Jubileusz szkoły

Niemieska wieża Babel…

Patron dla wspólnoty

Niemież, mieszczący się tuż za opłotkami stolicy – przy zrekonstruowanej szosie mińskiej – wita przejezdnych szkołą, która leży na skraju osiedla i jest jego piękną wizytówką: zadbany teren, urządzone należycie boisko-stadion, świecący czystymi szybami gmach szkolny... Dziś jest to szkoła średnia im. św. Rafała Kalinowskiego – imię tak szlachetnego patrona nadano szkole tuż przed jubileuszem 60-lecia. Dlaczego właśnie święty Rafał Kalinowski wyniesiony na ołtarze przez Wielkiego Polaka Jana Pawła II został patronem szkoły? Otóż w Niemieżu dotychczas nie było ani kaplicy, ani kościoła (jest meczet służący od lat miejscowym Tatarom). Wspólnota parafialna postanowiła mieć przynajmniej kaplicę i powstaje ona w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły. Kaplica będzie miała za patrona św. Rafała Kalinowskiego, więc i szkoła wybrała tego patrona, by Niemież z tym świętym ludziom się kojarzył. Niemież jest nie tylko typowym, ale też posiadającym swoją egzotykę, osiedlem podwileńskim: mieszkają tu od ponad 600 lat Tatarzy i chociaż stanowią dziś zaledwie 4 proc. mieszkańców, ich egzotyczne rysy spotkamy u wielu osób legitymujących się polską, rosyjską, litewską narodowością. Bowiem jak świat światem ludzie się dobierali na Ziemi Wileńskiej nie według narodowości, ale wiedzeni uczuciem... Przed wojną były tu w zasadzie jedynie polskie i tatarskie rodziny. Po zawierusze wojennej i tzw. repatriacji wraz ze wzorcami „nowego stylu życia” – kołchozami, przybywali Rosjanie, Białorusini, ostatnio coraz więcej osiedla się rodzin litewskich preferujących amerykański styl życia – dom w strefie pozamiejskiej.

Historia przeplatana statystyką i refleksjami

Szkoła w Niemieżu – założona w roku 1945 (jej pierwszym dyrektorem był Tatar Seif Aksanow) prowadziła nauczanie w języku rosyjskim. Dwoje nauczycieli Seif Aksanow i Marianna Aksanowa uczyło dzieci arytmetyki, czytania, języka rosyjskiego, geografii, przyrody, gimnastyki i śpiewu. Polskie klasy początkowe powstały tu w 1949 roku, a po dwóch latach już była też polska klasa piąta. W roku szkolnym 1948-49 uczyło się tu 80 dzieci. Szkoła rosła: w 1953 roku stała się siedmioletnią podstawówką z 98 uczniami, a po dziesięciu latach była ośmioletnią i uczęszczało do niej 176 uczniów. Status średniej uzyskała w roku 1970. Niestety, miała w swej historii lata „chude” dla klas polskich; ze szkoły polsko-rosyjskiej przekształciła się w rosyjską, chociaż w latach 1957-1963 w klasach polskich uczyło się 80 proc. uczniów. Pierwsza promocja szkoły średniej otrzymała świadectwa dojrzałości w roku 1980. Szkoła nie tylko rosła, ale też się „internacjonalizowała” – w roku 1985 powstały tu początkowe klasy litewskie, a za sprawą obecnej wicedyrektor ds. nauczania Onute Bevainiene (matematyk) litewskie klasy początkowe w roku 1989 zapoczątkowały start do szkoły średniej – powstała klasa V, w której się uczyło 7 dzieci (wśród nich syn pani wicedyrektor – m. in. obecny nauczyciel w swojej szkole). Mniej szczęścia miał syn drugiej pani wicedyrektor Teresy Kondratowicz, która szkole niemieskiej oddała 40 lat swego życia. Kiedy jej syn był uczniem, w Niemieżu nie było klas polskich, więc składał maturę po rosyjsku...

