami budowania zdań wyrazy określające w zdaniu podrzędnym odnoszą się do ostatniego wyrazu w zdaniu głównym. Powyższe przykłady ilustrują nie tylko przestawny szyk wyrazów, lecz i błędy syntaktyczne. W zdaniu: Tymczasem sąd rejonowy naruszycieli jedynie ostrzega lub wyznacza grzywny w wysokości 50 litów nie dopatrzymy się wyraźnego błędu składniowego. Jednak stylistycznie jest ono niepoprawne. Dopełnienie naruszycieli należy do grupy orzeczenia (ostrzega), a nie podmiotu (sąd). Zbudowane w ten sposób zdanie jest dwuznaczne. Można zrozumieć, że chodzi o jakiś sąd rejonowy naruszycieli, który jedynie ostrzega (nie wiadomo kogo) lub wyznacza grzywny. Poprawnie pod względem stylistycznym zdanie to należało zbudować następująco: Tymczasem sąd rejonowy jedynie ostrzega naruszycieli lub wyznacza im grzywny w wysokości 50 litów.

O stylu dziennikarskim mówiliśmy w jednym z poprzednich odcinków, jednakże do tematu tego będziemy jeszcze wracać, bowiem przeciętny czytelnik o wiele częściej ma do czynienia ze stylem dziennikarskim niż artystycznym. Jest to bowiem język gazet, nie zawsze starannie redagowanych jakże licznych dziś pism kolorowych, radia, telewizji. Styl artystyczny, ten najbogatszy, najpiękniejszy, to od święta. A na co dzień coraz częściej wkracza do naszego potocznego języka styl dziennikarski. Warto więc poświęcić mu nieco więcej uwagi w naszych rozmowach o polszczyźnie.

Łucja Brzozowska

Wstecz