Odbył się XI Zjazd Związku Polaków na Litwie

„…Z każdej opresji wyjdziemy jeszcze bardziej wzmocnieni”

W Wilnie w centrum konferencyjnym „Karolina” – 20 maja br. – odbył się już XI z kolei Zjazd Związku Polaków na Litwie, w którym wzięło udział ponad 500 delegatów.

Gośćmi zjazdu byli m. in. przebywający z wizytą na Litwie marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” prof. Andrzej Stelmachowski, prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Wiesław Turzański, doradca premiera RP ds. Polonii i Polaków Michał Dworczak, członek Parlamentu Europejskiego Witold Tomczyk, prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych Helena Miziniak, wiceprzewodniczący Sejmu Litwy Česlovas Juršenas, a także ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski, konsul generalny Stanisław Cygnarowski, prezes Związku Polaków na Łotwie Wanda Krukowska, przedstawiciel Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego Tadeusz Samborski, prezesi innych polskich organizacji, duchowni.

Witając gości i delegatów zjazdu marszałek Borusewicz podkreślił, iż jego obecność na tym forum „jest dowodem tego, że Polska pamięta o Polakach na Litwie”. Zapewnił, że on, jako marszałek, za swej kadencji będzie dokładał starań, aby ten patronat był jeszcze skuteczniejszy. Zapowiedział, że Senat RP nadal będzie wspierać finansowo i moralnie ZPL oraz polskie szkolnictwo na Wschodzie, tak, by było ono dobre i sprawne, „by polskie szkoły kończyli mądrzy Polacy, którzy – pamiętając o swoich korzeniach – będą jednocześnie dobrymi obywatelami Litwy”. Mówiąc to marszałek Senatu RP nie omieszkał zachęcić społeczności polskiej do aktywności w obronie swoich praw. Przypomniał, że: „Polacy na Litwie muszą sami zabiegać o swoje prawa. W demokracji jest tak, że ten, kto nie dba o swoje interesy na wolnym rynku politycznym, nie może mieć wpływu”.

Dowodem na to, że ZPL potrafi zabiegać o prawa i interesy polskiej społeczności, był wygłoszony przez prezesa referat sprawozdawczy na temat działalności organizacji za minioną kadencję. Michał Mackiewicz zaznaczył w nim, że jej członków łączą tak istotne cele i zadania jak zachowanie i rozwój ojczystego języka i kultury, ugruntowanie tożsamości narodowej oraz troska o równe prawa obywatelskie polskiej mniejszości narodowej na Litwie. Prezes złożył też sprawozdanie z 9 podstawowych kierunków działalności, które na początku ubiegłej kadencji wyznaczył dla siebie Zarząd Główny. A były to: opieka nad oświatą i kulturą polską na Litwie; ochrona zabytków i dokumentowanie polskich śladów na Litwie (prezes zaznaczył, że jest to bardzo ważny kierunek działalności ZPL); zachowanie i szerzenie pamięci narodowej; ścisła współpraca z innymi organizacjami społecznymi, samorządami; odrodzenie „Naszej Gazety” – organu prasowego ZPL; niesienie pomocy prawnej osobom zabiegającym o zwrot ziemi; kuratela nad Ośrodkiem Wspierania Przedsiębiorczości i Inicjatyw Lokalnych; praca z młodzieżą i wspieranie jej inicjatyw (to nowy kierunek działalności ZPL) oraz współpraca międzynarodowa, polonijna, czyli – ścisłe kontakty z Polonią świata i Rodakami za granicą. Prezes Związku zaznaczył, że do wspomnianej działalności zapraszano również „przedstawicieli innych organizacji społecznych, jak też każdego, kto ma jakieś pomysły i chęć ich realizacji – przy pomocy i w ramach ZPL”. Sprawozdanie prezesa ZPL było ilustrowane wyświetlanymi na specjalnych ekranach i telebimach licznymi zdjęciami dokumentującymi działalność organizacji.

