XIV Wileńska Pielgrzymka Rowerowa: Litwa, Polska, Grecja, Włochy

Na cześć Jana Pawła II

Nim w roku przyszłym wyruszy kolejna, XV pielgrzymka po Australii i Nowej Zelandii – mówi organizator ks. hm. Dariusz Stańczyk – nie ugasną wspomnienia tej młodzieży, którą Bóg powołał do tegorocznej wyprawy ku czci Jana Pawła II. Bo nigdy tego nie da się powtórzyć, co przeżyliśmy i zobaczyliśmy w ciągu 30 dni „wielkiej przygody życia” – podróży na siodełkach od Wilna przez Kowno, Kalwarię Żmudzką, Kraków, Bratysławę, Budapeszt, Sofię, Ateny, Olimp po Wieczne Miasto Rzym…

2092 km przejechała rowerami w intencji Wielkiego Papieża Jana Pawła II polska młodzież z Wileńszczyzny. Młodsza grupa harcerzy Wileńskiego Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej w pierwszym etapie pokonała w ciągu 5 dni 472 km odwiedzając sanktuaria Litwy, a starsza grupa studentów i harcerzy – 1620 km przemierzyła szlakiem św. Pawła Apostoła po Grecji i Włoszech. Ogółem w pielgrzymce wzięły udział 22 osoby. Towarzyszyły nam dwa samochody, a młodzież 12 rowerami pokonywała kolejne etapy podróży. Na litewskim szlaku jechał także rower od Jana Pawła II (z 1997 r.).

Siłą duchową dla pielgrzymujących były słowa św. Pawła Apostoła: „Zwyciężać w Chrystusie” (1 Kor. 2,14), które pomagały nam wytrwać w zmaganiach z samym sobą podczas upalnych dni w antycznej Grecji i Italii. „Wszystkie trudności pokonaliśmy tylko dlatego, że dużo ludzi modliło się za nas i za mnie, a św. Paweł i inni święci byli ciągle z nami i nas wspierali. Moja wiara wyraźnie się wzmocniła, innymi oczyma teraz mogę spojrzeć na świat”– powie najmłodszy z nas, siedemnastoletni pielgrzym dh Staszek Łotysz.

W tym roku już po raz piąty uczestniczyłam w takiej wyprawie, ale muszę stwierdzić, że każda z nich była wyjątkowa i niepowtarzalna.

Tegoroczna startowała 9 sierpnia sprzed Ostrej Bramy. Grupa pielgrzymów rowerowych składała się z 6 chłopaków, 6 dziewcząt oraz księdza Dariusza. Zaznaczyć należy, że połowa z tej liczby wyruszyła na siodełkach po raz pierwszy w tak daleką drogę.

Pierwsze kilometry pokonaliśmy na ziemi litewskiej, jadąc w kierunku sanktuarium Matki Bożej w Piwoszunach. Miejsce to wiąże się z papieżem Janem Pawłem II w sposób szczególny, ponieważ to On poświęcił korony, którymi został udekorowany cudowny obraz Matki Bożej. W czasie Mszy św. modliliśmy się o szczęśliwą podróż do Grecji i Rzymu.

Na rowery wsiedliśmy ponownie w Krakowie, skąd wyruszyliśmy do Wadowic, by modlić się w mieście narodzenia Papieża Jana Pawła II. Noc spędziliśmy w klasztorze św. Rafała Kalinowskiego przy parafii św. Józefa, gdzie mały Karol Wojtyła przyjął Pierwszą Komunię Świętą. Ojcowie zakonni przyjęli naszą grupę szczególnie ciepło, ponieważ patron ich zgromadzenia pochodzi właśnie z Wilna. Ojciec Cyprian wykazał się świetnie w roli przewodnika po klasztorze, opowiedział szczegółowo o każdym zakątku kościoła, jak również ciekawe fakty z życia Karola Wojtyły, który jako dziecko przychodził tu ze swym ojcem na spowiedź.

Kolejnymi punktami dłuższego odpoczynku były stolice europejskie – Bratysława, Budapeszt, Sofia. Spacerowaliśmy pięknymi ulicami tych miast, podziwialiśmy ich architekturę. To był również czas, by się bliżej poznać nawzajem. Przecież w ciągu najbliższych trzech tygodni mieliśmy być razem, a każdy z nas pochodził z innego środowiska, przybył na pielgrzymkę ze swoimi upodobaniami i przyzwyczajeniami.

Szlak rowerowy w Grecji rozpoczęliśmy od antycznego miasta Filipii, gdzie nauczał Ewangelii i został uwięziony św. Paweł. Droga prowadziła wzdłuż brzegów Morza Egejskiego, które pomagało nam wytrwać w upałach – kilkakrotnie w ciągu dnia zanurzaliśmy się w jego wodach. Szczęśliwie dotarliśmy do kolejnego punktu – bizantyjskiego miasta Saloniki. Wkrótce na horyzoncie zarysowały się szczyty górskie, które musieliśmy zdobyć mimo upałów sięgających 45 stopni i długich podjazdów. Jednakże dobre nastawienie młodzieży sprzyjało osiąganiu kolejnych celów.

