Rodacy za granicą

Polonia grecka

Polonia grecka jest najmniej znaną w Europie. Zamieszkuje głównie Ateny, gdzie znajduje się jedna z największych szkół polskich poza granicami kraju; polskie duszpasterstwo prowadzone przez ojców jezuitów; polskie: przedszkola, stowarzyszenia, sklepy i czasopisma.

Jedną z najbardziej zasłużonych organizacji polskich w Atenach jest „Klub Polski”, który powstał w roku 1977 i przez pierwsze lata działał nieformalnie. Zabiegi zaś o jego legalizację skończyły się dopiero w roku 1989 – opowiadała mi w Atenach jego wieloletnia prezes – pani Małgorzata Zangles.

Początkowo proponowano nam powołanie związku przyjaźni polsko-greckiej czy polsko-greckiej organizacji kulturalnej. Na organizację polską Grecy zgodzić się nie chcieli. Myślę, że nam wówczas nie ufali i nie widzieli potrzeby tworzenia polskiego klubu w Atenach. Może też dlatego, że uważali nas wtedy za komunistów.

W latach osiemdziesiątych i później zdarzały się w Grecji naprawdę dziwne rzeczy. Tak było np., podczas nabożeństwa w kościele polskim wkroczyła grecka policja z pałkami. Polacy, podpisujący się „wspólnota emigrantów polskich w Grecji” wystosowali po tym wydarzeniu oficjalny protest, kierując go na ręce prezydenta i premiera Grecji oraz szefów partii politycznych.

W proteście tym czytamy m.in.: Pragniemy zaapelować do wszystkich mężów zaufania Narodu Greckiego obradujących w Parlamencie Narodowym o wysłuchanie naszego głosu oraz o rozważenie problemu emigrantów polskich w Grecji w sposób najbardziej humanitarny. Mamy nadzieję, że ze względu na wielkie demokratyczne tradycje Narodu Greckiego, Waszą decyzją nie dojdzie już więcej do pognębienia słabszych, oczekujących chwilowej pomocy, istnień ludzkich.

Dziś wiele się już zmieniło. Szczególnie na początku lat dziewięćdziesiątych. Grecja stała się wówczas krajem demokratycznym, upadła tam dyktatura pułkowników.

„Klub Polski” mieścił się od samego początku w obecnym budynku, znajdującym się niemal w centrum Aten – opowiada dalej pani prezes M. Zangles. – Zaczynaliśmy od remontu zrujnowanej kamienicy. Nasi członkowie i sympatycy sami, za swoje pieniądze i tylko swoimi siłami, doprowadzili budynek do obecnego stanu. Najwięcej serca, pracy i pieniędzy włożył w odbudowę Klubu Krzysztof Mazur, mieszkający dziś w Kanadzie.

Naszym celem i zadaniem było niesienie pomocy najbardziej potrzebującym. Pracowaliśmy zawsze społecznie, pomagając rodakom z kraju, przebywającym w Grecji czasowo, nie zawsze do końca legalnie. Podobnie zresztą pracowały wówczas inne organizacje polonijne.

W Klubie wydawana była w latach 1988-1991 polska gazeta. Brak odpowiednich funduszy nie pozwolił jednak na zbyt długie jej funkcjonowanie. Organizowano tu też polskie święta narodowe – np. 3 Maja czy 11 Listopada. Wspólnie z towarzystwem polsko-greckim prowadzono kurs języków greckiego oraz angielskiego. Istniało w nim ponadto polskie przedszkole, do którego uczęszczały dzieci emigrantów. Zbierano również pieniądze dla najbardziej potrzebujących. Tłumaczyliśmy wszystkim potrzebującym dokumenty na grecki. W roku 1992 załatwiłam dla blisko dwóch tysięcy ludzi świadectwa o ich niekaralności. Nasi społecznicy prowadzili także działalność informacyjną dla polskich emigrantów, którzy nie znali prawa greckiego. Tu odbywały się wreszcie zebrania działaczy „Solidarności”. Tak było do roku 1993.

W latach 1987-1991 w Grecji znajdowało się ponad 200 tysięcy Polaków, najwięcej w Atenach. Grecja była dla nich krajem tranzytowym w drodze do Kanady i dalej. Wielu naszych rodaków otrzymywało w Grecji jakieś zasiłki i zamieszkiwało w polskich hotelach, czekając na wymarzoną wizę do Ameryki.

