Jego Wysokość SŁOWO

Nie tylko „odpowiednie dać rzeczy słowo”

Oto króciutkie zdanie: Mój brat poszedł do szkoły. Czytelnicy pewnie by się obrazili, gdybym zaczęła tłumaczyć, co zdanie to oznacza. A jednak. Zawiera ono, zależnie od tego, jak je wypowiemy lub napiszemy, kilka różnych informacji. A więc:

Mój (a nie twój) brat poszedł do szkoły.

Brat (a nie kolega) mój poszedł do szkoły.

Do szkoły (a nie na ryby) poszedł mój brat.

Mój brat poszedł do szkoły (a nie gdzie indziej)

Mój brat do szkoły poszedł (a nie pojechał).

Widzimy więc, że zmiana miejsca poszczególnych słów w zdaniu w zasadzie jego treści nie zmienia, jednakże nadaje inne zabarwienie naszej wypowiedzi. W rozmowie ustnej dzieje się to niemal automatycznie. Niemal automatycznie kładziemy akcent logiczny na wyraz, który chcemy wyróżnić spośród innych jako najważniejszy. Możemy się też posłużyć mimiką, gestem. Inaczej jest na piśmie, gdzie wszystkie te środki nie mogą służyć ludziom z pomocą w kontaktowaniu się z innymi. Pomocą służą pewne zasady budowy zdania.

Powyższe przykłady dowodzą, że wbrew ogólnemu przekonaniu o dowolnym szyku wyrazów w języku polskim, dowolność ta jest rzeczą względną i pewnych zasad budowy wypowiedzi musimy jednak przestrzegać. Jak wiemy, język polski jest językiem fleksyjnym, w którym związki pomiędzy wyrazami określają końcówki deklinacyjne wyrazów (ze starszym bratem, z dwiema albo dwoma siostrami, do dużego domu). Inaczej jest w językach pozycyjnych, na przykład w angielskim, w którym prawie nie ma końcówek deklinacyjnych. Zmiana stałego szyku członów zdania oznaczać tam może całkowitą zmianę jego sensu. Jack loves Mary znaczy Jacek kocha Marię. Jednak Mary loves Jack oznacza zupełnie co innego: Maria kocha Jacka. A to, kto kogo kocha, przyznajmy, jest dość istotne.

W języku polskim możemy powiedzieć Jacek kocha Marię, Jacek Marię kocha, Marię kocha Jacek, Marię Jacek kocha, Kocha Marię Jacek, Kocha Jacek Marię i sens zawsze pozostanie ten sam. Czy jednak wszystkie te zdania niosą tę samą informację poza tą, że Jacek kocha Marię? Z jednych możemy wywnioskować, że Jacek kocha właśnie Marię, a nie kogoś innego, z innych - że Marię kocha Jacek, a nie ktoś inny. A więc szyk wyrazów w zdaniu coś jednak znaczy.

Za układ neutralny uważany jest w polszczyźnie pisanej, w którym podmiot – sam lub rozbudowany przydawkami – stoi na pierwszym miejscu, po nim następuje orzeczenie, dalej – dopełnienia. Miejsce okoliczników jest na ogół dowolne. Czy odstępstwo od tego schematu jest błędem? W żadnym wypadku. Należy jednak ten środek stylistyczny – przestawiony szyk wyrazów – stosować celowo i oszczędnie, bowiem nadużywanie go sprawia, że tekst może być odbierany jako udziwniony, nienaturalny. Powyższe uwagi nie dotyczą tekstów poetyckich. Dodajmy jednak, że również w poezji przestawnia nie jest tak szeroko i powszechnie dziś stosowana, jak to się działo w minionych okresach literackich, zwłaszcza w wieku XVIII.

Pamiętając, że najważniejszym miejscem w zdaniu jest jego początek i koniec, wyrazy lub grupę wyrazów, które chcemy zaakcentować, umieszczamy właśnie tam. Na przykład: Najważniejszym wydarzeniem tygodnia była wizyta premiera Polski. W dłuższych zdaniach, rozbudowanych przez określenia i okoliczniki, należy zwracać uwagę, by podmiot nie był zbyt oddalony od orzeczenia, bo utrudnia to zrozumienie wypowiedzi. A więc zdanie Wielkim powodzeniem cieszyła się zorganizowana w ubiegłym miesiącu w gmachu Instytutu Kultury Polskiej wystawa fotograficzna lepiej zmienić na Wielkim powodzeniem cieszyła się wystawa fotograficzna, zorganizowana w ubiegłym miesiącu w gmachu Instytutu Kultury Polskiej. Zasadę tę (chodzi o miejsce wyrazów, które chcemy podkreślić) ilustrują również przytoczone na początku zdania o bracie, który poszedł do szkoły.

