Rewelacyjny Teatr „A” gościł w Wilnie

W hołdzie poległym za wiarę

Gliwicki Teatr „A” jest jedynym zawodowym teatrem w Polsce, którego repertuarem w całości zawładnęła tematyka religijna. Działa on na Śląsku od roku 1996, a na dotychczasowy dorobek składa się 16 autorskich premier: m. in. musicale „Jonasz”, „Tobiasz”, „Pieśń nad Pieśniami”, spektakle muzyczne „Pasja”, „Pastorałka”, parakabaret biblijny „5 Przypowieści”, oratorium „Benedicti” czy widowiska „Apokalipsa” i „Pelikan”. Oprócz rozległej geografii wojaży w Polsce teatr odbył tournee po Szwecji, Niemczech, Czechach, Bułgarii, Rumunii, Węgrzech, Słowacji, Białorusi. Ostatnio ta zagraniczna trasa wydłużyła się o Litwę, gdyż w końcu listopada bawił on z gościnnym występem w Wilnie, a w centrum uwagi znalazło się widowisko „Pelikan”, wystawione 29 listopada na scenie pobudowanego swego czasu w całości ze składek naszych rodaków Teatru Miejskiego na wileńskiej Pohulance, gdzie w międzywojniu prym wiodła „Reduta”.

Przedstawienie „Pelikan” powstało z myślą o Światowych Dniach Młodzieży w Kolonii w roku 2005, po tym, gdy organizacja „Kirche in Not” („Pomoc Kościołowi w potrzebie”) zwróciła się do teatru „A” z propozycją zrealizowania scenicznego przedsięwzięcia, poświęconego męczennikom XX wieku, czyli braciom i siostrom w Chrystusie, którzy padli ofiarami zniewolenia za głębię wiary. Jego premiera odbyła się 4 kwietnia 2004 roku.

To wcale nieprzypadkowo do nazwy przywołano pelikana – ptaka od zamierzchłych czasów wrośniętego w symbolikę chrześcijańską, stanowiącego ikonograficzny symbol Chrystusa. Według legendy, to właśnie pelikan otwiera własny bok, by tryskająca stamtąd krew przywróciła życie pisklętom, ginącym od ukąszenia węża. Jest w tym jakże piękna alegoria do Boga, który pozwala umrzeć człowiekowi, ale że jego winy zostają odkupione przez krzyż i przelaną krew Boga, człowiek odnajduje życie wieczne.

Na spektakl składa się prolog i wartko następujące po sobie 9 scen, ukazujących kolejno poszczególnych męczenników. To właśnie ich tropem Gwiazda prowadzi Trzech Wędrowców, chcących zgłębić sens życia. Mają szukać Pelikana, zdolnego odpowiedzieć na wszystkie trapiące ich pytania. A że godzą się na to, zostają na początek przeniesieni w czasie i przestrzeni do roku 1940 i do tajlandzkiej wioski Songkhon, by wysłuchać opowieści miejscowych zakonnic o tym, jak były prześladowane przez policję za to, że nauczają lud Boży prawd Chrystusowych, a kiedy nie poddają się zastraszeniu, giną od kul. W głębokim przeświadczeniu, że to, za co oddają życie, zwycięży.

Podobne przekonanie towarzyszy też w następnej scenie seminarzystom z Buta, którzy 30 kwietnia 1997 roku padli ofiarami partyzantów w walkach pomiędzy afrykańskimi plemionami Tutsi i Hutu. Z Chrystusem na ustach w kolejnych scenach umierają: Włoszka Gianna Beretta Molla, Meksykanin Miguel Agustin Pro, Ukrainka Tarsykija (Olga) Matskiw, Rosjanin Aleksander Mień, Salwadorczyk Oscar Arnuflo Romero, Polak Jerzy Popiełuszko, Hiszpan Francisco Castello, Niemcy Dietrich Bonhoeffer i Karl Leisner.

Ostatnia ze scen widowiska ma miejsce w obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie więzień Karl Leisner po przyjęciu święceń kapłańskich odprawia swoją pierwszą a zarazem ostatnią Mszę św., gdyż niebawem umiera z wycieńczenia i poniewierki. Zaraz potem następuje kulminacja spektaklu: Wędrowcy odnajdują poszukiwanego Pelikana w osobie Chrystusa, oddają mu pokłon, czemu towarzyszy hymn z Księgi Apokalipsy: „To ci, co pochodzą z wielkiego ucisku i w krwi Baranka wybielili szaty. Dlatego są przed Tronem Boga (...) Baranek poprowadzi ich do źródeł wód życia i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu”.

Ponieważ Kościół w swoich męczennikach zawsze widział ziarno życia, „Pelikan” mimo kalejdoskopowo ukazywanych dramatów poległych za wiarę jest pełen nadziei w zwycięstwo dobra nad złem, miłości nad nienawiścią. Głębię doznań potęguje oparta na tańcu, śpiewie oraz deklamacji perfekcyjna w każdym calu gra aktorów: Małgorzaty Grund, Magdaleny Kocur, Pauliny Kolaski, Marzeny Lamch, Grażyny Styś, Niny Wolskiej, Piotra Chlipalskiego, Adama Łoniewskiego, Mariusza Kozioła, Mariusza Kozubka, Grzegorza Misiewicza i Leszka Stysia, świetna oprawa muzyczna w wydaniu Marcina i Jacka Dzwonkowskich oraz wprzęgnięte w całość, by dopełnić treści, projekcje multimedialne. Stąd nic dziwnego, że wypełniona po brzegi sala, na której obok widza świeckiego znalazło się sporo osób duchownych – sióstr zakonnych i księży, a zaszczytem szczególnym była obecność samego nuncjusza apostolskiego na Litwę, Łotwę i Estonię Petera Stephana Zurbriggena oraz biskupa Juozasa Tunaitisa, kwitowała widowisko gromką owacją na stojąco.

Trudno się oprzeć przypuszczeniu, że wielu z tych, kto je obejrzał, długo jeszcze potem mocowało się z refleksją o świecie pełnym wojen, prześladowań i niesprawiedliwości, o świecie, który odwraca się od Boga i zatraca człowieczeństwo. Ta refleksja była swoistym preludium do adwentu, znaczonego wyciszonym oczekiwaniem na narodziny w Betlejem Tego, Kto następnie umrze na krzyżu dla naszego zbawienia. Tym większa wdzięczność winna być kierowana pod adresem Instytutu Polskiego w Wilnie, który sprowadził ten niezwykły teatr z Macierzy w nasze progi i pozwolił przeżyć w świetle rampy misterium dawania świadectwa prawdzie.

Henryk Mażul

Wstecz