Życie kulturalne

Targi dominowały

W życiu kulturalno-literackim Wilna dominowały niedawno VII Wileńskie Targi Książki, połączone znów po pewnej przerwie z Międzynarodowymi Bałtyckimi Targami Książki. 13 wystawców przyjechało z różnych krajów, 55 tysięcy osób odwiedziło wileńską imprezę. To sukces i dowód na to, że Wilno to wcale nie boczna droga spotkania z książką, że targi zdobywają powoli, lecz coraz większą markę, że najprawdopodobniej osiągną z czasem poziom największych światowych przedsięwzięć tego rodzaju. Polacy, tradycyjnie, wystąpili dość skromnie. „Ars Polona” – firma, którą wilnianie czytający, niezależnie od narodowości, od wielu lat darzą ogromnym szacunkiem. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że w „owych” latach dzięki „Ars Polona” sprowadzano do nas niemal wszystkie nowinki zachodnie tłumaczone na język polski przez najlepszych mistrzów słowa polskiego, a szczęśliwcy, którym udało się zdobyć te literackie rarytasy, skrzętnie kompletowali prywatne biblioteki i byli obeznani z tym, co się dzieje za żelazną kurtyną. Teraz tego problemu nie ma. Wszystko jest na sprzedaż, z lady. Grzegorz Guzowski – prezes spółki „Ars Polona” przekonał się naocznie, że książka polska cieszy się na Litwie powodzeniem i zapowiedział, że będzie coraz lepiej. Odbyło się przy okazji targów kilka imprez towarzyszących: w Centrum Wystawienniczym LITEXPO, na Wileńskim Uniwersytecie Pedagogicznym i w Instytucie Polskim w Wilnie. Tradycyjnie „przywożeni” są pisarze polscy. Tak więc dzięki targom mieliśmy okazję w latach poprzednich poznać Olgę Tokarczuk, Jerzego Pilcha, Wojciecha Kuczoka. Teraz Andrzeja Sapkowskiego, reprezentanta bujnie w Polsce rozkwitającej fantasy i science fiction. Pan Andrzej towarzyszył nowo mianowanej dyrektor Instytutu Książki w Krakowie pani Magdalenie Ślusarskiej. Decyzją nowego ministra kultury i dziedzictwa narodowego zdymisjonowany został poprzedni szef Instytutu Andrzej Nowakowski (był zamiar przeniesienia placówki do Warszawy), ale kategorycznie przeciwko temu zaprotestowało kilkaset osób, w tym pokaźne grono pisarzy, wśród których – Wisława Szymborska, Tadeusz Konwicki, Maria Janion, Adam Zagajewski, wszyscy wymienieni powyżej, którzy przyjeżdżali do Wilna. W gronie protestujących, zdaje się, nie było Andrzeja Sapkowskiego. Ale do Wilna przyjechał. Odbył parę sympatycznych spotkań i w ogóle jest bardzo sympatycznym człowiekiem i jak to się mówi – płodnym pisarzem, cieszącym się zainteresowaniem również na Litwie, bowiem już przetłumaczono u nas na język litewski jego książki „Miecz przeznaczenia” (Likimo kalavijas), „Wiedźmin” (Raganius), „Krew elfów” (Elfu kraujas). Być może po wizycie pisarza w Wilnie kolejne jego tytuły doczekają przekładów.