„Stale mieliśmy też kontakty z litewskimi instytucjami i przedstawicielami władz państwowych Litwy – przypomniał prezes. – Prezydent Valdas Adamkus na swoje przyjęcia z różnych okazji zaprasza również przedstawicieli ZPL. Stosunki z władzą, jako mniejszość narodowa, mamy poprawne, wydawałoby się nawet sympatyczne i gdyby tak jeszcze... Właśnie, to gdyby! Ostatnio w Mejszagole podczas spotkania z prezydentami RP Lechem Kaczyńskim i RL Valdasem Adamkusem, powiedziałem prezydentowi (Adamkusowi), że ciągle tylko słyszymy, iż nasze problemy są rozstrzygane. A może by tak choć jeden rozstrzygnąć, żeby to już było w trybie dokonanym. Tymczasem wstyd nawet wspominać toczącą się przez kilkanaście lat sprawę oryginalnej pisowni polskich imion i nazwisk, ciągle sztucznie tworzone problemy w oświacie polskiej, że już nie wspomnę o zwrocie ziemi. A do listy starych problemów życie dołącza wciąż nowe. Przyjęta Ustawa o obywatelstwie dyskryminuje polską mniejszość narodową. Podzieliła obywateli na lepszych i gorszych. Lepsi – litewskiej narodowości – mają prawo do podwójnego obywatelstwa, gorsi – Polacy – takiego prawa nie mają”.

W czasie swojego wystąpienia prezes ZPL wyraził też zaniepokojenie planowanym nowym podziałem administracyjnym kraju, „w założeniu którego jest rozproszenie zamieszkałej społeczności polskiej na Wileńszczyźnie”. Zaznaczył też, że ZPL „nadal będzie prowadził działalność kulturalno-oświatową, troszczył się o ochronę polskiego dziedzictwa kulturowego na Litwie, dokumentował polskie ślady”.

„Wierzę, że i nadal będziemy kontynuować swą działalność, jednocząc polską społeczność naszego kraju – mówił na zakończenie swojego wystąpienia. – Niech nawet ktoś nam czasem zarzuca, że w swojej polskości jesteśmy zbyt uparci, w dążeniu do jej zachowania i rozwoju zbyt nieustępliwi, ale, jak wskazuje praktyka, na razie nie można inaczej. Inaczej, pod pięknym hasłem „integracja”, po prostu się zasymilujemy, stając się ludźmi bez narodowości, bez swej historii, kultury i języka, ludźmi pozbawionymi ojcowizny, bez korzeni i pamięci narodowej. Zadaniem więc naszym jest jednoczyć szeregi i przeciwstawić się temu złu. (…) Zwalczanie nas jest (…) po prostu, bez sensu, jest niemożliwe. Bo z każdej opresji wyjdziemy jeszcze bardziej wzmocnieni, co wykazały chociażby wydarzenia ostatnich 6 lat. Ale z nami można współpracować – owocnie i budująco, w imię lepszego i bardziej sprawiedliwego jutra naszego kraju. Dla takiej współpracy, wobec każdego i zawsze, byliśmy i pozostaniemy otwarci”.

Delegaci zatwierdzili zarówno sprawozdanie ZG ZPL jak też sprawozdania Komisji Rewizyjnej oraz Statutowej. Zjazd dokonał też ważnych zmian w Statucie. Od dwóch do trzech lat wydłużył kadencję władz ZPL, zmienił strukturę zarządzania Związkiem. Dotychczasowy 31-osobowy Zarząd zastąpiły 30-osobowa Rada i 5-osobowy Zarząd. Odtąd też członkami ZPL mogą być nie tylko obywatele Litwy, ale też innych państw, a także osoby prawne. XI Zjazd ZPL uchwalił też kilka dokumentów. M. in. Oświadczenie na temat projektu nowej ustawy o ochronie praw mniejszości i swobód mniejszości narodowych, w którym zaznaczono, że Związek nie zgadza się na okrojenie praw obywatelskich Polaków na Litwie, że będzie stanowczo domagał się ich respektowania. Uczestnicy zjazdu przyjęli także Rezolucję o strategicznym partnerstwie z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie oraz Oświadczenie w sprawie powołania w Wilnie filii Uniwersytetu w Białymstoku. Strona polska taką filię gotowa jest otworzyć już jesienią tego roku, delegaci zjazdu ZPL w swoim oświadczeniu m. in. wyrazili nadzieję, „że odpowiednie władze i resorty litewskie rzeczowo i przychylnie potraktują oficjalne zgłoszenie Uniwersytetu w Białymstoku o zgodę na rozpoczęcie kształcenia wyższego na terenie Litwy”.

