Życie kulturlne

Dobużyński – psycholog i poeta miasta

Historycy sztuki o wileńskim malarstwie Mstisława Dobużyńskiego (1875-1957) mówią: psycholog i poeta miasta. Wilno na jego obrazach ma kontury delikatne, architektura jest kameralna, zachwycają urodą zaułki i ciasne uliczki, przy których stoją przytulone do siebie domy, upstrzone różnokolorowymi szyldami rzemieślników i sklepikarzy. Pierwsza wystawa prac artysty w Wilnie otwarta została w 1908 roku. Potem eksponowano je jeszcze niejednokrotnie. Obecnie w Wileńskiej Galerii Obrazów (Wielka 4) można obejrzeć utwory z cyklu „Widoki Wilna”, które wypożyczone zostały z Muzeum im. M. K. čiurlionisa. Natomiast głównym powodem, dla którego otwarto wystawę w tym pięknym pochodkiewiczowskim pałacu, jest kolekcja pt. „Stara Litwa”, sprezentowana Litwie przez Fundację Litwinów USA, która zakupiła ją z rąk prywatnych.

Dobużyński po rewolucji opuścił Rosję i zamieszkał w Kownie (korzenie jego rodziny są litewsko-polsko-rosyjskie), współpracował z tamtejszymi scenami. Zasłynął jako autor wspaniałej scenografii do 40 oper i dzieł dramatycznych. Tworzył dla teatrów Paryża, Londynu, Rzymu, Neapolu, Brukseli, nowojorskiej Metropolitan Opera. Dużo podróżował, w tym po Litwie. Właśnie prezentowana obecnie kolekcja „Stara Litwa” jest plonem tych wojaży w latach 1933-34 po Żmudzi. Utrwalił historyczne kurhany, stare dwory, kościoły, klasztory, synagogi, kaplice, dzwonnice, przydrożne krzyże. Dziś te obrazy o wysokich walorach artystycznych mają także wartość dokumentalną, bowiem gros utrwalonych obiektów zniknęła bezpowrotnie.

Jubileusz Rostropowicza

Mstisław Rostropowicz – wiolonczelista rosyjski, jeden z najwybitniejszych współczesnych wirtuozów wiolonczeli, wybitny dyrygent obchodził 80. urodziny. Z okazji jubileuszu otrzymał gratulacje od prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa. Artysta zasłużył na miano przyjaciela naszego kraju: chętnie i wielokrotnie występował na Litwie, założył fundację wspierającą młodych utalentowanych muzyków litewskich, a także niosącą pomoc chorym dzieciom.

Jubileusz zainaugurowała syrena strażacka

Gdańska Galeria Fotografii Muzeum Narodowego w Gdańsku działa już 30 lat. Od pewnego czasu jej kierownik Stefan Figlarowicz systematycznie informuje (i zaprasza) „MW” o nowych ekspozycjach. Tak się złożyło, że na jubileusz Galerii przygotowano wystawę pt. „Straż ogniowa wg Paska”. Dźwięk syreny strażackiej – to jeden z momentów wernisażu ekspozycji, w której przedstawione są fotografie z dwóch albumów oraz obszernej monografii instruktora pożarnictwa Kazimierza Paska (1903-1995). Dotyczą one Ochotniczych Straży Pożarnych w międzywojennej Polsce. Otwarcie wystawy celebrowano, jak pisze Stefan Figlarowicz: „hucznie, ale bezpiecznie, bowiem opiekować będą się nami żywi strażacy z Gdańska i Przodkowa (a może i Wilna) oraz duchy tych strażaków, których na fotografiach podziwiać będziemy... Mając na uwadze bezpieczeństwo wszystkich na uroczystości naszej zgromadzonych zamówiliśmy strażacki wóz bojowy sprzed lat wielu (od red.: jeden z zabytkowych eksponatów)... Wzdychamy też do świętego Floriana, by rozpoczętą pod jego patronatem całoroczną naszą jubileuszową ceremonię miał pod opieką”. Redakcja dołącza się do tych westchnień, życzy powodzenia GGT. A naszym czytelnikom pokazujemy fotografię strażaków w błyszczących hełmach, ich sprzęt i pokaz sprawności fizycznej.

