By babcia z wnukiem mogła się dogadać…

Rejon wileński na celowniku nacjonalistów

Konferencja, przeprowadzana co roku przez Wileński Oddział Rejonowy ZPL na temat „Polskie dziecko – w polskiej szkole”, tego roku odbyła się po raz 11. Organizowana od 1996 roku – kiedy to szkolnictwo polskie na Litwie stanęło wobec bardzo poważnych zagrożeń – w ciągu tych lat stała się swoistym barometrem zarówno osiągnięć szkoły polskiej na Wileńszczyźnie, jak i działań władz ministerialnych i powiatowych, kierowanych na zdystansowanie tychże osiągnięć. W zasadzie te urzędowe kontrataki (wspierane i inspirowane przez siły chorobliwie antypolskie) bywają wtedy, gdy stają się oczywiste nasze sukcesy lub kiedy władze czując naszą słabość próbują dokręcić śruby…

Tego roku na treści i ton obrad konferencji miała wpływ trwająca od dobrych kilku tygodni nagonka na władze rejonu wileńskiego, w szczególności – wydział oświaty. W dniu konferencji przed gmachem samorządu, gdzie odbywało się posiedzenie rady rejonowej, zorganizowało pikietę osławione towarzystwo „Vilnija”. Etatowi staruszkowie uzbrojeni byli w plakaty, których treść miała bronić litewskich szkół przed „polską ekspansją”. Cóż zdopingowało „Vilniję” do działania? Otóż rada rejonowa (zgodnie z wytycznymi ministerstwa oświaty) opracowała nowy plan reorganizacji niektórych szkół. A już od kilku tygodni w środkach masowego przekazu prowadzona była kampania oszczercza wobec władz rejonu wileńskiego, które jakoby dyskryminują szkolnictwo w języku litewskim. Wszystko się zaczęło od litewskiej szkoły w Mejszagole, której budynek – przed laty jak cacko wyremontowany pałacyk (była tu tzw. „kontora” gospodarstwa słynnego pana Lankauskasa) – dziś straszy zaniedbaniem. W tejże Mejszagole jest szkoła polska, która z dość smutnego budynku, dzięki ofiarnej pracy nauczycieli, poszukiwaniu sponsorów (w większości z Polski) i ich hojności, jest dziś zadbana i przytulna. Obrońcy litewskości w rejonie wileńskim widzą w tym złą wolę „polskiego” samorządu. A tak na marginesie, ciekawe, kogo można by oskarżyć o podobny stan dziesiątków placówek oświatowych w stolicy, które samorząd mera Zuokasa nie jest w stanie doprowadzić do porządku i ma zamiar oddać na koncesję dla prywatnych spółek.