Wybory prezesa ZPL na kolejną kadencję były, rzec można, wyrazem wielkiej aprobaty dla dotychczasowej działalności Michała Mackiewicza. Poza nim nie zgłoszono innego kandydata na to stanowisko, a jego kandydaturę na trzecią już z kolei kadencję jednogłośnie poparli wszyscy delegaci. Po ogłoszeniu wyników wyborów zgromadzeni na sali hucznie i zgodnie zaintonowali mu „Sto lat!..”. Na wiceprezesów wybrano dotychczas pełniącego tę funkcję Stanisława Pieszkę oraz (na propozycję Michała Mackiewicza) – przedstawiciela młodzieżowego koła ZPL „Studium”, studenta medycyny Pawła Biełousa.

„Angażując młodzież powoli przekazujemy jej sztafetę pracy w Związku” – w ten sposób prezes Mackiewicz uzasadnił swoją propozycję. Na konferencji prasowej zorganizowanej po zjeździe dodał, że „angażowanie młodych w pracę ZPL jest koniecznością, gdyż kiedyś będą musieli przejąć dorobek organizacji i go nie zaprzepaścić”. A jest co przejmować. Związek Polaków na Litwie jest największą polską organizacją społeczną, w 14 oddziałach (250 kołach) skupia 11 tys. członków.

 

