III Wileńskie Spotkania Teatralne Scen Polskich

W atmosferze magicznej Reduty…

Nie możemy narzekać na brak imprez kulturalnych. Odwrotnie – trudno wszędzie zdążyć. A zdążyć chce się i trzeba – żeby później nie żałować. Jak chociażby międzynarodowego festiwalu teatralnego, który się odbył w Wilnie 18 – 22 października. Mimo że codziennie, w ciągu pięciu dni, sala dawnego teatru polskiego Reduta na Pohulance zbierała pokaźne grono miłośników sztuki scenicznej, mogło być ich więcej. Sądząc nie tylko z wolnych miejsc na sali, ale też z tego, że po fakcie dało się słyszeć niejeden głos: szkoda, że się nie wybrałem… Bo i szkoda, ponieważ na następne takie spotkanie grup teatralnych, działających w polskich diasporach za granicą, przyjdzie poczekać… przynajmniej parę lat. Chociaż organizatorzy, jak też uczestnicy tegorocznego festiwalu, żegnając się byli dobrej myśli: za dwa lata, być może w szerszym gronie, znów się spotkają w mieście nad Wilią.

Pomysł i organizację I Wileńskich Spotkań Teatralnych Scen Polskich, który się odbył w roku 1994, zawdzięczamy Polskiemu Studiu Teatralnemu w Wilnie, a przede wszystkim jego kierownikowi artystycznemu i reżyserowi Lilii Kiejzik. Po roku odbyły się kolejne, po czym nastąpiły lata niesprzyjające takim spotkaniom, na które się złożyło wiele, niezależnych od organizatorów, przyczyn. To i brak siedziby, i brak środków pieniężnych, i zmiana składu grupy teatralnej, ale też inne, do których kierowniczka Studia nie chce dzisiaj powracać. Najważniejsze przecież jest to – jak zaznaczyła podczas organizowanej z okazji otwarcia festiwalu konferencji prasowej – że Wileńskie Spotkania Teatralne doczekały się swego powrotu i odtąd będą kontynuowane.

N a tegorocznych, trzecich z kolei spotkaniach scen polskich uczestniczyło siedem zespołów teatralnych, w tym – dwa miejscowe: Polskie Studio Teatralne w Wilnie, pełniące obowiązki i honory gospodarza oraz Polski Teatr w Wilnie (reżyser Irena Litwinowicz). Zaproszony na tę okazję litewski teatr „Menas” z Poniewieża (reżyser Vidmantas Fijalkauskas) odwołał swój udział z powodu choroby aktorów. Z gościnnymi występami przybyły do Wilna: Polski Teatr Ludowy we Lwowie, Polski Instytut Teatralny w Ameryce z Nowego Jorku, Polski Teatr w Moskwie, Grupa Teatralna Dom Otwarty na Węgrzech oraz Teatr im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim.

Wielce symboliczne, wręcz magiczne znaczenie miało dla uczestników festiwalu oraz widzów miejsce spotkań z wymienionymi zespołami teatralnymi: dawny teatr Reduta (dziś – Rosyjski Teatr Dramatyczny przy ul. Basanavičiaus 13), zbudowany niegdyś ze środków społeczności polskiej. Teatr, pamiętający wybitne osobistości polskiej sztuki teatralnej, których gra sceniczna nie pozostawiała obojętnych na sali, poruszała do głębi duszy, budziła uczucia dumy narodowej, rozczulała i rozśmieszała do łez. Oprócz atmosfery, stwarzanej każdego wieczora przez inny zespół teatralny przybyły na Spotkania, sala teatru wileńskiego emanowała własną – świątecznego spotkania ze sztuką, słowem polskim – atmosferą, sprzyjającą niewidzialnej więzi między widzem a aktorem.