Sprawa Mejszagoły i innych „dyskryminowanych” szkół litewskich była omawiana na posiedzeniu sejmowego komitetu ds. oświaty i nauki. Nie mając jednak podstaw do wtrącania się do spraw założyciela szkół (jakim jest samorząd), komitet sejmowy oddał sprawę w ręce kontrolera ds. równych możliwości. Gdy Polacy mają się dobrze, trzeba im przynajmniej humor popsuć i postraszyć. Szkołę mejszagolską w czasie gorączki egzaminacyjnej nawiedziła powiatowo-ministerialna komisja z frontalną kontrolą. Czego szuka komisja? Faktów „uprzywilejowania” tej polsko-rosyjskiej szkoły wobec litewskiej sąsiadki. Mówiła o tym na konferencji dyrektor szkoły polsko-rosyjskiej w Mejszagole Alfreda Jankowska. Cóż, widocznie władze republikańskie chciałyby, aby państwo polskie zadbało też o szkoły litewskie… zamiast być wdzięcznymi, że o państwowe szkoły na Litwie (szkoły z polskim językiem nauczania są przecież państwowymi szkołami i mają prawo do pieniędzy podatników jak każde inne) państwo polskie się troszczy wymagając jedynie, by litewscy partnerzy wyasygnowali określoną część środków. M. in. tego roku samorząd Wilna, który w ciągu kilku lat we współpracy z Polską wyremontował kilka szkół stołecznych z polskim językiem nauczania, z takiej współpracy się wycofał. Wychodzi na to, że lepiej jest nic nie robić, niż zrobić co jest możliwe chociażby dla części szkół. Niestety, taka jest polityka rządzących. Polityka, która idzie na wodzy takich organizacji jak „Vilnija”. W efekcie – środki masowego przekazu: telewizja państwowa, największe dzienniki kraju wychodzą z takimi tytułami jak: „Polacy znów rządzą na Wileńszczyźnie” i kłamliwie nazywają reorganizację – zamykaniem szkół litewskich. Okazuje się, że jednym z przestępstw rady rejonu wileńskiego jest to, że początkową litewską szkołę z niemieskiego przedszkola zechciała przenieść do trójjęzycznej szkoły średniej w Niemieżu, gdzie już tego roku pracowała pierwsza klasa z litewskim językiem nauczania. Ale najbardziej „karygodnym” czynem rady stała się decyzja otwarcia pierwszej klasy polskiej w mariampolskiej szkole średniej z litewskim językiem nauczania. Mariampol był dotychczas jedyną miejscowością w rejonie wileńskim, gdzie polskie dzieci nie mogły się uczyć w języku ojczystym i gdzie była rzeczywiście naruszona zasada równych możliwości przy wybieraniu języka nauczania przez rodziców.

Rzetelna statystyka, realne żądania

Należy odnotować, że w rejonie są 4 szkoły średnie i jedna podstawowa, w których nauczanie prowadzi się w trzech językach. W skali rejonu nauczanie w języku litewskim prowadzone jest w 17 szkołach średnich (w 10 wyłącznie po litewsku), 5 podstawowych (jednej wyłącznie po litewsku) i 9 początkowych (7 wyłącznie po litewsku) oraz w 3 szkołach-przedszkolach (2 wyłącznie po litewsku). Ogółem w rejonie działają 34 szkoły, w których prowadzone jest nauczanie w języku litewskim, 12 – w których naucza się też po rosyjsku oraz 50 placówek, gdzie wykładanie prowadzi się również po polsku (w 30 wyłącznie po polsku). Odpowiednio w tych placówkach uczy się w klasach litewskich 4102, w rosyjskich 672 oraz polskich 6273 uczniów. W ciągu trzech lat procentowo sytuacja w tych pionach wygląda następująco: od 2003 do 2006 liczba dzieci w litewskich klasach wzrosła z 35 do 37,1 proc.; w rosyjskich zmalała z 9,2 proc. do 6,1 proc., zaś w polskich wzrosła z 55,8 proc. do 56,8 proc. Procent ten stanowi 81,5 proc. polskich dzieci w rejonie, co niezmiernie cieszy i świadczy o tym, że ludzie raczej mało wierzą w „cud” szkoły z litewskim językiem nauczania. Smuci jednak fakt, że w wyniku rozbudowy podmiejskich osiedli i przydzielania w nich ziemi dla przybyszów z miasta i innych regionów Litwy, skład narodowościowy rejonu się zmienia. Niestety, nikt tu – tak jak to się działo w polskim Puńsku, gdzie miejscowi Litwini protestowali przeciwko rozlokowaniu strażnicy granicznej, której załoga zmieniłaby skład narodowościowy tego „litewskiego” miasteczka – przeciwko tej ekspansji nie protestuje. Chociaż miejscowi mieszkańcy nie tylko z „większości” stają się „mniejszością”, ale też pozbawiani są swojej ziemi. Takie są skutki tej naszej wileńskiej pokory…

