Notatki gospodarcze

Przestajemy dreptać w miejscu

Już niemal od dwóch lat jesteśmy w Unii, korzystamy z funduszy europejskich, mamy możliwość podejmowania legalnej pracy w niektórych krajach zachodnich itp. W związku z tym wiele się zmieniło na lepsze. Są dziedziny, w których jesteśmy lepsi od krajów starej Europy, są i takie, gdzie wiele zostaje do zrobienia. Nadal brakuje nam strategicznego europejskiego myślenia, a podczas dyskusji politycznych i ekonomicznych często kierujemy się dawnymi postkomunistycznymi argumentami.

Wydaje się, że świadomi tego, czynimy już pierwsze kroki w kierunku prawdziwej demokracji i prawdziwego rozwoju gospodarczego oraz staramy się uniezależnić zarówno od Wschodu jak i od Zachodu. Właśnie z myślą o tej niezależności w ubiegłym roku powstał specjalny program Active Europe. Ma on na celu bliższe zapoznanie naszych obywateli z prawem unijnym, urzędami UE, umiejętnym zarządzaniem finansami. Kolejnym krokiem ku większej samodzielności i stabilności gospodarczej jest decyzja o budowie elektrowni atomowej. Do budowy mamy przystąpić za 7 lat. Inwestycja ma kosztować 10 mld litów, ale przyłączy się do niej również Łotwa i Estonia. Z powyższego wynika, że przestajemy już dreptać w miejscu i raźnie zmierzamy ku europejskim standardom.

Lizboński program. Litewska narodowa strategia lizbońska nakreśliła program, zgodnie z którym w 2010 roku wydatki na badania naukowe na Litwie powinny sięgać 2 proc. Krajowego Produktu Brutto (aktualnie sięgają 0,76 proc.). Komisja Europejska określiła te plany jako ambitne, lecz mało realne. Poza tym Komisja jest zdania, że Litwa nadal nie ma konkretnych planów odnośnie inwestycji przemysłowych. Trzy razy mniej niż stare kraje unijne inwestuje w naukę, postępowe technologie oraz inne dziedziny gospodarki. Owszem, duże przedsiębiorstwa dbają o rozwój nowych technologii, gorzej jest z drobnymi. Zresztą, dużych przedsiębiorstw w kraju mamy zaledwie 0,5 proc., cała reszta to raczej drobne. Cierpi na tym jakość litewskich produktów i usług.

Sekretarz Ministerstwa Gospodarki Gediminas Rainys przed paroma tygodniami przypomniał, że istnieje specjalna dyrektywa ministerstwa o finansowym wsparciu postępowych technologii dla drobnych i średnich przedsiębiorstw. Podstawowym celem takiego wsparcia jest obniżenie innowacyjnego ryzyka drobnych przedsiębiorstw oraz zachęcenie ich do produkcji nowych lub ulepszonych towarów. Na tego rodzaju pomoc finansową może liczyć każde drobne i średnie przedsiębiorstwo, które złoży w Agencji Pomocy Przedsiębiorczości odpowiednie zgłoszenie i inne wymagane dokumenty. Jeśli przedsiębiorca potrafi przekonać, że dzięki uzyskanej pomocy finansowej w jego firmie wzrośnie np. wydajność pracy, jakość towarów czy usług i sprzedaż wyrobów, szczególnie na eksport, Agencja z pewnością taki projekt oceni pozytywnie i zagwarantuje finansowanie. Ustawa przewiduje, że najwyższa uzyskana kwota może sięgać 400 tys. litów.

W tym roku Ministerstwo Gospodarki planuje wydzielić przedsiębiorcom na cele inwestycyjne około 5 mln litów. Z budżetu państwa i z innych funduszy wspierany jest również program Eureka. Uczestniczy w nim 36 krajów Europy. Celem programu jest wspieranie finansowe tych badań naukowych, które są skierowane na rozwój współczesnych technologii oraz zwiększają konkurencyjność na rynkach unijnych. A są to głównie następujące dziedziny: medyczna, medycyny laserowej, biotechnologii, łączności, technologii informacyjnych, automatyzacji produkcji oraz transportu. Litwa bierze czynny udział w tym programie i jeszcze w tym roku planuje zgłosić 30-35 projektów, których wartość sięgnie 150 mln litów i ma objąć duże miasta oraz 5 regionów. Z kolei Instytuty Fizyki, Biochemii i Chemii już rozpoczęły nowy projekt dokształcania naukowców w dziedzinie ochrony środowiska. UE na ten cel planuje przeznaczyć prawie 1,5 mln litów.

Europejski budżet zatwierdzono, ale... Bardzo burzliwie dyskutowano nad budżetem unijnym na lata 2007-2013 zanim go zatwierdzono. Szczerze mówiąc, początkowo wszyscy spodziewali się większego finansowania z budżetu unijnego, bo takie były prognozy za prezydencji Luksemburga, ale gdy prezydencję w UE objęła Wielka Brytania, okazało się, że trzeba będzie zacisnąć pasa. Dotyczyło to wszystkich krajów, które zresztą zdawały sobie sprawę, że bez kompromisów nie da się zatwierdzić budżetu i wtedy stracą wszyscy, a nowo przyjęte kraje najwięcej. W obecnej sytuacji Litwa w ciągu 7 lat otrzyma z budżetu unijnego 36 mld litów. Inaczej mówiąc, za każdy wpłacony lit składek budżetowych do UE otrzymamy pięć. To bardzo dobra perspektywa, tylko czy potrafimy te fundusze rozsądnie wykorzystać?