Należy także unikać układu, w którym podmiot oddziela orzeczenie od określeń. Wypowiedzenie Przywitał ojciec naszego przyjaciela brzmi nie tylko niezręcznie stylistycznie, ale może prowadzić do dwuznaczności. Nie wiadomo bowiem, czy chodzi o ojca, który przywitał naszego przyjaciela, czy też o ojca naszego przyjaciela. Podobnie jest w zdaniu Profesor mojego syna egzaminował. Nie wiadomo, o co chodzi: czy o profesora syna, czy też o egzaminowanie syna.

W pewnych wypadkach szyk wyrazów decyduje o ich funkcji w zdaniu. Znamy chyba – i mali, i duzi - piosenkę z Dobranocki „Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci”. O tym, co jest podmiotem, a co dopełnieniem, decyduje właśnie miejsce wyrazu. Ten, który jest na początku zdania, jest podmiotem, na końcu – dopełnieniem.

Jedna z moich znajomych dziennikarek, osoba, odznaczająca się wyjątkową zdolnością przelewania myśli na papier, bardzo często stosuje przestawny szyk wyrazów, kładąc orzeczenie przed podmiotem, czy też dopełnienie przed orzeczeniem. Broniąc celowości właśnie takiego szyku wyrazów posłużyła się cytatem z piosenki o listonoszu do słów Leszka Moczulskiego „Ludzie listy piszą”. Tyle że to jest zupełnie inna sytuacja. W poezji, a także w tekstach piosenek (bo wiemy, że teksty piosenek często mają niewiele wspólnego z poezją, nieprzypadkowo mówi się o tekściarzach) rządzą zupełnie inne prawa. Zmiana naturalnego szyku wyrazów – inaczej przestawnia, inwersja jest podstawową cechą składni poetyckiej. Służy uniezwykleniu stylu, podkreśleniu wagi niektórych wyrazów, zmianie intonacji, rytmizacji, a także sztuce rymotwórczej, uzyskaniu współdźwięczności.

Rumieńce lata pobladły.

Liść złoty z wiatrem mknie.

I klonom ręce opadły,

i mnie.

(Pawlikowska-Jasnorzewska)

Mimo że ostatnie wyrazy w tym pięknym wierszu rzeczywiście rymują się, nie o rymy tu chodzi. To dzięki przestawnemu szykowi wyrazów te kilka zdań stały się poezją, uzyskały taką, a nie inną rytmikę, melodię. Komu z nas podczas słotnych jesiennych wieczorów, kiedy to o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny/ i pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, nie przypominały się te melodyjne strofy Staffowskie? A przecież melodię tę osiągnął poeta dzięki przestawni, czyli zmienionemu szykowi wyrazów. Neutralny, zazwyczaj stosowany w prozie, wyglądałby chyba tak: Jesienny, jednaki, miarowy, niezmienny deszcz dzwoni o szyby i pluszcze. Niby wszystko jest: i deszcz jesienny, i szyby, o które dzwoni. Ale gdzie jest poezja?

Inwersja – zwłaszcza stawianie orzeczenia przed podmiotem – jest charakterystycznym środkiem artystycznym również w prozie poetyckiej oraz tekstach biblijnych czy też na nich wzorowanych. Oto przykład z „Ksiąg pielgrzymstwa polskiego” Mickiewicza:

Leżała pewna niewiasta w letargu, i

wezwał syn lekarzy.

Rzekli wszyscy lekarze: Wybierz

jednego z nas, aby ją leczył.

Rzekł jeden lekarz: Ja będę ją

leczył (...)

A teraz przejdźmy do prozy. Przyjrzyjmy się niektórym wypowiedzeniom – niestety, autentycznym – z naszej prasy.

Zmiana granic wątpliwe, czy jest możliwa. Poprawnie: Wątpliwe, czy zmiana granic jest możliwa. Albo, zależnie od kontekstu: Wątpliwe, czy możliwa jest zmiana granic.

Prowadzone przez prokuraturę śledztwo o rzekomym podsłuchu na wielką skalę zostało umorzone z powodu braku dowodów. Zdanie należy tak zbudować, by nie było dwuznaczności, do czego odnosi się wyrażenie na wielką skalę – do śledztwa, czy też do podsłuchu.

Wyszło na jaw, że z danych wykradanych przez zatrzymanego od kilku lat korzystały niektóre spółki i osoby. Dwuznaczność tego zdania polega na tym, że nie wiadomo, czy to podejrzany w ciągu kilku lat wykradał dane, czy też spółki w ciągu kilku lat z tych danych korzystały. O wiele lepiej zdanie to brzmi: Wyszło na jaw, że z danych, które podejrzany wykradał (język polski nie lubi strony biernej, a więc rezygnujemy ze zwrotu wykradanych przez podejrzanego), od kilku lat korzystały niektóre spółki i osoby. Nie wiadomo tylko, czy te kilka lat odnoszą się do podejrzanego, czy do spółek i osób?