W swym wystąpieniu poseł na Sejm RL, prezes AWPL oraz Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL Waldemar Tomaszewski mówiąc o historii i celach konferencji zaznaczył, iż jednym z najważniejszych postulatów jest wypowiedzenie stanowczego „nie” dla ujednolicenia egzaminów maturalnych z języka litewskiego dla polskich i litewskich szkół, bowiem możliwości składania języka ojczystego i nabytego nie mogą być jednakowe, przez co się naruszy zasadę równych możliwości. Poseł zaakcentował również jako priorytetową sprawę zwiększenia dodatku do koszyczka uczniowskiego dla szkół mniejszości na wsi do 50 proc., zaś w mieście do 30 proc., rozpoczynając podwyżkę o 10 proc. już od jesieni. Jest to możliwe, ponieważ budżet państwa otrzyma więcej pieniędzy i już na najbliższej sesji Sejmu RL taka poprawka zostanie zgłoszona. Stanowcze stanowisko ma przedstawić też społeczność polska co do minimalnej liczby uczniów w szkołach wiejskich przy kompletowaniu klas: obecnie obowiązującą normę 10 uczniów w klasach 9-10 oraz 15 w klasach 11-12 zastąpić ma odpowiednio liczba 5 i 10 dzieci. Nadal pozostaje aktualny postulat wprowadzenia obowiązkowego egzaminu z języka polskiego, dofinansowanie wydawania podręczników oraz wniesienie poprawek do Strategii rozwoju oświaty mniejszości polskiej na Litwie, które zagwarantowałyby nie stagnację, a nawet degradację, lecz rozwój szkolnictwa polskiego.

W jedności siła… gdy mamy jasny cel

Poruszając sprawę uczęszczania polskich dzieci do polskich szkół, Waldemar Tomaszewski ciesząc się z sukcesów rejonu, kolejny raz przypomniał dość dramatyczną sytuację w Wilnie, gdzie tylko około 50 procent polskich dzieci pobiera naukę w polskiej szkole. Każda polska placówka oświatowa w stolicy powinna być objęta szczególną uwagą. Nie można pozwolić na ich uszczuplenie. Że jest to możliwe, świadczy historia szkoły początkowej „Kregżdute” w dzielnicy Zaścianek (Użusienio), którą przypomniał zebranym prezes „Macierzy Szkolnej” Józef Kwiatkowski. Hasła „działajmy” i „w jedności siła” zdały w przypadku próby zamknięcia tej małej szkółki egzamin. Szkoły, wspólnie z organizacjami polskimi i radnymi stołecznego samorządu, broniła społeczność lokalna, której przedstawiciele byli obecni na czterech posiedzeniach komisji i dwóch zarządu samorządu Wilna… Taka stanowczość i jedność nie została zignorowana przez władze miasta. A czym jest szkoła w tej dzielnico-ulicy można było zobaczyć podczas majówki zorganizowanej przy szkole, na którą przyszły tłumy, a kilkanaścioro dzieci zaprezentowało ponad godzinny program artystyczny. Wspólnoty lokalne mogą stać się wpływową siłą i należy ją umiejętnie wykorzystywać. Szkoła zaś ma szansę być ogniskiem skupiającym wspólnotę, oferując ciekawe imprezy, odczyty, kursy… Ostatnio m. in. często przez poszczególne szkoły jest zaniedbywane wykładanie historii Polski i zapoznawanie uczniów z kulturą narodową. A przecież takie wykłady mogą być prowadzone nie tylko dla uczniów, lecz i całej wspólnoty…

