„Kwinto” w Wilnie

17 marca na scenie Domu Kultury Polskiej wystąpił wybitny polski aktor, reżyser i scenarzysta – Jan Machulski, który do Wilna przyjechał ze swym autorskim spektaklem „Niebezpieczne zabawy”. Profesor, długoletni wykładowca i dziekan wydziału aktorskiego łódzkiej szkoły filmowej, pojawił się w Wilnie w potrójnej roli: jako autor spektaklu, reżyser i aktor.

Trójkąt bermudzki

„Niebezpieczne zabawy” to współczesna sztuka, opowiadająca o relacjach między trojgiem bohaterów – żoną, mężem i „tym trzecim”. Taki „zestaw” już sam w sobie gwarantuje niezłe zamieszanie! Jednak spektakl to tylko pozornie komedia, gdyż pod lekkim humorem kryje się tu prawda o ludzkich słabościach i dylematach, o tym, jak trudno jest być razem i jak trudno jest bezgranicznie ufać drugiej osobie.

„Niebezpieczne zabawy” opowiadają życiową historię, która mogłaby się przydarzyć każdemu. Znany, młody i przystojny aktor filmowy, podróżując nocą samochodem, zmuszony jest zatrzymać się z powodu awarii samochodu. Jedynym domem w okolicy jest posiadłość pewnego zamożnego biznesmena, którego akurat nie ma w domu, jest w nim za to jego młoda i piękna żona.

Po powrocie męża, żona beztrosko opowiada mu niewinną historię o wizycie nocnego gościa i choć dużo starszy małżonek deklaruje bezgraniczne zaufanie do swej lubej, podjudzony przez młodego amanta zaczyna gubić się w podejrzeniach i swojej bezpodstawnej zazdrości. Mężczyźni zakładają się, czy pewnemu siebie młodemu aktorowi uda się uwieść piękną żonę. Przez przypadek kobieta dowiaduje się o zakładzie i zamiast ukrócić całą sprawę, postanawia dać nauczkę nieufnemu mężowi udając romans z młodym nieznajomym. Głupi żart wywołuje lawinę nieprzewidywalnych zdarzeń, które potoczą się w zupełnie niezabawnym kierunku.

Do Afryki

Sztuka „Niebezpieczne zabawy“ powstała w 1992 roku dla Teatru Ochota, którego Jan Machulski był założycielem i wieloletnim dyrektorem. „Pisałem ją, ale nie z myślą, że będę w niej grał. Zawsze unikałem bowiem takiej sytuacji, w której dyrektor sam siebie obsadza w sztuce, a obok zostają aktorzy bez żadnej roli. Okazało się jednak, że nie mieliśmy wówczas w teatrze kogoś, kto pasowałby do roli Jana – starszego męża – więc ja musiałem ją zagrać” – opowiadał Jan Machulski.

Po kilkunastu wystawieniach „Niebezpiecznych zabaw”, reżyser postanowił po raz ostatni zagrać ten spektakl z okazji dziesięciolecia amatorskiego teatru swojego byłego studenta – Krzysztofa Kaczmarka. Na tym przedstawieniu wśród widzów znalazła się przedstawicielka z Polonii afrykańskiej, której spektakl bardzo się spodobał. Zaproszono więc aktorów do… Afryki. Potem przyszły zaproszenia m. in. z Australii, USA, Brazylii, Indii, Chin i Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Czech, no i Litwy. Okazało się, że wileński spektakl był dokładnie 25. wystawieniem „Niebezpiecznych zabaw” za granicą.

Obok autora i reżysera sztuki – Jana Machulskiego, w przedstawieniu wystąpiła również dwójka jego byłych studentów: Agnieszka Zduńczyk i Michał Macioch. Drobny epizod zagrał także debiutant – Józek Kuczyński, który na profesjonalnej scenie wystąpił po raz pierwszy. Jest uczniem II klasy szkoły-przedszkola „Źródełko” oraz tancerzem zespołu „100 uśmiechów”. Józka „odkryła” Irena Litwinowicz – reżyserka Polskiego Teatru w Wilnie. Podobno zapytała młodego aktora, czy oglądał „Vabank”, w którym Jan Machulski zagrał kasiarza Kwinto. Józek odpowiedział, że oczywiście, oglądał, na co Irena Litwinowicz stwierdziła: „No to zagrasz z tym panem na scenie”. I zagrał. Taki debiut wróży nie lada karierę!

Wciągnąć widza w teatr

Jan Machulski już od kilku dziesięcioleci uprawia i promuje teatr otwarty i bliski widzowi, także i tym razem wyszedł wprost do swojej publiczności.

„Zależało i zależy mi, aby w spektaklach jak największy udział brała publiczność” – zaznaczył Jan Machulski. Już w założonym w 1974 r. Teatrze Ochota, artysta wciągał widzów do wspólnych rozmów i dyskusji, które były naturalnym przedłużeniem wystawianych sztuk. W Wilnie było podobnie. Po przedstawieniu Jan Machulski próbował wraz z publicznością odpowiedzieć na pytania: kto zawinił?; dlaczego akcja potoczyła się tak, a nie inaczej?; co można było zrobić, żeby wszystko skończyło się „happy endem”? Wileńska publiczność, na początku trochę speszona tym niespodziewanym kontaktem z aktorami, powoli pozwoliła się wciągnąć do wspólnej rozmowy.

Spektakl – przez wileńskich Polaków, tak spragnionych dobrej polskiej sztuki – został nagrodzony burzą oklasków. A Jan Machulski tylko taką sztukę potrafi uprawiać. O swoim zawodzie mistrz mówi: „Co do aktorstwa, to trzeba świetnie kłamać, żeby to była prawda”. Można jedynie dodać, że zgodnie z tą zasadą, Jan Machulski jest na scenie kłamcą doskonałym.

Anna Pilarczyk

Wstecz