XII Wileńska Pielgrzymka Rowerowa – do Jana Pawła II

Nasze świadectwo miłości

Tegoroczna Pielgrzymka Rowerowa z Wilna do Rzymu, spod Ostrej Bramy do grobu Ojca Świętego Jana Pawła II, przed XX Światowymi Dniami Młodzieży w Kolonii, była nie tylko dla nas – jej uczestników – ważnym wydarzeniem religijnym, ale też została dostrzeżona w krajach Europy. Ta pielgrzymka trwa nadal w naszych sercach i rodzinach. Wpisała się w poczet świadectw miłości młodzieży świata do papieża Jana Pawła II. Oddaliśmy Jemu hołd w młodzieżowym stylu, ofiarując modlitwę i trud kolarskiego pielgrzymowania na szlaku 3104 km, na terenie siedmiu państw: Litwy, Polski, Czech, Niemiec, Austrii, Włoch, Szwajcarii.

Pielgrzymka miała swój początek 20 lipca u stóp Matki Bożej Ostrobramskiej, gdzie w 1993 roku modlił się Jan Paweł II. Dwunastoosobowa grupa młodzieży na czele z pomysłodawcą oraz organizatorem wileńskich pielgrzymek rowerowych ks. hm. Dariuszem Stańczykiem ruszyła w kierunku kościoła Ducha Świętego, by wyprosić potrzebne łaski Boże przed pierwszym obrazem Jezusa Miłosiernego. Po czym pielgrzymi stawili się na miejscu objawień Pana Jezusa świętej s. Faustynie Kowalskiej na Antokolu, gdzie przed 70. laty została Jej podyktowana Koronka do Miłosierdzia Bożego.

Pielgrzymka nasza miała niezwykle ciekawe symbole: było nas dwunastu, jak dwunastu apostołów; czas trwania pielgrzymki wynosił 33 dni - tyle, co Jezus miał lat, gdy umarł. Uświadamialiśmy sobie, że jechaliśmy w roku śmierci kochanego Rodaka Jana Pawła II, więc modliliśmy się o rychłą Jego beatyfikację oraz kanonizację, przez co czuliśmy stale Jego opiekę. Wierzę, że właśnie Jan Paweł II postawił tak wiele dobrych ludzi na trasie naszej pielgrzymki. Miesięczna wyprawa po Europie na rowerach, to wielkie koszty, ale Bóg sprawił tak, że w wielu miejscach ludzie nas przyjmowali z otwartymi ramionami, zaskakiwali nas swoją gościnnością i hojnością. Na przykład, ksiądz proboszcz z parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli w Krotoszynie, oprócz podłogi na nocleg, zapewnił nam pyszne posiłki, co więcej, zaprosił całą grupę na basen.

Tradycją jest, że każdego roku wśród pielgrzymów zmieniają się poszczególne osoby, dochodzą nowe. Tak też się stało w tym roku: mieliśmy pięciu nowych uczestników. Grupa pięknie się zgrała i to również miało wielkie znaczenie w pokonywaniu kolejnych kilometrów, bo dziewczęta podtrzymywały chłopaków na duchu, zaś chłopcy, w dosłownym znaczeniu, pomagali dziewczętom w jeździe pod górki.

Uczestnikami pielgrzymki rowerowej byli: organizator ks. Dariusz Stańczyk; kierowca pielgrzymkowy Dariusz Babkin – student 4 roku ekonomii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (KUL); Bartłomiej Świąder – uczeń liceum w Łodzi; Paweł Baranowski – student 3 roku inżynierii VGTU (Wileński Uniwersytet Techniczny im. Giedymina); Piotr Balonis - student 3 roku inżynierii VGTU; Albert Narwojsz – student 3 roku inżynierii komputerowej VGTU; Marek Tomaszewicz – maturzysta; Paweł Sapkiewicz – maturzysta; Joanna Świąder – studentka 2 roku architektury Politechniki Łódzkiej; Alina Zajankowska – studentka 3 roku historii KUL; Justyna Czikilowa - studentka 1 roku zarządzania VGTU; Dorota Siwińska - studentka 3 roku inżynierii VGTU.

