Notatnik wileński

Pobyt Dostojewskiego upamiętnia tablica

Fiodor Dostojewski – pisarz rosyjski parokrotnie odwiedził Wilno – przejazdem za granicę. A w kwietniu 1867 roku z żoną Anną Snitkiną-Dostojewską zatrzymał się na króciutko w hotelu przy ul. Wielkiej – róg Sawicz. Dostojewski na tym domu doczekał się tablicy pamiątkowej.

Anna Dostojewska w swoim dzienniku zanotowała, że po obiedzie wybrali się na zwiedzanie miasta, które jest dość duże, ulice wąskie, dachy kryte dachówką, a dorożki bardzo tanie: za 10 kopiejek objechali całe miasto. Wilia się podobała, ruiny na Górze Zamkowej – też i kapliczka na skwerze przy Świętojerskiej, poświęcona Rosjanom, którzy tłumili powstanie polskie (jakże by inaczej, pisarz słynął ze swojej „miłości” do Polaków). „Dziś Wielka Sobota, dlatego w mieście wielki ruch” - zanotowała i dodała, że w kościołach pełno parafian. Para odwiedziła niedokończony sobór prawosławny św. Mikołaja (przyp.: chodzi o kościół św. Kazimierza, którego przebudową na cerkiew kierował architekt Nikołaj Czagin), kościół św. Jana. Anna wspomina, że po powrocie do hotelu Dostojewskiego ogarnął paniczny strach, iż, gdy cały personel uda się na poranną Mszę św., oni zostaną okradzeni. Zatarasował więc drzwi walizkami i stołami. Następnie dostał silnego ataku padaczki, który trwał 15 minut.

Takie są ślady pobytu Fiodora Dostojewskiego w Wilnie. I jeszcze jeden – w powieści „Zbrodnia i kara”: pierwowzorem nihilisty i cynika Swidrigaiłowa był wielki książę litewski Švitrigaila.

Drugie miasto jest pod ziemią

Tak twierdzą historycy i archeolodzy i wciąż dają tego dowody, odnajdując pod ziemią prawdziwe skarby dawnej wileńskiej zabudowy. Specjaliści biją na alarm: przed rozpoczęciem jakiejkolwiek inwestycji na Starówce trzeba dokładnie i skrupulatnie zbadać warstwę znajdującą się pod budowlami i nawierzchniami ulic. Niestety, zdanie ich jest częstokroć lekceważone. Najświeższy i tragiczny przykład – zawalenie się ściany kamienicy przy ul. Szawelskiej, gdy w sąsiedztwie zaczęto kłaść fundamenty pod nowy dom. Sporo szczęścia mieli ci, którzy nie byli w mieszkaniach lub dosłownie w ostatniej chwili, tak jak stali, zdążyli z nich uciec.

O fakcie, że drugie Wilno jest pod ziemią mówią piwnice ratusza wileńskiego. Zwrócono na nie uwagę, gdy podczas rekonstrukcji placu w budynku zauważono gwałtownie wzrastającą wilgotność. Zaczęto badać podziemia. Część ich do niedawna była wykorzystywana jako magazyny muzealne (w ratuszu po wojnie przez dziesięciolecia mieściło się Litewskie Muzeum Sztuki). Do innej części w ogóle nie ma dostępu: znajduje się za zamurowanymi ścianami. Kryją się tam najprawdopodobniej unikalne pomieszczenia, pamiętające czasy przebudowy ratusza przez Wawrzyńca Gucewicza (prace zakończono w 1799, już po śmierci wybitnego architekta). Niezbędne są dokładne badania archeologiczne, aby dotrzeć do wszystkich labiryntów podziemi.

Planuje się, że pomieszczenia, w których magazynowano dzieła sztuki, mają być udostępnione do zwiedzania już w najbliższych latach. Mówi się o urządzeniu w nich ekspozycji starej ceramiki, dawnych urządzeń wodociągowych, dokumentacji miejskiej. Warto też pewnie przypomnieć, że ongiś w lochach ratusza mieściło się więzienie o srogim rygorze, na rynku przed nim stał pręgierz i jak głoszą legendy wileńskie – szubienica. Obecnie do pomieszczeń piwnicznych można dostać się przez szatnię. W przyszłości natomiast wejście urządzone zostanie w bocznej ścianie, w miejscu okna, naprzeciwko kościoła św. Kazimierza.