W Instytucie Polskim mówiono o miejscu i roli literatury w dzisiejszym świecie. Magdalena Ślusarska jest zdania, że obecność polskiej książki na rynkach zagranicznych jest zauważalna i że zdobywa ona tam coraz mocniejszą pozycję. Jako jeden z przykładów – „Madami” Antoniego Libery (książka miała swoją promocję na Wileńskich Targach`2006). Jeśli chodzi o czytelnictwo w Polsce, goście są zdania, że w rzeczywistości jest znacznie lepiej, niż podają to statystyki; że Polacy są jednak narodem czytającym; że powodzeniem cieszy się literatura zakorzeniona we współczesności (Dorota Masłowska, Wojciech Kuczok, Michał Witkowski); że ostatnio w popularyzacji czytelnictwa ogromną i cenną robotę robią gazety i czasopisma. Przykład – „Gazeta Wyborcza”, która dla swych czytelników przygotowała specjalną bibliotekę. Że ukazują się tanie książki, tzw. „dworcowe”, które można nabyć właśnie na dworcach, stacjach benzynowych, w supermarketach etc.; że ogromną wagę przywiązuje się do nauczania dzieci przyjemności czytania i że nie należy się obawiać komputeryzacji, bo ona też sprzyja zainteresowaniu książką. Poruszono też temat krytyki literackiej. Okazało się, że wcale nie jest tak źle, jak wygląda. Co prawda, zaznaczono, że nie ma literatura polska w tej chwili krytyka i autorytetu tej miary co nieżyjący już „filmowy” Zygmunt Kałużyński. Tak, czy inaczej – dla nikogo nie jest już tajemnicą, że o losach książki decydują ostatnio bardzo często dziennikarze, a nie fachowi recenzenci, że chwytliwy temat ma większą siłę przebicia niż talent pisarski autora.

Dni z książką i prasą

Maj zapowiada się w Wilnie, zresztą od lat kilku, nasileniem imprez patriotyczno-kulturalno-rozrywkowych. Przede wszystkim obchody Konstytucji 3 Maja, przewidywane Dni Polonii, międzynarodowe spotkania poetyckie „Maj nad Wilią”, „Kwiaty Polskie”, jubileusze zespołów artystycznych etc. Dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie Mariusz Gasztoł planuje zorganizowanie w pierwszej dekadzie maja Dni Polskiej Książki i Prasy, angażując do współpracy wileńskie księgarnie oferujące książki w języku polskim, prasę, Radio „Znad Wilii”, Wydawnictwo Polskie w Wilnie, polonistów z UP i UW, a także specjalistów, którzy zreferowaliby stan czytelnictwa wśród Polaków na Litwie. Jak powiedział dyrektor IP, celem Dni jest popularyzacja czytelnictwa książek i prasy, szczególnie wśród dzieci i młodzieży szkolnej. Planuje się więc spotkania z autorami, a nawet z ludźmi z pierwszych stronic gazetowych, czytanie fragmentów książek przez studentów dla przedszkolaków i uczniów klas początkowych. Propagowany będzie przy okazji asortyment książek, gazet i czasopism w języku polskim, oferowanych przez księgarnie wileńskie. Z ich właśnie udziałem myśli się o zorganizowaniu kiermaszu ulicznego.

Memelscy Żydzi

W Wilnie, przy ul. Nowogródzkiej 10/2 (Naugarduko) od pewnego czasu działa Centrum Tolerancji. W jego lokalu czynna jest wystawa pt. „Z przygranicznego miasta – w świat. Żydzi w Memlu”. Historyczny Memel – to obecna Kłajpeda. Inicjatorem tej ciekawej ekspozycji jest niemiecki Instytut Goethego w Wilnie, a partnerami – kilka instytucji, w tym Państwowe Wileńskie Żydowskie Muzeum Gaona. Liczne dokumenty i fotografie, pochodzące z różnych krajów świata, opowiadają o życiu Żydów w Kłajpedzie od końca XIX w. do II wojny światowej. Ich byt będzie też tematem spotkania z niemiecką pisarką i reżyserką, badaczką dziejów Żydów memelskich, Ullą Lachauer.

