Zespołowi folklorystycznemu „Kotwica” w Kownie – 45 lat

To tylko przymiarka do złotego jubileuszu

Od początków do teraźniejszości

Na rozpoczęcie jubileuszowych obchodów obecna kierowniczka „Kotwicy” Alina Pacowska nieprzypadkowo zaproponowała wrócić na chwilę do wspomnień.

– Na pewno nie wszyscy wiedzą i pamiętają, jak w roku 1961 pani Helena Urniaż założyła nieduży zespolik z dzieci, które chodziły na kursy języka polskiego, powstałe dwa lata wcześniej. W Kownie po wojnie nie było bowiem ani szkół, ani przedszkoli polskich. Jedyne, co było – to czynne od 1959 roku kursy języka polskiego. Właśnie na bazie tych kursów powstał zespół. Początki, jak zawsze, były trudne, problemów nie brakowało, ale zespół się rozrastał: do dzieci dołączyli dorośli – rodzice, wujkowie, dziadkowie. Tak powstały grupy wokalna, taneczna i kapela. Przez jakiś czas istniała też grupa estradowa, która jednak nie wytrzymała próby czasu. Pozostało to, na czym powstaje kultura narodu – piosenka i taniec ludowy. Bardzo się cieszę, że to, co pani Helena zrobiła 45 lat wstecz, nie poszło na marne – zespół żyje i działa. Mamy nadzieję, że będzie żył jeszcze co najmniej tyle.

W sukurs tym słowom szła i wystawa fotograficzna – bezcenne świadectwo historii „Kotwicy”, z racji jubileuszu przygotowana w holu. Od pierwszych, czarno-białych po ostatnie, najlepszej jakości ujęcia, niczym wehikułem czasu zapraszała ona do podróży po wydarzeniach sprzed lat.

Istotnie, samo pojawienie się polskiego zespołu w powojennym Kownie można uważać za czyn, graniczący z bohaterstwem. Chociaż i wszystkie następne lata działalności „Kotwicy” nie były usłane różami. Walczyć należało o wszystko: o pomieszczenia na próby i występy, o stroje i środki na wyjazdy, o nowy narybek dla zespołu. Zdarzały się przypadki szkodzenia zespołowi, które, chociaż hartowały kotwiczan, nie służyły przecież atmosferze twórczej. Nie do uwierzenia, że przetrwał on w tym mieście bez mała półwiecze, kiedy się obserwuje, jak rozśpiewany i roztańczony, w barwnych strojach polskich wkracza dziś na scenę.

Dlatego też uroczystość jubileuszowa, która miała miejsce 4 czerwca br. w miejskiej szkole średniej „Veršvu”, była świętem przede wszystkim członków zespołu, niejednego z których staż artystyczny wiekowo równa się z ukochaną „Kotwicą”. „Chcę skierować wyrazy szczególnego uznania przede wszystkim do osób, dzięki którym ta rodzina, zakotwiczona w swojej tradycji, w polskości i przywiązaniu do rodzinnego miasta, pozostała. Do tych, którzy byli, są i będą” – mówiła kierowniczka zespołu. Wdzięczne słowa padły także pod adresem dyrekcji szkoły „Veršvu” i jej dyrektora Vygantasa Gudenasa, u których zespół znalazł schronienie po upadku zakładu „Inkaras” i nadal korzysta z ich życzliwej pomocy.

Uznania i wyróżnień nie brakowało

Jubileusz twórczej działalności jedynego w Kownie zespołu o polskim rodowodzie zaszczycili przedstawiciele władz miasta i powiatu: st. specjalistka wydziału kultury samorządu miasta Jovita Jociuviene i st. specjalistka administracji naczelnika powiatu Tatiana Vilčinskiene. Już po zakończeniu koncertu obie panie nie szczędziły pochwał wręczając Dyplomy Uznania weteranom zespołu: m. in. Franciszce Abramowicz, Ludmile Jankowskiej, Irenie Raišiene, Wiolecie i Henrykowi Kariniewskim, Józefowi Hanusowskiemu, Marianowi Zinkiewiczowi, Johannie Alksniene, Dianie Galdikiene, Indze Poškute.

Wcześniej natomiast głos zabrał konsul Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie Stanisław Kargul. W imieniu ambasadora Janusza Skolimowskiego i konsula generalnego Stanisława Cygnarowskiego słowa uznania i życzeń skierował on do członków zespołu zaznaczając, że jubileusz 45-lecia „Kotwicy” ma wymiar szczególny, zwłaszcza na Ziemi Kowieńskiej, gdzie język polski nie zawsze był mile widziany, nie zawsze łatwo było się przyznawać do polskości, a tym bardziej – tworzyć i występować w tym języku. Podkreślając wielopokoleniowy charakter zespołu konsul wyraził radość, że daje to nadzieję, iż język polski w Kownie i na Kowieńszczyźnie nie zginie. Dopełnił też szczytnego obowiązku uhonorowania kierowniczki zespołu Aliny Pacowskiej Honorową Odznaką „Zasłużony dla kultury polskiej”, nadaną przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego RP Kazimierza Michała Ujazdowskiego w uznaniu jej zasług w propagowaniu kultury polskiej za granicą.

W imieniu konsula generalnego RP w Wilnie Stanisława Cygnarowskiego wręczył także Dyplomy Uznania z okazji jubileuszu: „Za pracę dla społeczności polskiej w Kownie i zasługi w upowszechnianiu polskiej kultury i propagowanie polskości z życzeniami wielu kolejnych lat artystycznej działalności i nieustających sukcesów” – dla zespołu i jego członków – Mariana Zienkiewicza, Johanny Alksniene, Renaty čiurliene, Ingi Poškute i Diany Galdikiene.