Bloki czekają na modernizację

Być może wreszcie ruszy na większą skalę modernizacja domów wielkopłytowych w Wilnie. Projekty ich unowocześnienia szykuje przedsiębiorstwo, działające przy samorządzie miejskim „Vilniaus planas” („Plan Wilna”) wespół z pracowniami architektonicznymi oraz specjalistami Wileńskiego Uniwersytetu Technicznego Giedymina. Sztandarowym stał się budynek w osiedlu mieszkaniowym Żirmunai. Roboty kosztowały 1,5 mln litów. Połowę sumy wniósł samorząd, pozostałą część w ciągu 15 lat powinni spłacić mieszkańcy. Według obliczeń powinno to wynosić miesięcznie od 48 do 98 Lt. Wątpliwe jednak, czy uda się zmodernizować w całości „wielką płytę”. Niektóre budynki, które powstały u schyłku lat 50. i na początku lat 60. są w stanie fatalnym, nie mają własnych wspólnot lokatorów, a tylko takowe mogą się ubiegać o pomoc finansową z budżetu państwa.

Czy Mickevičius będzie Mickiewiczem

Wilno szykuje się do pełnienia funkcji stolicy kultury europejskiej. W tym celu na gwałt „ukulturnia” swoich mieszkańców i gości: w trolejbusach puszczana jest muzyka wielkich klasyków. Czasem jest to szokujące: co innego słuchać Mozarta w sali filharmonicznej, a co innego wyrwany z kontekstu fragment o zdecydowanie brzmieniu żałobnym, w dodatku przy wtórze oznajmień, że właśnie zbliżamy się do przystanku takiego a takiego. W tychże trolejbusach uczą nas najprostszych zwrotów grzecznościowych po litewsku, angielsku i polsku. Natomiast na zewnątrz pojazdów figurują portrety największych twórców o znaczeniu światowym. Podobizna, krótko o tym, kto zacz, czego dokonał. A więc spogląda Stanislavas Moniuška – obok stoi Stanisław Moniuszko, Friderikas Šopenas – Fryderyk Chopin, Ferdinandas Ruščicas – Ferdynand Ruszczyc, Dmitrijus Šostakovičius – Dmitrij Szostakowicz. Wszyscy wielcy zachodnioeuropejczycy mają imiona i nazwiska w transkrypcji litewskiej, a obok – w pisowni oryginalnej.

Co prawda, na trolejbusach nie ma podobizny naszego wieszcza – Adama Mickiewicza. Jest natomiast pomnik, na którym wykuto: Adomas Mickevičius. Przy komunistach pewnie się bano, ale, gdy Litwa stała się państwem wolnym i demokratycznym, zaczęto upominać się, że prawdziwe nazwisko wielkiego poety brzmi: Adam Mickiewicz i że tak musi być napisane na pomniku, obok oczywiście istniejącego napisu. Miejscowi Polacy zwracali się w tej sprawie do odpowiednich władz, pisali też obywatele Polski i krajów bardziej odległych – np. Francji. Odpowiedź była zawsze ta sama: na Litwie honorowana jest wyłącznie transkrypcja litewska, dodawano jednak, że sprawę rozpatrzy odpowiednia komisja.

Twórca monumentu – rzeźbiarz Gediminas Jokubonis rozważał poważnie możliwość umieszczenia na pomniku autografu poety. Miał w tej sprawie porozumieć się z architektem Vytautasem Ćekanauskasem, w jaki sposób to gustownie zrobić, mówił nawet o osobnej tablicy z nazwiskiem poety i jego strofami. Niestety, z powodu choroby, która zakończyła się odejściem w zaświaty tego wybitnego rzeźbiarza, m. in. autora tablicy pamiątkowej Juliusza Słowackiego na kościele w Mickunach (sfinansowana przez konsula honorowego RP w Puerto Rico Bohdana Chestera Hryniewicza pod patronatem pani ambasador RP na Litwie prof. Eufemii Teichmann), sprawa napisu zawisła w powietrzu. Interweniował ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski. Co wywołało też zainteresowanie prasy litewskiej i histerię rodziny nieżyjącego rzeźbiarza.

Może jednak coś ruszy? Niedawno minister kultury Litwy Jonas Jućas poinformował, że grupa litewskich ekspertów rozważa możliwość umieszczenia na wileńskich pomnikach i tablicach pamiątkowych dotyczących wspólnego dziedzictwa narodowego obok litewskiego – napisu po polsku. Występując w Radiu Znad Wilii pan minister jednak oględnie dodał, że jego opinia będzie zbieżna z opinią ekspertów i, że napisy po polsku, to temat bardzo drażliwy. Ten „temat drażliwy” był jednym z tematów nieoficjalnego spotkania ministrów kultury Litwy i Polski Jonasa Jučasa i Kazimierza Michała Ujazdowskiego (min. kultury i dziedzictwa narodowego) w Wilnie.

Halina Jotkiałło

Wstecz