Borskuny: sprawdzian na wspólnotę mieszkańców

Jest taka wieś polska w rejonie szyrwinckim – Borskuny. Niedawno przy-pomniała o swoim istnieniu rodakom z innych miejscowości organizując własne święto – taki minifestyn, których w okresie maja – czerwca Polacy na Litwie mają wiele.

Główne zabiegi organizatorskie wzięła na siebie pani dyrektor miejscowej szkoły podstawowej Irena Siemaszko. Do roli sponsorów święta się wpisali: Konsulat Generalny RP w Wilnie, samorząd i centrum kultury rejonu, miejscowi mieszkańcy. Na miejsce odbycia się imprezy wybrano podwórze szkolne, gdzie stoi krzyż. Pod nim, przed rozpoczęciem zabawy (tradycyjnie już na Wileńszczyźnie), ks. proboszcz Bronislovas Jaura zainicjował modlitwę.

Ponad dwie godziny trwał koncert, przygotowany głównie siłami prawie dwustu mieszkańców wsi, dzieci i dorosłych, Polaków i Litwinów (którzy stanowią tu 14 proc.). Do programu artystycznego włączyli się artyści z miejscowości Miedziuki i Szawle. Miłym akcentem święta było podziękowanie z ust mera rejonu Vytasa šimonelisa najstarszym i najbardziej zasłużonym mieszkańcom Borskun, jak też rodzicom wielodzietnym, przykładnie wychowującym swe liczne gromadki.

Zresztą, takich miłych akcentów było na święcie więcej. Na przykład, aktywna obecność gości i przyjaciół z Polski: ze szkoły podstawowej im. Marii Curie-Skłodowskiej w Białymstoku (młodzież z Macierzy i Borskun łączy już pięcioletnia przyjaźń) oraz z urzędu miasta Chełm, któremu Borskuny zawdzięczają pierwszy komputer i mikrobus. Tym razem rodacy z Polski przyjechali z pozdrowieniami w postaci przygotowanych numerów artystycznych oraz, oczywiście, z prezentami.

Było swojsko, ciepło i przyjaźnie, a impreza ta wykazała, że ludzie – nie tylko młodzi, ale też starsi – potrzebują takich świąt i spotkań, w czasie których otrzymują ładunek energii na dalsze pracowite dni. Że Borskuny należą do dobrze zorganizowanych miejscowości wiejskich, takich, co to do roboty, „do tańca i do różańca” potrafią się skrzyknąć i stanąć jak jeden mąż, niewiasta i dziecko.

Wstecz