A w ogóle 2006 rok stawia przed nami trudne zadania. Po pierwsze, musimy rozwiązać jeszcze wiele problemów, by wejść do grona krajów członkowskich Schengen. Po wtóre, powinniśmy racjonalnie wykorzystać pomoc unijną, a to wymaga ustalenia i przestrzegania priorytetów gospodarczych, kulturalnych i oświatowych. Kolejne wyzwanie, to planowane, choć nieco oddalające się w perspektywie, wprowadzenie euro. Ale, co się odwlecze, to... wiadomo. Trzeba więc już teraz wypracować mechanizm, który pomoże, by ten proces był dla społeczeństwa maksymalnie bezboleśny.

Co to jest produkt ekologiczny? Stosunkowo często mówimy o produktach ekologicznych, ale w rzeczywistości bardzo niewiele o nich wiemy. Niektórzy kojarzą je po prostu z wyrobami litewskimi, inni z produktami dietetycznymi, jeszcze inni – z pochodzącymi z własnej działki, lub opatrzonymi etykietką Bio bądź Produkt naturalny. Nic bardziej błędnego.

Jakie więc produkty można uważać za ekologiczne? Przede wszystkim nie zawierające hormonów, antybiotyków, nie zmodyfikowane genetycznie, bez syntetycznych domieszek. Ekologiczne owoce i warzywa powinny być uprawiane bez nawozów syntetycznych, regulatorów wzrostu i barwników. Drób i bydło hodowane z przeznaczeniem na żywność ekologiczną nie może być karmione preparatami przyśpieszającymi wzrost lub zaostrzającymi apetyt, nie może też być leczone lekami syntetycznymi. Ekologicznych produktów nie wolno poddawać promieniowaniu jonizującemu.

Na Litwie 59 proc. respondentów twierdzi, że kupuje żywność ekologicznie czystą, bo litewską albo pochodzącą z małych gospodarstw wiejskich lub własnych ogródków. Tymczasem, jak widzimy, produkt lokalny lub własny nie zawsze oznacza ekologiczny. Ciekawe, że dobre rozeznanie o żywności ekologicznej mają mieszkańcy wsi, zaś mieszczuchy, którzy mają dostęp do informacji, wiedzą o niej niewiele. Jak więc rozpoznać ten ekologiczny produkt? Przede wszystkim musi być na nim napis: EKOagros. Gorzej jest z towarami importowanymi, bo na ekologicznym oznakowaniu zazwyczaj jest naklejona etykietka z litewską nazwą towaru, informacją o jego składzie, gdzie jednak nie ma ani słowa o ekologii. Często są natomiast takie napisy jak: Naturalny, Bez konserwantów, Bez hormonów itp. Nie dajmy się nabrać. To całkiem nie oznacza, że produkt jest ekologicznie czysty.

Nie wszystkie leki leczą. Wg badań statystycznych zażywamy coraz więcej leków. Zresztą widać to gołym okiem, gdyż aptek, przynajmniej w stolicy, mamy z pewnością dwa razy więcej niż sklepów oraz placówek usługowych. I wiele z nich bardziej przypomina nie dawne apteki, a całe markety przeładowane różnego rodzaju artykułami z lekami nie mającymi nic wspólnego. No cóż – popyt rodzi podaż. I nie jest to tylko frazes. W ubiegłym roku obrót aptek wzrósł o 12 proc. Czyżbyśmy więcej chorowali? A może po prostu pochłaniamy więcej leków? Chyba tak. Dlaczego? Z telewizji, radia, prasy ciągle jesteśmy bombardowani reklamą cudownych preparatów. A to na zapalenie stawów, a to na oczyszczenie wątroby, a to na wzmocnienie i witalność czy też odmłodzenie... Do zakupu leków, witamin i dodatków żywnościowych zachęcają nas również wszelkiego rodzaju akcje, czyli obniżki cen. W rezultacie kupujemy nieraz preparaty szkodliwe lub takie, które zażywane bez konsultacji z lekarzem, zamiast poprawiać zdrowie, niszczą je.

Przykro, ale przez to wszystko dewaluuje się zawód farmaceuty. Już im nie wierzymy. Wszak dziś aptekami kierują niemal wyłącznie biznesmeni, którzy zielonego pojęcia nie mają o lekach i zamawiają takie, których sprzedaż najlepiej się opłaca, przeważnie drogie. W rezultacie wciska nam się nieraz preparaty, które z zachodnich rynków zostały wycofane, bo okazało się, że są szkodliwe lub nieskuteczne. Czy jest na to jakaś rada? Skoro Ministerstwo Zdrowia nie potrafi zapewnić należytej kontroli nad dystrybucją leków, starajmy się po prostu nie dać zwariować reklamom, pytajmy też o tańsze odpowiedniki wciskanych nam kosztownych leków, uważnie i do końca czytajmy też dodane do nich ulotki.

Julitta Tryk

Wstecz