Życie kulturalne

Pomniki

Przybyły ostatnimi czasy Wilnu dwa, co właśnie odnotowujemy. Poprzez swą prostotę są piękne. Pierwszy – lekarza Cemacha Szabada, który wsławił się tym, że bezpłatnie leczył dzieci wileńskie z rodzin niezamożnych, założył także ochronkę dla sierot, współuczestniczył w słynnej akcji „Kropla mleka”, która w wycieńczonym I wojną światową mieście miała ogromne znaczenie.

Skromny pomnik komponuje się ze starannie wybranym otoczeniem: placykiem u wylotu ulicy Jatkowej (Mesiniu), przy której się urodził. Doktor czule spogląda na dziewczynkę: przez niego wyleczona przyniosła teraz do swego dobrodzieja chorego kotka.

Brawo dla miasta i pomysłodawców, którzy w ten sposób czczą swoich bohaterów! Wyrzeźbiony przez Romasa Kvintasa pomnik jest równocześnie symbolem kilkusetletniej obecności kultury żydowskiej w historii miasta.

Prochy Cemacha Szabada spoczywają na nowym cmentarzu żydowskim w dzielnicy Szeszkinie.

Kolejne brawa dla tych, dzięki którym stanął pomnik, poświęcony osobie, co prawda, krótko związanej z Wilnem, ale wzruszająco wspominającej pobyt w mieście. To Romain Gary (1914-1980, wł. Roman Kacew), głośny francuski pisarz. W domu w stylu neogotyckim przy ul. Basanavičiusa (d. Wielka Pohulanka) pod numerem 18 mieszkał on w latach 1917-1923. Informuje o tym stosowna granitowa tablica. A na parterze czynna jest przytulna kawiarenka (obecnie w remoncie), firmująca się nazwiskiem pisarza. W jej wnętrzu – liczne jego zdjęcia i do przejrzenia kilka książek w przekładzie na język litewski. Trudno wprawdzie z zachwytem mówić o otoczeniu, w którym stanęła rzeźba. Przytłacza tło gmaszysko dyrekcji kolejowej, zbudowanej za cara, aby zademonstrować swoją dominację we wszystkim, w architekturze – też. Ale wyboru nie było. Chyba że skwer przy Teatrze Rosyjskim, a dawniej Teatrze Polskim – przez jakiś czas – siedzibie „Reduty”.

Pomniczek jest piękny w swej prostocie. Przedstawia 9-letniego chłopczyka tulącego do piersi kalosz i spoglądającego z nadzieją w niebo. To bohater autobiograficznej powieści „Obietnica poranka”.

Romain Gary w swoich powieściach (napisał ich 30) głosił konieczność aktywnego stosunku do życia. Mały chłopak jak najbardziej odpowiada temu credu: uczucie demonstrował w sposób aktywny, wręcz zdeterminowany. Aby zwrócić uwagę obiektu swojej miłości – ośmioletniej sąsiadki – potrafił pożerać robaki, motyle i nawet gryźć gumowy kalosz.

Matka Romaina Gary, która przedstawiała się, że jest aktorką, w rzeczywistości była modystką, powtarzała sąsiadkom z Wielkiej Pohulanki, że jej syn będzie w przyszłości wielkim człowiekiem. Tak też się stało. Dyplomata, lotnik, reżyser, pisarz, dwukrotny zdobywca przyznawanej co roku Nagrody Goncourtów w dziedzinie literatury.

Zafascynowany jego osobowością wileński aktor teatralny i filmowy Romas Ramanauskas powołał do życia w Wilnie Klub Romaina Gary i stał się inicjatorem ustawienia rzeźby, którą stworzył Romas Kvintas. Teraz aktor zabiega o to, żeby w dawnym mieszkaniu pisarza otworzyć jego muzeum.

To też godne podziwu. W 1996 roku na placyku przy skrzyżowaniu ul. Pylimo (Zawalna) i Kalinausko (Mała Pohulanka) stanął pierwszy na świecie pomnik amerykańskiego gitarzysty i kompozytora rockowego Franka Zappy (1940-1993). Wyrzeźbił go Konstantinas Bogdanas na zamówienie grupy litewskich wielbicieli talentu muzyka.

