Rok 2006 „pod znakiem” H. Sienkiewicza

Billewiczowie, „ród od Mendoga się wywodzący”

„Rozciekawiłem się do wysokiego stopnia, co znalazłaś tak dobrego w Potopie. Bo trzeba wiedzieć, że „Czasu” nie otrzymuję ani „Słowa” – więc nie mogłem zasiąść do odczytania tego, co było przed bitwą. Począłem tylko wyrachowywać, głową kręcić, przypominać […]

Do ukończenia całkowitego Potopu mam jeszcze prócz tego, co w tej chwili leży przede mną na stole, dwa rozdziały. […] przestanę wierzyć w przeczucia, bo miałem bardzo silne i wyraźne, że Potopu nie skończę” – pisał w liście do Jadwigi Janczewskiej, datowanym dniem 15 sierpnia 1886.

Do „Czasu”, „Słowa” (i „Kuriera Poznańskiego”) wysyłał świeżo napisane odcinki „Potopu”. Wysyłał oryginały i dlatego był zmuszony „wyrachowywać, głową kręcić, przypominać”, co napisał wcześniej. Z tych powodów pomyliły mu się kiedyś imiona pana Zagłoby, za jednym razem nazwał go Janem, za innym Onufrym. Aliści nigdy nie zdarzyło mu się pomylić imion Billewiczów.

Billewicze, gniazdo rodzinne od XV w.

Był na Żmudzi ród możny Billewiczów, od Mendoga się wywodzący, wielce skoligacony i w całem Rosieńskiem nad wszystkie inne szanowany. Do urzędów wielkich nigdy Billewiczowie nie doszli, co najwięcej powiatowe piastując, ale na polu Marsa niepożyte krajowi oddawali usługi, za które różnemi czasy hojnie bywali nagradzani. Gniazdo ich rodzinne, istniejące do dziś, zwało się także Billewicze. (Henryk Sienkiewicz, „Potop”, Wstęp).

Założycielem rodu Billewiczów był Zodeyko, wywodzący się z miejscowych udzielnych książąt. Trudno dziś dociec, ile i jakich miał on zalet, ale niewątpliwie musiał „na polu Marsa niepożyte krajowi oddawać usługi”, skoro został zięciem Wielkiego Księcia Litewskiego Witolda. Najstarszym synem Zodeyki był Bill. Synem Billa był Jerzy, który miał trzech synów. Tak to rozrodził się, rozrósł ród Billów-Billewiczów…

Billewiczowie pieczętowali się herbem Mogiła. Niejednokrotnie łączyli się z Piłsudskimi. Skoligaceni takoż byli, spokrewnieni z innymi możnymi rodami, od dawna osiadłymi na Żmudzi. Skupiali się głównie „w całem Rosieńskiem”, gdzie leżało ich gniazdo rodzinne, Billewicze.

Billewicze były w ich posiadaniu przez długie stulecia, począwszy od XV w. Ostatnim z tej linii był Józef Billewicz, zmarły w 1850 roku.

Po śmierci Józefa Billewicza, schedę przejął jego wnuk, Juliusz Konstanty Piłsudski. Od tej pory Billewicze do końca XIX w. były własnością Piłsudskich, później przeszły w posiadanie Nikołaja Draszkowskiego.

Po drugiej wojnie światowej, w czasach sowieckiej okupacji, dwór w Billewiczach został przemianowany na wieś Biliunai. W dawnym Billewiczów, Piłsudskich pałacu założono rosieńską hodowlaną stację doświadczalną. Dwór i pałac chylący się już ku upadkowi odzyskała drogą spadkobierstwa (po Draszkowskich) Bernadeta Elena Kaminskaite – Żagarnauskiene, ekonomistka z Kowna. Osiadła w Billewiczach na stałe i przywróciła im dawną nazwę. Odtąd figurują jako Dwór Billewiczów.

Przyszłość dworskich zabudowań rysuje się mgliście. Jako zabytek architektoniczny, pałac (oraz spichlerz), są pod ochroną państwa. Względna to jednak ochrona, bo ze środkami „na te rzeczy” jak zwykle jest krucho. To, że kiedyś całe Rosieńskie, a w nich ten dwór w Billewiczach uświetniały nazwiska „dawnych bohaterów” (nie tylko z „Potopu” Henryka Sienkiewicza), nikogo dziś właściwie nie wzrusza. Czasem tylko, z okazji obchodów znaczniejszych rocznic, poruszy czyjąś pamięć, bądź potrąci o czułe struny dumy narodowej.