Tydzień Filmu Polskiego

Instytut Polski w Wilnie już po raz siódmy zorganizował Tydzień Filmu Polskiego. Tradycyjnie – prezentowana jest najnowsza produkcja i obrazy, które stały się już klasyką. Z tych drugich widz wileński ma okazję powrotu m. in. do filmów pt.: „Jak być kochaną”, „Hubal”, „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Lalka”, „Sanatorium pod klepsydrą”. Czyli stare, dobre polskie kino. Po zeszłorocznym 31 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, po raz dwudziesty zorganizowanym w Gdyni, prasa polska pisała, że najlepiej byłoby szybko o nim zapomnieć, ponieważ „dla naszych filmowców Polska to kraj zamieszkiwany głównie przez zgwałcone kobiety, alkoholików, bezrobotnych, bandytów, szemranych biznesmenów i bezdusznych urzędników...”; „...po festiwalowym ekranie snuli się pojedynczo i grupkami ludzie o bardzo smutnych twarzach, fotografowani na tle szarych pejzaży zdegradowanych polskich miasteczek. Chcieliśmy kina zaangażowanego, to teraz mamy”. Cytujemy te wypowiedzi, ponieważ TFP w Wilnie – to głównie filmy pokazywane w Gdyni. Co prawda, wśród nich był jeden, który praktycznie nie miał konkurenta. To „Plac Zbawiciela” Krzysztofa Krauzego i jego żony Joanny Kos-Krauze. Podejmujący ważki temat zła, które rodzi się w normalnym mieszkaniu normalnej polskiej rodziny, ponadto, zdaniem krytyków, perfekcyjnie wyreżyserowany i rewelacyjnie zagrany. Szkoda, ale właśnie tego filmu, który zdobył w Gdyni nagrodę główną – Złote Lwy – do Wilna nie przywieziono.

Z powyższych cytowanych opinii w pewnej mierze wyłamuje obraz pt. „Jasminum”, który otrzymał festiwalową ocenę: „dobry”. Reżyser Jan Jakub Kolski marzył o tym, aby sfilmować „Pachnidło” Suskinda, co się okazało, z uwagi na prawa autorskie, niemożliwe. Napisał więc własną historię o pachnących zakonnikach. „Powstał film bardzo piękny, choć trochę w środku pustawy”. Po projekcji zaplanowano spotkanie z aktorką Grażyną Błęcką Kolską. Ponadto w Wilnie pokazano – „Co słonko widziało”, reż. Michał Rosa. Otóż, słonko widziało szary śląski pejzaż i kilku ludzi, którym w życiu nie udaje się. Mają jednak marzenia, a to już jest coś; „Chaos”, reż. Xawery Żuławski. Losy trzech braci i ich przybranej siostry, z których żadne nie potrafi odnaleźć się w dzisiejszych czasach; „Z odzysku”, reż. Sławomir Fabicki. Opowieść o dojrzewaniu bardzo młodego człowieka, który z miłości do przebywającej nielegalnie w Polsce Ukrainki, schodzi na złą drogę. Na zakończenie pokazano „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, reż. Marek Koterski. Bohater przechodzi drogę krzyżową alkoholika. Po projekcji – spotkanie z aktorem Andrzejem Chyrą. Filmy wyświetlano w Forum Cinemas Vingis i w kinie Skalvija, gdzie od pewnego czasu pod patronatem Instytutu Polskiego w Wilnie działa także Klub Polskiego Filmu.