Brak nie tylko wspólnoty, ale wspólnych działań w ramach jednej szkoły, zaprezentowała na konferencji delegacja stołecznej Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela, niegdyś słynnej wileńskiej „piątki”. Szkoła, z roku na rok tracąc uczniów (z obiektywnych i nie tylko przyczyn), nie potrafiła wypracować odpowiedniej taktyki, która pomogłaby jej wytrwać. Od kilku lat niczym miecz Damoklesa wisi nad nią wizja likwidacji. Od nowego roku szkolnego do ogromnego budynku szkoły mają się przenieść klasy początkowe „duszącej się” w ciasnocie, leżącej dosłownie o krok, szkoły litewskiej. Zresztą, nie byłoby w tym nic tragicznego (i pikiet „Vilnija” nie organizuje), gdyby podział budynków odbywał się uczciwie. Otóż w jednym ze skrzydeł klasy litewskie pragną zająć parter i drugie piętro, pierwsze pozostawiając dawnym gospodarzom. I z tym nawet można by było się zgodzić, gdyby nie wprost „fantastyczny” pomysł wydziału oświaty samorządu, który postanowił przydzielić ogromne (około pół miliona litów) pieniądze na remont i wyposażenie litewskich klas. A żeby było jeszcze obłudniej, w samorządowych dokumentach te środki wpisane zostały jako pieniądze dla szkoły im. Joachima Lelewela… W szkole tej o takich środkach i remontach nie słyszano od iks lat. Jak nauczyciele i rodzice mają wytłumaczyć uczniom, dlaczego tylko litewskie klasy dostąpią łaski mieć nowoczesne warunki do nauki: parter i drugie piętro jak z obrazka dla „lepszych” dzieci i stare śmiecie dla… „tubylców”! „Tubylców”, którzy swoim nowym „kolegom” oddali siłami swoich rodziców odnowione pracownie. Oto mamy wspaniały przykład „niedyskryminacji”, „równych możliwości”, „miasta europejskiej kultury” itp. Gdzie nasze pikiety, akcje protestu i apele do kontrolerów praw dzieci i równych możliwości? Nie ma. Bo nie ma w samej szkole czynnej wspólnoty, a tylko biadolenie, „jak nam źle”. Żyjemy w kapitalizmie (niech nawet naszym, „litewskim”), więc tylko siła i moc przebicia brane są pod uwagę. Dla narzekających jest jałmużna – pozwala im się jeszcze istnieć… Owszem, na wpół pusta szkoła nie może być, ale dzielić dzieci na „lepsze” i „gorsze” nikt w naszej wspólnej Europie nia ma prawa.

Sukcesy i ambitne plany

Tak już jest, że na konferencji nie tylko o problemach się mówi, ale też dzieli się sukcesami. Oto Niemenczyn: tego roku Gimnazjum im. K. Parczewskiego będzie miało liczne trzy pierwsze polskie klasy! Przedszkole niemenczyńskie, w którym polskie grupy istnieją od 17 lat, dziś ma 183 dzieci, pracuje w nim 24 pedagogów, 2 logopedów i już tysiąc dzieci opuściło jego gościnny gmach. Jałówska Szkoła Podstawowa z kolei może służyć za wzór umiejętnej pracy zarówno z młodzieżą, rodzicami, jak i w nawiązywaniu kontaktów oraz dbałości o życie duchowe młodzieży… Pion polski w trójjęzycznej szkole średniej w Pogirach ma już siedem promocji i może się szczycić jednym z najwyższych wskaźników podejmowania przez młodzież studiów… Kowalczucka Szkoła Średnia im. Stanisława Moniuszki konkuruje w ten sposób ze szkołą powiatową, że stara się być po prostu lepsza… Rudomino czeka na polskie przedszkole, bo litewskie jest naprawdę piękne… Często rodzice, głębiej się nie zastanawiając, wybierają dla swych dzieci też szkołę litewską, chociaż polska szkoła średnia w osiedlu jest i nowoczesna, i bardzo ambitne ma plany…

Na konferencji po raz kolejny były poruszane sprawy aktualne nie tylko dla rejonu wileńskiego, ale też całej Wileńszczyzny i, oczywiście, Wilna. Więc padły propozycje, by kolejna konferencja miała rangę republikańskiej. I pomysłodawcy, i organizatorzy tej jakże ważnej akcji z pewnością na to przystaną. A sami mają nowy pomysł: minikonferencje organizować w każdym starostwie, zapraszając jak najwięcej miejscowych mieszkańców. Nie zabraknie dla nich mądrych słów, popisów polskich dzieci i tej naprawdę rodzinnej atmosfery, która panuje między ludźmi, których łączy wspólna modlitwa, wzruszają te same melodie, ożywiają wspólne wspomnienia… Zachować tę więź, nie podciąć korzeni można tylko wtedy, gdy dla babci i wnuka słowa „Ala ma Asa” brzmią jednakowo. Pamiętajmy o tym i podzielmy się tą myślą z sąsiadami i znajomymi.