Trasa pielgrzymki nie była łatwa do przebycia, szczególnie w chwilach wyczerpania fizycznego. Kolana bolały niejednego pielgrzyma, mięśnie również strajkowały - potrzebne były stałe masaże, prysznice, ale chęć przebycia całej trasy, pokonania samego siebie była tak wielka, iż jechaliśmy dalej. Pomagały codzienne Msze święte, modlitwy przed i po posiłkach, znak krzyża czyniony przed wsiadaniem na rower.

Pierwszy dystans pielgrzymki (680 km), od Ostrej Bramy w Wilnie do Ostrej Bramy w Skarżysku Kamiennej, był chyba najtrudniejszy. Młodzież zmagała się sama z sobą, gdyż bolały mięśnie, a i pogoda nas nie pieściła. U Matki Bożej Miłosiernej w Skarżysku mieliśmy dzień odpoczynku. Piękne są wieczorne apele przed obrazem Pani Ostrobramskiej, ukoronowanej koronami papieskimi Jana Pawła II. W niedzielę po Mszy świętej otrzymaliśmy zaproszenie na poczęstunek do rodzin żołnierzy Armii Krajowej, bliskich dla ks. Darka. Zostaliśmy mile zaskoczeni ciepłym, serdecznym przyjęciem. Była tam również para małżeńska lekarzy okulistów, którzy złożyli ofiarę na naszą dalszą podróż – na znak wdzięczności księdzu Darkowi za pomoc sprzed kilku lat. My zaś upiększyliśmy nasze spotkanie śpiewem oraz obiecaliśmy modlitwę w intencji gościnnych gospodarzy i darczyńców.

Nie pozostanie bez śladu w naszej pamięci zwiedzanie średniowiecznego klasztoru ojców Cystersów w Wąchocku.

Jednym ze wspaniałych dni był odpoczynek w Pradze. Gościliśmy u księdza Andrzeja. Jako że była to niedziela, poszliśmy na Mszę św. w języku czeskim do pobliskiego kościoła. W małej wspólnocie parafialnej poczuliśmy się jak w dużej rodzinie, zostaliśmy przyjęci bardzo ciepło. Ludzie się cieszyli ze spotkania z pielgrzymami jadącymi „na kole” (czeski). Mając jeden dzień do zapoznania się z Pragą, po nabożeństwie udaliśmy się na miasto, gdzie w pośpiechu zaliczaliśmy kolejne zabytki, by kiedyś tu jeszcze wrócić i wszystko dokładnie jeszcze raz zwiedzić.

Dalsza trasa przebiegała przez Niemcy – ojczyznę papieża Benedykta XVI. Odwiedziliśmy miejsca, związane z życiem i pracą ks. Josepha Ratzingera - małe miasteczko Marktl, gdzie się urodził, Ratyzbonę (Regensburg), gdzie przez 20 lat wykładał na uniwersytecie, Altötting. Modliliśmy się również na grobie rodziców i siostry Ojca Świętego. W ten sposób, zwiedzając miejsca pamiętające Josepha Ratzingera, zapoznawaliśmy się z obecnym następcą świętego Piotra.

Wjeżdżając w pasma górskie Alp w Austrii serca nasze mdlały z zachwytu patrząc na trzytysięczniki. Ten kraj zadziwił nas bogactwem pięknych krajobrazów oraz bardzo dobrą nawierzchnią dróg, co dla kolarzy jest szczególnie ważne. Na trzeci z kolei odpoczynek wybraliśmy piękne miasto turystyczne pośród gór, Innsbruck. Podziwialiśmy urok jego starówki oraz zabytków, robiliśmy zdjęcia pamiątkowe.

