Notatnik wileński

Jesienią, za bramami wielkiej ciszy

Przed kilku laty wydany w Warszawie album, poświęcony Cmentarzowi Powązkowskiemu, nosi tytuł „Za bramą wiekiej ciszy”. Cisza ta naruszona zostaje w Dniu Wszystkich Świętych i Zaduszek, kiedy to tysiące warszawiaków i rzesze zagraniczniaków, ciekawych tej polskiej tradycji, przybywają na Powązki, by udać się ich alejami, przy których spoczywają najwięksi koryfeusze polskiej kultury, nauki, sztuki. W tym roku warszawska nekropolia przyjęła do swej ziemi dwie osoby ściśle związane z Wilnem: Hankę Bielicką, na temat której w Polsce mawiano: „nasze dobro narodowe”, a która swą karierę artystyczną rozpoczynała w Wilnie, i Igora Śmiałowskiego, który też w naszym mieście, na scenach kabaretu „Ksantypa”, a potem teatru „Lutnia” stawiał swe pierwsze kroki jako aktor, by później zabłysnąć i stworzyć wielkie niepowtarzalne kreacje na scenach Białegostoku, Krakowa i Warszawy, a także w filmie polskim. Ponadto Śmiałowski był niedoścignionym wieloletnim kwestarzem na rzecz odnowy zabytków Powązek. Ich groby tej jesieni były najczęściej odwiedzane. Podobnie jak Czesława Niemena, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Edwarda Rydza-Śmigłego, Marka Perepeczki i największego kwestarza wszech czasów – Jerzego Waldorffa, który zainicjował zbiórki powązkowskie, a potem także zauroczony wileńską Rossą – kwesty na rzecz odbudowy jej zabytkowych najcenniejszych pomników. W tej chwili dzięki zbiórkom warszawskim Społecznemu Komitetowi Opieki nad Starą Rossą w Wilnie (prezes Alicja Klimaszewska) udało się uratować (ewentualnie wystawić nowe) ponad 40 nagrobków. Dla upamiętnienia kwesty 2006 r. wszyscy ofiarodawcy otrzymali gustowny folderek z krótką historią Rossy i mapką z zaznaczonymi wszystkimi grobami, które staraniem SKOnSR udało się odnowić w ciągu minionych 16 lat. Druk ten – to bezinteresowny dar mieszkańca Koszalina pana Zbigniewa Janiszewskiego, który nb. w zeszłym roku również własnym sumptem wydrukował podobny ilustrowany folderek. Natomiast swego rodzaju pośrednikiem na trasie Wilno-Koszalin-Warszawa był inny koszalinianin – pan Kazimierz Siebielski, który od lat specjalnie przyjeżdża na Powązki, aby kwestować na Rossę. W tym roku mimo niesprzyjającej pogody zebrano na wileńską nekropolię 16 tys. zł. Szczególnie aktywnymi kwestarzami byli członkowie Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna z prezesem Lesławem Skinderem, znanym polskim dziennikarzem, komentatorem sportowym.

Kwesty powązkowskie – to swego rodzaju sondaż popularności. W tym roku niepodważalnie najpopularniejszą osobą wśród aktorów był odtwórca postaci Jana Pawła II w dwóch filmach fabularnych Piotr Adamczyk oraz aktorka teatralna i filmowa Maja Komorowska. Wśród polityków (ocena – na podstawie zebranych pieniędzy) – Marek Borowski, Kazimierz Marcinkiewicz, Hanna Gronkiewicz-Walz – najpoważniejsi kandydaci do fotela prezydenta Warszawy.