Janina Lisiewicz

 

Apel do rodziców Polaków

XI konferencji Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL „Polskie dziecko – w polskiej szkole”

Z wielkim zadowoleniem odnotowujemy, że już od paru lat liczba pierwszoklasistów w szkołach polskich jest stabilna. Jedynie niż demograficzny przyczynił się do tego, że w ubiegłym roku szkolnym w pierwszych klasach było ich mniej. Do szkół samorządowych rejonu w bieżącym roku szkolnym uczęszczało 11047 dzieci, z których 6273 uczyło się w klasach polskich, czyli 56,8 proc. dzieci. Do szkół powiatowych (według danych internetowych) uczęszczało 1560 dzieci. Razem w szkołach rejonu uczyło się 12607 dzieci, w szkołach polskich 6273, czyli 49,7 proc. ogółu, co stanowi 81,5 proc. wszystkich polskich dzieci rejonu (w rejonie Polacy według spisu ludności 2001 r. stanowili 61proc. ogółu mieszkańców).

Oświata polska na Litwie ma ponad pięćsetletnią tradycję. Miewała ona okresy rozkwitu, jak też przeżywała ciężkie chwile zakazów, ograniczeń i prześladowań. Po drugiej wojnie światowej czynione były przymiarki do ponownej likwidacji systemu oświaty w języku polskim na Litwie. Tym niemniej szkolnictwo polskie przetrwało i stanowi trwały element oświaty republiki.

Wraz z odrodzeniem narodowym na Litwie w końcu lat 80., szkolnictwo polskie złapało świeży oddech. Upadł mit o braku perspektywy dla absolwentów polskiej szkoły, znacznie wyrosły liczebnie polskie klasy, jak też ich geografia. Maturzyści szkół polskich uzyskali dodatkową ofertę studiów za granicą. Równolegle ze zjawiskami pozytywnymi wystąpiło także rosnące zagrożenie dla polskiego szkolnictwa. Mit o przewadze i zaletach dla Polaków szkoły rosyjskiej został sztucznie zastąpiony nowym mitem o przeważających atutach szkoły litewskiej. Mit ten jest usilnie lansowany w mediach, urzędach i instytucjach państwowych.

Konferencja „Polskie dziecko – w polskiej szkole” nawołuje rodziców, aby nie ulegali kłamliwej agitacji zwolenników lituanizowania oświaty mniejszości narodowych, gdyż ich argumenty mijają się z faktami i realiami życia, zagrażając zdrowemu rozwojowi intelektualnemu dziecka.

1. Polskie dziecko, trafiając do środowiska obcego językowo i kulturowo, zostaje pozbawione logicznego przedłużenia formowania świadomości narodowej, przez co nierzadko przeżywa stresy. Jak wskazuje praktyka, w życiu dorosłym często wpada w kompleksy, nie odnajdując siebie w środowisku i kulturze żadnej z grup narodowościowych – zarówno tej, do której należy od urodzenia, jak i tej, w której języku uczyło się w szkole.

2. Polskie dziecko nie znające dostatecznie języka litewskiego, w pierwszych latach nauki traci większość sił i czasu na poznawanie tego języka, przez co zaniedbuje inne przedmioty, czego nadrobienie w całości praktycznie już nie będzie możliwe. Zdarzają się nawet wypadki, gdy nauczyciele uczą polskie dzieci w litewskich klasach nie według obowiązującego programu.

