Na bieżąco

Misja Polskiego Kontyngentu Wojskowego „Orlik” przebiega spokojnie

Misja Polskiego Kontyngentu Wojskowego „Orlik” w bazie lotniczej Zokniai niedaleko Szawli przebiega bez problemów – uważa dowódca misji podpułkownik pilot Robert Cierniak.

30 grudnia ubiegłego roku polscy lotnicy z PKW „Orlik” rozpoczęli monitorowanie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich – Litwy, Łotwy i Estonii. Realizowana w ramach NATO operacja „Air Policing” ma trwać trzy miesiące.

„Z pierwszej połowy pobytu jestem zadowolony. Misja przebiega poprawnie i płynnie” – powiedział ppłk Cierniak.

W ciągu półtora miesiąca pełnienia przez polskich pilotów dyżuru bojowego przestrzeń powietrzna państw bałtyckich nie została naruszona ani razu. Jak zaznaczył Cierniak „dziennie, w zależności od warunków pogodowych, wykonywana jest jedna, albo dwie misje treningowe”.

Według dowódcy PKW „Orlik”, największym wyzwaniem tej misji są właśnie warunki pogodowe.

„Polski kontyngent trafił na najtrudniejszy okres zimowy. Pomimo mrozów dochodzących tej zimy do minus 30 stopni Celsjusza umundurowanie pilotów i samoloty nie zawiodły” – zaznaczył Cierniak.

W czasie pobytu Polaków w Szawlach nie odnotowano żadnego konfliktu ze społecznością lokalną. „W mieście jesteśmy dość dobrze rozpoznawalni i mile widziani w sklepach, pubach, restauracjach. Ludzie znają tu język angielski i rosyjski, a my się staramy uczyć podstawowych zwrotów litewskich, chociaż jest to bardzo trudny język” – powiedział ppłk Cierniak.

Polscy lotnicy uczestniczą też w imprezach organizowanych przez miejscową społeczność. Wzięli już udział w turnieju piłki nożnej, w festynie sportowym miasta. Poza tym odwiedzili Wilno i Kowno, planują wyjazd do Kłajpedy i Rygi.

Przyjęte do NATO 29 marca 2004 roku Litwa, Łotwa i Estonia nie mają lotnictwa bojowego i dlatego ich przestrzeń powietrzną patrolują siły innych państw Sojuszu.

W litewskiej bazie w Zokniai stacjonowali już Belgowie, Duńczycy, Brytyjczycy, Norwegowie. Polacy przejęli obowiązki od Amerykanów, a w kwietniu przekażą je Turkom.

Polscy piloci pełnią dyżur bojowy w systemie 24-godzinowym przez siedem dni w tygodniu. W pogotowiu są zawsze dwa z czterech samolotów MiG-29.

Litewscy politolodzy straszą Rosją

Rosja, demonstrując szczególne zainteresowanie Europą Środkową, usiłuje zmarginalizować państwa bałtyckie i Polskę, które głośno wyrażają swoją opinię na arenie międzynarodowej – uważają litewscy politolodzy.

Rosyjski prezydent Władimir Putin, który odwiedził w tym miesiącu Węgry i Czechy, powiedział w Budapeszcie, że jest mu przykro i czuje „moralną odpowiedzialność” za wydarzenia w 1956 roku, gdy Armia Czerwona stłumiła czołgami węgierskie powstanie.

Z drugiej strony Rosja do tej pory odmawiała potępienia sowieckiej okupacji państw bałtyckich, a gdy Putin został prezydentem, twierdził, że okupacja i zaanektowanie Litwy, Łotwy i Estonii były dobrowolnym aktem wstąpienia tych krajów do Związku Radzieckiego.

Politolog i historyk Česlovas Laurinavičius uważa, że nie ma sensu przypominanie Rosji o okupacji.

„Wątpię, aby odniosło to skutek. Węgrzy nie domagali się od Rosji przeprosin i osiągnęli więcej w tej sprawie, choć ich polityka wobec Rosji była nacechowana większą rezerwą niż nasza” – powiedział Laurinavičius agencji.

Uważa on, że Rosja wywiera naciski na kraje bałtyckie.

„Rosja wyraźnie próbuje przyprzeć nas do muru. Ma dobre relacje z całą Europą i światem, oprócz Europy Wschodniej i Środkowej, która niegdyś była w strefie jej wpływów. Moskwa rozpoczęła proces poprawy stosunków z Węgrami i Austrią oraz z Czechami i Słowacją i wkrótce poza nawiasem pozostaną Polska i trzy kraje bałtyckie. Także Finlandia ma dobre stosunki z Rosją. Tak więc prawdziwe powody sytuacji, w której się znaleźliśmy, nie są jasne” – powiedział Laurinavičius.

Podobnego zdania jest dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wileńskiego Raimundas Lopata. Wyraził opinię, że dyskusja na temat okupacji Litwy przez Związek Radziecki może tylko pogorszyć stosunki z Rosją, które i tak nie są najlepsze.