Słoneczna Italia przywitała nas chłodnym deszczem, ale skoro tylko dojechaliśmy do Bolzano, już następnego dnia towarzyszyły nam upały. Włochy sprawiły największe wrażenie na pielgrzymach. Jak mówiło wielu, jest to zupełnie inny świat: przyroda, zabudowania, styl bycia ludzi. Poczuliśmy się gośćmi w kraju „makaroniarzy”, ponieważ wszędzie, gdzie nas częstowano posiłkami, dostawaliśmy pyszną włoską pastę. Spróbowaliśmy również słynnej włoskiej pizzy oraz cappuccino. Nasze oczy cieszyło bogactwo i wzniosłość architektury sakralnej we Włoszech, piękne miasteczka prowincjonalne mieszczące się na górach, zbudowane w jednym stylu architektonicznym, jak na przykład średniowieczny Asyż czy gotycka Florencja.

Głęboko wzruszyło nas spotkanie z popularnym we Włoszech kardynałem E. Toninim w Rawennie. Mieliśmy zaszczyt uczestniczyć we Mszy świętej dla księży emerytów. W końcu Mszy św. kardynał życzył młodzieży udanej przyszłości, by dalsze życie ułożyło się pomyślnie, a każdy z nas usłyszał powołanie w swoim sercu. Cieszył się, że jedziemy, że mamy tyle sił i odwagi na tak trudne wyzwania, ale uprzedził, że i w dalszym naszym życiu będą róże, ale z kolcami, dlatego powtórzył nam, byśmy nie rezygnowali z osiągania wysoko postawionych celów. W Rawennie, nie dysponując dostatecznym czasem, zaliczyliśmy najbardziej warte uwagi obiekty: grób Dantego Alighieri, bizantyjską katedrę San Vitale ze słynnymi mozaikami, no i wąskie uliczki miasta, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę.

Staraliśmy się zwiedzić najciekawsze miejsca w miastach, przez które przejeżdżaliśmy bądź mieliśmy noclegi. Nie sposób zapomnieć katedrę św. Wacława w Pradze czy Najświętszej Maryi Panny w Ratyzbonie, a zwłaszcza - najcudowniejszą - w Mediolanie. Tak samo zaiskrzyła w nas ciekawość do Florencji, którą zwiedzaliśmy o czwartej nad ranem w drodze do Kolonii. Zaspani i zmęczeni, ale pełni podziwu, spacerowaliśmy wąskimi uliczkami, podziwialiśmy słynne rzeźby, piękno budowli ratusza, uniwersytetu, katedry kwiatów. Wędrowaliśmy również po Padwie, Asyżu, Serra de Conti, skąd ksiądz Darek zabrał nas do słynnego sanktuarium w Loreto - miasteczka, do którego został przeniesiony domek, niegdyś zamieszkiwany przez Matkę Bożą. Odwiedziliśmy groby polskich żołnierzy, spoczywających przy bazylice Matki Bożej Loretańskiej. Na całej trasie pielgrzymkowej odwiedziliśmy wiele grobów świętych: Antoniego z Padwy, Klary i Franciszka z Asyżu, biskupa Walentego, apostołów Piotra i Pawła. Modlitwy u grobów tych świętych roznieciły w nas zapał dążenia do lepszego, godziwego życia. Zapałaliśmy również chęcią powrotu do tych miejsc i dokładniejszego ich zwiedzenia.

W wigilię uroczystości Wniebowzięcia NM Panny 14 sierpnia, kiedy słońce chyliło się w niedzielne popołudnie ku zachodowi, o godz. 19.00 rowery zatrzymały się przed Placem Bazyliki św. Piotra w Watykanie. Uklękliśmy… i ze łzami w oczach skierowaliśmy wzrok w stronę bazyliki - brakowało słów, by wyrazić swoje uczucia. Byliśmy pełni wdzięczności Bogu za dar pielgrzymowania, za to, że wszyscy dotarli żywi i zdrowi do celu.