Wspomnienie o Mieczysławie Karłowiczu

O tym wybitnym kompozytorze polskim wspominamy z następujących powodów: przyszedł na świat na Kresach, w Wiszniewie, na terenie obecnej Białorusi, 11 grudnia 1876 r., a zatem w tym roku przypada 130. rocznica jego urodzin. Ponadto – wielokrotnie gościł na Wileńszczyźnie. W Polsce data posłużyła do szerszego przypomnienia dorobku Karłowicza – kompozytora, taternika i fotografa. Posłużmy się fragmentem audycji Mieczysława Tomaszewskiego – Polskie Radio Program 2 – pt. „Godzina pieśni polskiej: Pamiętam ciche, jasne dnie...”: „Siódmego grudnia roku 1895 donosił Karłowicz przyjacielowi: Mam na ukończeniu pieśń do prześlicznych słów Tetmajera: Czasem, gdy długo na pół sennie marzę, cudny kobiecy głos mię skądś dolata... Biografowie podpowiadają, że był to czas, kiedy przyszłego twórcę „Pieśni o miłości i śmierci” i poematu o Stanisławie i Annie Oświęcimach dosięgła, objęła i pochłonęła miłość. Pierwsza, ale wszystko wskazuje na to, że zarazem ostatnia i jedyna. Miłość, której mu odmówiono. Miał bowiem to nieszczęście, że zakochał się bez pamięci w siostrze – ciotecznej, ale siostrze. Uczucia rozkwitły w scenerii kresowych majątków na Wileńszczyźnie. Tam, w kręgu Sulistrowskich, Śniadeckich, Romerów i Karłowiczów, spotykano się co lata. Można sobie wyobrazić tę arkadyjską sytuację umiejscowioną w rajskim pejzażu, który miał się stać pejzażem raju utraconego... A sądząc z wyboru tekstów do pieśni, które zaczęły się jawić teraz jedna po drugiej – ów pejzaż arkadyjski zaczął się nakładać na inne, poznane później i wcześniej”.

Szczególną rolę zaczął odgrywać pejzaż tatrzański. Stawał się Karłowiczowi bliższy z roku na rok, wraz z odwiedzinami Zakopanego i wędrówkami po Tatrach... Uczucie miłości nie opuszczało go. Wtedy to powstała jedna z najpiękniejszych jego pieśni ze słowami refrenu: ach jak mi żal, jak żal... W 1907 roku w jednym z listów napisał: „Nie wiem, czy się kiedy doczekam popularności jako kompozytor, prawdopodobnie nie. Ale jako taternik-fotograf zdobyłem sobie już uznanie...” Mieczysław Karłowicz zginął 8 lutego 1909 roku w lawinie pod Małym Kościelcem.

Gdańska Galeria Fotografii – dział Muzeum Narodowego w Gdańsku zaprosił redakcję na otwarcie wystawy zdjęć Mieczysława Karłowicza. Ekspozycja powstała dzięki pomocy Urzędu Miasta Gdańska. Jest to pierwsza wystawa jego fotografii udostępnionych przez Centralną Bibliotekę Górską PTTK w Krakowie. Kolejna impreza odbędzie się w grudniu br. w Państwowej Filharmonii Bałtyckiej. Karłowicz – kompozytor i taternik – zaprezentowane zostaną jego utwory muzyczne i liczne zdjęcia – unikalny ślad jego wędrówek – wrażeń i przeżyć tatrzańskich.

Krzysztof Krawczyk w Wilnie

„Znamy się tylko z widzenia” – to tytuł jednego z przebojów Krzysztofa Krawczyka. Znaliśmy dotychczas popularnego piosenkarza tylko ze słyszenia. 26 marca będziemy mogli zapoznać się „z widzenia”, w „Utenos pramogu arena” (przedtem sala nosiła miano pałacu lodowego). Będzie to jedyny koncert w Wilnie wykonawcy, który zasłużył sobie na taką opinię: „Największa gwiazda polskiej sceny rozrywkowej, niezapomniany przez starszych i młodszych. Idol kilku pokoleń Polaków, wulkan twórczej energii. Legenda polskiej piosenki, wykonawca, którego przeboje nigdy się nie starzeją...” Założył i był wokalistą zespołu „Trubadurzy”. W 1973 roku rozpoczął karierę solową, a pierwszy wielki sukces przyniósł mu występ na festiwalu w Opolu. Potem przez długie lata podbijał zagraniczne sceny muzyczne wielu krajów Europy, USA i Kuby. Wrócił do Polski i znów jak dawniej zaprezentował się jako wulkan twórczej energii – angażując do współpracy młodych muzyków polskich, wydając nowe płyty, nagrywając z wielkimi gwiazdami estrady (np. z Goranem Bregovićem płytę „Warszawa-Belgrad-Warszawa”), koncertując i prezentując wciąż nowy repertuar.

Wstecz