W mojej pamięci na długo pozostaną pielgrzymkowe Msze święte. Grecja jest krajem prawosławnym, a więc nie spotykaliśmy na szlaku świątyń katolickich. Każdego dnia skupialiśmy się na uczcie Pańskiej coraz to w innym miejscu: na brzegu morza, przy boisku sportowym, na stacji paliwowej. Ale nie miejsce modlitwy jest istotne, a atmosfera, szczerość naszych serc, bo przecież Pan Jezus powiedział: „Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Każdy przybył na pielgrzymkę ze swoimi intencjami, które mogliśmy głośno przedstawić podczas wspólnej modlitwy. Modliliśmy się za rodziców i przyjaciół, czekających na nas w domu, w intencji osób, które prosiły o modlitwę, a także o rychłą beatyfikację sługi Bożego Jana Pawła II. Miałam również osobistą intencję – modliłam się o dobrych mężów i dobre żony dla uczestników pielgrzymki, bo wszyscy jesteśmy młodzi i ten temat w niedalekiej przyszłości będzie nam aktualny. Dziękowałam również Bogu za pomyślne ukończenie studiów i dostanie się na kolejne. Wielką moc i działanie miała dla nas modlitwa przy grobach świętych: św. Królowej Jadwigi w Krakowie na Wawelu, św. S. Faustyny Kowalskiej, licznych świętych ziemi greckiej jak też św. Pawła Apostoła, św. Piotra w Rzymie, sługi Bożego Jana Pawła II, św. Marka Ewangelisty w Wenecji.

Teren Grecji jest niesamowicie trudny do jazdy na rowerze – tak stromych podjazdów i krętych dróg nie spotykaliśmy nawet w Pirenejach! Dlatego Grecy z radością witali i pozdrawiali „śmiałków” na rowerach. Nasze koszulki w ich barwach narodowych – białe i niebieskie z nadrukami w pisowni greckiej – wywoływały oklaski i radość na twarzach. Na tak trudnym i górzystym szlaku nie spotkaliśmy kolarzy, czasem do 4 godzin nie spotykaliśmy nawet samochodu. Oczarowani dziewiczymi krajobrazami podążaliśmy naprzód. Dziś, wracając myślami do tamtych dni, sama się dziwię, że mieliśmy dość sił, by pokonywać tak długie, bo czasem nawet 30-kilometrowe podjazdy o 15-stopniowym nachyleniu…

Wielką frajdą było sypianie pod gołym niebem. Nawet na campingach nie rozbijaliśmy namiotów, ponieważ w nocy temperatura powietrza rzadko spadała poniżej 30 stopni C. Spaliśmy nieraz na brzegu morza, gdzie budził nas cichy szept fal, a poranne słońce wolno się unosiło, ogłaszając początek nowego dnia – zmagań z podjazdami, nowych doświadczeń i ciekawych przeżyć.

Szczególnie cieszyliśmy się, że prawie wszystkie muzea dla studentów z Unii Europejskiej w Grecji nic nie kosztują. Staraliśmy się obejrzeć spotykane na trasie zabytki. Można tu wymienić muzea i zabytki starożytnych miast Mykeny, Delfy, Akropol w Atenach, Korynt, Olimpia i inne. Niejeden zapewne marzy, by zwiedzić podobne miejsca, podziwiać rozwój starożytnych cywilizacji… Nam można tego pozazdrościć.

Zostało mi w pamięci pewne zdarzenie. Jechaliśmy autostradą, woda nam się skończyła, słońce prażyło niemiłosiernie, a przed nami – podjazd. W głowie kołowała jedyna myśl: skąd wziąć wodę? W pewnej chwili nadjechała policja, która sprowadziła nas z autostrady: okazało się, że nie możemy nią jechać. I otóż na bocznej drodze, gdzie ruchu prawie nie było, nagle ujrzeliśmy pola winogronowe i wodę! Całe szczęście, że policja wskazała nam inny szlak: dostaliśmy wodę do picia i winogron do wypełnienia pustych brzuchów.

Szlak św. Pawła od Filipii do Koryntu przejechaliśmy szczęśliwie. Podczas pobytu na Peloponezie mieliśmy ekscytujące spotkanie z cywilizacją Myken z epoki żelaza (1600 – 1100 p. Ch. n.), a poźniej liczący 205 km etap na Olimp. Wiatr nam sprzyjał w górskich podjazdach i krętych zjazdach. Atmosfera tego dnia była podniosła, gdyż odliczaliśmy ostatnie kilometry na drogach Grecji, w czasie straszliwych upałów. We wszystkich sercach zapisały się widoki pięknych, starożytnych miast mitologicznej Grecji, w których przebywał święty Paweł Apostoł – Saloniki, Veira, Meteory, Ateny, Korynt, ale też niepowtarzalne krajobrazy, góry, morza. I oto ostatni etap podróży po Grecji, do Olimpii – miejsca pierwszej olimpiady (w 776 roku p. Ch. n.).