Przeto „ku pamięci” niechaj będzie niniejszy „rozdziałek”, do czego też skłania 175 rocznica Powstania na Litwie, w szczególności na Żmudzi.

W miasteczku Rosieniach…

Uczestniczyli w tym Powstaniu nie tylko zaprawieni w bojach herosi, bo także księża, lekarze, profesorowie, poeci: Wincenty Pol, Antoni Gorecki (był członkiem głównym Komitetu Powstania, a w przeszłości kapitanem wojsk francuskich i kawalerem legii honorowej). Był wśród nich także poeta Konstanty Gaszyński.

Wiersz Konstantego Gaszyńskiego pt. „Zajęcie Rosień” po dziś dzień jeszcze krąży w odpisach w polskich domach na Żmudzi…

W miasteczku Rosieniach, na rynku wokoło,

Moskiewscy żołnierze hulają wesoło,

A w domach starszyzna, swym dawnym zwyczajem,

Gra w karty, przepija szampanem i czajem; -

I dymiąc wagstafem, rozprawia w zapędzie,

Jak Dubicz Bałkański Warszawę zdobędzie!

 

Na drodze do Kielmów grzmi tętent po moście,

Zapewne od Rosień zjeżdżają się goście?

O! goście to jadą – nowa drużyna

Nie będzie grać w karty, pić czaju, ni wina!

Bo dzisiaj z rozpaczą przysięgła w skrytości

Moskiewską krwią wypić za zdrowie wolności!

 

I coraz to bliżej kurzawa na błoni,

O! Coraz wyraźniej chrzęst jeźdźców i broni,

I błysły proporce, i nagle zagrzmiały

Myśliwskich janczarek niechybne wystrzały,

I pieśń staropolska, serdeczna, wesoła

Ozwała się wrogom, jak trąba anioła!

 

Przerwana hulanka – zostały na stole

Kielichy z szampanem, zagięte parole;

Grzmi hasło na odwrót! Moskale strwożeni

W największym nieładzie pierzchnęli z Rosieni,

Lecz długo ich, długo, ku Wilnu ścigały

Dwubarwne proporce i trafne wystrzały!

 

A jacyż kuligiem zjechali się goście?

I czyjeż rumaki tętniły po moście?

I któż budzi wolność? – i rękaż to czyja?

Chorągiew z Pogonią i Orłem rozwija?

Kto z miasta swych ojców najeźdźców wygania? –

Trzydziestu młodzieńców żmudzkiego powstania!

 

Wśród „tych trzydziestu” był także Franciszek Billewicz.

Franciszek Billewicz,

błogosławiony przez boga Marsa

Powierzona Billewiczowi komenda składała się z 1.600 ludzi, 100 koni i ponad 500 strzelb. Walczył nie tylko o Rosienie, bo i o Poniewież, Wiłkomierz i Kowgany, aż się zapędził pod Wilno…

Szczególnie wzruszający opis zachował się (naocznego świadka) z wymarszu Billewicza z jego ludźmi z Poniewieża.

„Uszykowane do pochodu oddziały stanęły na cmentarzu przed kościołem parafialnym, żeby otrzymać poświęcenie chorągwi, błogosławieństwo kapłańskie i rozgrzeszenie duchowe dla idących na bój za sprawę ojczystą. Po wysłuchaniu Mszy Świętej, w ciągu której podczas Ewangelii starym obyczajem polskim dobyto szabel, miejscowy kaznodzieja w języku litewskim, a ogólny dowódca piechoty Potocki i komendant miasta Korabiewicz w języku polskim odczytali stosowne przemowy. Nakoniec Naczelnik, ukląkłszy, z całą siłą zbrojną zaprzysiągł się dla oswobodzenia ojczyzny, i przyjąwszy z rąk kapłana poświęconą chorągiew, wziął nowonominowanego chorążego, zaprowadził go na świeżą jeszcze mogiłę jego narzeczonej i wręczył mu znak dla kawalerii upickiej służyć mający z wyszytemi wyrazami: „W Bogu Nadzieja!” Przytomna temu obchodowi płeć piękna, najwyborniejszą wymową, bo łzami rozczulenia, przyłożyła się do wzruszenia serc rycerskich, a siostra niedawno zmarłej dziewicy dała chorążemu szarfę nieboszczki do noszenia sztandaru […] Poczem uderzono w bębny i trąby, a śpiewając „Jeszcze Polska nie zginęła”, w bojowym szyku, nie powiem wojsko, lecz prawi Polacy, ruszyli w marsz […]

