„To dzięki Wilii zostałem artystą”

(Wystawa rzeźb Stefana Wierzbickiego w Warszawie)

22 marca 2007 w Centrum Litewskim przy Ambasadzie RL w Warszawie odbyła się wystawa rzeźb wilnianina-warszawianina, Stefana Wierzbickiego. Otwarcie wystawy uświetnił występ gwiazdy litewskiej wokalistyki, sopranistki Asty Krikščiunaite i znakomitej pianistki (jako akompaniatorki) Audrone Kisieliute. Wystawie patronowało i ją wspierało Ministerstwo Kultury Republiki Litewskiej.

Artysta wielkiego formatu, Stefan Wierzbicki był niejednokrotnym bohaterem łamów „M.W.“ – głównie z okazji prezentowanych w Wilnie (w ramach wystawy) swych prac bądź z okazji – darowania ich umiłowanemu, rodzinnemu Wilnu (Litewskiej Filharmonii Państwowej w 2001 roku). W Wilnie się urodził, tu spędził dzieciństwo i wczesną młodość, tu się uczył, studiował. Następnie studia kontynuował w Warszawie, gdzie założył rodzinę i gdzie mieszka już od dziesiątków lat – nigdy jednak myślą i uczuciem nie rozstając się z ukochanym miastem nad Wilią. Mówi:

– Moją rzeką dzieciństwa jest Wilia, z którą razem rosłem. Kiedy byłem mały, ona też była mała – tylko od zakrętu do zakrętu. Później razem ze mną urosła do wielu zakrętów. Poznałem jej najskrytsze tajemnice: co kryje w przybrzeżnych zaroślach i pod każdym kamykiem na dnie. Widziałem, jak latem budzi się ze snu, unosząc do góry kołdrę mgły. Siedząc nad brzegiem Wilii, urzeczony wpatrywałem się w cud przyrody, którego cząstką byłem sam. Rzeka mojego dzieciństwa nauczyła mnie wrażliwości i poczucia piękna, jakiego nie można nauczyć się w najprzedniejszych akademiach świata. To Wilia zadecydowała o tym, że zostałem artystą.

Obecna wystawa jest jego ósmą indywidualną wystawą w Warszawie, tym razem litewsko-polską (lub vice versa). Wcześniej, począwszy od 1979 roku miał je w Zachęcie, w warszawskiej Filharmonii Narodowej (1991), w salonie redakcji „Rzeczpospolitej” (1995), w Galerii „Forma i kolor” (1996), trzykrotnie w Muzeum Ziemi PAN (1997, 1999, 2001).

Pierwszą indywidualną wystawę zorganizowała mu Bolonia (1975), w tamtejszym Palazzo Re Enzo. W Wilnie (paradoksalnie) miał do tej pory jedyną – w Muzeum Narodowym Litwy (1999), wcześniej – zaprosiło go Kowno (1996 - Muzeum M. K. Čiurlionisa).

Wyjątkowo pracowity, o niespożytej energii twórczej. Z bogatym zasobem wyobraźni „nasz” wspaniały wilnianin ma obecnie w swym dorobku około 250 rzeźb (w drewnie, marmurze, brązie), nie licząc drobnych form, ceramik, rysunków i nie mówiąc już o napisanych dwóch książkach z własnymi ilustracjami (tego rodzaju twórczość uprawia na zasadzie płodozmianu, przeważnie zimową porą).

Jego największą Przyjaciółką i Inspiratorką jest Muzyka, która – jak mówi – fascynuje go „swoją lotnością pokrewną ptakom i tą nieodgadnioną przestrzenią, w której króluje”. Wśród rzeźb „muzycznych” Stefana Wierzbickiego są kompozycje wykonane w różnym tworzywie, są także wizerunki wielkich muzyków (głównie polskich) oraz – „Stabat Mater”, która powstała z inspiracji muzyką Karola Szymanowskiego.

… Co roku, wiosną (przeważnie w kwitnącym maju), Stefan Wierzbicki razem z żoną Martyną (lekarką z zawodu) odwiedza najmilsze pod słońcem miasto. Ma tu brata i mnóstwo przyjaciół - głównie ludzi sztuki. Biją tu dla Niego przyjazne, gorące serca. Jest nadzieja, że pewnego dnia otworzą się też serca pań i panów, urzędniczek i urzędników „od sztuki” i zorganizują mu 2. piękną wystawę jego prac w Wilnie.

Pierwszą jaskółką „tych serc otwartych” jest doskonale zorganizowana obecna wystawa w placówce litewskiej w Warszawie, która potrwa do końca kwietnia br.

Alwida A. Bajor

Wstecz