Koncert – niczym spełnione marzenie

Po tak doniosłych chwilach kierowniczka zespołu zaprosiła na scenę taneczną grupę, by zgodnie z tradycją, od poloneza rozpocząć koncertową część jubileuszowej uroczystości. Program świąteczny został pomyślany w ten sposób, by móc zaprezentować publiczności najlepsze utwory z bogatego repertuaru „Kotwicy”: tańce ze skarbnicy polskiej kultury ludowej – polonez, mazur, kujawiak i krakowiak oraz znane wszystkim piosenki – „Przybyli ułani”, „Czerwone jagody”, „Kukułeczka”, „Płynie Wisła”, „Sokoły” i szereg innych. O kunszcie wykonawczym zespołu najlepiej świadczy fakt, iż każdy jego występ bywa niepowtarzalny: czasem bardziej zachwycają popisy taneczne, w innym przypadku czaruje melodyjnym śpiewem grupa wokalna. Trzeba przyznać – dawno już nie zdarzało się słyszeć tak wspaniałego wykonania znanych przecież piosenek jak tym razem – w wykonaniu chórzystów pod batutą Ingi Poškute.

A grupa taneczna – oczko w głowie Aliny Pacowskiej, w której sama odtańczyła ponad 30 lat – zachwyciła widownię debiutem młodych. Chociaż wielu z nich całkiem niedawno znalazło się w podstawowym składzie, potrafili wszak wywiązać się z zadania nie gorzej od weteranów. Tym bardziej zasługując na brawa, jeżeli wziąć pod uwagę, że sceniczny wiek tancerzy trwa o wiele krócej, a wymaga nie lada trudów nad opanowaniem układów tanecznych. Wydarzeniem artystycznym można nazwać także mistrzowską grę kapeli, co w ostatnich latach staje się w zespołach prawdziwą rzadkością. Pod kierownictwem Diany Galdikiene, chociaż w nielicznym składzie, zadziwia ona czystą i subtelną tonacją brzmienia.

Nic zatem dziwnego, że po dwugodzinnym występie przed sceną zgromadziło się tylu chętnych pogratulować „Kotwicy” jubileuszu i życzyć nowych sukcesów. Wśród nich byli m. in.: prezes ZPL Michał Mackiewicz i sekretarz Zarządu Edward Trusewicz, prezes Szyłuckiego Oddziału ZPL Alina Judżentiene, dyrektor Kowieńskiego Centrum Wielokulturowego Dainius Babilas, przewodnicząca wspólnoty dzielnicy Wiliampol Laima Balsiene, przedstawiciele Bielańskiegoo Ośrodka Kultury w Warszawie, dyrektor Domu Kultury Polskiej w Wilnie Artur Ludkowski, kierownik „Zgody” Henryk Kasperowicz, inni liczni i wierni miłośnicy zespołu – zarówno Polacy jak i Litwini, a także przedstawiciele wspólnoty ukraińskiej w Kownie.

Przyjaźń o 12-letniej próbie

Szczególnie wzruszająco dla członków zespołu zabrzmiały słowa pozdrowień z ust przyjaciół, o których należy powiedzieć osobno. A zaczęło się wszystko w roku 1994, kiedy to „Kurier Szczeciński” na swych łamach po raz pierwszy zaprosił na koncert zespołu „Kotwica” z dalekiego Kowna. Chociaż od tamtego wydarzenia minęło 12 lat, przyjaźń na linii Szczecin-Kowno wytrzymała próbę czasu i trwa nadal. Bo jak powiada Alina Pacowska, „tysiąc kilometrów na pewno nas nie dzieli, a tylko łączy”. Wypada temu wierzyć, skoro od tamtego czasu zespół każdego lata pokonuje tę odległość, by spędzić wymarzone dwa tygodnie w gościnie u rodaków. By tancerze mogli pod okiem fachowców podszlifować swój poziom, by zespół mógł koncertować dla szczecińskiej publiczności, by zespolacy mogli nacieszyć oczy widokiem zabytków – „podładowując” w ten sposób „akumulatory” na kolejny rok pracy.

Nie mogło zatem być inaczej, by na jubileuszowy koncert nie przybyła z tego miasta delegacja szkoły podstawowej nr 51 wraz z jej dyrektor panią Ireną Lewandowską. Właśnie ta szkoła na czas pobytu kotwiczan w Szczecinie staje się dla nich drugim domem. „Spotkanie z „Kotwicą” jest dla nas zawsze żywą lekcją tradycji i historii polskiej, która tu w Kownie nie ginie. Cieszymy się, że mamy takich przyjaciół” – nie kryła wzruszenia pani dyrektor. Na znak tej wiernej przyjaźni i z okazji 45-lecia „Kotwicy” szczecinianie wydali folder, obrazujący 12-letnią ich współpracę z Kownem, a na ręce najmłodszego i najstarszego zespolaków złożyli dwa ogromne cukierki, wypełnione upominkami dla każdego z członków zespołu oraz album, „dla utrwalania w nim kroniki następnych lat działalności”. No i oczywiście, ponownie zaprosili do siebie na warsztaty i koncerty.

Piosenką „Upływa szybko życie” „Kotwica” pożegnała publiczność, która odwdzięczyła się swym ulubieńcom tradycyjnym „Sto lat”, odśpiewanym na stojąco. By, jak zostało powiedziane w jednym z wielu życzeń – nie liczyć tych, „upływających szybko lat”, lecz pracować i koncertować, a nade wszystko – czuwać na straży polskiej tradycji i za pięć lat świętować swój kolejny – już złoty jubileusz.

Czesława Paczkowska

Wstecz