Nie pomniejszając bynajmniej zasług głównego organizatora – Polskiego Studia Teatralnego, które musiało zadbać o każdy szczegół festiwalu i czuwać nad całością, zatroszczyć się o pobyt gości w Wilnie, należy się też ukłon w stronę sponsorów, bez których to piękne przedsięwzięcie nie mogłoby zaistnieć. Do ich grona zapisało się 15 różnych organizacji, zrzeszeń i firm z Litwy i z Macierzy, a wśród nich: Konsulat Generalny RP w Wilnie, Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, Wspólnota Polska, Unia Kredytowa Regionu Wileńskiego, Samorząd m. Wilna, Radio „Znad Wilii”, ZPL, AWPL i inne. Miłym akcentem Spotkań było zabranie głosu w imieniu sponsorów przez konsula generalnego Stanisława Cygnarowskiego i prezesa ZPL Michała Mackiewicza podczas jednego z wieczorów teatralnych. Przywitali oni uczestników festiwalu – grupy teatralne obecne na sali, życząc im owocnego i miłego pobytu w Wilnie, a widzom – przyjemnego odbioru. Podkreślając przy okazji, jak bardzo ważne i drogie dla obecnych na sali jest – powinno być to historyczne miejsce: deski sceniczne i widownia dawnego polskiego teatru miejskiego, który to organizatorom na czas trwania Spotkań udało się wynająć.

Ten, kto miał okazję być uczestnikiem wileńskiego polskiego tygodnia teatralnego, na pewno nie wątpi w sens i cel tego unikatowego zjawiska kulturalnego. W każdym bądź razie zagadnięci o to kierownicy zespołów-uczestników festiwalu zgodni byli co do korzyści, wynikających z tego rodzaju spotkań scen polskich, działających poza Macierzą. Lilija Kiejzik, główna organizatorka, jego cel i założenia określa lakonicznie: porównywać, wymieniać doświadczenie, dyskutować, obcować. Takie spotkania kształcą również miłośników teatru i szeregowych widzów, dają im możliwość oceny rodzimych, miejscowych zespołów na tle zagranicznych – w tej samej kategorii, oczywiście. Wreszcie: spotkania scen polskich – to dla bywalców teatru nie lada święto, ogromny ładunek przeżyć i doznań estetycznych, dodatnich emocji i treści, donoszonych poprzez słowo ojczyste.

Chciałoby się więcej napisać o każdym zespole teatralnym – uczestniku Spotkań – o historii powstania, aktorach, repertuarze, bo zasługują na to. Ale, zdając sobie sprawę, iż każda, nawet obszerna relacja z tego rodzaju imprezy kulturalnej nie będzie dość wyczerpująca dla nieobecnych oraz uwzględniając szczupłe łamy pisma, ograniczymy się do krótkich wizytówek teatrów oraz przedstawień, którymi się zaprezentowali podczas Spotkań.

Dzień pierwszy: 

Polskie Studio Teatralne w Wilnie

Zespół legitymujący się bogatą, bo 47-letnią historią. Znany wśród wilnian (i nie tylko), lubiany, mający na swym koncie dziesiątki zrealizowanych utworów scenicznych autorów polskich i obcych. Od początku swego istnienia – jako tzw. teatr przy Klubie Medyków albo Strużanowskiej – odgrywający ważne miejsce
w życiu społeczności polskiej na Litwie. Jako pierwsza tego rodzaju placówka, utworzona po wojnie w Wilnie, była miejscem spotkań i rozrywki rodaków, przede wszystkim młodzieży. Miejscem, gdzie się celebrowało polskie słowo, krzewiło polską kulturę i sztukę. Wielu przedstawicieli powojennej inteligencji polskiej w Wilnie ma zapisany w swym życiorysie, dłuższy czy krótszy, udział w działalności tego zespołu teatralnego.

Od 1986 roku sztafetę kierownictwa teatrem przejęła Lilija Kiejzik, absolwentka Polonistyki w Wileńskim Instytucie Pedagogicznym oraz reżyserii w Konserwatorium Wileńskim. A rok później teatr przyjął nazwę, pod którą występuje i obecnie. Jednym z wyznaczników twórczości Studia – jak podkreśla jego kierowniczka – jest rozmiłowanie jego aktorów w wielkiej poezji: Mickiewicza, Gałczyńskiego, Różewicza. Lubią też pracować nad realizacją dramatów współczesnych pisarzy.

