Notatnik wileński

Pomnik Kudirki

Od lat przymierzano się do wystawienia tego monumentu. Uważano za dyshonor, że stolica nie ma pomnika Vincasa Kudirki – litewskiego pisarza, poety (jest autorem tekstu hymnu litewskiego), działacza narodowego, tłumacza poezji, m. in. Juliusza Słowackiego.

Niewielki skwer w samym sercu Wilna – świadek zmienności dziejów wileńskich. Tu w 1865 r. Murawjew kazał wznieść prawosławną kaplicę pod wezwaniem Aleksandra Newskiego dla uczczenia zabitych w 1863-1864 r. żołnierzy i oficerów rosyjskich tłumiących powstanie. Ich imiona wyryte były na pięciu białych marmurowych tablicach wmurowanych w ściany kaplicy. W 1919 r. bolszewicy wycofując się z Wilna zniszczyli tę wzniesioną w stylu rosyjskim budowlę. Zostały tylko fundamenty.

W 1928 roku w miejscu tym założono fontannę. Starzy mieszkańcy wspominali, że wodotrysk prawie zawsze był nieczynny. Plac nosił imię Elizy Orzeszkowej, po drugiej wojnie – rosyjskiego generała – Iwana Czerniachowskiego, który został tu pochowany. Na grobie stał olbrzymi pomnik.

Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości prochy ekshumowano, pomnik usunięto. W pobliskej kamienicy – al. Giedymina 9 – rozlokował się samorząd m. Wilna. Z tej okazji plac otrzymał nazwę Savivaldybes (Samorządu). Potem władze miasta przeniosły się do „drapacza chmur” na prawym brzegu Wilii. Nazwa placu siłą rzeczy stała się nieaktualna. Na krótko zresztą. W tej chwili montowany jest pomnik Vincasa Kudirki. Ma być odsłonięty w czerwcu przyszłego roku. Wtedy też oficjalnie zostanie zmieniona nazwa placu – Vincasa Kudirki. Autorami monumentu są: rzeźbiarz Arunas Sakalauskas i architekt – Ričardas Krištapavičius.

Pamięć o pierwszym polskim dominikaninie

Był uczniem samego św. Dominika. Głęboko wykształcony, praktykujący ubóstwo, podróżował po Polsce, zakładał klasztory i nawracał pogan. Jego życie obfitowało w tajemnicze wydarzenia i obrosło legendami. Nawet jego imię jest niezwykłe. Oznacza jednocześnie i człowieka, i kwiat, i kamień szlachetny – Hiacynt – Jacek.

W 750 rocznicę jego śmierci wileńscy dominikanie z kościoła śś. Jakuba i Filipa zorganizowali uroczystość, która się rozpoczęła przy pomniku św. Jacka na dawnej Pohulance – ul. Basanavičiusa. Procesja z tego miejsca podążyła do świątyni na Placu Łukiskim, w której odbyła się Msza św. i wykład poświęcony postaci tego wielkiego Świętego.

Ciekawe są dzieje wileńskiej kapliczki św. Jacka. Pomnik postawiono prawdopodobnie w 1403 (niektóre źródła podają – 1430) roku na pamiątkę apostołowania na Litwie w połowie XIII w. św. Jacka. Przerabiany był wielokrotnie. Wygląd zbliżony do obecnego pochodzi z 1762 roku. Pomnik wzniesiony został wówczas przez wileńskich dominikanów. Jest to trójkondygnacyjna budowla zwieńczona figurą św. Jacka, trzymającego monstrancję w jednej ręce i figurkę Matki Boskiej – w drugiej. W 1808 r. uszkodzoną figurę odnowił kanonik Bogusławski. Ponieważ jednak dominikanie wileńscy nie bardzo dbali o stan pomnika, kanonik na przekór im kazał pomalować habit i płaszcz Świętego barwami karmelitańskimi. On też kazał umieścić na blaszanej tablicy czterowiersz: Ty jesteś w Niebie, a my tu na Ziemi,/ Nie śmiemy spójrzeć oczyma grzesznemi!/ Uproś u Boga czego nam potrzeba,/ Cnoty, rozumu i zdrowia, i chleba. Kolejna restauracja miała miejsce w połowie XIX w. Doszła do skutku dzięki dotacji wydawcy „Album wileńskie” Jana Kazimierza Wilczyńskiego i innych wilnian.