Nie nadużył maksymalnej normy – 46 kilowatów – żaden dom. Po pierwsze, nadużyć można czyjegoś zaufania, na przykład zaufania czytelników, których gazeta „uszczęśliwia” taką polszczyzną, natomiast normę można przekroczyć. Po drugie, ta bardzo prozaiczna informacja absolutnie nie wymaga właściwej dla stylu artystycznego przestawni. Wystarczyłoby normalnie napisać: Żaden dom nie nadużył (...), nie rozrzucając podmiotu i orzeczenia na dwa przeciwległe krańce zdania, jak, nie przymierzając, śmiertelnych wrogów. A przecież podmiot z orzeczeniem zawsze były, są i będą wielkimi przyjaciółmi. Inaczej mielibyśmy kłopoty z gramatyką.

Tytuł: Posłanka Statut naruszyła. Nawet jeśli ta posłanka jest piękna jak zorza poranna, nie warto ani jej, ani jej czynu poetyzować. Wystarczy po prostu napisać: Posłanka naruszyła Statut.

Zamordować swoich rodziców, z myślą o odziedziczeniu spadku wspólnie ze swym przyjacielem postanowił syn Audrius. Pisała kiedyś Maria Konopnicka, litując się po bezdusznym uwłaszczeniu chłopów nad wolnym najmitą: „I nigdy wyraz nie był dalszy treści, /jak w zestawieniu takim urągliwym”. Otóż tu odwrotnie: wyraz jest bardzo bliski treści, niemal identyczny z nią. Ohydne morderstwo i tak samo ohydna relacja. Analizę tego zdania pozostawiam Czytelnikom.

Zapowiedziane zawczasu na pół godziny spotkanie przeciągnęło się na dobrą godzinę. Zapowiedziane zawczasu jest masłem maślanym, bowiem oba te wyrazy znaczą to samo. Lepiej: Spotkanie, zapowiedziane na pół godziny (...).

Szpital rodzicom poparzonych bliźniąt ma zapłacić odszkodowanie. W wypowiedzeniu tym każdy poszczególny wyraz jest polski, ale całe zdanie brzmi mniej więcej tak, jak na ulotkach przy niektórych artykułach zagranicznych, z takim wdziękiem prezentowanych słuchaczom „Teleexpresu” przez Macieja Orłosia. Normalnie, po polsku, należałoby napisać: Szpital ma zapłacić odszkodowanie rodzicom poparzonych bliźniąt.

Kierowca pasażerów nie wypuścił, zanim nie przybyła ekipa patrolowa. A nam się jakoś zdawało, że kierowca kieruje autobusem a nie pasażerami...

Młodzi postanowili przyjemność połączyć z korzyścią. Za moich czasów młodzi lubili łączyć przyjemne z pożytecznym, a ci dzisiejsi, patrzcie, ze wszystkiego by chcieli wyciągać korzyść.

– Opuściliśmy się nisko – po dokonaniu lotu powiedział kapitan. Ten sam błąd, co w większości przytoczonych zdaniach: orzeczenie stoi na niewłaściwym miejscu. Powinno być od razu po mowie niezależnej.

Bliscy zamordowanych nastolatków na korytarzu sądowym nie potrafili opanować swych emocji (...) Zdanie jest dwuznaczne. Nie wiadomo, kto, kogo, gdzie.

Nie opuszczało i tam Ludwika marzenie o ułaństwie. Powyższe zdanie, zależnie od tego, na co chcemy zwrócić uwagę czytającego, można zbudować różnie, jednakże akurat ta wersja nie tylko nie jest najlepsza, jest wręcz wadliwa. Rozdzielenie podmiotu (marzenie) od orzeczenia (nie opuszczało) przez dopełnienie z okolicznikiem (i tam Ludwika) sprawia, że zdanie wygląda tak, jakby je układał człowiek pozbawiony elementarnej wrażliwości językowej. Bo jakąś tam wiedzę, skoro jest dziennikarzem, powinien chyba mieć. Ostatecznie nie trzeba przypominać, co to jest podmiot, a co orzeczenie, by normalnie, po ludzku napisać: Ale i tam nie opuszczało Ludwika marzenie o ułaństwie. Inna sprawa, że z tym ułaństwem też kłopot: żaden z moich słowników nie zechciał go zarejestrować.

W pisaniu nie tylko sztuką jest „odpowiednie dać rzeczy słowo”, jak pisał Norwid, ale i w odpowiednim miejscu je postawić.

Łucja Brzozowska

Wstecz