Rok 2006 „pod znakiem” H. Sienkiewicza

Wilno czy „kochana mateczka”? (a jednak mateczka...)

Ta „kochana mateczka” (albo „najmilsza babunia”) to teściowa Henryka Sienkiewicza, Wanda z Mineyków Szetkiewiczowa. Po śmierci żony, Marii z Szetkiewiczów, ona i jej druga córka, Jadwiga z Szetkiewiczów Janczewska były... jego największym duchowym skarbem, najbliższą rodziną. Niemal w każdym liście do „kochanej Żaby”, Jadwigi Janczewskiej nie omieszkał ją informować, co aktualnie porabia mateczka, jak się czuje, co ją cieszy, co smuci...

28 listopada 1900 pisał z Warszawy:

„Kochana Dzinku.

Chcąc Cię uspokoić, piszę dziś rano w tej nadziei, że list ten przyjdzie razem z wczorajszym pisanym do Henia [syna H. Sienkiewicza], w którym donosiłem o zasłabnięciu mateczki. Otóż obawy przeszły. Wczoraj były dreszcze, dość silna gorączka i Ciszkiewiczowa [Teresa Ciszkiewiczowa – jedna z pierwszych w Polsce kobiet lekarzy], obawiając się zapalenia opłucnej, kazała postawić bańki i plaster Hamiltona. Dziś rano, po upływie nocy, gorączki już nie ma, mateczka sama już czuje się zdrowsza i rzeźwiejsza. Ciszkiewiczowa przyjdzie o dziesiątej – każe zapewne poleżeć dzień, dwa i na tym się skończy. Z powodu podłej pogody panują gorączki, influence etc., które przychodzą i przechodzą po kilku dniach. Było to widocznie coś takiego. Wczoraj rano była mateczka w kościele i tam musiała się zaziębić, gdyż zaraz po powrocie uczuła dreszcze. Sama wezwała Ciszkiewiczową, która, dobrze, że wzięła się energicznie do kuracji. Dowiaduję się w tej chwili, że Dzinka [córka Henryka Sienkiewicza] wysłała już depeszę oznajmującą, że dziś wszelka obawa minęła. Co powie Ciszkiewiczowa, doniosę.

A Ty jak się miewasz? Dawno do Ciebie nie pisałem, bom polował, a potem byłem zajęty. Komedię moją: „Zagłoba swatem” – wysłałem wczoraj Kotarbińskiemu do Krakowa. [...]

Całuję Twoje ręce, Edwardów i Heniska ściskam”.

23 czerwca 1903 pisał do niej z Oblęgorka:

„Kochana Dziniu.

Mateczka ma się zupełnie dobrze. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby Twoje zdrowie pozwoliło Ci tu przyjechać i zabrać mateczkę na parę tygodni do Krakowa. Wiem, że miałaś ten plan – taki sam jest mój. Jeśli nie będziesz mogła przyjechać, to ja się postaram namówić mateczkę, aby wyjechała razem z Dzinią [córką pisarza] i została u Was, póki ja nie przeniosę do Oblęgorka tego, co trzeba z Warszawy przewieźć.

Dam sobie rady doskonale i zupełnie nie będę potrzebował w tym pomocy, tymczasem jeśli mateczka zacznie pakować a robić sprawunki, a męczyć się nad wszelką miarę i zupełnie bez potrzeby, może się zdarzyć znów coś podobnego, jak zdarzyło się przed wyjazdem do Wilna.

Znasz pod tym względem mateczkę i wiesz, jak będzie.

Nikt jej od tego nie wstrzyma – doktor zaś każe przede wszystkim unikać zmęczenia.

Do Oblęgorka mateczka pojechałaby w takim razie na wszystko gotowe i urządzone – a co do gospodarstwa, Wojszwiłłowa [gospodyni w Oblęgorku] jest tak pomocna, że udział w nim mateczki, gdyby koniecznie go chciała, można sprowadzić do minimum.

Całuję Twoje ręce”.

Wiosną 1903 Henryk Sienkiewicz wybierał się do Wilna, w towarzystwie teściowej, Wandy Szetkiewiczowej i córki Jadwigi („Małej Dzinki”). Do Wilna miał jechać na otwarcie wystawy sztuki polskiej, zorganizowanej przez Ferdynanda Ruszczyca, oraz na spotkanie z wileńskim środowiskiem naukowym, literackim, artystycznym, skupionym wokół klubu „Szubrawców” pod egidą Tadeusza Wróblewskiego, znanego adwokata i działacza społecznego, założyciela słynnej Biblioteki Wróblewskich (obecnie Biblioteka Litewskiej Akademii Nauk).

Tuż przed samym wyjazdem, zmęczona przygotowaniami do podróży, teściowa pisarza, Wanda Szetkiewiczowa, dostała wylewu. W związku z tą okolicznością Henryk Sienkiewicz odwołał swój przyjazd do Wilna.

W Bibliotece Litewskiej Akademii Nauk zachował się list Henryka Sienkiewicza do Tadeusza Wróblewskiego z dnia 1 maja 1903, rozpoczynający się od słów:

„Poczytuję sobie za obowiązek oświadczyć Szanownemu Panu, a za Jego łaskawym pośrednictwem wszystkim obywatelom miejscowym i gościom przybyłym na uroczystość wystawy „Sztuki”, jak dalece boleję nad wypadkiem, który pozbawił mnie możności przyjazdu do Wilna”.

Stan zdrowia „kochanej mateczki” okazał się nie taki groźny, jak to się Sienkiewiczowi wydawało. Wanda Szetkiewiczowa odzyskała zdrowie i siły. Rok później będzie się wyrywała do ukochanej Litwy. O czym w swym liście z Wenecji z dnia 23 maja 1904 Henryk Sienkiewicz będzie donosił szwagierce, „kochanej Dzince”:

„Namawiaj i Ty, kochana Dziniu, mateczkę, aby jechała teraz do Oblęgorka, nie na Litwę. Ma ten zamiar, a jest on niedobry, bo droga ją męczy i tam wszędzie tak daleko w danym razie i od miast, i od pomocy lekarskiej”.

... Wolą nieodgadnionego losu, Wanda Szetkiewiczowa przeżyje swego zięcia, autora Trylogii...

Alwida A. Bajor

Wstecz