Notatki gospodarcze

Gońmy Irlandię... gospodarczo

Dla Litwy miniony rok był nieco mniej pomyślny niż dla całej Unii Europejskiej. Stanęliśmy wobec wielu trudnych ekonomiczno-politycznych wyzwań. Sprawą numer jeden stale było i jest bezpieczeństwo zaopatrzenia Litwy w energię. Litewscy politycy i ekonomiści mają cichą nadzieję, że być może uda się przekonać Komisję Europejską i odroczyć wstrzymanie Ignalińskiej Siłowni Atomowej do 2012, a może nawet do 2015 roku. Zyskalibyśmy dzięki temu nieco na czasie i uzbieralibyśmy więcej środków na budowę nowej elektrowni. Po wyłączeniu drugiego bloku w Ignalinie Litwa będzie zdana na import energii, więc władze obawiają się uzależnienia od jej dostawców, zwłaszcza od Rosji i dominującego na tamtejszym rynku państwowego koncernu RAOJES.

Niestety, chroniczną dolegliwością naszego kraju są polityczno-ekonomiczne skandale. Nasi politycy na wewnętrzne rozgrywki i intrygi tracą mnóstwo energii, czasu i pieniędzy. Tymczasem akurat tego wszystkiego brakuje nam na konkretne czyny, ot chociażby na reformy w dziedzinie rolnictwa, ochrony zdrowia, nauki czy w sferze socjalnej. Moglibyśmy też o wiele lepiej wykorzystać pieniądze unijne, tym bardziej, że w tym roku przybyła nam konkurencja. Od 1 stycznia UE rozszerzyła się o Bułgarię i Rumunię. Jest nas więc w Unii już nie 25, tylko 27 krajów...

Wiemy, że tegoroczny budżet unijny będzie większy niż w 2006 roku (110 miliardów euro). Zwiększono wydatki na finansowanie programów, które „mają prawdziwą europejską wartość”, między innymi na sieci transeuropejskie, badania, rozwój i innowacje, kulturę i młodzież oraz na media, politykę zagraniczną i bezpieczeństwa oraz politykę sąsiedztwa.

UE więcej środków przeznaczy też m. in. na zarządzanie i poszczególne resorty gospodarki krajów europejskich. 130 mln euro zaplanowano na rozwój konkurencji i innowacji, a jest to o 29 mln więcej niż w roku ubiegłym. 159 mln euro Parlament Europejski wyasygnował na ochronę granic i politykę zagraniczną. Ponad 800 mln euro zaplanowano na projekty energetyczne, drogowe i transportowe, z tego znaczną część na rozwój kolei i ich dostosowanie do ogólnych norm europejskich. 500 mln euro w 2007 roku Parlament Europejski przewidział na likwidację bezrobocia, na likwidację zaś skutków klęsk żywiołowych – miliard euro.

Jaki jest w tym wszystkim udział naszego kraju? Ile wpłacamy do budżetu unijnego, a ile z niego otrzymujemy? W 2004 roku wpłaciliśmy 118 mln euro, a otrzymaliśmy 478 mln, w 2005 roku odpowiednio 173 mln i 666 mln euro. Jak więc widzimy pozyskujemy ze wspólnego budżetu znacznie więcej niż wpłacamy. Inne kraje są w gorszej sytuacji, szczególnie te bogatsze, jak np. Anglia czy Holandia. Wydawałoby się, że powinniśmy wynurzyć się ze skóry, by te fundusze spożytkować zgodnie z przeznaczeniem i co do centa. Nic z tego, poszczególne litewskie resorty wykorzystały tylko około 50 proc. unijnych funduszy, a są też takie, które zdołały zagospodarować zaledwie 10 proc. Najgorzej pod tym wzlędem było w dziedzinie rozwoju przedsiębiorczości, w zakresie tworzenia nowych stanowisk pracy i w sektorze informacyjnym. To wręcz przestępstwo.

UE pod przewodnictwem Niemiec. Od 1 stycznia br. przewodnictwo w Unii Europejskiej objęły Niemcy. Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego od 16 stycznia br. został niemiecki chadek Hans-Gert Pöttering. Czego możemy oczekiwać od nowej prezydencji w Unii? Ważnym zadaniem, jakie przed sobą stawiają Niemcy, jest podniesienie konkurencyjności krajów unijnych na rynkach międzynarodowych. Pragną też zwrócić większą uwagę świata na niekorzystne zmiany klimatyczne będące efektem działań człowieka, a ściślej mówiąc, przemysłu i energetyki. Nowi przewodniczący UE planują też optować za polepszeniem stosunków z Rosją i Azją Środkową oraz skoncentrować uwagę członków UE na problemach energetycznych Europy.