Statkiem dotarliśmy do ziemi włoskiej. Miłe przeżycie – płynąć po raz pierwszy potężnym promem. Antyczna Pompeja, miasto zalane lawą z wulkanu Wezuwiusz, oczarowało nas. Mimo braku czasu zdążyliśmy obiec starożytną jej część, zrobić zdjęcia na tle zabytkowych budowli. Dalsza droga prowadziła w kierunku Monte Cassino, skąd po Mszy św. na cmentarzu polskich żołnierzy wyruszyliśmy na rowerach do celu naszej pielgrzymki – do grobów św. św. Piotra i Pawła, a przede wszystkim – sługi Bożego Jana Pawła II w Rzymie. We wtorek, 28 sierpnia, wymarzony i trudny cel został osiągnięty – modliliśmy się w bazylice św. Pawła na grobie Apostoła. Rowery ostatecznie zatrzymały się na placu św. Piotra w Watykanie, po przepedałowaniu ogółem 1620 km, ze średnią 130 km dziennie. W drogę powrotną wyruszyliśmy samochodami.

Pobyt w Rzymie zostawił ciepłe wspomnienia. Podczas audiencji generalnej widzieliśmy papieża Benedykta XVI z bliska, bo dosłownie z 3 metrów. Niestety, mieliśmy tylko jeden dzień na zwiedzenie najważniejszych zabytków Rzymu, ale tego wystarczyło, by się zakochać w Wiecznym Mieście. Sił na powrót do domów dodała nam modlitwa przy grobie Jana Pawła II.

Żegnaliśmy się z ziemią włoską, modląc się przy grobie św. Antoniego w Padwie i podczas Mszy św. przy grobie św. Marka Ewangelisty w Wenecji. W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze na krótko do Wiednia.

Bardzo się cieszę, że miałam możliwość pojechać na tę pielgrzymkę. Po tak trudnym, pełnym napięcia okresie w życiu osobistym potrzebowałam zmiany otoczenia, oderwania się od codzienności. Pierwsze dni pielgrzymkowe cały bagaż moich zmartwień wiozłam ze sobą, ale podczas jazdy w górach miałam wiele czasu, by wszystko przemyśleć, rozłożyć „na półeczki”, pomodlić się. Tego roku grupa pielgrzymów była wyjątkowa: prawie wszyscy – wykształceni młodzi ludzie, serdeczni i uczynni. Toteż przez cały czas towarzyszyła nam wspaniała atmosfera, uśmiech i życzliwość. We mnie nastąpiła przemiana: inaczej teraz patrzę na pewne sprawy i mam nadzieję, że ten stan ducha – wyciszenia, optymizmu uda mi się zatrzymać jak najdłużej. Wygrzana pod greckim słońcem, pełna pozytywnej energii, ciepłych i radosnych przeżyć wróciłam do codzienności, by kontynuować pracę, rozpocząć nowe studia, działać w środowisku harcerskim i studenckim.

Mając wolną chwilę z przyjemnością przeglądam dziś zdjęcia z pielgrzymki. Jest na nich południowe słońce, są młode uśmiechnięte twarze, bogate krajobrazy… Mogę te zdjęcia pokazywać znajomym, opowiadać i opowiadać, co widziałam. Ale nikt poza nami, uczestnikami pielgrzymki, nie zrozumie i nie odczuje tej atmosfery, nie doceni tych doświadczeń, o które staliśmy się bogatsi po „szkole pielgrzymkowej”. To bogactwo nie przeminie i nikt nam go nie zabierze…

W niedzielę, 2 września, odbyła się uroczysta Msza święta dziękczynna pod klasztorem św. Faustyny na Antokolu, z udziałem młodzieży harcerskiej z Wileńskiego Hufca Maryi i wiernych z Wileńszczyzny. Dziękowaliśmy Bogu, że nas prowadził w tej wyprawie pielgrzymkowej.

Pamiętamy również o tym, że doszła ona do skutku dzięki znaczącemu sponsorowaniu przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” Oddział w Łodzi, z funduszy Senatu Rzeczypospolitej oraz życzliwości p. Marii Piotrowicz. Pragnę w imieniu uczestników wyprawy serdecznie podziękować ks. Dariuszowi Stańczykowi za wszystko: zorganizowanie i przeprowadzenie pielgrzymki rowerowej tak niepowtarzalną trasą. Jesteśmy pełni dlań podziwu, że potrafi być doradcą, przewodnikiem, świetnym rozmówcą, opiekunem, wychowawcą, a przede wszystkim – duszą i spoiwem całej grupy.

Dorota Siwińska, uczestniczka pielgrzymki, I rok studiów magisterskich na Uniwersytecie Michała Romera w Wilnie

Wstecz