VI Rodzinny Zlot Turystyczny ZPL-AWPL Sużany - 2006

„Młodzieńczy zapał do plecaka bierz!”

Już po raz szósty namiotowe miasteczko, niczym grzyby po deszczu (tego roku także w sensie dosłownym) – wyrosło na brzegu jeziora Dauksze za Sużanami. Miłośników rodzinno-towarzyskiego spotkania Polaków z Wileńszczyzny na łonie pięknej przyrody, organizowanego przez wileńskie rejonowe oddziały AWPL i ZPL bynajmniej nie wystraszyła niezbyt przychylna akurat tego dnia aura. Może nie aż tak licznie jak w roku ubiegłym, zgromadzili się ci najbardziej odważni i zdeterminowani, by na przekór deszczowym chmurom zażyć sportowo-turystycznej przygody. Zapaleńcy turystyki z rejonów wileńskiego, solecznickiego, trockiego, święciańskiego i stolicy, a nawet z dalszych stron nie omieszkali przybyć 15 lipca nad jezioro koło wsi Daniłowo. Organizatorzy imprezy rzetelnie się napracowali i na czas załatwili niezbędne zaplecze gospodarcze zlotu, reszty dokonali sami uczestnicy. Tak więc o wyznaczonej godzinie flaga na maszt została wciągnięta, ksiądz Waldemar Ulczukiewicz kapłańskiego błogosławieństwa zebranym udzielił, a wiceprzewodnicząca Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, posłanka na Sejm RL Leokadia Poczykowska ogłosiła otwarcie VI Zlotu, co posłużyło sygnałem do rozpoczęcia zawodów w kilku dyscyplinach sportowych naraz.

Poza zmaganiami na polach szachowych i warcabowych wszystkim konkurencjom towarzyszyły tak gorące emocje, iż ostatecznie uległa im nawet pogoda, końcówki walk i konkurs wiedzy historycznej o Wileńszczyźnie odbywały się już w przebłyskujących zza chmur promieniach słoneczka, zaś podczas ceremonii wręczania nagród zwycięzcom wypogodziło się na dobre. Toteż ekipa władcy toni wodnych, Neptuna, miała pełne rece roboty, by nie pominąć podczas uhonorowania żadnego z nich. Z wyróżnieniami odchodzili z podium najlepsi zawodnicy i drużyny w przeciąganiu liny, podnoszeniu ciężarów, piłce nożnej i siatkówce, a już najwięcej radości mieli najmłodsi – po pokonaniu skomplikowanej sztafety w wieloboju. Nie brakowało również chętnych do zmierzenia się poziomem wiedzy, konkursu pomyślanego tego roku jako quiz literacko-historyczny śladem utworów Sergiusza Piaseckiego.

Tuż po uhonorowaniu zwycięzców miejsce rusałek i świty Neptuna zajęły zespoły artystyczne – „Sużanianka”, „Przyjaciele”, „Bociany”, „Kapela Świętojańska” i „Olsza”, by umilić zlotowiczom wieczór w oczekiwaniu na ognisko. Istotnie, zaraz po zapadnięciu zmroku niebo najpierw rozświetliły fajerwerki, by za moment przeistoczyć się w buchający z ziemi słup ognia, przy którym natychmiast zawirowały pary taneczne, gotowe w dyskotekowych rytmach bawić się do rana.

Drugi dzień zlotu okazał się być bardziej łaskawym z racji na pogodę, nadrabiano więc wszystkie zaległości prześcigając się na przemian w zawodach wędkarskich, sztafecie turystycznej i koszykówce. Wędkarze nie przespali świtu, więc na śniadanie wszystkich raczono smakowitą zupą rybną z porannego połowu. W zawodach drużynowych wykazali się najlepiej starotroczanie i drużyna „Zaścianki” – najbardziej zgrani i aktywni uczestnicy tegorocznego spotkania, którzy dzielnie rywalizowali z dotychczasowymi faworytami zlotów – Bujwidzami i Niemenczynem. Uczestnicy skorzystali także z możliwości, by udać się do pobliskich Sużan na niedzielną Mszę św. Ceremonii zamknięcia zlotu dokonano przy dźwiękach piosenki, której debiut odbył się podczas wieczornego koncertu.

Rodzinny Zlot Turystyczny Wileńszczyzny u szczytu tegorocznego lata stał się historią, lecz zarazem zapowiedzią nowych spotkań pod namiotami i na boiskach, przy ognisku i na tafli wodnej. Bowiem, jak śpiewano w nieoficjalnym hymnie zlotu: „ ...każdy z nas wciąż o tym niech pamięta – młodzieńczy zapał do plecaka bierz!”

Czesława Paczkowska

Wstecz