Mnóstwo widzów rozmaitego stanu, płci i wieku, a nawet urzędnicy i oficerowie moskiewscy pozostali w Poniewieżu, wracali do miasta głęboko przejęci uroczystością, której żadna wystawa pysznym monarchom, albo wykwintna ceremonialność ich służalcom właściwa, nie dodawała blasku, lecz wspaniała prostota religijna i braterskie wylanie się uczuć narodowych służyło za ozdobę”.

W parę dni później Franciszek Billewicz zajął Wiłkomierz, gdzie powołano Rząd Tymczasowy. Billewicz, zgarnąwszy do swojej komendy chętnych do walki ludzi również z powiatu wiłkomierskiego i wileńskiego, udał się w dalszą pogoń za nieprzyjacielem. Dzięki jego szalonej odwadze, powiat wiłkomierski i część wileńskiego wydobyły się spod władzy ciemięzców.

Długo jeszcze potem na Żmudzi i Laudzie, większość nowo narodzonych Billewiczów płci męskiej chrzczono imieniem Franciszka. Natomiast płeć piękna, która takoż swój znaczny udział w Powstaniu miała, nadobne panny Billewiczówny bywały przeważnie Mariami, Eufrozynami, Helenami, a najczęściej Annami…

Panny Billewiczówny i ich mężowie…

Marią z Billewiczów była matka Józefa Piłsudskiego, Anną – jego prababka. Anna Billewiczówna słynęła z nieprzeciętnej urody i towarzyskiej ogłady. Była córką starosty czekiskiego i księżny Połubińskiej, żoną Kazimierza Piłsudskiego z Żemigoły nad Dubissą. Pradziad Marszałka był rotmistrzem, później prezesem sądu w Rosieniach. Urodził się około 1760, zmarł około 1820. Świata doczesnego, dóbr materialnych nie cenił zbyt wysoko, bo swoją Żemigołę z lekkiej ręki i skrzydlatego ducha, po prostu przetrwonił.

Anna z Billewiczów Piłsudska zmarła w 1837 roku, pochowana na cmentarzu w Krokach.

Jeszcze jedna Anna Billewiczówna (rocznik 1880) była córką i wnuczką zesłańców o dramatycznych losach. Jej ojciec, Tomasz Billewicz, jako dziecko stracił na Sybirze rodziców. Przez wiernego kozaka, w niezwykłych okolicznościach, został on przewieziony na Litwę, do Kielm, do ojca chrzestnego Jana Grużewskiego, który go wychował.

Anna Billewiczówna, miotana falami różnych burz dziejowych, ostatecznie zmuszona będzie do ucieczki z ukochanych stron ojczystych. Żywot zakończy w Wilnie, w 1956 roku, jako Anna z Billewiczów Koreywo. Tradycje rodu będzie kontynuowała jej córka, Joanna Maria, żona Czesława Mackiewicza, pełniącego przed wojną w Kownie funkcje Sekretarza Generalnego „Pochodni”.

W 1956 roku rodzina Mackiewiczów (córka Anny z Billewiczów, Joanna Maria, jej mąż Czesław i syn Ryszard), w ramach tzw. „repatriacji” przeniosą się na stały pobyt, do „nowej” Polski, gdzie zaczną gromadzić bogate archiwa, polonica z Litwy Kowieńskiej. Setki fotografii, tekstów, pamiętników… W osobnych teczkach – pokłosie „Potopu”. Lauda i Laudańczycy. Echa powstań 1831 i 1863 na Litwie. Notatki, wiersze, teksty piosenek; bogaty materiał ikonograficzny…

„Polonez” – odpisywany, z rąk do rąk przekazywany

W zbiorach Mackiewiczów znalazł się także wiersz Antoniego Goreckiego, napisany na gorąco w czasie Powstania 1831 na Litwie, pt. „Polonez”, do którego melodię skomponował J. Czubski. „Polonez” – nagminnie śpiewany, krążący po Żmudzi, odręcznie, razem z nutami, odpisywany, powielany, z rąk do rąk, z ust do ust przekazywany. O zgodzie, o brataniu się panów z chłopami, o wzajemnej miłości, solidarności, o wspólnocie celów na rzecz wymarzonej wolności…