Pozjazdowe refleksje

Z racji wykonywanego zawodu nie opuściłam ani jednego zjazdu ZPL, włącznie z założycielskim w 1990 roku, któremu towarzyszyły niezwykłe emocje. Przede wszystkim euforia i radość wynikające z tego, że oto możemy dać oficjalne świadectwo naszej – społeczności polskiej – tu obecności, a też wzorowej jedności. Od tej chwili upłynęło 16 lat. W historii Związku były to lata różne – raz lepsze, raz gorsze. Do gorszych należały niewątpliwie te, w których władze Litwy dopatrywały się w ZPL niemalże wroga młodego państwa litewskiego, gdy Związkowi usiłowano przypiąć łatkę piątej kolumny, siewcy buntu w szeregach zamieszkującej Litwę społeczności polskiej. Były to podejrzenia i zarzuty bardzo krzywdzące, gdyż Związek nie czynił nic, czego zabrania prawo europejskie. Po prostu bronił praw mniejszości polskiej na Litwie, sprzeciwiał się ich uszczuplaniu, zabiegał o rozszerzenie. Zabiegał na różnych szczeblach, również parlamentarnym, gdyż na początku lat 90. posiadał znaczną reprezentację w litewskim Sejmie. Potem był rok 1994, gdy na mocy nowej ordynacji wyborczej organizacjom społecznym – a więc również Związkowi Polaków – zakazano udziału w wyborach dowolnego szczebla (wprowadzony dla mniejszości 5-procentowy próg wyborczy czy niekorzystny dla Polaków podział administracyjny – to tematy na inną publikację). Nad społecznością polską zawisła wówczas groźba utraty swojego przedstawicielstwa nie tylko w Sejmie RL, ale też w samorządach. Związek przezwyciężył i tę przeszkodę, wyłaniając ze swoich szeregów partię polityczną – Akcję Wyborczą Polaków na Litwie – organizację o zbliżonym programie i celach, która odtąd miała reprezentować społeczność polską na szczeblach władzy. ZPL na kolejnych zjazdach zobowiązywał się do strategicznej współpracy z AWPL i udzielał poparcia dla działań programowych tej polskiej organizacji politycznej. A te zjazdy były różne, czasem – jak ten pierwszy – upływające w jedności i zgodzie, zdarzało się też (co tu kryć), że delegaci w trakcie debat nad tą czy inną kwestią łamali kopie, a nawet brali się za czuby, nie żałując sobie nawzajem ostrych słów i z trudem wypracowując wspólne stanowisko. Czasem było to darcie szat pro publico bono, zdarzało się jednak i tak, że na sali zjazdowej nad zdrowym rozsądkiem górę brały emocje lub też w tym czy owym delegacie zagrały wybujałe a niezrealizowane ambicje. Jednak zarówno nadmierne emocje jak i rozpalone umysły dawało się w końcu jakoś ostudzić, gdyż zawsze znaleźli się tacy, którzy przypominali, że Związek Polaków na Litwie to nie jest prywatny folwark, ani szklarnia do uprawiania własnych ambicji, tylko organizacja mająca służyć polskiej społeczności. Tak było… do wiosny 2000 roku, gdy to jeden człowiek o mało nie zniszczył dziesięcioletniego, na owe czasy, dorobku organizacji. Wszyscy pamiętamy te pseudokonferencje i pseudozjazdy organizowane w tajemnicy przed Zarządem Głównym ZPL przez ówczesnego prezesa Maciejkiańca, który w końcu kadencji, nie mając szans na reelekcję, postanowił uczynić ze Związku Polaków właśnie szklarnię do uprawiania prywatnych interesów. Zaczęło się od podjętej przez Maciejkiańca próby odcięcia się ZPL od AWPL, pod pretekstem, że ta upolitycznia Związek Polaków i próbuje przejąć nad nim kontrolę. Potem było już coraz bardziej groteskowo, ale i niebezpiecznie dla organizacji. Maciejkianiec uwłaszczył się na związkowym mieniu z pismem związkowym „Nasza Gazeta” na czele, które następnie skutecznie zniszczył. Zawłaszczył atrybuty oraz dokumenty rejestracyjne Związku. Siedzibę ZPL na starówce uczynił swoim „wilczym szańcem”, którą w efekcie przywłaszczył. No i, zarówno w kraju jak i za granicą, rozpoczął opętańczą kampanię szkalowania legalnych władz ZPL.

Pamiętam VIII zwołany zgodnie ze statutem Zjazd ZPL w 2000 roku, który odbył się bodajże w parę tygodni po próbie przewrotu dokonanej przez Maciejkiańca. Na sali panowały wówczas i konsternacja:„co począć z tą idiotyczną sytuacją?”; i gniew: „dlaczego daliśmy się podejść takiemu indywiduum?”; i skupienie: „jak spacyfikować samozwańca, który działa na szkodę Związku?”; i nadzieja, że pod przewodnictwem nowo wybranego prezesa uda się wydobyć Związek z zapaści. Wybrany na prezesa Jan Sienkiewicz, w rzeczy samej, sprawiał wrażenie osoby zdeterminowanej do walki z samozwańcem i uregulowania kwestii prawnych ZPL. Niestety, nie potrafił tego zrobić. Mało tego, po roku kierowania Związkiem bez dania racji zrezygnował ze stanowiska prezesa. Nie był to dobry czas na opuszczenie łodzi przez kapitana. Między Zarządem Głównym Związku i Maciejkiańcem toczył się spór w sądzie (toczy się do dziś), wrogowie ZPL nie posiadali się z radości na wieść, że ktoś rozbija polską organizację od wewnątrz, zaś przedstawiciele władz – zarówno litewskich jak i polskich – nie bardzo chcieli dochodzić, który z prezesów jest prawdziwy? Litwini kpili sobie z tej sytuacji, rodacy z Polski i z dalszej zagranicy pouczali: „Przestańcie się wreszcie kłócić! Dogadajcie się”. A przecież w samym Związku nikt się z nikim nie kłócił, rozbijacką działalność (co prawda poza legalnym Związkiem, ale przecież na rachunek całej polskiej społeczności) prowadził tylko jeden człowiek otoczony garstką popleczników, którzy zresztą niebawem zaczęli się wykruszać. Podczas gdy ZPL utracił przywódcę, Maciejkianiec działał niezwykle gorliwie. Nadal mienił się prezesem ZPL, kwestionował legalność wybranych na zjeździe władz ZPL, mnożył na nie donosy i robił burzę w mózgach polskim i litewskim politykom oraz przedstawicielom organizacji polonijnych. Z uporem maniaka przekonywał, że prawdziwy Związek to on (a 8 tysięcy członków ZPL – samozwańcy). Ci, którzy obserwowali rzecz całą z oddalenia, a też nie mieli ochoty dochodzić prawdy, skłonni byli uwierzyć. Początkowo po stronie Maciejkiańca opowiedziały się nawet władze Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych…

