Teatr

Wileńsko-warszawskie spotkanie z „Gwałtem...”

Prawdziwie teatralne pożegnanie Starego – 2006 – Roku i spotkanie Nowego – 2007 – zorganizował sam sobie oraz dla swych rodzin Zespół Polskiego Teatru w Wilnie. 30 grudnia 2006 wyruszył autokarem do Warszawy, do Teatru Powszechnego na spektakl „Gwałtu, co się dzieje!” Aleksandra Fredry, by przedstawienie to skonfrontować z własnym „Gwałtem...” i przy tej miłej okazji złożyć serdeczne życzenia warszawskim aktorom, niejako „starszym braciom od Fredry” (a oficjalnie – mistrzom prestiżowej wszak sceny).

Premiera wileńskiego „Gwałtu, co się dzieje!” w reżyserii Ireny Litwinowicz odbyła się jesienią 2005, z okazji jubileuszu 40-lecia Teatru. Premiera warszawskiego „Gwałtu...” w reżyserii Gabriela Gietzky'ego odbyła się 12 maja 2006. A więc oba spektakle mają jeszcze stosunkowo młody wiek.

Zbiegiem dziwnych okoliczności, teatr profesjonalny znad Wisły i teatr amatorski znad Wilii zdecydowały się wziąć na warsztat tę właśnie Fredrowską komedię, dziś rzadko grywaną, a w dawnych czasach po trosze nawet przez sceny polskie ignorowaną.

Komedię tę napisał Fredro w 1826 roku. Miał już naonczas w swym twórczym dorobku „Pana Geldhaba”, „Damy i huzary”, „Męża i żonę”. W „Gwałtu, co się dzieje!” doszukiwano się ówcześnie „głęboko alegorycznego charakteru i nie ceniono zanadto jej siły komicznej”. Komedię rehabilitował Eugeniusz Kucharski. „Uwydatnił w niej mianowicie takie mnóstwo przytyków i aluzji satyrycznych do stosunków politycznych, że to mu kazało ją uznać za zamaskowaną komedię polityczną, a akcję jej w Osieku za alegorię Polski pokongresowej, ujarzmionej przez trzy potencje zaborcze, zdanej na łaskę i niełaskę swych władczyń”.

Prapremiera „Gwałtu...” odbyła się w Krakowie 6 maja 1832. Spektakl nie spotkał się z entuzjazmem. Lepsze przyjęcie spotkało premierę lwowską w 1835. Ale potem przez długich 30 lat teatry polskie unikały tej komedii jak przysłowiowego ognia. W 1866, we wznowieniu krakowskim – już było inaczej. Na afiszu jaśniały nazwiska wybitnych aktorów polskich – Wincentego Rapackiego jako Tobiasza, Marceliny Ekerowej w roli Urszuli, Heleny Modrzejewskiej jako Kasi. Lwowskie przedstawienie recenzowała Gabriela Zapolska, ganiąc jego kształt sceniczny, doceniając jednak zalety samego tekstu.

Na sceny warszawskie „Gwałtu...” trafiło dopiero w 1901 roku, pod zmienionym tytułem „Jejmość Burmistrz”, na otwarcie Teatru Nowości, w reżyserii Ludwika Śliwińskiego z młodziutką Mieczysławą Ćwiklińską w roli Kasi. Spektakl spotkał się z uznaniem.

Następnie „Gwałtu...” grano w Teatrze Zjednoczonym (1915), na otwarcie Teatru im. A. Fredry w Warszawie (1923). Przed 1939 r. komedię tę grano już w Łodzi, Poznaniu, Bydgoszczy, Lublinie oraz w Wilnie. Brały ją na warsztat także zespoły amatorskie, również – na Litwie. (Interesująco niewątpliwie musiała wypaść realizacja „Gwałtu...” w polskiej trupie teatralnej z suwalskiej Kalwarii, przedstawienie grane w lutym 1935, czego świadectwem zachowane zdjęcie przedstawiające wykonawców na tle niezwykłego elementu dekoracyjnego – litewskiej pisanki na pierwszym planie).

Po wojnie komedia „Gwałtu...” obiegła chyba wszystkie miasta w Polsce. Reżyserowali ją Lech Komarnicki, Olga Lipińska, Anna Polony, Andrzej Bubień, Bogdan Hussakowski, Maciej Prus.

... No i obecna, warszawska, w Teatrze Powszechnym, w końcu AD 2006. Pod względem rozwiązania scenograficznego, reżyserii, o dziwo – bardzo zbliżona do realizacji wileńskiej. Mniej oczywiście bogata w środki techniczne, ale od strony wyrazu plastycznego ta zbieżność już od pierwszych sekwencji wyraźnie rzucała się w oczy.

Role kreowali (i kreowały) znakomici aktorzy sceny polskiej: Elżbieta Kępińska jako Urszula, Kazimierz Kaczor – Tobiasz, Szymon Bobrowski – Kasper, Joanna Żółkowska – Barbara, Katarzyna Maria Zielińska – Kasia, Olga Sawicka – Agata, Sylwester Maciejewski – Błażej, Cezary Żak – Grzegotka, Rafał Królikowski – Doręba, Franciszek Pieczka – Makary.

Spektakl był grany przy pełnym komplecie na widowni. (Ma ta scena swoich stałych admiratorów, a Fredro wciąż swoich miłośników). Po finałowej scenie nastąpiła chwila niezwykle wzruszająca, będąca dla warszawskich aktorów miłą niespodzianką: oto liczna trupa wileńskich wykonawców w „Gwałtu...” pojawiła się na scenie z kwiatami i po zaprezentowaniu się wręczyła je mistrzom w... nader oryginalny sposób – każdy aktor (aktorka) wręczali je swojemu scenicznemu odpowiednikowi (Kasia – Kasi, Grzegotka – Grzegotce, Tobiasz – Tobiaszowi, i tak dalej...). Te utrwalone „na wieczną rzeczy pamiątkę” pary (patrz zdjęcia) będą na długo cieszyły wileńsko-warszawskie serca, a wykonana na pożegnanie „fotografia rodzinna” będzie odtąd pięknie zdobiła album wileńskiego Teatru.

...Jak jednak wypadła sceniczna konfrontacja? Niewątpliwie – dla wilnian pomyślnie. Na pewno nie muszą się wstydzić własnego „Gwałtu...”.

* * *

...Nowy, 2007 Rok, się rozpoczął. W dniach 12-13 stycznia br. na scenie wileńskiego Teatru Młodzieży odbyła się premiera dramatu Witolda Gombrowicza „Iwona, księżniczka Burgunda”. „Iwonę...” – takoż ma w swoim repertuarze Zespół Polskiego Teatru w Wilnie (przedstawienie wystawiła trupa młodych we współpracy z Polską). Na litewskiej scenie „Iwonę...” zmaterializował mistrz wysokiej próby, Jonas Vaitkus. Pewien odsetek wykonawców Polskiego Teatru w Wilnie tę litewską „Iwonę...” już zdążył obejrzeć, reszta – uczyni to w najbliższym czasie. Jeszcze jedna konfrontacja, a i doping do wytrwałej, do pełnego samozaparcia się pracy.

Alwida A. Bajor

Wstecz