Już następnego dnia śpieszyliśmy z wizytą do grobu Ojca Świętego Jana Pawła II. Ludzi było tak wielu, że nie mieliśmy gdzie zatrzymać się na modlitwę. Kompensowaliśmy to drugiego dnia pobytu w Rzymie: o 7.00 mieliśmy Mszę świętą w podziemiach bazyliki, w kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej, blisko grobu Jana Pawła II. Gorąco modliliśmy się o beatyfikację i kanonizację Papieża Polaka. Pamiętaliśmy w modlitwach również o naszych bliskich, którzy czekali na nas w domu, trzy tysiące kilometrów od Rzymu, a także o pielgrzymach, którzy odeszli do Pana. Każdy jechał z własnymi intencjami, skrytymi głęboko w sercu, wszystkie nasze prośby przedstawiliśmy Bogu w cichej modlitwie przy grobie Ojca Świętego Jana Pawła II z głęboką wiarą, iż zostaną wysłuchane. Dziękowaliśmy również za wszystkich dobrodziejów pielgrzymki z Wilna, Warszawy czy spotykanych na trasie.

Na zapoznanie się z Wiecznym Miastem Rzymem mieliśmy dwa dni. Udało nam się zwiedzić podstawowe i najsłynniejsze antyczne jego zabytki, zrobić na ich tle zdjęcia pamiątkowe oraz… przeniknąć się chęcią powrotu tutaj, by znów modlić się na świętych schodach, sprowadzonych przez św. Helenę i w bazylikach rzymskich, spacerować po Forum Romanum, spojrzeć na potężne Koloseum. Z nutką żalu pożegnaliśmy Rzym, by w nocy z 16 na 17 sierpnia ruszyć w stronę Kolonii. Wykorzystaliśmy szansę, by pojechać przez piękną Szwajcarię, po drodze zwiedzając Florencję czy wspomnianą słynną katedrę gotycką w Mediolanie, gdzie spoczywa św. Karol Boromeusz, patron papieża Karola Wojtyły.

Pobyt w Niemczech na Światowym Dniu Młodzieży w Kolonii – to wielkie przeżycia, ale i… pewne rozczarowania. Nigdy jeszcze żaden z nas nie oglądał w jednym miejscu tak wielu „kolorowych” ludzi, nie słyszał tylu języków i nie widział tak wielu różnych flag. Obcowaliśmy ze wszystkimi: śpiewaliśmy z rozśpiewanymi Argentyńczykami, Meksykanami, mamy zdjęcia z Wietnamczykami oraz Afrykańczykami. Wszyscy uczestnicy Dni Młodzieży spotkali się w miejscu przygotowanym specjalnie na Mszę świętą z papieżem Benedyktem XVI. Mnóstwo flag, morze rąk młodych ludzi witało Namiestnika Świętego Piotra. Po adoracji Przenajświętszego Sakramentu młodzi z całego świata spoczywali na tym samym polu, w oczekiwaniu na jutrzejszą Mszę świętą. Co prawda, zdziwiło nas, iż prawie wszystkie modlitwy odmawiane były w języku niemieckim. Zasmucił nas również brak dialogu papieża z młodzieżą. Nie odczuwaliśmy tego ciepła, po które tam przybyliśmy… Nie przesłoniło to jednak naszej radości z wielkiego sukcesu dotarcia do celu: do grobu Jana Pawła II.

W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze do Magdeburga, Poczdamu oraz Berlina.

Rodzice uczestników pielgrzymki oraz młodzież pragną serdecznie podziękować ks. Dariuszowi Stańczykowi za organizację pięknych wakacji, a wszystkim wspierającym nas dobrodziejom - Samorządowi Rejonu Wileńskiego i Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, kapłanom i ludziom spotkanym na trasie - za hojność i dobroć serc. Obiecujemy, że będziemy starać się ze wszech sił dzielić się tą dobrocią, której doświadczyliśmy, z pielgrzymami napotkanymi na naszej drodze życia.

Dorota Siwińska, hufcowa Wileńskiego Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej

Wstecz