Te ostatnie są bardzo aktualne również dla Litwy. W związku z zamknięciem Ignalińskiej Siłowni Atomowej zdrożeje u nas elektryczność. Sytuacja ulegnie poprawie dopiero w 2015 roku, gdy zbudujemy (jeżeli zbudujemy) nową siłownię. W dodatku jesteśmy uzależnieni od rosyjskiego gazu, którego cena, zgodnie z prognozami, też będzie rosła.

Jurgis Vilemas, prezes zarządu Instytutu Energetyki Litwy, uważa, że choć nasza całkowita niezależność energetyczna od Rosji jest po prostu iluzją, Litwa powinna pozostawać po stronie przeciwników (Polska, Szwecja, Łotwa, Estonia) budowy na dnie Bałtyku gazociągu (z rosyjskiego Wyborgu do niemieckiego Greifswald), który omija nasze kraje. Nie znaczy to jednak, twierdzi Vilemas, że musimy zepsuć stosunki z Rosją. Chociażby dlatego, że w przyszłości Litwa może się stać krajem dostarczającym Rosjanom energię elektryczną i czerpać z tego zyski. Ale najpierw trzeba zbudować nową siłownię atomową, a ta jest dopiero w planach. Na szczęście te plany już nabierają nieco bardziej realnych kształtów. 9 stycznia br. w Warszawie odbyło się spotkanie przedstawicieli Polskich Sieci Elektroenergetycznych SA, Lietuvos energija AB, AS Latvenergo i Eesti Energia AS w sprawie budowy nowych bloków energetycznych w elektrowni jądrowej w Ignalinie. Strona polska przewiduje, że umowa w sprawie budowy bloków w Ignalinie zostanie podpisana do końca 2007 roku, a pierwsza energia popłynie, zgodnie z harmonogramem prac przygotowanym przez stronę litewską, w 2015 roku. Nowe moce nie tylko zapewnią wszystkim krajom-uczestnikom projektu tańszą w porównaniu z innymi źródłami energię, ale też przyczynią się do wzrostu bezpieczeństwa energetycznego w tym regionie, co jest bardzo ważne, bowiem UE nieraz staje przed pytaniem:

Jak zapobiegać kryzysom energetycznym? Jeszcze sto lat temu ludzkość kilkakrotnie wszczynała panikę, że światowe zasoby ropy naftowej i gazu są na wyczerpaniu. Na ten temat naukowcy pisali całe traktaty i robili mnóstwo „wiarygodnych” obliczeń. Już w 1920 roku prognozowali, że niebawem nastąpi światowy kryzys energetyczny. Na szczęście były to mylne prognozy. Dziś naukowcy twierdzą, że ropy i gazu wystarczy jeszcze na długo.

Ktoś z pewnością zapyta: skoro nośniki energii nie są na wyczerpaniu, to dlaczego stale rosną ich ceny? Rosną, bo stale rośnie też zapotrzebowanie na te surowce. Dlatego bardzo ważna jest rozsądna polityka podaży i użytkowania tych zasobów. Innym, nie mniej ważnym aspektem jest to, by kraje mające ropę i gaz umiały ze sobą współpracować i nie łączyły interesów ekonomicznych z politycznymi. Akurat to ostatnie nie jest takie proste, dlatego wielu europejskich ekspertów słusznie uważa, że kraje unijne powinny utworzyć jeden silny i konkurencyjny rynek energetyczny i w razie jakiegokolwiek kryzysu wspierać się i wyręczać nawzajem.

Dobrze się na przykład stało, że w grudniu ubiegłego roku Polska i Litwa podpisały porozumienie w sprawie połączenia transgranicznego systemów elektroenergetycznych naszych krajów, celem którego jest poprawa bezpieczeństwa energetycznego w regionie. Budowa mostu energetycznego rozpocznie się w 2007 roku i zostanie ukończona w 2011. Projekt zakłada m. in. budowę linii transgranicznej Ełk-Olita, a łączny koszt technicznej integracji systemów energetycznych naszych państw jest szacowany na około 290 mln euro.

Dzięki połączeniu z Polską, Litwa, Łotwa i Estonia zostaną włączone do europejskiego systemu energetycznego. Ostatnio spółka Lietuvos energija podpisała też umowę w sprawie połączenia systemów ze szwedzkim operatorem sieci przesyłowych Svenska Kraftnät. Oznacza to, że będziemy mieli most energetyczny nie tylko z Polską, ale też ze Szwecją.

