W Domu Kultury Polskiej w Wilnie

„Stróże poranka” – to nie tylko muzyka

„Ktoś krzyczy do mnie:

Stróżu, która to godzina nocy?

Stróżu, która to godzina nocy?

Stróż odrzekł:

Przychodzi ranek, a także noc.

Jeśli chcecie pytać, pytajcie,

nawróćcie się, przyjdźcie!” (Iz 21, 11-12)

Jan Paweł II apelował do młodzieży na Jubileuszowym Spotkaniu Młodzieży w Rzymie na Tor Vergata: „Bądźcie Stróżami Trzeciego Tysiąclecia”. Młodzież nie zawiodła. W 2001 roku założyła w Chorzowie, na Śląsku, z inicjatywy Ryszarda Sadłonia Stowarzyszenie „Stróżów poranka” – „Muzyka i Świadectwo”. Mówienie o Bogu, o najważniejszych wartościach w życiu poprzez muzykę, słowa, zabawę – to przesłanie, które towarzyszy organizowanemu od sześciu lat festiwalowi „Stróżów poranka”. Trasy koncertowe najbardziej znanych zespołów muzyki chrześcijańskiej przebiegają przez całą Polskę. A kończą się w... Wilnie.

W Wilnie festiwal zagrał po raz trzeci. W sobotni wieczór, 17 listopada, prosto z Ostrej Bramy młodzież przybyła do Domu Kultury Polskiej na niezapomniany koncert – muzyki z dobrym przesłaniem. Jako zespół supportowy wystąpił CONTIGO - porywając całą salę do wspólnego śpiewu. Gwiazdą wieczoru był zespół GOSPEL RAIN. W programie zespołu znajdują się bogato zaaranżowane, dynamiczne, wielogłosowe pieśni uwielbienia, a także spokojne, wprowadzające w głębszą modlitwę. Są to zarówno pieśni, które zostały stworzone przez artystów zespołu, jak również już znane, lecz w nowej aranżacji. Liderem zespołu, autorem większości piosenek oraz dyrygentem chóru jest Grzegorz Głuch. Koncert wzbudził wielki aplauz młodzieży, która włączyła się nawet do tańca. Z pewnością przysporzył też nieco niepokoju starszym osobom, które nie są przyzwyczajone do tak jawnej ewangelizacji poprzez muzykę.

Niemniej jednak spotkanie nie pozostało bez echa. Pobudziło serca, przysporzyło radości i, co najważniejsze, uświadomiło, że w każdej sytuacji, nawet na koncercie, można zastanowić się nad własnym człowieczeństwem.

„Stróże poranka” to nie tylko muzyka. W październiku w DKP otwarta została wystawa uczniów szkół plastycznych w Katowicach. Niezwykle dojrzałe prace prezentowały piękno zakątków Polski, a plener malarski, który odbywał się w tym czasie w Wilnie, zaowocował pejzażami wileńskimi, prezentowanymi właśnie na Śląsku.

Kontynuacją festiwalu będzie koncert w Domu Kultury Polskiej 2 lutego 2008 roku – zespołu „stróżowego” PIN. Już dziś zapraszamy.

Niezwykły koncert z Józefem Brodą

Wszyscy wilnianie, którzy po koncercie „Stróżów poranka” czuli niedosyt muzycznej przygody, w niedzielny wieczór, po zakończeniu „opiek” w Ostrej Bramie, mieli możliwość uczestniczenia w innym niezwykłym koncercie. A to za sprawą wybitnego gawędziarza ludowego – Józefa Brody i Warszawskiego Kwartetu Saksofonowego.

Józef Broda znany jest nie tylko z tego, że jest ojcem Joszko Brody (o którym Anna Maria Jopek wyśpiewała w jednym ze swoich przebojów), ale przede wszystkim z tego, iż jest multiinstrum

entalistą. Potrafi zagrać na oryginalnych instrumentach, w większości własnoręcznie przez siebie wykonanych, m. in. trombitach, gajdach, okarynach, piszczałkach, drumlach, cymbałach leśnych (kulokach), a także źdźble pszenicy czy zwykłych listkach.

Warszawski Kwartet Saksofonowy doskonale się łączył z konferansjerką Józefa Brody, wygrywając najbardziej znane utwory klasyczne takich kompozytorów jak m. in.: Claude Debussy, Pedro Iturralde (Suita grecka), George Gershwin, Wolfgang Amadeus Mozart (Serenade „Eine kleine Nachtmusik”) czy Henry Mancini („Różowa Pantera”).

Prawdziwa uczta dla melomanów w lekkim, przyjemnym wydaniu. Józef Broda, spokojnym, melodyjnym głosem, opowiadał przede wszystkim o człowieku i o pięknym świecie, śpiewał o swobodzie, o domu ojcowskim.

Na specjalną prośbę ks. Jacka Paszendy (razem z ks. Henrykiem Skórskim, salezjaninem z Wisły, ks. Jacek podał pomysł tego koncertu w Wilnie), Kwartet zagrał utwór ku czci Matki Bożej Ostrobramskiej –„Ave Maria” Franza Schuberta.

Wzruszenie, radość i wewnętrzny spokój – to wszystko, co zostało po koncercie, zatrzymało się na dłużej, gdzieś w środku...

Monika Urbanowicz

Wstecz