IX Zjazd ZPL w 2002 roku, jak się potem okazało przełomowy, miał niezbyt korzystne tło. Związek bez siedziby, gazety, atrybutów, dokumentów, prezesa (referat sprawozdawczy wygłosił wiceprezes Zbigniew Balcewicz)… za to z nadszarpniętą nie z własnej winy reputacją. W międzyczasie przerzedziły się też szeregi Związku. Młodzież na samo hasło ZPL uśmiechała się ironicznie. Po okresie rządów Maciejkiańca organizacja kojarzyła się jej z jakimiś wewnętrznymi konfliktami i zupełnym brakiem zainteresowania dla jej spraw, pomysłów, dążeń.

Gdy na IX Zjeździe na prezesa ZPL wybrano Michała Mackiewicza, redaktora naszego pisma, w redakcji panowały mieszane uczucia. Szczerze mówiąc, uważaliśmy, że Związek toczy się po równi pochyłej i nic już go nie uratuje… a w każdym bądź razie nie ożywi i nie poprawi nadszarpniętej rozróbami eksprezesa reputacji. Rozważaliśmy czy nie należałoby pozwolić organizacji „odejść w pokoju”. Ewentualnie założyć nową organizację, z czystym kontem. Nasz naczelny jednak uparł się, że nie można zaprzepaścić dorobku organizacji… a już tym bardziej zawieść ludzi, którzy w nim trwają, którzy, jak twierdził, Związku potrzebują.

Od tego czasu minęły 4 lata, tj. dwie kadencje. Jednak XI Zjazd ZPL obserwowałam pod kątem obietnic z 2002 roku, gdyż jedna kadencja to okres na ich spełnienie stanowczo zbyt krótki. Okazało się, że Mackiewicz nie rzucał słów na wiatr. Dziś w ZPL jest nie 8 a 11 tysięcy członków i około 250 kół. Niektóre z nich powstały w tak zapomnianych i odległych od Wilna i Wileńszczyzny zakątkach, że wydawałoby się, nic i nikt nie jest w stanie ożywić czy wskrzesić tam polskości. Okazało się, że właśnie takie zakątki od dwóch kadencji są pod szczególną opieką ZPL. Jak twierdzi prezes, „ludzie, nie rozpieszczeni polskością, tym niemniej troskliwie ją w sobie pielęgnujący zasługują na szczególny szacunek”. Okazało się, że poza szacunkiem ludzie na prowincji (wszystkie koła i oddziały, a nie parę wybranych) potrzebują również przynajmniej troszeczkę zainteresowania tym, co robią, a czasem też wsparcia materialnego. Nieraz byłam świadkiem, pozytywnego szoku, jaki wywoływały w małych miejscowościach już same odwiedziny prezesa ZPL (okazało się, że to dla nich nowość). Pamiętam wzruszenie, którego nawet nie usiłowały ukryć nauczycielki prowadzące w ramach pracy społecznej szkółki niedzielne, gdy pierwszy raz ZPL odznaczał ich dyplomami uznania i skromną pieniężną gloryfikacją. Ludzie poczuli, że mają jakieś zaplecze, wsparcie nie tylko materialne, lecz też, co chyba ważniejsze, moralne. I ponownie zaufali swojemu Związkowi…

