Rok 2006 „pod znakiem” H. Sienkiewicza

Ach te Paludy, te kimeryjskie mroki...

„Kochana Dzinko

Widzę, że dłużej posiedzisz na Żmujdzi, niż pierwotnie zamierzałaś, i że list mój z pewnością Cię zastanie. Miła i dobra jesteś, że czasem się odezwiesz”– pisał Henryk Sienkiewicz do Jadwigi Janczewskiej z uzdrowiska Kaltenleutgeben 17 grudnia 1891. A tydzień później:

„Kochana Dzinko

A ten list, czy jeszcze Cię znajdzie na Paludach jak prawdziwą Ziabę? Myślę, że tak”.

Blinstrubiszki nad rzeką Ołsą

Paludy – tak przekornie nazywał „błota Żmujdzi”, Blinstrubiszki, gdzie znajdował się duży staw (łacińskie „Palus”, „paludis” – błoto).

Blinstrubiszki to dwór Janczewskich, dokąd „Kochana Dzinka”, „Ziaba”, Jadwiga Janczewska wyjeżdżała na letnie wakacje i dokąd też zapraszała swego uroczego szwagra. Zawsze, przez bardzo długie lata, chłonny był z nią spotkań, długich, treściwych rozmów. W listach do niej tkliwie i z szacunkiem całował jej „śnieżnobiałe”, „jaśminowe” ręce, ale wyjazdom „na Paludy” skutecznie się opierał. Pociągał go szeroki świat, nęciły nowe podróże, świeże doznania...

„W tej chwili przyszedł list od Ciebie do mateczki i kartka z zaproszeniem mnie do Blinstrubiszek. Widać, że Dzineczka i w Blinstrubiszkach rozrządza się jak w literaturze i wszechświecie. Co ja odpowiem, miła Żabko. Nie mogę się tak od razu zdecydować, bo myślę także trochę o Indiach Wschodnich, a to przecież taka sama droga, choć w przeciwną stronę”– pisał do niej w swym liście z Zoppot 24 sierpnia 1888.

I parę dni później:

„Do Blinstrub. [iszek] nie mogę przyjechać [...]”.

Blinstrubiszki usytuowane są blisko Rosień (12 km) i jeszcze bliżej Widukli (2 km). Dawniej Widukle otaczały osady o podwójnych nazwach. Pierwotnie Blinstrubiszki nazywały się Widukle-Poolsie (bo leżą one nad rzeką Ołsą). W XVII w. były dziedzictwem Blinstrubów. Od nazwiska więc właścicieli pojawiła się nowa nazwa tej miejscowości – Blinstrubiszki.

Gdyby Kazio Burba panny z klasztoru nie wydostał...

...to Blinstrubiszki nie byłyby później własnością Janczewskich. A było tak. W pierwszej połowie XVIII w., drogą wiana, Blinstrubiszki przeszły do rodziny Uwojnów. Jeden z tych Uwojnów, przed śmiercią, wyznaczył na opiekuna swych nieletnich córek człowieka zaufanego, niejakiego Micewicza. Ten to Micewicz swoje podopieczne, młode Uwojnianki osadził w klasztorze, sam zaś zawładnął ich majątkiem. Jedna z nich wszelako miała wyjątkowe szczęście. Pannę wydostał z klasztoru Kazimierz Burba z Poszuszwia i ożeniwszy się z nią wytoczył Micewiczowi proces, a Blinstrubiszki odebrał.

Kazimierz Burba miał z Uwojnianką czworo dzieci: syna Kleta (późniejszego gubernialnego marszałka szlachty, dziedzica Podubisia i Belwederu nad Niemnem) oraz trzy córki: jedną zamężną za Gorskim z Birżynian blisko Telsz, drugą za Sewerynem Romerem z Dowgirdyszek koło Trok i trzecią – Kazimierę, która wyszła za mąż za Cypriana Michała Janczewskiego, syna Franciszka, sędziego granicznego powiatu rosieńskiego, właściciela rodowych Dzierżan.

W dalszej kolejności Blinstrubiszki otrzymała w wianie Kazimiera z Burbów, żona Cypriana Janczewskiego, dawnego ucznia Adama Mickiewicza w Kownie, a później ucznia gimnazjum w Krożach, współzałożyciela (razem z Janem Prosperem Witkiewiczem) tajnego związku – „Czarnych Braci”.

Cyprian Janczewski za swą działalność narodowowyzwoleńczą został skazany na śmierć, który to wyrok z łaski carskiej zamieniono mu na zesłanie do twierdzy w Bobrujsku. Po ułaskawieniu, powrócił w ojczyste strony i sprawował tam funkcje marszałka szlachty powiatu rosieńskiego.

