Nasi przyjaciele z Wrocławia

Biegnę przez skąpane w popołudniowym półmroku wrocławskie ulice. Znalazłem tę, której szukałem, teraz próbuję namierzyć właściwy numer. Mijam w biegu oszronione okna wystawowe, zasypane śniegiem samochody, ludzi ubranych w ciepłe kurtki i kożuchy. Dawno we Wrocławiu nie było takich mrozów. W końcu odnajduję Odrzańską 39/40, naciskam na klamkę, wchodzę do środka, ktoś życzliwy wskazuje mi drogę. Na pierwszym piętrze jednej z wrocławskich kamienic, w niedużym pokoiku przy centralnie ustawionym stole siedzi sześć osób. Na moje pytanie, siedząca u szczytu stołu kobieta kiwa twierdząco głową. Tak, trafiłem do Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna we Wrocławiu.

W pierwszej chwili mogłoby się wydawać, że Wilno i Wrocław mają ze sobą niewiele wspólnego. Inna historia, architektura, kultura, ale jest coś, co łączy te dwa miasta niewidzialną, ale nierozerwalną więzią. To ludzkie losy, poplątane przez burzliwe wydarzenia minionego wieku, które sprawiły, że ludzie, których zastałem przy Odrzańskiej, urodzili się i dorastali na Ziemi Wileńskiej czy Grodzieńskiej, a zostali z niej wyrwani przez wojenną i powojenną zawieruchę i rzuceni setki kilometrów od rodzinnych domów. Co im zostało z lat młodości? Garść wspomnień i ogromna miłość do tamtych stron. Miłość, która mimo podeszłego wieku, skłania tych ludzi do działania z entuzjazmem i zapałem, którego pozazdrościć mógłby im niejeden młody człowiek.

Wrocławskie Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna działa od 20 lutego 1989 roku. Powstało na fali społeczno-politycznych przeobrażeń w Polsce, które dały możliwość tworzenia podobnych stowarzyszeń. Mimo trudnych początków, Towarzystwo skupia dziś około 150 członków, w zdecydowanej większości dawnych mieszkańców Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny. Kilkunastoletni okres działalności Towarzystwa zaowocował imponującym dorobkiem. Liczne koncerty, spotkania, kolonie dla dzieci i młodzieży z dawnych kresów.

Jednym z priorytetowych obszarów zainteresowania Towarzystwa jest kultywowanie kultury oraz tradycji kresowej i przekazywanie jej zwłaszcza młodemu pokoleniu. Realizacji tego celu służyła wystawa „Garść wspomnień z Wilna i Grodna”, która odwiedziła szkoły podstawowe, średnie i biblioteki publiczne. TPGiW włączyło się też chętnie w realizację pomysłu Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego dotyczącego przeprowadzenia w szkołach tzw. lekcji żywej historii. Historii tym ciekawszej dla młodego człowieka, że opowiedzianej przez świadków i uczestników historycznych wydarzeń. Tematy zaproponowane przez członków Towarzystwa to między innymi „Wielcy Polacy z Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny” czy „Sytuacja po przybyciu pierwszych transportów ewakuacyjnych Polaków z Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny”.

Ciekawym przedsięwzięciem zrealizowanym przez Towarzystwo w 1998 roku była wystawa „Śladami Pana Adama”. Na fotografiach można było zobaczyć miejsca, w których przebywał Adam Mickiewicz. Oprócz Nowogródka, Wilna i Kowna znalazły się także europejskie metropolie, w których Mickiewicz żył i tworzył. Wystawę pokazano kilka razy w Polsce, a następnie w Polskiej Galerii Artystycznej w Wilnie, aż ostatecznie stała się darem dla gimnazjum imienia Adama Mickiewicza w Wilnie.

Interesującą inicjatywą realizowaną przez członków Towarzystwa praktycznie od początku jego istnienia są Kaziuki. Oczywiście, nie tak duże, jak ich wileński pierwowzór, ale organizowane w miarę środków, którymi dysponują członkowie TPGiW i zaprzyjaźnione osoby. Niestety, nie jest tego dużo, ponieważ Towarzystwo utrzymuje się z własnych składek i darowizn od sponsorów, o których jest coraz trudniej. Dlatego, dla uświetnienia kaziukowego święta, członkowie Towarzystwa sami przygotowują, na przykład, wystąpienia artystyczne, recytacje wierszy i śpiew pieśni kresowych. Głównym celem tej imprezy jest pokazanie różnorodności i bogactwa kultury dawnych kresów i zainteresowanie nią zwłaszcza młodych ludzi, bo to przecież od nich będzie zależeć, jak w przyszłości owe tereny będę postrzegane i czy nie zginie pamięć o polskości tych ziem.

Jednym z najważniejszych aspektów działalności Towarzystwa jest nawiązywanie i podtrzymywanie kontaktów z Polakami z Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny. Kilkakrotnie na zaproszenie Towarzystwa gościł w Polsce zespół „Strumyk” ze szkoły podstawowej w Kolonii Wileńskiej. W 1999 r. prezes Jerzy Putnowski przekazał tamtejszej szkole 14 komputerów pozyskanych od Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, a szkole średniej im. Konarskiego w Wilnie Towarzystwo ufundowało sztandar i popiersie patrona.

Spośród licznych przedsięwzięć podejmowanych przez TPGiW, jednym z najważniejszych są organizowane już od wielu lat kolonie dla dzieci i młodzieży z Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny.

„Mimo ograniczonych środków finansowych staramy się co roku gościć co najmniej kilkanaście dzieci z dawnych kresów” – mówi Ryszard Chwaliński, który wraz z przyjaciółmi z TPGiW zapewnia dzieciom tyle atrakcji, ile się tylko da. Mimo kłopotów ze zdrowiem pan Ryszard tryska humorem i optymizmem. Wraca pamięcią do minionych kolonii i mówi, że najlepszą zapłatą za kilkumiesięczny trud włożony w przygotowania letniego wypoczynku są uśmiechy zadowolonych dzieci, podziękowania, łzy radości i prośba o zaproszenie w następnym roku. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ dzieci dzięki ludziom dobrej woli mogą liczyć na wiele atrakcji takich jak: jazda konna, rejs statkiem po Odrze, ogniska ze śpiewami i pieczeniem kiełbasek, wizyty w Ogrodzie Botanicznym i Zoologicznym, zwiedzanie muzeów, galerii, Panoramy Racławickiej, gdzie eksponowany jest olbrzymich rozmiarów obraz przedstawiający bitwę pod Racławicami. Dzieci bawiąc się poznają polską historię i kulturę, a także szlifują język. Jest to dla nich niecodzienna okazja, aby lepiej poznać kraj swych przodków. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zapał i energia członków Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna, gdyby nie chęć podtrzymania przez nich więzi z rodzinnymi stronami i wspierania Polaków, którzy nadal mieszkają na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie. Miejmy nadzieję, że znajdą godnych naśladowców wśród młodego pokolenia, że więź, którą członkowie Towarzystwa nawiązali przez swą działalność, nie zostanie zerwana, a Polacy mieszkający na dawnych kresach nie zostaną zapomniani przez rodaków w kraju.

Marcin Koczan

Wrocław

Wstecz