„Pieśń Żmudzinów... w czasie wojny”

Dźwięcznym echem „Poloneza” pióra Antoniego Goreckiego jest śpiewana w tym samym czasie piosnka żmudzka pt. „Gieysmie żiemaycziu Telszu pawieta wayno metu 1831” („Pieśń Żmudzinów powiatu telszewskiego w czasie wojny 1831”). Pieśń tę zanotował Józef Koziełł w mieście Telsze, w 1831 roku. Ułożył ją któryś z anonimowych żmudzkich wierszopisów, a może jest ona nawet produktem zbiorowym. Tekst tej piosnki jest prawdziwym rodzynkiem w ówczesnym kontekście historycznym, rarytasem w ustnym żmudzkim przekazie ludowym.

„Na Połągę!” Na spotkanie z Wieszczem…

„Na Połągę ruszyć trzeba, skąd statkami popłyniemy…” Wierzono święcie w zwycięstwo. Na jednym z tych statków, z bronią i amunicją dla powstańców, zakupioną przez Rząd Narodowy w Londynie, miał przypłynąć z Francji Adam Mickiewicz.

Adam Mickiewicz! Jakimś dziwnym, rzekłbyś „metafizycznym” przypadkiem Historia przywoła znane w tym powstaniu nazwiska.

Po wybuchu Powstania Listopadowego w Warszawie, ucieka z niej do Wilna Nowosilcew. Na pomoc powstańcom pędzi bryczką ze swego dworu do Wilna Wawrzyniec hrabia Puttkamer (mąż Maryli i admirator poezji Adama Mickiewicza). W Kownie, kochanka Adama Mickiewicza, doktorowa Karolina Kowalska wydaje huczne przyjęcie na cześć oficerów i podoficerów z Korony. Antoni Gorecki (przyszły teść Adama Mickiewicza) walczy dzielnie u boku generałów i pisze w tym samym czasie wiersze. Franciszek Szemioth (potem, we Francji – serdeczny przyjaciel Adama Mickiewicza), major, dowódca oddziału jazdy i piechoty na Żmudzi, dokonuje brawurowego ataku na garnizon moskiewski w Szawlach. (Za ten bohaterski wyczyn, Szemioth zostanie później odznaczony Złotym Krzyżem Virtuti Militari). Niestety, będzie to ostatni nadludzki atak, ostatnie uderzenie…

Dabar lenkai naprapule

Kol żemaitiai gyvi

Kad visi prie ginkło pule

Tad ir bus szczastlivi

 

Lenkai, lietuviai, żemaitiai draugibie

Kayp visada buvom tayp busim vyinibie

 

Ar maż pralijom aszaru

Kad kożnam rudyni

Rekrutams ukazai cara

Lieb imt paskutini

Wayka motinai o seserei broli

 

Nebe mums iau poniawosi

Prakeiktas maskoli

 

Kaktas musu ne bus skustas

Ney żwangins gielżiniai

O Sybiras visad pustas

Neb grażos minyai

 

Wysi vyrai eikim newale numesti

 

Neprietieli musu pakarop dawesti

 

Gana vieros papeykimo

Gana jau kientieti

O diel puszku atliejimo

Warpus nujemkieti

 

Joug ir Diewas Danguy

Te Dieva teysibie

Duos lenkams, lijtuviams,

Żemaitiams vienibie

 

Trisdeszimtis sekmie metu

Kayp carai czie wałda

Kam ir spakaini wieta?

Kamy Diewui małda?

Gins virus y padvadas, nubiauros

tau buta

Yr mergaytiems yr moterims siułodami

knuta

 

Jug żemaitis kożnas turi

Titnago striełbeli

O dieł wajska ims isz buri

Tinkama żyrgeli

Oniekie tau sako: tunkart gausi mani

Kad iszginsi ysz Żemaicziu

Neprietieli szuni

 

Eykim wisi jemt Pałanga

O łaywais nupłauksma

Stalicziop su walia Danga

Yr cara sugausma

 

Tad sugryżies namon

Kriżius pastatysma

Yr Yszganima Metus

Ant ju paraszisma.

