„Mieć szczęście...”

Dobiegła końca organizowana już po raz szósty akcja dobroczynna na rzecz dzieci z Domów Dziecka. Kiedy zastanawiałam się, jak podsumować jej tegoroczny przebieg, sięgnęłam po „Małego Księcia” Antoin`e de Saint Exupery`ego. Wszak jest to ponadczasowe „zwierciadło”, w którym my, dorośli, powinniśmy się od czasu do czasu przeglądać.

Czy rzeczywiście jesteśmy „jednak bardzo dziwni”– jak to zwykł mawiać mały bohater po opuszczeniu każdej planety?

Pewnie coś w tym jest... Lubimy narzekać, ciągle czegoś nam brakuje, nieustannie poszukujemy tego, co udaje się znaleźć innym, nigdy nie mamy czasu... Pomimo tego, zdarza nam się na moment zatrzymać i usłyszeć bicie własnego serca. Serce! To ono każe nam dostrzegać zło piętrzące się wokół, niesprawiedliwość, krzywdę. Tak, „dobrze widzi się tylko sercem”.

Z pewnością, to właśnie jest magicznym słowem-kluczem otwierającym sezam sukcesu „Gwiazdki dla sierot”. Akcja wpisała się już na stałe do świadomości wilnian i nikogo nie trzeba specjalnie zachęcać do podzielenia się cząstką serca z tymi, którzy tego naprawdę potrzebują.

Kulminacyjnym momentem tegorocznego przedsięwzięcia był finałowy koncert zorganizowany w Domu Kultury Polskiej. Stanowił on wyraz wdzięczności dla tych, którzy już od połowy grudnia wpłacali pieniądze, przynosili dary rzeczowe, książki, słodycze. W tej grupie znalazły się m. in.: Konsulat Generalny RP; firmy: Mylida, Sarema, Vesida, Vilprida; szkoły: podstawowa Jana Pawła II, dyr. Janina Wysocka, Gimnazjum im. Adama Mickiewicza, dyr. Czesław Dawidowicz, średnia im. J. I. Kraszewskiego, dyr. Helena Juchniewicz, a także indywidualne osoby. Koncert był jednocześnie szansą dla tych wszystkich, którzy poprzez zakup biletów wnieśli swój wkład w akcję. Hojność wilnian odzwierciedliła również symboliczna skarbonka, w której po koncercie znalazło się 1450 litów i 150 złotych.

W dwuczęściowym koncercie wystąpił zespół „Harmonia” z Lubą Nazarenko. Ich międzynarodowe pastorałki przeplatane były tematycznymi komentarzami Dominika Kuziniewicza – Wincuka z Pustaszyszek. Gościem specjalnie zaproszonym był Andrzej Cierniewski, znany wileńskiej publiczności, która poddając się atmosferze panującej na sali, wspólnie z artystą śpiewała, tańczyła, nie szczędziła braw.

Frekwencja niezwykle nas zaskoczyła – sala wypełniona była po brzegi.

Nazajutrz, po koncercie, wicedyrektor Beata Czaplińska, wraz z grupą studentów, rozpoczęła odwiedzanie Domów Dziecka w Wilnie i w Solecznikach. Oprócz prezentów: sprzętu sportowego, ubrań, pościeli, witamin, słodyczy, studenci zawieźli dobrą zabawę. Bo oprócz tego, co namacalne, warto ofiarować coś bardziej cennego – czas spędzony razem na wspólnej zabawie i rozmowach.

I co powiedziałby Mały Książę po wizycie na naszej planecie? Może stwierdziłby, że, mimo wszystko, „jesteśmy dziwni”, bo na co dzień nadal czegoś szukamy i... nie znajdujemy, a „tylko dzieci wiedzą, czego szukają(...) Tracą czas na lalkę z szyfonu, która nabiera dla nich znaczenia i jeśli im ją zabrać, płaczą. – Mają szczęście – rzekł Zwrotniczy”.

Dzieci mają szczęście, bo znaleźli się ludzie, dzięki którym mogą mieć swoje „lalki z szyfonu”, a dorośli mają szczęście, bo mają je komu ofiarować... I kto wie, gdzie przebiega granica szczęścia obdarowanego... „Dorośli są zdecydowanie niezwykli.”

Monika Urbanowicz

Wstecz