3. Nie mają realnych podstaw twierdzenia, że tylko w szkole litewskiej uczniowie są w stanie opanować język litewski. W sytuacji, kiedy nauczanie języka litewskiego rozpoczyna się już w I-II klasach, liczby godzin zwiększono do 4-5 tygodniowo, wprowadzono obowiązkowe egzaminy w 10-12 klasach, kiedy wszystkie instytucje i urzędy państwowe, sklepy, placówki kulturalne i usługowe posługują się językiem państwowym, kiedy dziesiątki rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych nadają w języku państwowym, należy z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że nawet przeciętnie uzdolnione dziecko język litewski opanuje z łatwością – niezależnie w jakiej szkole się uczy.

W latach ubiegłych egzaminy z języka państwowego składali maturzyści, którzy rozpoczęli naukę w polskich klasach po 1990 roku, gdy znaczenie i prestiż języka litewskiego zostały ustawowo podniesione do rangi państwowego. Egzaminy maturalne i wstępne na wyższe uczelnie potwierdziły, że uczniowie szkół polskich w dostatecznym stopniu opanowali język litewski. W ten sposób ostatecznie został obalony jeden z mitów, iż rzekomo w szkole polskiej dziecko nie opanuje należycie języka litewskiego.

4. Obecnie maturzysta polskiej szkoły ma nawet bogatszą ofertę startu życiowego niż maturzysta szkoły litewskiej. Nieprzypadkowo więc już kilka lat z rzędu procent maturzystów polskich szkół, trafiających na studia, jest wyższy niż w szkołach litewskich: np. w roku ubiegłym spośród 1690 maturzystów szkół polskich 1098 czyli 65 proc. zostało studentami.

Przed absolwentem szkoły polskiej są otwarte wszystkie uczelnie republiki. Równocześnie absolwenci polskich szkół, mając doskonale opanowany język polski, zyskują dodatkową szansę dostania się na prestiżowe studia w Rzeczypospolitej Polskiej. Natomiast dla maturzystów studiujących na wyższych uczelniach Litwy są przyznawane stypendia Fundacji Semper Polonia. Liczba takich stypendiów w roku 2005 wynosiła 725. Z kolei spośród maturzystów szkół litewskich na studia za granicą dostały się ułamki procenta absolwentów. Po wstąpieniu Litwy do Unii Europejskiej przed absolwentami polskich szkół jest otwarta praktycznie cała Europa. W najbliższym czasie w Wilnie zostanie otwarta filia Uniwersytetu Białostockiego i innych uczelni europejskich.

W ciągu ostatnich lat wzrosła liczba uczniów wstępujących na wyższe uczelnie: jeżeli w 2002 r. na wyższe uczelnie dostało się 49,02 proc. absolwentów szkół rejonu, w r. 2005 już 52,1 proc. Niektóre polskie szkoły osiągnęły nadzwyczaj wysokie wskaźniki: szkoła średnia w Pogirach – 72,2 proc. (z 18 – 13), w Awiżeniach – 70,9 proc. (z 31-22), w Mickunach – 82,6 proc. (z 23 – 19).

Z powyższego nietrudno wywnioskować, iż szkolnictwo polskie na Litwie zapewnia duże możliwości dalszego pobierania nauki i ma wiele zalet, których nie posiada szkoła litewska.

Apelujemy do Was, rodzice Polacy, o posyłanie dzieci do szkół polskich. Dzięki temu będziecie mogli wychowywać je bez poddawania niepotrzebnym stresom, na Polaków bez kompleksów – godnych obywateli Państwa Litewskiego. Dzięki temu będą one miały o wiele szerszy wybór po ukończeniu szkoły średniej. Dzięki temu nigdy nie będą miały do Was pretensji, że podjęliście za nich niesłuszną decyzję, kiedy one same nie były jeszcze dostatecznie dojrzałe, by decydować samodzielnie.

Wilno, 9 czerwca 2006 r.

Wstecz