Dziś w niemieskiej szkole średniej pracuje 70 nauczycieli (9 byłych uczniów), wśród których jest jeden ekspert i 7 metodyków. Miano starszego nauczyciela ma 50 pedagogów. Kierownictwo szkoły: dyrektor Zbigniew Maciejewski (pełni te obowiązki od 2004 roku) oraz zastępcy: Teresa Kondratowicz, Onute Bevainiene oraz Walentyna Pierszina. W trzech pionach: polskim, litewskim i rosyjskim odpowiednio uczy się 233, 253 i 35 uczniów. Klasy rosyjskie to 8, 9, 10 i 12. Historia spłatała figla: dominujące klasy rosyjskie, które pod swe skrzydło przyjmowały dzieci różnych narodowości i gwarantowały start do świetlanego jutra, dziś nie są atrakcyjne nawet dla Rosjan, którzy wybierają litewski język wykładowy. Dziś klasy litewskie pełnią rolę „internacjonalną” i obiecują życiowy sukces. Cóż, wybór szkoły i języka nauczania należy do rodziców, szkoła świadczy jedynie usługi. To z woli rodzicielskiej powstają takie szkolne wieże Babel, a dzieci stają się jedynie obywatelami (wczoraj Sowietskogo Sojuza, a dziś Litwy), a nie Litwinami, Polakami, Tatarami... Stworzymy w ten sposób obywatelskie społeczeństwo czy wychowamy czingischanowskich mankurtów, których wizerunek tak nami wstrząsnął na początku lat 80?

Dyrektorzy i ich wizja szkoły

W historii szkoły było dziesięciu dyrektorów. Najdłużej, bo 23 lata, pełnił te obowiązki śp. Alfred Bujnowski. To na czasy jego rządów wypadło budowanie dobudówki – praktycznie podstawowego kilkupiętrowego gmachu szkoły, w którym rozlokowały się przestronne klasy, sala sportowa, stołówka i biblioteka. To budowanie – w roku 1983 nowy gmach oddano do użytku – wcale nie było takie proste: dyrektor dwoił się i troił, by wszystkiego dopilnować i zdążyć na czas. Byłam świadkiem tego jego zmagania z budową, kiedy to w środku lata roku 1983 w składzie komisji sprawdzającej stan szkół i ich przygotowanie do nowego roku szkolnego zawitałam do Niemieża. Niejakościowe materiały budowlane, partacka robota jeszcze w ciągu kilku lat nie dawały dyrektorowi zapomnieć o problemach „nowej” szkoły. Dziś, po 23 latach, już kolejny – dziesiąty dyrektor dba o to, by rozeschnięte okna, zniszczone, pofałdowane wykładziny i „łaciate” sufity doprowadzić do nowoczesnego wyglądu. Udało się mu przy pomocy władzy samorządowej wymienić już trzecią część okien, wyremontować salę sportową i ocieplić budynek od zewnątrz. Teraz kolej na podłogi i sufity. Szkoła, zdaniem obecnego dyrektora Zbigniewa Maciejewskiego, ma wyglądać estetycznie. Bo to też wychowuje. Właśnie od kontynuowania remontów i wychowania zaczął swoje dyrektorowanie. I ma na koncie własnym i zespołu pierwsze sukcesy. O ile w sprawach remontowo-budowlanych nie mogą nauczyciele polegać na sobie i muszą zabiegać o wsparcie do władz samorządowych (Rady, kierownika wydziału oświaty rejonu wileńskiego Jarosława Narkiewicza) i miejscowych (wielce życzliwi i pomocni są w tym starosta Niemieża Włodzimierz Sipowicz i dyrektor spółki „Niemiežio komunalininkas” Marian Uziało), to w sprawach wychowawczych liczą na własne siły, konsekwencję i upór. I na wyniki długo czekać nie musieli. Dziś w najbliższym otoczeniu szkoły palaczy się nie spotka; chodzenie z rękoma w kieszeniach i w czapkach na głowach już nie jest normą; nawet siedzenie na parapetach udało się wykorzenić w prosty sposób – ustawiono kilka ław... W szkole dzieci się witają i... praktycznie nie spóźniają się na lekcje (nauczyciele też) po wprowadzeniu tzw. sygnalnego dzwonka, który uprzedza, że już wkrótce zabrzmi dzwonek na lekcję...