Uważa on, że Litwa „powinna poszukiwać pola do pragmatycznej współpracy, tam, gdzie nie będzie miejsca jedynie na ideologiczne oświadczenia”.

Zgoda rządu na założenie w Wilnie białoruskiego uniwersytetu

Rząd Litwy wyraził w lutym zgodę na założenie w Wilnie Białoruskiego Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego na Uchodźstwie. Uczelnia ta, utworzona i działająca w Mińsku, dwa lata temu została zamknięta przez białoruskie władze.

Zgodnie z decyzją litewskiego rządu, „uniwersytet będzie działał na Litwie do czasu aż na Białorusi zaistnieją warunki, w których uczelnia mogłaby kontynuować działalność”.

Praktycznie Białoruski Europejski Uniwersytet Humanistyczny działa w Wilnie już od października ub. roku, nie miał jednak statusu prawnego.

„Jesteśmy wdzięczni litewskim władzom, że stworzyły białoruskiej młodzieży możliwości kontynuowania nauki. Pomoc ta ma wymiar nie tylko polityczny, ale też akademicki. Nauka na naszej uczelni, w odróżnieniu od uczelni na Białorusi, odbywa się według standardów europejskich” – mówi prorektor uniwersytetu Uładzimir Dunajew.

Na Białoruskim Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym na Uchodźstwie w Wilnie studiuje blisko 1000 Białorusinów, na takich kierunkach jak politologia-europeistyka, filozofia, prawo międzynarodowe, białorutenistyka.

Finansowo uniwersytet wspierają organizacje z USA i UE. Litwa nieodpłatnie udostępniła pomieszczenia akademickie, akademiki, studentom zapewniła ubezpieczenia zdrowotne. Studenci nie otrzymują jednak stypendium.

W Mińsku Europejski Uniwersytet Humanistyczny został założony w 1992 roku. Od 2003 roku uczelnia zaczęła odczuwać ogromną presję ze strony władz białoruskich, które ograniczały jej wolność i autonomię.

Przed dwoma laty białoruskie ministerstwo oświaty nie wydało licencji na dalszą działalność uniwersytetu.

Sejmowa Komisja zbada sprawę budowy domów w TurniSzkach

Sejm Litwy postanowił powołać komisję parlamentarną, która zbada okoliczności budowy apartamentowców w prestiżowym osiedlu Wilna, w Turniszkach. Domy zostały wybudowane m. in. za pożyczkę wziętą pod zastaw rezydencji prezydenta Valdasa Adamkusa.

Litewska prasa ujawniła, że spółka świadcząca usługi komunalne, zarządzanie którą leży w gestii kancelarii rządu, wybudowała pod zastaw 10 z 17 istniejących w Turniszkach rezydencji i sprzedała je prywatnym osobom. Zostały one sprzedane nie w drodze przetargu, lecz „swoim ludziom”. Nabyli je m.in. dwaj doradcy prezydenta: Edminas Bagdonas – doradca ds. zagranicznych i Rytis Muraška – doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, a także wicedyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Państwa Dainius Dabašinskas i były doradca prezydenta Algirdasa Brazauskasa Vladimiras Bieriozovas oraz jego zięć.

Po ujawnieniu skandalu dwaj doradcy prezydenta podali się do dymisji.

Być może nie doszłoby do skandalu, gdyby domy zostały wybudowane na jakimś innym osiedlu, a nie w Turniszkach. Turniszki to 35-hektarowe ogrodzone, strzeżone osiedle, położone na obrzeżach Wilna w sosnowym lesie, nad stromym brzegiem Wilii. W czasach radzieckich było to osiedle nomenklatury komunistycznej. Obecnie są tu rezydencje prezydenta i premiera, domy gościnne należące do państwa, a także rezydencje ambasadorów.

Ujawnienie skandalu wywołało wiele pytań. Przede wszystkim, dlaczego rządowa spółka zarządza ziemią należącą do państwa jak swoją własnością, dlaczego na sprzedaż domów nie został ogłoszony przetarg, czy prywatne osoby, które kupiły domy mają płacić za ochronę osiedla i czy osiedle strzeżone przez funkcjonariuszy MSW nie jest w ogóle reliktem przeszłości, z którego zabudowy należy zrezygnować.

Sprawę budowy domów w Turniszkach będzie badała nie tylko komisja parlamentarna, ale również Prokuratura Generalna.

Litwa będzie miała swoją partię PiS

Władze litewskiej Partii Liberalnych Demokratów, na czele której stoi usunięty z urzędu prezydenta Litwy Rolandas Paksas, chcą zmienić nazwę partii na „Teise i Teisingumas”, co w tłumaczeniu na polski oznacza „Porządek i Sprawiedliwość”.

Podczas konferencji prasowej Paksas przyznał, że nowa nazwa jego partii będzie bardzo przypominała nazwę rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość, ale jak twierdzi, to „nie my zapożyczyliśmy tę nazwę od Polaków, lecz Polacy od nas”.