Jako organizator i gospodarz Wileńskich Spotkań, Polskie Studio Teatralne zainaugurowało ich otwarcie przedstawieniem pt. „Spacerkiem po Wilnie” oraz spektaklem „Zabawa” według Sławomira Mrożka. Pierwsza rzecz – to sentymentalne „spotkanie” z miastem nad Wilią i wilnianami poprzez słowo poetyckie oraz piosenki w wykonaniu Kapeli Wileńskiej (kierownik Romuald Piotrowski). Ta romantyczna, wzruszająca przechadzka słowno-muzyczna, przypominająca historyczną przeszłość naszego miasta i ukazująca jego atmosferę, była trafnie pomyślanym wstępem do Spotkań – przede wszystkim ze względu na gości-uczestników festiwalu. Widz również odpowiednio to docenił i przyjął występ Studia szczodrymi oklaskami.

Tego samego wieczora, po przerwie, artyści Polskiego Studia Teatralnego dostarczyli widzom i gościom Spotkań zupełnie innych wrażeń i doznań, wystawiając wcale niełatwy w odbiorze, ze względu na ładunek emocjonalny, dramat psychologiczny Sławomira Mrożka „Zabawa”. Spektakl, ukazujący skrajną sytuację ludzką, niemożliwość wyjścia bohaterów poza krąg własnych wyobrażeń o rzeczywistości. Niektóre sceny – oglądane z dreszczykiem przejęcia, całość – zagrana przekonywająco i dojrzale przez czterech aktorów (Wiktoria Juszko, Edward Kiejzik, Marcin Zoruba, Edwin Wasiukiewicz). Autor „Zabawy” ukazuje w swej sztuce świat zniekształcony i absurdalny, występuje przeciwko prymitywizmowi myślowemu. Tę główną puentę utworu udało się z całą pewnością reżyserowi i realizatorom sztuki uchwycić i odtworzyć.

Dzień drugi: 

Polski Teatr Ludowy we Lwowie

Istnieje od 1958 r., w przyszłym więc roku będzie święcił swoje 50-lecie. Przetrwał najgorsze czasy, żyje i się rozwija dzięki niestrudzonemu Zbigniewowi Chrzanowskiemu, kierownikowi, reżyserowi i aktorowi, entuzjastowi sztuki teatralnej, zasłużonemu dla kultury polskiej działaczowi. Lwowski teatr darzony jest przez wilniuków wieloletnimi szczególnymi względami i sympatią. I jest to uczucie wzajemne – jak zaznaczył podczas konferencji prasowej pan Chrzanowski. Te wzajemne kontakty i przyjaźń datują się rokiem 1964 – pierwszym przyjazdem lwowiaków do Wilna. To dążenie ku sobie – mówi kierownik teatru lwowskiego – było rzeczą naturalną: w nowej rzeczywistości po wojnie zostaliśmy w podobnej sytuacji, odcięci od Macierzy, stęsknieni wszystkiego, co polskie. Swoją pierwszą wizytą sprostali oczekiwaniom wileńskiego widza, który odtąd czekał z niecierpliwością na następne spotkania. Co więcej, teatr lwowski był częściowo tym ładunkiem, inspirującym powstanie i działalność polskich zespołów teatralnych w Wilnie.

Polski Teatr Ludowy we Lwowie ma w swym dorobku prawie 80 wystawionych sztuk scenicznych klasyków polskich: Kochanowskiego, Fredry, Mickiewicza, Słowackiego, Zapolskiej, Wyspiańskiego i in. Sięga również po dzieła autorów współczesnych: Mrożka, Różewicza, a nawet Karola Wojtyły. Prezentuje i kultywuje piękno języka ojczystego oraz tradycje kulturalne „tamtego” – przedwojennego Lwowa.

Na Spotkania do Wilna zespół Chrzanowskiego przywiózł nową wersję „Wesela” wg dramatu St. Wyspiańskiego. Wybór wcale nieprzypadkowy: mijający rok ogłoszony został przez Sejm RP Rokiem Stanisława Wyspiańskiego, artysty, który odegrał wyjątkową rolę w kształtowaniu naszej świadomości narodowej. Jako jednego z pierwszych w Europie artystów, uprawiających wszystkie rodzaje sztuk. Właśnie w roku bieżącym przypada setna rocznica śmierci tej wybitnej postaci.