Uporawszy się z „zewnętrznymi” oznakami braku wychowania, zespół nauczycielski stawia sobie za cel „od wewnątrz” zmienić ucznia. Hasłem przewodnim szkoły są dwie sentencje: „Jestem Człowiekiem, człowiekiem z dużej litery” oraz „Uczę się – znaczy żyję”. I choć ich głęboka filozoficzna treść może nie być zrozumiała dla każdego szkraba, jednak myśl przewodnia, że jedynie człowiek dążący do wiedzy oraz uczciwy i prawy zasługuje na szacunek, wpajana jest od zerówki.

Szkoła dziś stawia na jakość nauczania: dbałość o podnoszenie kwalifikacji nauczycieli, doskonalenie wyposażenia (w szkole są dwie klasy komputerowe), udział w olimpiadach i konkursach, stuprocentowe uczęszczanie – stosowane jednocześnie – powinny dać oczekiwany wynik. Od dobrych kilku lat szkoła legitymuje się zbliżonymi do średniej krajowej wynikami podejmowania dalszej nauki po maturze. Tu należy zaznaczyć, że np. z 67 dziesiątoklasistów tylko 4 ma zamiar opuścić tego roku progi szkoły. Świadczy to bez wątpienia o tym, że zarówno rodzice jak i dzieci ufają szkole. To zaufanie i rozumienie potrzeby zdobycia należytego wykształcenia najbliżej domu (stolica jest tuż-tuż, ale niesie nie tylko dobrodziejstwo cywilizacji, ale też niezbyt bezpieczne pokusy) zrodziło myśl startowania szkoły do akredytacji na gimnazjum. Założenia o statusie gimnazjów w osiedlach wiejskich pozwolą zachować także klasy początkowe i młodsze. Taki stan zapewni szkole należyte finansowanie.

Sława i chwała oraz nadzieja (Kim i czym szczyci się szkoła)

Od zarania swych dziejów szkoła była dobra w sporcie. Szachy (pod opieką nauczyciela matematyki Bekira Jakubowskiego) – to dyscyplina, w której nie mają sobie równych uczniowie zarówno w rejonie jak i na szerszych wodach. Dobre drużyny potrafią wystawić grając w tenisa stołowego, futbol, siatkówkę, koszykówkę, zmagając się w walkach wschodnich. Niejeden sukces w rejonie odnieśli młodociani plastycy i recytatorzy. Reprezentacyjnym szkolnym zespołem jest „Niemieżanka” – „Pszczółka”. Zespół powstał w roku 1988, jego kierownikiem jest niezmiennie Janina Łabul. Tańce prowadzi Elżbieta Klukowska, zaś kapelą dyryguje Jerzy Krupiczewicz. „Niemieżanka” koncertuje nie tylko na Wileńszczyźnie, ale też w Polsce, zaś grupa wokalna bierze udział w republikańskim konkursie „Dainu dainele”. Na swe dziesięciolecie zespół został posiadaczem odznaczenia „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Rozsławia też Niemież szkolny teatrzyk „Wędrówka” pod kierunkiem polonistki-metodyka Bożeny Bieleninik (pani Bożena jest też prezesem Towarzystwa Miłośników Teatrów Szkolnych), który co roku wita widza nową premierą i na dorocznych festiwalach teatrów szkolnych jest w czołówce.

W szkole od trzech dziesięcioleci działa muzeum krajoznawcze, prowadzi je geograf-metodyk Halina Jarmołkowicz. M. in. tu znajdziemy materiały ilustrujące historię osiedlenia i życia w Niemieżu Tatarów.

W gronie nauczycielskim są zasłużeni weterani: pan Piotr Jurgiel pracuje w Niemieżu – naucza historii (nie tylko z podręcznika) od 1953 roku. Jego głęboka wiedza i bycie z faktami historycznymi za pan brat pozwalają mu nadal owocnie pracować. Tak samo zresztą jak i matematykowi pani Franciszce Doroszkiewicz, która pomimo 43 lat pracy w szkole, potrafi jeszcze być aktywnym prezesem koła „Macierzy Szkolnej”.