W 1901 roku gruntownego odnowienia dokonał ks. prałat Jan Kurczewski. Drewniana figura została wtedy zastąpiona zupełnie podobną metalową (jej wysokość – 2 metry), wykutą według modelu rzeźbiarza Bolesława Bałzukiewicza. Po drugiej wojnie słup i figura popadały w stale postępującą ruinę. Grupka wilnian systematycznie interweniowała o jej remont. Przed dziesięciu laty (zorganizowano nawet zbiórkę pieniędzy) pomnik św. Jacka został odnowiony, odrestaurowano również starą marmurową tablicę z odpowiednim napisem, znajdującą się u spodu słupa.

Powązki – Rossie

Tegoroczna kwesta na odnowę zabytków wileńskiej Rossy, przeprowadzona po raz 18 na warszawskich Powązkach, wypadła bardzo dobrze.

Pogoda sprzyjała: słonecznie i dość ciepło. Warszawiacy, zwłaszcza w dniu Wszystkich Świętych (wolny od pracy, obowiązywał zakaz handlu: wszystkie wielkie sklepy po raz pierwszy nieczynne) gremialnie ciągnęli na historyczną nekropolię. Wielu z nich nie omijało dwóch puszek, przy których kwestowali przedstawiciele wileńskiego Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą i warszawiacy z Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna z prezesem Lesławem Skinderem na czele – znanym sprawozdawcą sportowym Polskiego Radia.

Zebrano ponad 22 tys. zł, które już w przyszłym sezonie wydane zostaną na odnowę kolejnych nagrobków na Rossie. Zwłaszcza godne jest odnotowania poświęcenie i wytrwałość członków warszawskiego TPWiG. Jak twierdzą, ich szeregi wykruszają się, ale solennie zapewniali, że dokąd starczy im sił, będą kwestować i w ten sposób kontynuować piękną inicjatywę zapoczątkowaną przez Jerzego Waldorffa – nieodżałowanego opiekuna warszawskich Powązek, a później również – wileńskiej Rossy.

Tysiące zniczy zapłonęło na Powązkach, przypominając żywym o kruchości życia, przemijaniu i nieuniknionym końcu. Jeśli ktoś chce z bliska przyjrzeć się najwybitniejszym artystom polskim, powinien w pierwszych listopadowych dniach wybrać się na warszawskie stare cmentarze: Powązkowski, Ewangelicko-Augsburski, Żydowski, gdzie kwestował kwiat polskiej sceny i filmu. Krystyna Janda, Maja Komorowska, Irena Santor, Wojciech Młynarski, Ewa Kuklińska, Damian i Mateusz Damięccy i, oczywiście, pełna werwy Irena Kwiatkowska, która niedawno obchodziła 95 rocznicę urodzin. Oczywiście, nie zabrakło polityków. Rzecz zrozumiała – dominowali z PO. Bronisław Komorowski nie ominął puszki z napisem: „Na wileńską Rossę”, kwestująca Hanna Gronkiewicz-Waltz krążyła alejkami Powązek. Bardzo malowniczo prezentowała się grupa górali w strojach ludowych z transparentem: „Zakopane – Powązkom”. Tradycyjnie było „Mazowsze” – niby barwne kwiaty w jesiennym krajobrazie. Naturalnie, wszystkie gwiazdy i gwiazdki popularnych seriali, oglądanych również przez wilnian.

Setki zniczy płonęło na grobie Stanisława Moniuszki (pomnik odnowiony z zeszłorocznej kwesty), Jerzego Waldorffa, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Czesława Niemena, księdza Niedzielaka, Zbigniewa Herberta, przy ścianach kościoła św. Karola Boromeusza z tablicą „Pomordowanym na Wschodzie” i setkami wyrytych nazwisk.