Wracając jednak na wileński grunt, więc tradycyjnie wszystkie cmentarze tonęły w kwiatach i zniczach. Dobrze się staje, że wraca do łask dawny zwyczaj – porządkowania przez odwiedzających grobów opuszczonych, a czasem wręcz bezimiennych, do których po prostu nie ma komu już przyjść. W tym roku pięknie spisały się szkoły wileńskie, szczególnie polskie, które bodaj bez wyjątku przed Wszystkimi Świętymi pracowały na starych wileńskich nekropoliach. Z cenną inicjatywą wystąpiła Gražina Dremaite – prezes Zarządu Fundacji Wspierania Współpracy Litewsko-Polskiej im. Adama Mickiewicza. Zaprosiła miłośników historii oraz młodzież szkolną na Cmentarz Bernardyński, aby zapoznać z dziejami tej założonej w 1810 roku nekropolii katolickiej, na której chowano ludzi nauki, kultury, sztuki, arystokrację, wojskowych. Tym cenniejsze było to spotkanie, bowiem przewodnikiem była historyk, wytrawny znawca dziejów cmentarzy wileńskich Audrone Vyšniauskiene z Departamentu Ochrony Zabytków Kultury Litwy. Szkoły litewskie zignorowały zaproszenie. Poniekąd zrozumiałe: dla litewskich pedagogów pewnie mało mówią nazwiska Jundziłłów, Każyńskich, Władysława Zahorskiego, Stanisława Rosołowskiego czy Leona Borowskiego, profesora wymowy i poezji Uniwersytetu Wileńskiego. Na jego pomniku m. in. można przeczytać: „Pamięci uwielbianej, zasługom wielkopomnym tego, który pierwszy przeczuł w Mickiewiczu geniusza poezji narodowej, który ukształcił najznakomitszych poetów i prozaików polskich pierwszej połowy 19 wieku”. Jeśli chodzi o „krąg” Mickiewicza, więc na Bernardyńskim leży Józef Kowalski – doktor medycyny i chirurgii. Przyjaciel i opiekun Mickiewicza w czasie jego pobytu w Kownie. Przeszedł do legendy mickiewiczowskiej. Stało się to głównie dzięki jego żonie, pięknej Karolinie, kowieńskiej muzie młodego poety. Karolina, córka wileńskiego aptekarza Karola Wagnera, zmarła w Wilnie równo dziesięć dni przed śmiercią Adama Mickiewicza. Jako protestantka została pochowana na cmentarzu ewangelicko-reformowanym, na którego terenie znajduje się obecnie pałac ślubów. W nieznanym miejscu na Cmentarzu Bernardyńskim spoczywa Zofia z hrabiów Puttkamerów Kalinowska – córka Maryli Wereszczakówny, młodzieńczej miłości Adama Mickiewicza. Zachował się natomiast grób Albiny Deybel, której córki Ksawera i Anna były nauczycielkami dzieci Adama Mickiewicza w Paryżu. Polaków wileńskich na wycieczce licznie reprezentowało (tradycyjnie) wileńskie Gimnazjum imienia Adama Mickiewicza.

Spotkanie na Bernardyńskim miało jeszcze jeden cel: pisaliśmy kilkakrotnie, że 12 października 2005 roku między wymienioną powyżej Fundacją a Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie reprezentowaną przez jej sekretarza Andrzeja Przewoźnika zawarto w Wilnie porozumienie. Na jego mocy w ciągu najbliższych pięciu lat będą prowadzone prace restauratorskie i konserwatorskie na najstarszej części cmentarza, skupiającej najcenniejsze nagrobki: od bramy do końca kolumbariów i sięgającej do ścieżki nad zboczem Wilenki. Dotychczas odnowiono już 14 cennych nagrobków. Prace sfinansowała ROPWiM. Strona litewska, w osobie samorządu, do roku 2008 zobowiązała się umocnić zbocze brzegu rzeki, do której bezpowrotnie runęło w ciągu minionych lat wiele nagrobków, a także uporządkować dojazd do cmentarza i urządzić parking. Swego rodzaju akcentem towarzyszącym wycieczce po cmentarzu stała się ustna umowa pani Dremaite z Gimnazjum Mickiewiczowskim o objęciu przez uczniów opieki nad grobami dwóch artystów malarzy: Kazimiery Adamskiej-Rouby i Michała Rouby (obaj zmarli w Wilnie w 1941 r.). Wybór bardzo trafny, bowiem szkoła słynie z wysokiego nauczania plastyki.