Cyprian Janczewski miał dwóch synów: Kazimierza, żonatego z Heleną z Oskierków i Edwarda. Ten właśnie Edward – to mąż Jadwigi z Szetkiewiczów, Dzinki, „Ziaby”, „Mgły”, szwagierki Henryka Sienkiewicza.

Edward Janczewski, osiedliwszy się z żoną w Krakowie, objął tam katedrę botaniki w Uniwersytecie Jagiellońskim. Jego brat, Kazimierz Janczewski gospodarował w Blinstrubiszkach do śmierci (zmarł w 1935 – znacznie później od Edwarda). W 1935 majątek Blinstrubiszki objął po śmierci ojca jego syn, również Kazimierz, ożeniony, podobnie jak ojciec, również z Heleną z Oskierków.

Kazimierz Janczewski miał dwóch synów: Henryka, ożenionego z Zofią Kossakowską z Żejm i Tadeusza, żonatego z Ireną Rahden z Kruż. W rękach Janczewskich pozostawały Blinstrubiszki do drugiej wojny światowej.

Jak wyglądał dworski budynek? Według wspomnień Henryka Janczewskiego, był to dziewięcioosiowy parterowy, drewniany dwór, wybudowany w 1740 roku. Budować go zaczął jeszcze ostatni Blinstrub, zaś dokończyli Uwojnowie. Dwór był zbudowany na planie prostokąta, wznosił się na podmurowaniu z kamieni i otynkowanej cegły. Pośrodku, zarówno od strony podjazdu, jak od tyłu, znajdowały się piętrowe ryzality. Od frontu przylegał ganek z kolumienkami zaopatrzony w daszek.

Budynek nakrywał wysoki, czterospadowy dach gontowy, łamany „na sposób polski”. Ściany dworu pokrywała szalówka z szerokich desek fugowanych, ustawionych poziomo.

Początkowo wyposażenie dworu było skromne. Dopiero w XIX wieku w pokojach reprezentacyjnych położono wzorzyste posadzki i ustawiono białe kaflowe piece. (W jednym pokoju zachowano jednak staroświecki piec w postaci wysokiego kominka z cegły, oryginalnego kształtu). Pokoje reprezentacyjne miały ściany tapetowane, pozostałe – zwykłe, malowane. Meble – stylowe i zabytkowe. Szczególnym sentymentem musiał chyba się cieszyć kantorek – sekretarzyk z klapą, szufladkami i mnóstwem skrytek, w którym ukryto mnóstwo rodzinnych tajemnic.

I – obrazy. Wśród nich wyróżniały się portrety: Cypriana Janczewskiego (olej, pędzla podobno Edwarda Romera), Edwarda Walerego Janczewskiego (malowany przez Dzinkę – Jadwigę Janczewską), Władysława Janczewskiego, oficera z partii Dłuskiego-Jabłonowskiego (portret wykonany przez Tadeusza Janczewskiego), mała kopia portretu męża „Ziaby”, prof. Edwarda Janczewskiego – z oryginału pędzla Pochwalskiego, wykonana przez Jadwigę Janczewską, pastelowa podobizna Heleny z Oskierków (młodszej), wykonana przez Jadwigę Siedlecką.

I – pamiątka w tamtych czasach najważniejsza, otoczona szczególną czcią: portrecik Adama Mickiewicza wykonany przez Walentego Wańkowicza, naklejony na passe-partout, z własnoręczną dedykacją poety: „Cyprianowi Janczewskiemu – Adam Mickiewicz”. Portrecik ten był przesłany Cyprianowi Janczewskiemu do Blinstrubiszek z Paryża (obecnie – w muzeum w Krakowie). Z jeszcze innych były obrazy Piotrowicza i Wierusz-Kowalskiego, litografie Wilczyńskiego i Ordy, przedstawiające widoki Wileńszczyzny oraz różne osobistości.

Ponadto – było tam jeszcze i mnóstwo sztychów i litografii o tematyce końskiej. W zbiorach biblioteki dominowała hippika, którą pasjonowały się wszystkie pokolenia Janczewskich. (W tej dziedzinie najwięcej było książek w językach niemieckim, polskim, angielskim, francuskim, rosyjskim, a w latach przed ostatnią wojną także w litewskim).

Biblioteka domowa powstała w czasach Cypriana Janczewskiego i odzwierciedlała głównie jego zainteresowania. Oprócz literatury klasycznej w języku polskim i francuskim, były tu dzieła z astronomii (ulubiony przedmiot zainteresowań Cypriana), prawo i ekonomia (dziedzina zainteresowań Kazimierza) i botanika, którą pasjonował się, studiował i później wykładał prof. Edward Janczewski.