Teraz postanowili oni sprezentować kopię rzeźby amerykańskiemu miastu Baltimore, gdzie Zappa się urodził. Oczywiście, z funduszy fanów, którzy na ten cel przekazują na aukcje własne utwory: rzeźby i malarstwo. Ponieważ odlew gipsowy nie zachował się, żeby odlać kopię, należało oryginał zdemontować. Przy okazji popiersie kompozytora zostało odnowione i już wróciło na swoje miejsce.

Święto Pieśni Litwinów

Na przygotowania uszły cztery lata. Święto trwało cztery dni. Zjechali Litwini również z innych krajów. Pewnie przybysze z tych cieplejszych nie czuli się zbyt komfortowo, ponieważ niemal bez przerwy lało i było zimno. 32 tys. uczestników, w tym 16 tys. dzieci. O ich bezpieczeństwo dbało blisko 300 policjantów wileńskich i spore grono sprowadzonych z innych miast Litwy.

Imprezy rozpoczęły się na dziedzińcu Piotra Skargi Uniwersytetu Wileńskiego, by kolejno przenieść się na Góry: Zamkową i Trzykrzyską, na Place – Ratuszowy i Katedralny. Dzień Tańca odbył się w Kownie. Finał – Dzień Pieśni – w Wilnie, w Zakrecie. Na estradzie stanęło 16 tys. uczestników, poczynając od dzieci do seniorów. Z powodu ulewy nie odbył się tradycyjny przemarsz uczestników z Placu Katedralnego do Zakretu.

W powszechnej opinii: było mokro, ale w sumie wypadło dobrze. Tym razem odstąpiono od tradycji: oprócz repertuaru ludowego były rock i jazz, utwory współczesnych kompozytorów litewskich, co szczególnie przypadło do gustu młodym wykonawcom i ich rówieśnikom – widzom. Prezydent Valdas Adamkus, pozdrawiając uczestników Święta, powiedział: „Schylam głowę przed waszym poświęceniem i pracowitością”.

* W stołecznej galerii „Arka” otwarto wystawę artystycznego rękodzieła ludowego twórców z całej Litwy. Wyeksponowano blisko 1000 prac, włącznie z palmami wileńskimi.

* UNESCO ogłosiło rok 2007 rokiem Edwarda Griega, norweskiego kompozytora, dyrygenta i pianisty, zwanego Chopinem Północy. Litewskie Towarzystwo Edwarda Griega wespół z ambasadą Królestwa Norwegii w Wilnie przygotowały cykl koncertów poświęconych kompozytorowi. Zainaugurowali go w kościele św. Jana: litewski pianista Lukas Geniušas (młody, niezwykle utalentowany) i jego matka, znana moskiewska pianistka i pedagog Ksenija Knorre. W repertuarze znaleźli się: Chopin, Ravel, Grieg („Tańce norweskie”) i in.

* Dziedziniec Zamku Trockiego tworzy wprost wymarzoną scenerię dla opery „Pilenai” Vytautasa Klovy. Wysławiająca bohaterstwo dawnych Litwinów, grana jest ona na scenie litewskiej niezmiennie od roku 1956.

Od 1991 roku każdego lata „Pilenai” wystawiana jest w Trokach. Zazwyczaj podczas dwóch spektakli – w różnych obsadach – występują niemal wszyscy soliści opery.

* Jak było do przewidzenia, występ na Festiwalu Wileńskim Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Antoniego Wita i skrzypka Mariusza Patyry, wypełnił po brzegi salę stołecznej Filharmonii Narodowej.

Wieczór uznano za wydarzenie muzyczne: z uwagi na udział znakomitego dyrygenta, solisty i orkiestry filharmoników warszawskich. Drugi powód – koncert w całości wypełniły dzieła Karola Szymanowskiego – Pierwszy i Drugi koncerty skrzypcowe, Nokturn i Tarantella – prawie nie grane na Litwie.

Mistrzostwo maestro Wita jest szeroko znane na świecie i oczywiście wśród melomanów litewskich. Dwukrotny zdobywca „Orpheus Critics Award” za wykonanie utworów współczesnych kompozytorów polskich podczas Warszawskiej Jesieni, posiadacz diamentowej batuty, nagrody MIDEM „Clasique” etc.

Publiczność wileńską zachwycił też młody skrzypek-wirtuoz Mariusz Patyra, laureat prestiżowego festiwalu Niccolo Paganiniego w Genui. Sala po prostu oszalała z zachwytu, gdy młody muzyk wykonał na bis jeden z kaprysów Paganiniego, zresztą na kopii skrzypiec, na których grał wielki Włoch.

Halina Jotkiałło

Wstecz