Była wilnianka, obecnie wrocławianka, córka zamordowanego w Ponarach mecenasa Mieczysława Engla – Zofia Engiel jest autorką wiersza „Zaduszki” (nigdzie dotąd nie drukowany): Co roku tej daty/ cmentarz wypełniają/ wspomnienia i kwiaty./ Płoną uroczyście/ kochające serca,/ znicze, złote liście./ Chryzantemy płatki/ rozdają umarłym/ jak białe opłatki./ Modlitwy się korzą/ na grobach po ziemi/ jak bluszcze się płożą./ Wielkie pojednanie,/ grzechów odpuszczenie,/ Świętych obcowanie...

Studzienka na tle „drapacza”

Wiele podobnych budowli zniknęło z naszego krajobrazu. Ta jest pomnikiem techniki. Wolno stojąca studzienka artezyjska znajdowała się w obrębie dawnej piekarni wzniesionej jeszcze za czasów carskich.

Dziś w tym miejscu – początek ul. Legionowej – Savanoriu – powstał „drapacz chmur” z luksusowymi apartamentami mieszkalnymi, licznymi placówkami usługowo-handlowymi. Właściciele budowli z własnych funduszy odrestaurowali zrujnowaną wieżyczkę. Projekt sporządził i prace nadzorował Departament Ochrony Zabytków Litwy. Według specjalistów, wszystko zrobiono zgodnie z wymogami ochrony dziedzictwa minionych wieków.

Zamiast „paliwowej” – „H5 Development”

Za czasów sowieckich Wileńska Fabryka Aparatury Paliwowej była potentatem przemysłowym. Zatrudniała kilkanaście tysięcy robotników. Była m. in. „ziemią żywicielką” dla licznych mieszkańców miejscowości podwileńskich, których dowoziły do pracy specjalne autobusy.

Przedsiębiorstwo – uzależnione od innych zakładów produkcyjnych dawnego ZSRR – po odzyskaniu przez Litwę niepodległości nie potrafiło stanąć na nogi. Ogłoszono bankructwo. Skorzystało z tego kilka wielkich firm. Już za kilka lat w miejscu „aparatury” ma powstać potężne centrum przedsiębiorczości „H5 Development”, z restauracjami, kawiarniami, parkingami etc. Od 25 do 30 tys. metrów kwadratowych – to powierzchnia centrum, w jego budowę zainwestowanych zostanie blisko 200 mln litów.

Ironia historii

Wilno pozbywa się ostatnich reliktów minionej epoki. Przestała istnieć ulica Petrasa Cvirki (d. Portowa, teraz Pamenkelnio), komunizującego pisarza, ale potem przez wiele lat przy skwerze, na którym stoi jego pomnik, był przystanek transportu publicznego: „Cvirkos”. Teraz przemianowano – „Islandijos” (Islandia jako pierwsza uznała niepodległość Litwy i z tego powodu jedna z ulic została nazwana imieniem tego kraju).

Jakże ironiczna bywa historia. Swego czasu syn pisarza, znany karykaturzysta, na łamach czasopisma satyrycznego „Šluota” („Miotła”) zamieścił cykl rysunków z propozycją, aby Polacy zabrali wreszcie z Rossy mauzoleum kryjące prochy Matki Józefa Piłsudskiego i Jego Serce. Mieli, zdaniem rysownika, wywieźć płytę załadowaną na popularne wówczas w Polsce „maluchy” (fiaty 126p).

* W grudniu już po raz dziesiąty, a więc jubileuszowy, wręczone zostaną statuetki św. Krzysztofa – patrona Wilna – osobom, organizacjom, instytucjom, które w minionym roku najbardziej przysłużyły się miastu w różnych dziedzinach jego życia, w tym – promując jego osiągnięcia za granicą. Kandydatów do nagrody – bardzo cenionej – zgłaszają wilnianie.

Halina Jotkiałło

Wstecz