Dawniej Polacy czuli się w Grecji nie zawsze najlepiej. Nie znali języka, nie chodzili do cerkwi prawosławnej, nie posyłali swoich dzieci do szkół greckich. Prawosławnym zresztą Grekom brakowało zawsze tolerancji w stosunku do obcych, szczególnie, że Polacy byli w zdecydowanej swej większości katolikami.

Sytuacja zmieniła się zdecydowanie dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych. Nad Morze Egejskie zaczęli przyjeżdżać nowi ludzie szukający pracy i chleba, głównie z tzw. ściany wschodniej, gdzie panowała największa bieda i bezrobocie. Podejmowali się każdej pracy, nawet za połowę stawki, jaką otrzymywali Grecy. Mieszkali blisko siebie, w niewielkich i tanich mieszkaniach, bojąc się deportacji. Wielu z nich nie miało wszystkich niezbędnych dokumentów. Nie mogli też na nikogo liczyć, brakowało jednej silnej organizacji polonijnej, która mogłaby ich bronić. Dziś Polacy w Grecji już się nie ukrywają. Nie grozi im też szybka asymilacja kulturowa.

Organizujący swe życie w Grecji rodacy starali się, niemal od początku, o własną gazetę. Jednym z pierwszych, który włączył się w tworzenie polskiej prasy w Atenach był Andrzej Jenczelewski. Z „Kurierem Ateńskim” związany jestem od roku 1991. Moja z nim przygoda zaczęła się od tworzenia pierwszych numerów. Tak było do roku 1996. Dziś nasze pismo wydajemy w nakładzie ponad 5 tysięcy egz. i kierujemy je do wszystkich Polaków przebywających na terenie Grecji: tych, którzy odwiedzają nasz kraj turystycznie oraz dla ludzi, którzy przybyli tu z myślą o dłuższym pobycie, czy też osiedleniu się na stałe.

Zadaniem „Kuriera” jest informowanie o wydarzeniach w Polsce, Grecji i na świecie – o tym, co jest tu dla nas ważne i potrzebne. Gazeta stanowi też, pewnego rodzaju, przewodnik po „polskich Atenach”. Na naszych łamach znajdują się adresy i telefony polskich sklepów, firm turystycznych organizujących przejazdy z Polski do Grecji, lekarzy, gabinetów fryzjerskich, wypożyczalni polskich kaset czy wreszcie firm oferujących różne usługi Polakom.

Andrzej Jenczelewski należy do grona emigrantów polskich, którzy zamieszkali w Grecji na stałe. – Polonia ateńska – opowiadał dalej – liczy dziś 8 czynnych organizacji. Większość z nich działa przy różnych szkółkach, do których chodzą nasze najmłodsze dzieci. Wydaje mi się, że organizacje polonijne w Grecji nie mogą się zjednoczyć z powodów personalnych. Było tu u nas trochę osób, które skłóciły i podzieliły nasze środowisko. Przeprowadzaliśmy niedawno ankietę wśród młodzieży uniwersyteckiej w Atenach. Zadawaliśmy im pytania na temat Polski. Ich wiedza na nasz temat jest raczej ograniczona. Generalnie ich wiedza nt. naszego kraju pochodzi od tych Polaków, z którymi mają na co dzień kontakt. Jaką wiedzę przekazują im sami Polacy, taką o nas mają.

Polakom nadal mogą się w Grecji przytrafiać przykre niespodzianki. Zauważyć to można np. podczas rutynowego kontaktu z greckimi służbami i urzędami. Ich stosunek do Polaka jest ciągle inny niż np. do Niemca czy Anglika.

Dzisiejsza Polonia grecka kształtowała się powoli. Po przystąpieniu naszego kraju do UE jej status uległ zdecydowanie zmianie. Czujemy się coraz bardziej swobodnie. Nie omijamy z daleka patroli policyjnych, lecz przechodzimy obok z uniesioną głową, mało tego – i z gazetą polską w ręku. To duży komfort. Ci, którzy są tu dłużej, pamiętają, że kiedyś polską gazetę lepiej było schować, by nie rzucała się w oczy i nas nie wyróżniała.

