Wręczono dyplomy dla polonistów

Ta piękna „choroba”… na język ojczysty

Hymn studencki „Gaudeamus igitur” 15 czerwca dla 105 absolwentów wydziału slawistyki Wileńskiego Uniwersytetu Pedagogicznego zabrzmiał szczególnie uroczyście, dla niektórych – po raz ostatni. Zapowiadał wręczenie dyplomów. Wśród tych, którzy tego dnia na WUP otrzymali dyplomy potwierdzające uzyskanie tytułu zawodowego „licencjat” lub „magister” pedagogiki, były również 32 osoby, które ukończyły filologię polską.

Wileńska Polonistyka, na przestrzeni 45 lat, odkąd istnieje, wykształciła około dwóch tysięcy pedagogów, którzy stanowią dziś opokę polskiego szkolnictwa na Litwie. Podczas wspomnianej uroczystości ktoś z kierownictwa wydziału wypowiedział piękne słowa: „Pedagodzy to ludzie chorzy, gdyż część swojego serca oddają dzieciom i młodzieży…”. Choroba polonistów jest szczególna. Są „chorzy” dodatkowo… na język ojczysty. Decydują się nie tylko na oddawanie serca, ale też podejmują studia na kierunku, o którym od lat malkontenci mówią, że jest mało perspektywiczny, bo „żyjemy na Litwie…”, bo „postępuje asymilacja…”, bo „nieunikniona jest lituanizacja…”, bo „językiem globalnej wioski jest angielski…” itd. Te ponure wizje nie spełniają się właśnie dzięki nim – tym, którzy decydują się na studia na filologii polskiej, a potem podejmują się kształcenia kolejnych pokoleń młodych Polaków.

Wśród tegorocznych świeżo upieczonych polonistów jest 20-osobowa grupa, której wręczono dyplomy licencjackie, sześć osób (w tym jedna z wyróżnieniem) uzyskało dyplomy magisterskie, tyleż – dyplomy potwierdzające ukończenie studiów zaocznych.

„Zwracam się do was z życzeniem, żebyście nie zapomnieli, że przed kilkoma laty zajęliście miejsca na tym „okręcie” zwanym Uniwersytet Pedagogiczny, w „kajucie”, który się nazywa filologia polska (…) – w te słowa podczas uroczystości wręczania dyplomów zwrócił się do absolwentów prodziekan wydziału slawistyki Romuald Naruniec. – Wydając dzisiaj dyplomy chcę życzyć, żeby ten „rejs” nie został zakończony (…), proszę dalej podróżować”. W ten sposób prodziekan zachęcał licencjatów i magistrów do kontynuowania studiów, do stałego dokształcania się. I na początek tej „podróży”, Romuald Naruniec w imieniu katedry filologii polskiej zaprosił posiadaczy pachnących jeszcze farbą drukarską dyplomów na rozpoczynające się następnego dnia kursy dokształcające dla nauczycieli języka polskiego, prowadzone przez drużynę naukowców-metodyków Krakowa pod kierownictwem pani profesor Agnieszki Kłakówny. Prodziekan wyraził też nadzieję, że „być może ta dzisiejsza dwudziestka już od jesieni wróci na wyższy szczebel – studia magisterskie”. My również im tego życzymy, podobnie jak magistrom – doktoranckich.

Lucyna Dowdo

Wstecz