Paksas przypomniał, że z hasłem „Porządek i Sprawiedliwość” startował w 2002 roku w wyborach prezydenckich i zwyciężył. „Porządek i Sprawiedliwość” było też hasłem Partii Liberalnych Demokratów w ostatnich wyborach parlamentarnych.

Jak twierdzi Paksas, niezmienne problemy Litwy, przede wszystkim korupcja, zadecydowały o zmianie nazwy ugrupowania, które dąży obecnie do zaprowadzenia porządku i sprawiedliwości.

Przypomniał, że w opinii wielu obserwatorów, jego usunięcie ze stanowiska prezydenta w kwietniu 2004 roku, miało zapoczątkować „powszechne oczyszczenie” klasy politycznej, ale tak się nie stało.

„Państwem kieruje i wszystkie procesy kontroluje tajny zakon – garstka polityków, magnatów dziennikarskich i kilku rekinów biznesu. Dzisiaj oni mogą wszystko, mogą zniszczyć każdego, kto stanie na ich drodze” – powiedział Paksas, zaznaczając, że nastał czas na prawdziwe oczyszczenie.

O zmianie nazwy partii ostatecznie zadecyduje kongres partii, który odbędzie się 13 maja.

Kwiaciarnia oskarżona o rasistowskie zachowanie

Do kowieńskiego biura ombudsmana wpłynęła skarga na kwiaciarnię, która żąda różnych cen za dostarczone bukiety. Zróżnicowanie cen kwiaciarnia uzależnia od... koloru skóry posłańca.

„Otrzymaliśmy skargę od mieszkańca Kowna zaskoczonego tym, że miejscowa kwiaciarnia „Tarp geliu” uzależnia ceny od koloru skóry posłańca” – powiedział pracownik biura ombudsmana w Kownie, Valdas Dambrava.

Kwiaciarnia wystawia rachunek na 40 litów, jeśli kwiaty dostarczy czarny mężczyzna w huzarskim mundurze, a tylko 25 litów, jeśli posłaniec w takim samym mundurze ma skórę białą – wyjaśnił Dambrava.

„Oceniamy, że dopuszczono się dyskryminacji rasowej, ponieważ cena tej samej usługi zależy wyłącznie od koloru skóry osoby, która ją świadczy” – dodał Dambrava.

Jeden z właścicieli kwiaciarni, Sigitas Mankus, potwierdził, że kwiaty mogą być, zgodnie z życzeniem klienta, dostarczane przez „huzara” czarno- bądź białoskórego. Odrzucił jednak pomówienia o rasistowski charakter tej usługi. „Gdzie tu widać jakąś dyskryminację? Sprzedajemy usługę, nie posłańca” – oznajmił Mankus.

Czarny huzar to Tomas Ama Ikar. 31-letni somalijski uchodźca nie widzi w tej sprawie żadnego problemu ani rasistowskich podtekstów.

„Jestem zadowolony, że mam tę pracę i że dzięki niej zarobię trochę pieniędzy w społeczeństwie, które mi pomaga” – mówi.

Tomas Ama Ikar mieszka na Litwie od sześciu lat. Od czterech lat dzięki rekomendacji Czerwonego Krzyża ma pracę w „Tarp geliu”.

Litwa popiera propozycje Polski ws. bezpieczeństwa energetycznego

Litwa popiera propozycje Polski w sprawie bezpieczeństwa energetycznego w UE – takie zapewnienie usłyszał minister gospodarki Polski Piotr Woźniak podczas spotkania z premierem Litwy Algirdasem Brazauskasem.

Polski minister gospodarki w marcu gościł w Wilnie z jednodniową wizytą, której głównym tematem były kwestie energetyczne.

„Premier Brazauskas wyraził duże zainteresowanie tematem bezpieczeństwa energetycznego. Zgodził się natychmiast, że solidarność jest tu sprawą podstawową” – powiedział dziennikarzom minister Woźniak.

Stronę litewską najbardziej jednak interesowała kwestia budowy mostu energetycznego między obu krajami, o którym się mówi już od dziewięciu lat, ale budową którego nie jest zainteresowana strona polska.

„Połączenie państw bałtyckich z Europą jest możliwe jedynie przez Polskę” – akcentował podczas spotkania premier Brazauskas. Jednakże nie uzyskał od ministra Woźniaka konkretów co do rozpoczęcia budowy mostu energetycznego.

„Wszystko będzie zależało od rządowego programu dla elektroenergetyki, na przyjęcie którego czekamy” – zaznaczył Woźniak. Według ministra, od tego programu będzie też zależało, czy Polska będzie zainteresowana inwestycjami w budowę nowej elektrowni atomowej w Ignalinie.

Na początku marca premierzy Litwy, Łotwy i Estonii podpisali oświadczenie w sprawie budowy nowej elektrowni atomowej. Do inwestowania w jej budowę zostały zachęcone przede wszystkim przedsiębiorstwa energetyczne trzech państw, ale – jak zaznacza strona litewska – lista inwestorów jest otwarta.

Aleksandra Akińczo

Wstecz