Konie! Można sobie wyobrazić, z jakim uczuciem musiała czytać „kochana Ziaba” listy Sienkiewicza, pisane do niej z Hiszpanii (gdzie się znalazł niedługo po stanowczej odmowie wyjazdu do Blinstrubiszek). O wyjeździe do Hiszpanii informował ją listem z dnia 14 września 1888:

„Stanowczo jadę do Hiszpanii – i jadę zaraz, to jest w przyszły poniedziałek [...] . Cieszę się tą podróżą, choćby mnie mieli gdzieś poddusić w jakich sierras. To taki oryginalny kraj, taki słoneczny, taki wyraźny we wszystkim, począwszy od ludzi, skończywszy na naturze! Może będę pisał obszerne listy pod adresem Dzinki. Listy te zachowasz do mego powrotu, potem je wydrukuję w „Kurierze Warszawskim” i pewnie w „Czasie”, o ile tam wszyscy nie są popiłowani na kawałki „Czterema dniami w Bolonii”. Dzidku, zobaczę walkę byków [...]”

26 września 1888 donosi jej z Walencji:

„Nie będę opisywał przedstawienia, bo mam zamiar drukować opis w „Słowie”, „Czasie”, etc., więc nie chcę wystrzeliwać nabojów. Powiem tylko, że byłoby wszystko śliczne, gdyby nie ta rzeź bezbronnych wobec byka, a poczciwych koni, które zalewają krwią arenę. [...]

Cyrk był jak nabity. [...] Wezmę się do pisania dopiero w Madrycie. Entuzjazm – jakiego nigdy w życiu nie widziałem. Biłem brawo i ja, ale głównie wówczas, gdy stary pikador uderzeniem lancy powstrzymywał byka i ocalił konia. Pikadorowie, padając z końmi, sami są ciągle pod rogami – i dlatego są odpowiednio wypancerzeni na nogach, brzuchach, rękach, piersiach, etc. Jednego wszelako wyniesiono”.

W następnym liście do Dzinki Janczewskiej, pisanym z Sewilli 1 października 1888, dzieląc się wrażeniami z wcześniej zwiedzonej Grenady, Sienkiewicz, podważając niejako autorytet pisarski Wielkiego Adama, umieszcza taki oto „opus”:

„Przyszła mi do głowy jedna kwestia: jakim sposobem Halban mógł śpiewać Witoldowi o upadku Grenady, kiedy Grenada jedyny i ostatni raz wpadła w ręce chrześcijan w 1492 (śmierć Kazimierza Jagiellończyka)”.

W jednym tu racji „drogi Henryk” nie miał. Ballada Adama Mickiewicza „Alpuhara” jest śpiewana nie przez Halbana. Co do reszty – słuszna uwaga. Ballada traktuje o upadku Grenady, który nastąpił w 1492 roku. U Mickiewicza – słucha jej Wielki Książę Witold, którego lata życia przypadają na około 1352-1430...

Co jednak „w tych Paludach, kimeryjskich mrokach” robiła podczas wakacji Jadwiga Janczewska, jak spędzała tu czas?

Czytała, malowała, pisała, spotykała się z rodziną męża, z ciekawymi ludźmi z okolic. W tym gronie był także znany poeta litewski (onże duchowny) – Maironis. Częste wizyty w Blinstrubiszkach pod obecność tam Jadwigi Janczewskiej, długie z nią rozmowy, były dla niego nie byle atrakcją. Jak te pogwarki wyglądały z jej mężem, prof. Edwardem Janczewskim, trudno ustalić. O ile dotyczyły tematu rzadkich odmian roślin kwiatowych – taki rozmówca był ponad wszelką wątpliwość najmilszym profesora Janczewskiego gościem...

...W Blinstrubiszkach, przed domem, w pobliżu gazonu rosły topole piramidalne. Na trójkątnym gazonie blisko zajazdu stała altana pod drzewkiem japońskim. To japońskie drzewko w swych studenckich czasach zasadził Edward Janczewski. Korona tego drzewka tworzyła zielony baldachim, pod którym umieszczone były ławeczki. Wzdłuż brzegu Ołsy biegła aleja młodych lip. Wokół domu rosły stare lipy, zasadzone jeszcze w czasach budowy dworu. Grupa modrzewi pod lamusem oraz szpalery kasztanów rosły od połowy XIX w. Kasztanami obrzeżony był także dawny gościniec prowadzący w kierunku Rosień. W ogrodzie rosły jesiony, klony, wierzby i świerki. Nad Ołsą rosła czarna olcha, a na przeciwległym brzegu wiekowe dęby. W obrębie dworu znajdował się staw utworzony przez Ołsę, a za oficyną sadzawka.

Lamus, stajnia, wozownia, podobnie jak dom mieszkalny, były obite szalówką.

Pięknie tu było o każdej porze roku...

(Cdn.)

Alwida A. Bajor

Wstecz