 

* * *

Jeszcze Polacy nie zginęli

Póki żyją Żmudzini

Wszyscy się broni chwycili

Więc będą szczęśliwi

 

Polacy, Litwini, Żmudzini

Zawsze w zgodności

Byliśmy, trwamy we współjedności

 

Czyż mało łez się wylało

Gdy przez słotne lata

Z pomocą knutów

Podług carskich ukazów

Odbierano w rekruty

Matce ostatniego syna, a siostrze brata?

 

Nie będziesz nam panował

Przeklęty Moskalu

 

Nie ogolisz łbów nam więcej

Nie usłyszysz kajdan brzęku

A Sybir opustoszały

Będzie brzydko wspominany

 

Jazda, chłopy, z jarzma się wyzwolić

 

Nieprzyjaciela naszego

Śmiertelnie upokorzyć

 

Dość już prześladowań wiary

Dosyć cierpień, kazamatów

Dosyć dzwonów przetapiania

We wraże armaty

 

Wszak jest Bóg na Niebie

Niechaj z wyroku Bożego

Polacy, Litwini, Żmudzini

Złączą się w jednym szeregu.

 

To już lat trzydzieści mija

Odkąd carat rządzi nami

Kto, gdzie przed nim się ukryje?

Gdzie nam Pana Boga chwalić?

Mężczyzn pogonią z powodami

A dom twój zbezczeszczą

I zagrożą knutami

Niewiastom oraz dzieweczkom.

 

Wszak każdy z nas, Żmudzinów

Ma pukawkę nabitą

I do wojska weźmie z sobą

Przedniego konika

Aneczka ci mówi: wtedy będę twoją

Kiedy z naszej Żmudzi

Wroga – psa przegonisz

 

Na Połągę ruszyć trzeba

Skąd statkami popłyniemy

Ku stolicy, z woli Nieba

I cara złapiemy.

 

A gdy do domów wrócimy

Krzyże ustawimy

I Rok Wyzwolenia

Na nich umieścimy

(Ze żmudzkiego tłumaczyła Alwida A. Bajor) 

Cenne oko generała…

Leciwy, znękany wojną, chory generał Antoni Giełgud podejmuje decyzję przejścia granicy Prus i tam złożenia broni. Zdezorientowane, zdezorganizowane wojsko. Bunt, sprzeciw. „Tu Prusakom broń mamy składać, gdy tam nasi biją się w Polsce? A hańba! A wstyd!” Generał prezentuje się groteskowo: z obolałą nogą (dotknęła go ponoć „róża”), obutą w zielony pantofel, nie jest w stanie dosiąść konia, podróżuje w koczu…

Gdzie, na jakim polu, walczył wtedy „nasz” Franciszek Billewicz? Może był świadkiem tragifarsowej sceny, rzekłbyś wyjętej ze współczesnego filmu, lubującego się w horrorach? Oto do generała Giełguda dopada jeden z jego zrozpaczonych oficerów (z siódmego pułku piechoty), Kazimierz Skulski i strzela mu prosto w pierś. Świadek tego wstrząsającego wydarzenia, młody porucznik 1 pułku ułanów, Wojciech Goczałkowski, opisze je w swoim „Pamiętniku…”: „Giełgud zwalił się z konia, dwa razy ruszył nogą obutą w zielony pantofel i skonał. Doktor któregoś pułku przystąpił z najzimniejszą krwią, dobył scyzoryk i z największą flegmą wyjął mu oko z głowy […] było porcelanowe, rzadkiej doskonałości…”

Podobno Giełgud to oko dostał w darze od Napoleona I.

Generała pochowano bez honorów. Partyzanci żmudzcy, widząc bezcelowość dalszej walki, rozchodzili się do domów. „A gdy do domów wrócimy, krzyże ustawimy…” Jakoż wyrósł las krzyży. I epitafia na nich – z wypisanym Rokiem Klęski…

* * *

Dramatyczny finał Powstania 1831 nie załamał jednak żmudzkiego ducha. W roku 1863 podejmą jeszcze jedną próbę. Rok ten przyniesie nowe nadzieje i nowe ofiary i jeszcze jedną tragiczną klęskę. Cztery lata później urodzi się Józef Piłsudski, syn Marii z Billewiczów, „nieprzejednanej patriotki”, jak będzie później wspominał o najdroższej jego sercu kobiecie…

Sztuki wojennej Józef Piłsudski będzie się uczył z doświadczeń Napoleona I i …z lektury Sienkiewiczowskiego „Potopu”…

Alwida A. Bajor

Wstecz