Od kilku lat nowością w szkołach są etaty pedagogów socjalnych i psychologów. Stan psychiczny, zachowanie się nastolatków niezbicie świadczą o tym, że tacy specjaliści są konieczni w szkołach. Jednak praktyka wskazuje, że nie zawsze (nie tylko zresztą dzieci i nastolatkowie) rozumieją, w czym i jak może im pomóc „modny” specjalista. Mam nadzieję, że powoli lody zostaną przełamane – twierdzi młoda pani psycholog (od października ub.r. pracująca w Niemieżu) Irina Grużewska. Irina pochodzi z Sużan, więc problemy małych osiedli i wiejskich szkół nie są jej obce. Absolwentka szkoły średniej w Sużanach trafiła na studia do Gdańska i jako dyplomowany psycholog kliniczny przed czterema laty powróciła na Litwę. Miała w swej praktyce zawodowej do czynienia z młodzieżą uzależnioną, wie jak trudne są powroty do „normalności” i bardzo chce służyć pomocą zagubionym w swoim wewnętrznym świecie nastolatkom. Może jednak ingerować i prowadzić pracę kliniczną z młodzieżą tylko za zgodą rodziców. Niestety, ale dorośli, czasami częściej niż młodzież nie są w stanie zrozumieć, kiedy porada psychologa nie jest zwyklą pogadanką, ale ostatnią deską ratunku.

Rzeka wypływa ze źródła, szkoła rodzi się z klas początkowych

Pracownie klas początkowych w Niemieżu – to prawdziwa radość dla oka i duszy. Kolorowe, pomysłowe dekoracje izb i żadnej powtórki – każda z nich indywidualny świat. Sympatyczne, tryskające energią i humorem nauczycielki – naprawdę rodzice w Niemieżu muszą być szczęśliwi, że ich dzieci w takiej atmosferze zaczynają swe szkolne życiorysy. Tego roku w niemieskiej szkole były dwie pierwsze klasy: polska i litewska. W klasie litewskiej (nauczycielka Lucyna Staciukowicz została wybrana spośród kilku kandydatek przez rodziców) uczy się 10 dzieci, w polskiej (nauczycielka Janina Bacewicz) – 15. Klasa litewska została skompletowana po raz pierwszy. W ten sposób odciąży się szkołę-przedszkole (dotychczas litewska szkoła początkowa mieściła się w przedszkolu), by mogła stać się przedszkolem-żłobkiem. Zapotrzebowanie na miejsca w nim jest tu duże, co świadczy o tym, że Niemież rośnie i się odmładza, a ludzie mają pracę... Tego roku była też w szkole polska zerówka, w której nauczycielka Irena Boczarowa opiekowała się pięcioma maluchami. W dość licznych polskich klasach początkowych: druga (18 dzieci), trzecia (14 dzieci) i czwarta (18 dzieci) pracowały Irena Markiewicz, Inessa Sinkiewicz i Krystyna Zajączkowska. Jak twierdzi kurator klas początkowych Teresa Kondratowicz, praca tych doskonale przygotowanych do zawodu nauczycielek pozwala małym dzieciom należycie przygotować się do zdobywania wiedzy w ciągu dalszych lat nauki.

Szkoła średnia w Niemieżu jest jedną z dwóch szkół w rejonie wileńskim, gdzie nie nastąpił podział szkoły na języki wykładowe. Zachowano nienaruszony materialny stan posiadania, wieloletnich doświadczonych specjalistów. Nauczyciele przystosowali się do pracy w kilku językach, do prowadzenia imprez i pracy pozalekcyjnej. Jest ona zwierciadłem obecnej sytuacji narodowościowej w podwileńskich miejscowościach. W ciągu 60 lat istnienia szkoły nie zawsze jednak udawało się zachować równowagę i należną autonomię poszczególnych pionów: raz polski, teraz znów rosyjski tracił rację bytu. Jak będzie wyglądała dalsza historia tej szkoły leżącej w egzotyką Wschodu tchnącym Niemieżu, w największym stopniu zależy od tego, czy miejscowi rodzice będą mieli zaufanie do ludzi, którzy kształcą ich dzieci w ojczystym języku. Dziś ono istnieje dzięki pracy oddanych swym uczniom nauczycieli. I niemieska wieża Babel dzięki mądrej polityce kierownictwa szkoły jest oryginalną innością.

Janina Lisiewicz

Wstecz