„Łukiszki” mają być w Nowej Wilejce

Słynne wileńskie więzienie na Łukiszkach, znajdujące się w pobliżu Placu Łukiskiego, który już od roku 2009 ma pełnić funkcje reprezentacyjne, i w bezpośredniej bliskości siedziby Sejmu RL, powinno być zlikwidowane. A ściślej – przeniesione najprawdopodobniej do Nowej Wilejki. Decydenci twierdzą, że centrum miasta nie jest odpowiednie dla zakładu karnego. Jednak, gdy mieszkańcy Nowej Wilejki zaczęli protestować i proponować, aby więzienie budować poza obrębem stolicy, ci sami decydenci zaczęli powoływać się na miasta europejskie, w których zakłady karne rozlokowane są w centrum. Jasne jest jedno: Łukiszki są przepełnione. Przeznaczone są dla 864 więźniów, stale jednak przebywa 1100 osób. Ponadto personel pracuje w trudnych warunkach, nie ma elementarnych wygód, miejsc wypoczynkowych etc. Co będzie na Łukiszkach, nie jest oficjalnie wiadome. Wtajemniczeni twierdzą, że hotel. Najpewniej dla masochistów, bo Łukiszki to miejsce cierpień. Nie mamy na myśli pospolitych przestępców, lecz tysiące ofiar, które więziono tu jedynie za patriotyczne przekonania. Byli to głównie Polacy, poczynając od uczestników powstań, a kończąc na akowcach i polskiej młodzieży Wilna, która w czasie okupacji sprzeciwiła się przekształceniu ich szkół w szkoły z litewskim językiem nauczania.

Tak czy inaczej Łukiszki będą zamknięte. Jeśli mieszkańcy Nowej Wilejki (mają już w swojej dzielnicy wielki szpital psychiatryczny, dom noclegowy dla bezdomnych) wytrwają w proteście, najpewniej więzienie powstanie poza miastem.

Wileńskie dziedzictwo gotyckie

Ze świątyń średniowiecznych, tj. gotyckich z XIV-XVI w. pozostało w Wilnie niewiele. Największym monumentalnym zabytkiem tego okresu jest zespół kościoła i klasztoru oo. Bernardynów. Drugim – filigranowa niemal budowla św. Anny wzniesiona w obecnej postaci w 1581 r. Natomiast jedynym zachowanym w całości gotyckim zabytkiem jest kościół pod wezwaniem św. Mikołaja z XIV w. Wymienić też należy basztę Giedymina na Górze Zamkowej. Te cenne obiekty zostały wciągnięte na listę gotyckiego dziedzictwa ceglanego regionu Morza Bałtyckiego w ramach programu „Europejska droga gotyku”. Mamy ponadto w Wilnie szereg fragmentów architektury gotyckiej. Są w katedrze, w kościołach św. Jana, św. Teresy, Wniebowzięcia NMP (franciszkański). Cel przedsięwzięcia – wspólna ochrona tych dóbr, dzielenie się doświadczeniem w tej dziedzinie, zapoznanie turystów z zabytkami gotyku. Obecny etap – to opracowanie dla całej Europy jednolitego systemu oznakowania zabytków gotyckich, stworzenie tablic z opisem dziejów budowli, stworzenie szlaków turystycznych.

Klony przy ratuszu

Na przyjazd królowej angielskiej nie zdążono posadzić nowych drzew na rekonstruowanym placu ratuszowym. Na wiosnę zazielenią się klony (przedtem były lipy) na tym placu. Przywędrowały one z Holandii. Jest to specjalna odmiana drzew. Liczą 10 m wysokości i w ciągu najbliższych 30 lat wyciągną się w górę minimalnie. Natomiast ich korony będą się rozrastały i pień stanie się coraz grubszy. Każdy posadzony tej jesieni klon został obramowany kamiennym murkiem.

Halina Jotkiałło

Wstecz