Premiera nowego „Wesela” odbyła się wiosną tego roku (jego prapremiera – w 1969). Obsada aktorska – to już nowe, trzecie, a nawet czwarte pokolenie aktorów teatru – mówi jego kierownik i reżyser. Tą nową wersją „Wesela” chciał się uwolnić – mówi – od szopkowego „Wesela” Hanuszkiewiczowskiego. I chciał złożyć hołd swoim aktorom, którzy ten spektakl robili w roku 1969. Niektórych nie ma już wśród żywych. W roku bieżącym zabrakło dotkliwie Walerego Bortiakowa… Dlatego to dzisiejsze „Wesele” nosi podtytuł: „I ciągle widzę ich twarze…”.

…Pełna widownia, oczekująca wrażeń ze sztuki, przepełnionej treściami narodowowyzwoleńczymi, patriotycznymi. I tych oczekiwań zespół lwowski znów nie zawiódł: doskonała gra aktorska, z właściwym wyakcentowaniem ważnych symboli narodowych, nienaganna polszczyzna, a całość oglądana „jak jedna chwilka”. Każdy akt nagradzany rzęsistymi oklaskami. A po ostatnim wyjściu – długo nie milknące brawa na stojąco, z odśpiewaniem artystom „Sto lat!”…

Dzień trzeci: 

Polski Teatr w Wilnie Polski Teatr w Moskwie

Polski Teatr w Wilnie powstał w roku 1965 pod kierunkiem Ireny Rymowicz – dyplomowanej aktorki teatru im. Ł. Ukrainki w Kijowie. W tymże roku dał pierwszą premierę: „Dam i huzarów” wg A. Fredry. Ma na swym koncie twórczym setki wystąpień, kilkadziesiąt zrealizowanych przedstawień: komedie, dramaty, bajki. Bierze na warsztat autorów klasycznych i współczesnych, w przeważającej większości – autorów polskich: A. Fredrę, G. Zapolską, T. Kożusznika, H. Sienkiewicza, J. Iwaszkiewicza i in. Widz rodzimy pamięta i lubi sztuki z repertuaru tego zespołu, może je oglądać po kilka razy, wcale nimi nie znudzony: „Zagłoba swatem” wg H. Sienkiewicza, „Moralność pani Dulskiej” wg G. Zapolskiej, „Sługa dwóch panów” wg C. Goldoniego, „Kosmogonia” wg J. Iwaszkiewicza i in.

Po odejściu z tego świata Pani Ireny Rymowicz kierownikiem i reżyserem teatru została Irena Litwinowicz, młoda i ambitna artystka tej grupy teatralnej, absolwentka Leningradzkiego Instytutu Kultury kierunku reżyserii.

Szkoda, że harmonogram Spotkań tego dnia przewidywał występy dwóch teatrów. Wielu widzów nie mogło być na obu przedstawieniach, rezygnując, oczywiście, z wileńskiego (w pierwszej połowie dnia) na rzecz moskiewskiego – grającego swój spektakl wieczorem. Mając nadzieję, że będą mieli jeszcze okazję obejrzenia sztuki pt. „W wigilię cudu” wg Kazimiery Iłłakowiczówny. Poetki i autorki utworów scenicznych o tematyce historycznej, o rodowodzie wileńskim, wyróżnionej m. in. w roku 1830 nagrodą literacką miasta Wilna, której 115. rocznica urodzin również w roku bieżącym przypada. Subtelnie wyreżyserowany i przyjemny w oglądaniu, ale trochę za krótki obrazek sceniczny o Królewiczu Kazimierzu zespół zamierza rozszerzyć. Wypada więc tylko życzyć mu oraz jego kierowniczce i reżyserce Irenie Litwinowicz realizacji nowych sztuk i pełnego kompletu widzów na sali.

