ZARZĄD GŁÓWNY ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE

OŚWIADCZENIE

W SPRAWIE INCYDENTU ZBURZENIA POMNIKA W ORANACH I PUBLICZNEJ WYPOWIEDZI

WICENACZELNIKA OKRĘGU WILEŃSKIEGO W SPRAWIE SZKOLNICTWA NA WILEŃSZCZYŹNIE

Wilno, 8 września 2005 r.

Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie jest zbulwersowany występującymi ostatnio na Litwie antypolskimi posunięciami, w których biorą też udział przedstawiciele i wysocy urzędnicy Państwa Litewskiego. Uważamy, że takie zachowanie wobec najliczniejszej na Litwie i lojalnej wobec swojego państwa mniejszości narodowej jest niedopuszczalne, szczególnie w świetle strategicznego partnerstwa i wzorowych stosunków polsko-litewskich. Do nierozwiązywanych od lat problemów społeczności polskiej – m.in. tak bolesnych, jak zwrot ziemi – a wynikających z nieprzestrzegania własnego ustawodawstwa przez urzędników państwowych, doszły ostatnio karygodne posunięcia i wypowiedzi, wobec których nie możemy być obojętni.

W sierpniu br. w Oranach został zniszczony pomnik upamiętniający miejsce pochówku polskich żołnierzy poległych w walce z bolszewikami w 1920 roku. Przed dziesięciu laty, mimo że dotychczasowe groby nikomu nie zawadzały, szczątki żołnierzy z miejsca pochówku przy kościele zostały przeniesione na miejscowy cmentarz. Zgodnie z ówczesnym porozumieniem, pomnik-kolumna, upamiętniający bohaterstwo poległych żołnierzy, również miał zostać przeniesiony na cmentarz. Stało się jednak inaczej, za pozwoleniem władz samorządowych, z lekceważeniem międzynarodowych porozumień i bez uzgodnienia ze stroną polską, pomnik po prostu wyburzono. Mało tego, zapewnienie oficjalnych przedstawicieli Państwa Litewskiego, że pomnik zostanie odbudowany, niektórym politykom dało pożywkę do antypolskich wypowiedzi w prasie litewskiej. Zwracamy się do rządu Republiki Litewskiej z prośbą o podjęcie praktycznych kroków zapobiegających takim aktom wandalizmu w przyszłości, a także o niezwłoczną odbudowę zniszczonego pomnika z określeniem wykonawcy i źródła finansowania.

Jako kolejny antypolski wyskok społeczność polska na Litwie odebrała wywiad udzielony dziennikowi „Respublika” przez wicenaczelnika, w tym czasie p.o. naczelnika, okręgu wileńskiego Arvydasa Klimkevičiusa z okazji inauguracji nowego roku szkolnego.

Określenia użyte przez pana Klimkevičiusa mniej by raziły w ustach przedstawiciela jakiejś skrajnej nacjonalistycznej partii. Natomiast w wypowiedziach wysokiej rangi państwowego urzędnika brzmią skandalicznie, obrażają całą społeczność polską Litwy. Bo jak inaczej odebrać określenie polskiej społeczności na Litwie, w tym też nauczycieli, mianem „piątej kolumny”? Czyją to „piątą kolumną” jesteśmy? Może by pan Klimkevičius raczył to wyjaśnić. Bo z tekstu wynika, że albo p.o. naczelnika okręgu nie rozumie znaczenia określenia „piąta kolumna”, albo świadomie obraża i prowokuje najliczniejszą na Litwie mniejszość narodową.

Tak samo za co najmniej obraźliwe dla tysięcy absolwentów oraz obecnych uczniów i nauczycieli szkół z polskim językiem nauczania uważamy stwierdzenie, że polskie dziecko tylko po ukończeniu szkoły z litewskim językiem wykładowym będzie mogło zintegrować się ze społeczeństwem kraju oraz poznać jego kulturę. Dziwi nas, że urzędnik tej rangi nie wie (albo taką niewiedzę udaje), iż również w polskich szkołach na Litwie język państwowy jest wykładany na wysokim poziomie, a absolwenci tych szkół nie mają najmniejszych problemów ani z integracją, ani z poznaniem litewskiej kultury. Świadczy o tym chociażby fakt, że młodzież po polskich szkołach z powodzeniem studiuje zarówno w kraju jak i za granicą, a po uzyskaniu dyplomów osiąga duże zawodowe sukcesy, które służą też rozwojowi Państwa Litewskiego. A dobra znajomość języka ojczystego i innych tylko ubogaca każdego obywatela, szczególnie w dobie globalizacji.

Jako nieporozumienie przyjmujemy twierdzenie pana Klimkevičiusa, że dzieci z polskich rodzin na Wileńszczyźnie pożywienie, ciepło, przyjaciół i zrozumienie mogą znaleźć jedynie w litewskich szkołach. Wydaje nam się, że państwo demokratyczne powinno jednakowo dbać o wszystkie dzieci, niezależnie od ich narodowości. Dyskryminacja polskich dzieci poprzez lepsze finansowanie szkół litewskich nie może być powodem do przechwałek. P.o. naczelnika okręgu, jako przedstawiciel państwa, powinien wiedzieć, że wszyscy obywatele, za pośrednictwem płaconych podatków, jednakowo łożą na utrzymanie i rozwój oświaty. Szkoły z polskim językiem nauczania, wbrew temu, że są finansowo dyskryminowane, ogromnym wysiłkiem samorządów i kadry pedagogicznej również stwarzają warunki, by dzieci w szkole znalazły nie tylko ciepło i pożywienie, ale też język ojczysty, poprzez który, jak wiadomo, najlepiej opanowuje się wiedzę i poznaje świat.

Pan Klimkevičius natomiast twierdzi, że „w szkołach okręgu wileńskiego około 90 proc. dzieci pochodzi z rodzin wspieranych socjalnie” i tylko litewska szkoła może być dla nich „najjaśniejszym miejscem w życiu”. Kuszenie rodziców, szczególnie tych najbiedniejszych, do litewskich szkół obietnicą bezpłatnych posiłków czy „wszystkich wygód”, w ustach wysokiego państwowego urzędnika brzmi co najmniej niemoralnie.

Zwracamy się do władz Republiki Litewskiej z prośbą o ustosunkowanie się do wypowiedzi pełniącego obowiązki naczelnika okręgu wileńskiego Arvydasa Klimkevičiusa i wyjaśnienie czy Państwo Litewskie utożsamia się z takimi poglądami, czy jest to tylko nacjonalistyczna nadgorliwość urzędnika, który to państwo reprezentuje?

Michał Mackiewicz, Prezes ZPL

Wstecz