Najlepiej radzą sobie Irlandczycy. Jak już niejednokrotnie wspominaliśmy, Litwa z różnego rodzaju funduszy europejskich w latach 2004-2006 pozyskała 1,5 mld euro. W latach 2007-2013 możemy liczyć aż 10 mld, ale pod warunkiem, że potrafimy nie tylko sporządzać rozsądne i realne projekty gospodarcze i inne, ale też je realizować. Jak już się przekonaliśmy, unijne pieniądze to nie krajowe, nie jest łatwo je zdefraudować, bo UE potrafi z nich rozliczać. Nie toleruje też zarówno ich marnotrawienia jak i niezdolności do ich absorpcji. Tak tak, z niewykorzystanych funduszy kraje unijne też muszą się rozliczać, poza tym ryzykują okrojeniem budżetu na przyszłe lata. My pod tym względem na tle innych młodych członków nie błyszczymy. W latach 2004-2006 np. Słowenia wykorzystała 34 proc. przyznanych jej funduszy, Węgry – 33, Estonia około 30, a Litwa zaledwie 25,6 proc.

Tymczasem prawdziwym fenomenem pod względem zdolności do absorpcji środków UE okazała się Irlandia. Jeszcze w 1960 roku ogromną większość irlandzkiego eksportu stanowiła sprzedaż taniej żywności i artykułów rolnospożywczych. Gdy w 1973 roku państwo to wstąpiło do Unii, jego gospodarka była w stanie stagnacji. Inflacja wynosiła 20 proc., 20 proc. stanowiło też bezrobocie, obywatele mieli niski standard życia. Dziś bezrobocie w tym kraju sięga niewiele ponad 4 proc. (dobrze wiedzą o tym litewscy i polscy gastarbeiterzy), a szybki wzrost gospodarczy w tym kraju jest przedmiotem podziwu i naśladowania dla innych krajów. Prowadzona w Irlandii w ostatnich latach elastyczna i efektywna polityka podatkowa, a także stałe dążenie do możliwych do przyjęcia dla wszystkich stron porozumień społecznych spowodowały, że sytuacja finansów publicznych i budżetu Irlandii jest bardzo dobra. A jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się sektorów przemysłowych w tym, do niedawna rolniczym, kraju, bardzo szybki rozwój sektora wysokich technologii (jest to przede wszystkim efekt bezpośrednich inwestycji zagranicznych w sektor chemiczno-farmaceutyczny, informatyczny – komputery, oprogramowanie) oraz instrumentów i przyrządów elektrycznych).

Uważa się, że powodem irlandzkiego boomu są umiejętnie wykorzystane unijne dopłaty do rolnictwa i pomoc strukturalna. Irlandia po prostu bardzo umiejętnie wykorzystuje na swoją rzecz mechanizmy polityki strukturalnej, polityki rolnej czy handlowej UE. Poza tym do irlandzkiego sukcesu gospodarczego przyczyniło się też stworzenie przychylnych warunków dla bezpośrednich inwestycji zagranicznych (głównie amerykańskich), a także racjonalny system zarządzania gospodarką (partnerstwo społeczne, stabilizacja finansów publicznych).

Pat Cox, ówczesny przewodniczący Parlamentu Europejskiego stwierdził w 2002 roku, że przystąpienie Irlandii do UE stanowiło drugą deklarację niepodległości tego państwa w XX wieku. Jako mały kraj, pozbawiony w normalnych warunkach wpływu na czynniki zewnętrzne, jaki daje wielkość i potencjał gospodarczy, nauczyła się w zintegrowanej Europie Irlandia wykorzystywać na swoją rzecz mechanizmy polityki strukturalnej, polityki rolnej czy handlowej. Przewiduje się, że w najbliższym czasie Irlandia będzie drugim po Luksemburgu najbogatszym krajem Europy.

Nic, tylko podpatrywać, uczyć się i naśladować, tym bardziej, że nasi liczni obywatele już tam są i znają rzecz z autopsji. Gońmy Irlandię... gospodarczo.

A tymczasem możemy się tylko zastanawiać, czy Litwa, która jeszcze w tym roku ma otrzymać ponad 4 mld litów, potrafi je należycie zagospodarować? Czy wystarczy nam doświadczenia, wiedzy, kompetencji i wreszcie uczciwości, by te pieniądze absorbować z pożytkiem dla kraju i jego obywateli? Jeżeli obecnie rządzący tego nie potrafią, powinni się wybrać na staż do Irlandii.

Julitta Tryk

Wstecz