Wśród organizacji polonijnych w Atenach, do najbardziej aktywnych, zaliczyć można też Związek Kobiet Polskich na Emigracji. Nasza organizacja – opowiadała Agnieszka Szajner, wiceprezes Związku – powołała Centrum Edukacji Zawodowej i Artystycznej. Nasze Centrum organizuje kursy języka greckiego, angielskiego oraz komputerowe. Związek prowadzi również oddział przedszkolny dla polskich dzieci. Przygotowujemy w nim dzieci do rozpoczęcia nauki zarówno w szkole greckiej jak i polskiej.

Podobną działalność prowadzą również inne związki polonijne. W centrum Aten istnieją 4 polskie przedszkola, 2 księgarnie, sklepy z artykułami polskimi, kawiarnie, restauracje. Wydawane są w języku polskim 3 gazety zawierające informacje bieżące z Polski, Grecji i świata. Liczne związki istniejące w Grecji podjęły wspólne starania o utworzenie Kongresu Polonii Polskiej.

Coraz częściej jednak polskie dzieci podejmują naukę w szkole greckiej, a w sobotę uczęszczają do szkoły polskiej. To dobre, ale nie jedyne rozwiązanie. Idealnym wyjściem byłoby utworzenie sekcji polskich w szkole greckiej, tak by uniknąć nauki w dwóch szkołach. Myślę, że ta propozycja byłaby dobrym rozwiązaniem również dla innych grup narodowych.

Jako Związek organizujemy też kursy językowe i komputerowe dla dorosłych. Mamy na celu umożliwienie podwyższenia im kwalifikacji, a tym samym ubiegania się o stanowiska pracy, adekwatne do ich wykształcenia.

Ważną rolę w życiu Polonii ateńskiej odgrywa również, a może przede wszystkim, szkoła polska, do której uczęszcza dziś ponad 1200 dzieci, a w której wszystkie zajęcia prowadzone są po polsku. Nasza szkoła, nazywana oficjalnie Zespołem Szkół Polskich przy Ambasadzie RP w Atenach – opowiada jej dyrektorka Agnieszka Zaleska-Athanasiou – powołana została do życia 3 lipca 1997 roku. Formalnie była to legalizacja dwóch innych szkół polskich działających wcześniej w Atenach.

W roku 1995 przybyła do Aten delegacja Ministerstwa Edukacji Narodowej. Specjaliści z Warszawy pozytywnie ocenili wówczas pracę dwóch prywatnych szkół. Wtedy to zapadła decyzja o ich współpracy z Polską w tzw. systemie nauczania na odległość.

W tym samym czasie powołano do życia w Atenach Związek Nauczycieli Polskich oraz Związek Rodziców Polskich. To wówczas zaczęły się wspólne działania nauczycieli i rodziców na rzecz powołania jednej wspólnej placówki. W roku 1997 zaczynaliśmy pracę z grupą 250 dzieci. Dziś mamy już ich ponad 1200.

Nasze dzieci w zdecydowanej większości urodziły się już w Atenach. One stanowią dziś blisko 90 proc. naszych uczniów. Pozostałe 10 proc. to dzieci z Polski, które przyjechały tu niejako w ramach łączenia rodzin, do swoich ojców pracujących w Grecji od lat.

Zdaniem Ministerstwa Edukacji Narodowej nasza szkoła spełniła już swoją wcześniejszą misję i powinna rozpocząć pracę w nowym systemie, tak jak pracują wszystkie inne polskie szkoły działające przy naszych ambasadach na całym świecie.

Aby ta decyzja zbyt mocno nie bolała tutejszą Polonię, Ministerstwo Edukacji Narodowej będzie ją likwidować stopniowo. W tym roku szkolnym 2005/2006 nie było już naboru do klas pierwszych i drugich. Oznacza to, że za 11 lat przestaniemy zupełnie istnieć.

Od roku mamy nową maturę. Komisje egzaminacyjne już do nas nie przyjeżdżają. Teraz nasi uczniowie jeżdżą do Polski i tam zdają maturę. Mają załatwiony w Warszawie akademik i cały pobyt na okres trwania egzaminów.