Stara, dobra opera

Claudio Monteverdi (1567-1643) jest ojcem opery. Co prawda, inni przed nim tworzyli ten gatunek sztuki, on jednak pierwszy był na gruncie muzyki operowej prawdziwą wielką indywidualnością, wyprowadził operę na właściwą drogę rozwoju. Wielki Claudio Monteverdi wystąpił w Mantui z dramma per musica – tak nazywano wtedy opery – którego tytuł brzmiał „Orfeo”. Był to rok 1607, uważany za datę narodzin opery, a więc liczącej już 400 lat. Rozpoczęła ona triumfalny pochód po świecie. Władysław IV (1595-1648), król Polski i wielki książę litewski utrzymywał włoską trupę operową – śpiewaków, inżynierów, kompozytorów. Splendor korony wymagał opery, sporo wówczas kosztującej. W warszawskim Pałacu Królewskim wystawiano opery, na Zamku Dolnym w Wilnie – też. W roku 1636 odbyła się pierwsza premiera operowa, właściwie była to włoska komedia muzyczna – „Porwanie Heleny” kompozytora Marco Scaacchi, który był także kierownikiem kapeli zamkowej. Szczególnie zachwyciła widzów wspaniała scenografia, z fontannami, skąd tryskała prawdziwa woda. Na wileńskim Zamku Dolnym odbyły się jeszcze dwie premiery. Jedna z nich – z okazji przybycia do Wilna drugiej żony Władysława IV Wazy, Marii Ludwiki, w kwietniu 1648 r. Po śmierci króla oper przez dłuższy czas nie grano. Odrodziły się one w połowie XVIII w. w wileńskich pałacach arystokratów – Radziwiłłów, Ogińskich, Tyszkiewiczów.

Dzisiejsza opera litewska, zdaniem specjalistów, prezentuje wysoki poziom: ma wspaniałych (często związanych z teatrami zagranicznymi, lecz trzymających się swych korzeni) solistów, chór na poziomie światowym. Jubileusz opery stał się okazją do zaproszenia chętnych za kulisy teatralne, aby z bliska (nieodpłatnie) mogli się przyjrzeć, jak powstaje opera, przebrać się w kostiumy ulubionych postaci i zrobić pamiątkowe zdjęcie, porozmawiać z solistami. Wydarzeniem stała się premiera „Walkirii” Richarda Wagnera – jednej z części wielkiego dzieła tego kompozytora – cyklu „Pierścień Nibelunga”. Wyreżyserował ją Eimuntas Nekrošius – koryfeusz teatru dramatycznego, który z równym powodzeniem prezentuje się jako twórca spektakli operowych („Walkiria” – to już czwarta jego opera, poprzednie wystawił na scenach Florencji, Palermo i Moskwy). Kierownikiem muzycznym i dyrygentem premierowego przedstawienia „Walkirii” jest polski maestro Jacek Kasprzyk.

Piaf Eweliny Saszenko

Młoda i utalentowana wokalistka Ewelina Saszenko po debiucie w Domu Kultury Polskiej w Wilnie z programem piosenek Edith Piaf, słynnej Francuzki, która fascynowała dramatycznym głosem i interpretacją, zaprezentowała się (dwa koncerty) we wnętrzu bardzo pięknym i nastrojowym: w odnowionym kościele św. Katarzyny w Wilnie, który w ciągu najbliższego ćwierćwiecza pełnić będzie rolę sali koncertowej. W dawnej świątyni rozbrzmiewały: „Milord”, „Padam, padam”, „Je ne regrette rien” itd., słowem – „W słonecznym Paryżu” w interpretacji studentki Litewskiej Akademii Muzycznej, wokalistki, która dojrzewała uczestnicząc w licznych imprezach polskich, organizowanych w Wilnie, na Wileńszczyźnie i w Polsce, m. in. jako niezmienna uczestniczka Festiwali Kultury Kresowej w Mrągowie. U świętej Katarzyny towarzyszył piosenkarce zespół „Randez-vous”.

Święto ludzi sceny

Międzynarodowy Dzień Teatru – to zawsze okazja do szczególnych wydarzeń. Odnotowujemy dwa tegoroczne – miano najlepszego reżysera przyznano Jonasowi Vaitkusowi, najlepszych aktorów – Neli Savičenko i Rolandasowi Kazlasowi. Wręczono im „Złote Krzyże Sceny” i nagrody pieniężne.

Na scenie Narodowego Teatru Opery i Baletu zespół teatru projektów choreograficznych „Vilniaus baletas” pokazał spektakl taneczny „Idiota” wg powieści Fiodora Dostojewskiego z muzyką Siergieja Rachmaninowa. Tę pełną namiętności i tragicznej miłości opowieść przeniósł na scenę teatralną reżyser i choreograf Jurijus Smoriginas (w przeszłości solista baletu). Publiczność gorącą owacją przyjęła premierowy spektakl. Jesienią br. „Idiota” wróci na scenę. 

Halina Jotkiałło

Wstecz