POLSKI TEATR W MOSKWIE. Przed trzema laty został odznaczony dyplomem jako najmłodszy teatr Rosji. Teatr młody pod każdym względem. Zarejestrowany oficjalnie w roku 2004, chociaż powstał dwa lata wcześniej. Założycielem i kierownikiem teatru jest Eugeniusz Ławreńczuk, absolwent Rosyjskiego Instytutu Sztuk Teatralnych GITIS. Członkowie teatru – młodzi zawodowi aktorzy teatrów moskiewskich i studenci wyższych uczelni teatralnych, mający w większości polskie pochodzenie. E. Ławreńczuk mówi, że przy teatrze działa studio, w którym aktorzy uczą się poprawnego języka polskiego. I to słychać ze sceny.

Do Wilna moskwianie przywieźli dramat psychologiczny „Śnieg” wg Stanisława Przybyszewskiego – autora, którego 80. rocznica śmierci przypada również w roku mijającym. Podstawowym konfliktem sztuki jest tragiczne starcie erotyki z normami etycznymi, zresztą, jak w większości dramatów Przybyszewskiego.

Wystąpienie teatru z Moskwy wileńskiego widza mile zaskoczyło, zachwyciło, bezapelacyjnie zjednało jego sympatię. Świeżość, dynamika, ekspresja. Prawdziwy popis kunsztu aktorskiego. Bogate i barwne postacie. Najgłośniejsze jednak brawa i wszystkie kwiaty zdobyła Bronka – Roma Jadzińska-Shperling von Hoessen. Jak się później ujawniło – jest naszą rodaczką, pochodzi właśnie z Wileńszczyzny.

Realizacja dramatu „Śnieg” Przybyszewskiego – tego najwybitniejszego w Polsce propagatora skrajnego modernizmu, wyrażającego się w haśle „sztuka dla sztuki”, w wykonaniu gości z Moskwy dowiodła, że jego twórczość może zainteresować również dzisiejszego widza. Dziękowano artystom z Rosji za wspaniałe doznania estetyczne długotrwałą owacją na stojąco.

Dzień czwarty: 

Grupa Teatralna Dom Otwarty (Węgry)

Reżyser – Janusz F. Komodowski. Teatr liczy 10 lat. Artyści – filolodzy polscy, absolwenci Uniwersytetu ELTE, z rodzin mieszanych polsko-węgierskich. A propos: na Węgrzech mieszka około 10 tysięcy Polaków, w Budapeszcie – 5 tysięcy.

Na początku swej działalności artystycznej teatr stawiał na klasykę. Ma w swym dorobku twórczym utwory klasyków polskich, wieczory poetyckie poświęcone twórczości Różewicza, Herberta i in. W roku 2004 zrealizował spektakl na podstawie „Tryptyku rzymskiego” Karola Wojtyły. Obecnie fascynuje się utworami awangardowymi. Ma jedną premierę rocznie. Każdy z artystów wykonuje własną pracę zawodową, a teatr uważa za pasję, ucieczkę od codzienności, doskonały relaks. Tym bardziej, w odróżnieniu od wielu innych amatorskich zespołów artystycznych, artyści nie mają problemu z lokum – ich siedziba teatralna znajduje się przy samorządzie polskiej dzielnicy stołecznej. Grają dla miejscowych rodaków oraz dla miłośników polskiej kultury.

Do Wilna przyjechali po raz pierwszy. Przywieźli przedstawienie na wskroś awangardowe, z gatunku dell’arte pt. „Autografia”, zrealizowane na podstawie „Pułapki” A. Wydrzyńskiego i „Czołem wbijając gwoździe w podłogę” E. Bogosiana. Jednym z bohaterów „Autografii” jest Nuda, wszechobecna, zaraźliwa. Obezwładnia, wręcz paraliżuje ona głównego bohatera, młodego człowieka, który nie chce się do tego przyznać. Odwrotnie, mówi o sobie: „Posiadam 350 metrów kwadratowych, trzy samochody i interes – jestem człowiekiem szczęśliwym”…

Jak było widać z reakcji sali, teatr z Budapesztu najbardziej przemówił do młodej generacji widzów, przez których najgłośniej był oklaskiwany.