Ci, którzy nie dostali się na studia, pozostają najczęściej w Atenach i rozpoczynają pracę. Dziewczęta zazwyczaj sprzątają razem ze swoimi matkami, chłopcy pracują na budowie ze swoimi ojcami lub braćmi.

Prawie wszyscy Polacy w Atenach, bez względu na swoje przekonania polityczne, spotykają się w niedziele i większe święta na polskich nabożeństwach. Proboszczem katolickiej parafii pw. Chrystusa Zbawiciela w Atenach jest wprawdzie grecki jezuita ks. Dimitrios Dalezios, ale razem z nim pracuje tam jeszcze trzech polskich jezuitów. Parafia Chrystusa Zbawiciela jest oficjalnie parafią grecką, ale Grecy stanowią tam zaledwie niewielki jej procent. Zdecydowana większość tamtejszych parafian to Polacy.

Większość naszych polskich parafian przyjeżdżała do Grecji z myślą o wakacjach lub zaledwie kilkumiesięcznym pobycie zarobkowym – opowiadał mi ks. Jacek Paluchniak, wieloletni koordynator ateńskiej parafii. Zostawali jednak rok, dwa. Wielu z nich nadal myśli o powrocie do kraju i mieszka tu na walizkach. Kiedyś, w czasie kolędy rozmawiałem z naszymi rodakami, którzy „wracają” do kraju już od 10 lat i wciąż mają nadzieję, że do niego jeszcze kiedyś wrócą. Inna rodzina opowiadała mi, że już 3 razy wracała z Grecji do Polski na stałe. Sprzedawali za każdym razem swoje meble i zostawiali mieszkania. Po kilku miesiącach jednak ponownie wracali, za każdym razem z myślą, że tylko na jakiś określony czas.

Nikt dokładnie nie wie, ilu Polaków mieszka dziś w Atenach. Wiem natomiast, że na niedzielne Msze św. przychodzi do kościoła około 2,5 tysiąca rodaków, a w okresie świąt Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia nawet 5 tysięcy.

Jakieś dziesięć lat temu było zawieranych w Atenach około stu ślubów rocznie. Później było dużo chrztów. Dziś i małżeństw i chrztów jest zdecydowanie mniej. Wielu naszych parafian zawiera związki małżeńskie w Polsce.. Zdarzają się też, coraz częściej, małżeństwa mieszane zawierane w cerkwi prawosławnej.

Znam kilku duchownych prawosławnych. Pozdrawiamy się na cmentarzu, kiedy wejdziemy na siebie w czasie pogrzebu. Kiedyś, ale było to daleko poza Atenami, odprawiałem nabożeństwo żałobne w cerkwi prawosławnej. Ich ksiądz, aby mi na to pozwolić, musiał użyć wielu zabiegów. Jego bezpośredni zwierzchnik nie pozwolił mu na to. Trochę lepiej układają się nam stosunki z protestantami.

Praca duszpasterska w Grecji jest zupełnie inna niż w Polsce czy we Włoszech. W Grecji katolicy są mniejszością. Kontaktów ekumenicznych praktycznie nie ma. Obok naszego kościoła, przez jakieś cztery lata, wisiał ogromny transparent z napisem: prawosławie albo śmierć. Tak wyglądał dawny grecki sposób na ekumenię.

Nasi ateńscy parafianie pochodzą najczęściej z małych polskich miasteczek i ze wsi, z rejonów, gdzie panuje największe bezrobocie, głównie: ściana wschodnia, Karpaty i dolnośląskie. Prawie wszyscy w swych dawnych środowiskach chodzili do kościoła. Tutaj wtapiają się w wielkie miasto i... czekają. Wielu z nich trafia w końcu do naszej parafii i przeżywa ponowne nawrócenie.

Polonia grecka utrzymuje bliskie kontakty z krajem. Lot tanimi liniami lotniczymi na wakacje do Polski to wydatek rzędu 4-5 dni pracy w Grecji. Także zaproszenie rodziny z kraju nie stanowi dziś dla Polaków z Aten zbyt wielkiego wydatku. Oni tam się już zadomowili i coraz lepiej czują. Pozostają jednak Polakami w większości.

Leszek Wątróbski

Wstecz