Młodzież to temat osobny, tej nie wystarczają patriotyczne akademie i folklorystyczne festyny, ta oczekuje od Związku i chce do niego wnosić wszystko, co się kojarzy ze współczesnością. Pozwolono jej na to, a gdy wieść się o tym rozeszła, młodzi zaczęli ściągać do ZPL. W ogóle Związek jakoś odmłodniał. Na ostatnim zjeździe dominowali delegaci w średnim wieku i zupełna młódź. Jako pierwsi zauważyli to dziennikarze z Polski. Nie bez zdziwienia, ZPL kojarzył się im bowiem dotąd z zachodnimi organizacjami polonijnymi, skupiającymi głównie seniorów… narzekających, że polskość dla młodych nie jest atrakcją. Okazuje się, że jest… pod warunkiem, że starsi akceptują i wspierają jej zaangażowanie, pomysły, gdy nie gaszą jej zapału, gdy nie odsuwają jej od podejmowania decyzji. A dowodem na to, że w obecnym ZPL młodzieży się nie odsuwa, a wręcz zachęca do działalności, była nie tylko liczna reprezentacja na zjeździe młodych „gniewnych”, ale też powierzenie funkcji jednego z wiceprezesów zaangażowanemu w działalność organizacji 21-letniemu studentowi.

Ale rozbudowanie i wzmocnienie Związku od wewnątrz było zaledwie jednym z warunków, jakie trzeba było spełnić, by wyprowadzić ZPL z zafundowanego mu w 2000 roku kryzysu. Należało jeszcze odzyskać szacunek i zaufanie władz i w Polsce, i na Litwie. Udało się i to. Dziś już nikt nie podważa legalności ZPL, a władze obu krajów widzą w nim poważnego partnera do rozmów. Nikt też nie zarzuca dziś polskiej społeczności rozbicia czy skłócenia. Gdy istnieje taka potrzeba, wszystkie polskie organizacje zlewają się w monolit, są nie do pokonania. Nie potwierdził się też absurdalny zarzut, że Akcja Wyborcza usiłuje przejąć kontrolę nad Związkiem Polaków. Obie organizacje wspaniale się uzupełniają, współpracują, wspierają się nawzajem, organizują wspólne akcje, w ważnych dla społeczności polskiej kwestiach przemawiają jednym głosem. To robi wrażenie, zarówno w kraju jak i w Macierzy… a niekiedy budzi irytację. Coraz częściej ze strony litewskich nacjonalistów, a nawet mediów rozlegają głosy, że „Polacy znów rządzą w Wilnie i na Wileńszczyźnie”. Rządzą? Po prostu pilnują swoich interesów. A Maciejkianiec? Siedzi w swoich okopach i sączy żółć. I niech sączy. Po IX Zjeździe Związek Polaków zastosował wobec niego, moim zdaniem słuszną, taktykę: „Maciejkianiec?... a któż to taki?...”. Władze Związku dostrzegają go tylko na rozprawach sądowych, poza nimi ignorują rozlegające się z zagarniętej siedziby ZPL ujadanie. O tym, że jest to dobry sposób świadczy fakt, iż ujadanie to jest coraz bardziej desperackie i absurdalne.

Co nas nie zabije, to nas wzmocni – zauważył ktoś mądry. Do Związku Polaków na Litwie pasuje jak ulał.

Lucyna Dowdo

Wstecz