Dzień piąty: 

Polski Instytut Teatralny w Ameryce

Teatr im. J. Osterwyw Gorzowie Wlkp.

POLSKI INSTYTUT TEATRALNY W AMERYCE z Nowego Jorku założyła w roku 1984 Nina Polan (Janina Katelbach) – aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, występująca w USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii. Matka pani Niny pochodziła ze Żmudzi, stąd ona sama ma sentyment do Litwy. Pani Nina wyjechała w 1939 roku z Polski do Stanów Zjednoczonych Ameryki i już nie wróciła.

Teatr polski w Ameryce – według słów jej kierowniczki, reżyserki i aktorki w jednej osobie – ma mocną stronę – muzyczną i słabszą – odczuwa brak aktorów polskojęzycznych. Zespół bierze na warsztat różne sztuki, chętnie – muzyczne: począwszy od misicalu a operą kończąc. Mają w swym repertuarze 20 pozycji, m. in. opery „Halka”, „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki, „Kram z piosenkami” Leona Schillera i in.

Zespół teatralny pod kierunkiem Niny Polan uczestniczył w Wileńskich Spotkaniach Scen Polskich już po raz drugi. Tym razem przywiózł do Wilna widowisko słowno-muzyczne „Mickiewicz i Litwa”. Sugestywnie, z wielką dozą ekspresji aktorzy (Nina Polan i Grzegorz Heronimski) deklamowali fragmenty z „Pana Tadeusza” i z „Dziadów”, ballady „Świteź”, „Lilie”. Zachwycił grą mistrzowską pianista Jacek Zganiacz, bez oddechu słuchało się śpiewaczki operowej Moniki Krajewskiej: „Niemnie, domowa rzeko moja…”. Teatr ze Stanów, jako jedyny z gości, wystąpił poza Wilnem: w Miednickim Ośrodku Kultury w rejonie wileńskim, gdzie był ciepło podejmowany przez miejscowych mieszkańców.

Osobno kilka słów szczerego uznania należy się niestrudzonej pani Ninie Polan, która, mimo upływających lat, nie przestaje kultywować słowo polskie za oceanem, prowadząc teatr wyrafinowany, preferujący dobrą muzykę. W Wilnie jej teatr, również tym razem, zebrał wiele sympatii widzów, oklasków i pochwał.

TEATR IM. J. OSTERWY W GORZOWIE WLKP. W roku ubiegłym obchodził 60-lecie swojej działalności. Jego reżyserem jest Jan Tomaszewicz, mający, a propos, wileński rodowód.

Od razu zaznaczyć należy, że jest to zawodowy zespół teatralny, uczęszczany i lubiany w swoim mieście i w Polsce.

Do Wilna teatr przyjechał z komedią „Bez seksu, proszę” wg A. Marriott i Alistair Foot. Spektakl jest spójną całością reżyserii scen komediowych, popisowej gry aktorskiej, wymownej scenografii i pomysłowych kostiumów. Trzeba odnotować, że w tej sztuce gra gościnnie znany polski aktor telewizyjny i teatralny Roman Kłosowski, który tego wieczora rozśmieszał wilnian. Jak i cała reszta obsady. Widzowie śmiali się do rozpuku, przedłużając sobie życie. Pierwszy raz w ciągu trwania tygodnia teatrów polskich. I na zdrowie! I o to chyba organizatorom chodziło: żeby zakończyć Spotkania pogodnie i rozrywkowo.

* * *

III Wileńskie Spotkania Teatralne Scen Polskich dobiegły końca. Ich cel i intencje – zdaniem organizatorów i uczestników – zostały spełnione. Wytrawni znawcy teatru i szeregowi miłośnicy zostali usatysfakcjonowani. Pozostaje tylko w ich imieniu podziękować organizatorom oraz sponsorom za wspaniałą ucztę duchową oraz wyrazić życzenie: by odtąd takie spotkania odbywały się regularnie, by były stałym zjawiskiem w życiu kulturalnym naszego miasta.

Helena Ostrowska

Wstecz