Pałac Paców będzie siedzibą Ambasady RP w Wilnie

To wymarzone, najlepsze miejsce...

Stało się! Polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne i konsularne w Wilnie wkrótce przeniosą się do nowej siedziby – XVII-wiecznego pałacu Paców w centrum wileńskiej Starówki. W przepięknym, przestronnym budynku przy ulicy św. Jana 3 rozlokują się nie tylko ambasada i konsulat generalny RP, ale też Instytut Polski w Wilnie.

Rychła zmiana lokalizacji tych placówek będzie bez wątpienia przyjemną niespodzianką dla odwiedzających Wilno polskich polityków i zwykłych turystów, obywateli RP. Większość z nich na widok dotychczasowej siedziby swoich przedstawicielstw popadała w lekkie zakłopotanie. Co tu kryć, zarówno tę część miasta, jak i dotychczasowe budynki ambasady i konsulatu trudno określić mianem reprezentacyjnych.

Zapowiedzianą przeprowadzkę z entuzjazmem powitaliśmy też my – przedstawiciele polskiej społeczności. Było nam przykro, że na tle siedzib innych przedstawicielstw dyplomatyczych i konsularnych, nasze – polskie – wypadały tak marnie. To zażenowanie jeszcze bardziej się pogłębiło po tym, gdy do pięknych pałacyków w al. Jerozolimskich przeniosły się ambasada i konsulat Republiki Litewskiej w Warszawie.

Cieszyliśmy się z tego, że Litwę stać na godną siedzibę w Polsce, ale nie mogliśmy się pogodzić z tym, że Polska wywołuje u rodaków-Litwinów uśmiechy politowania. Siedziby tej nie była w stanie obronić nawet uchodząca za prestiżową – dzielnica Antokol. Dzielnica dzielnicą, ale otoczenie ambasady i konsulatu generalnego RP pozostawiało wiele do życzenia – okoliczne budynki czasy świetności dawno mają już za sobą, a podwórka niektórych z nich upodobali sobie panowie, dla których kiedyś wymyślono eleganckie określenie „niebieski ptak”.

Na niekorzyść dotychczasowego locum obu placówek przemawiało też to, że ulica Smelio (Piaskowa) mieści się w znacznej odległości od centrum miasta, a piętrowe budynki konsulatu i ambasady bardziej przypominają wyprane z wszelkich cech indywidualności wille nowobogackich „made in” lata 90. Poza tym oba budynki są po prostu za ciasne i absolutnie się nie nadają do celów reprezentacyjnych. Z trzech placówek, które niebawem rozlokują się w pałacu Paców, jedynie Instytut Polski miał ostatnio przyzwoite locum – część kamienicy na wileńskiej Starówce, tuż przy ratuszu. Niestety, nie jest to własność RP, a koszta wynajmu w tej części miasta są, co tu kryć, horrendalne.

Czytelnicy MW zapewne pamiętają, że od chwili, gdy Wilno opuścił ambasador Jan Widacki, nasza redakcja wszystkich jego następców „molestowała” na okoliczność zakręcenia się wokół nowej siedziby, godnej najbardziej zaprzyjaźnionego, w dodatku strategicznego partnera Litwy. Zarówno pani ambasador Teichmann jak i pan ambasador Bahr zapowiadali, że będą zabiegali o nowe locum dla polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego. Niestety, zabiegi te okazały się nieskuteczne.

Gdy przed ponad dwoma laty listy uwierzytelniające złożył w Wilnie nowy ambasador RP Janusz Skolimowski, już w pierwszym z nim wywiadzie kontynuowaliśmy ten temat... tak między prawdą a Bogiem, bardziej z przyzwyczajenia niż w nadziei, że lody w tej sprawie wreszcie ruszą. Zresztą, nowo mianowany ambasador, choć przyznawał, że państwo polskie powinno mieć w Wilnie godniejsze przedstawicielstwo, wcale nie sypał obietnicami. Zobaczymy, co się da zrobić, ale to jest bardzo trudne, bo tu chodzi o sprawy finansowe – mówił w maju 2005 roku. – Tym niemniej pewne rozmowy już prowadzimy, przede wszystkim ze stroną litewską, bo od niej też wiele zależy. Nie chcę jednak składać żadnych deklaracji.

Okazało się, że brak deklaracji wcale nie oznacza bezczynności, wręcz odwrotnie. Gdy w końcu lipca tego roku w Wilnie gruchnęła wieść, że polska ambasada niebawem przeniesie się do jednego z wileńskich pałaców Paców (27 lipca polskie MSZ podpisało akt notarialny o nabyciu tytułu prawnego do budynku), dla większości z nas było to ogromne pozytywne zaskoczenie. Jak udało się zachować w tajemnicy negocjacje dotyczące takiej niecodziennej transakcji, zwłaszcza przed dociekliwymi litewskimi mediami? – zachodzą teraz w głowę koledzy dziennikarze. To samo pytanie zadaliśmy panu ambasadorowi.

– Jestem zwolennikiem działań, nie tylko zresztą w dyplomacji, które prowadzą do sukcesu, a nie rozmów na ten temat z dziennikarzami – odpowiada z uśmiechem. Jednak tym razem jest już nieco bardziej wylewny niż przed dwoma laty. Okazuje się, że dla Janusza Skolimowskiego – to sfinalizowanie tematu, którym się zajmował jeszcze w latach 90., jako przedstawiciel polskiego MSZ. Brał udział w negocjacjach dotyczących próby zakupienia pałacyku, w którym się mieści obecnie ambasada białoruska. Wówczas się nie udało, ale dziś już wiadomo, że nie ma czego żałować, gdyż wspomniany pałacyk, choć śliczny, pod żadnym względem nie może rywalizować z siedzibą Paców, która jest obiektem o ogromnej wartości historycznej i architektonicznej.

Ale jak to się stało, że polskiemu rządowi udało się ją kupić? Okazuje się, że ta niespodzianka, która tak nas wszystkich ucieszyła, jest efektem ponad dwuletniej pracy, a w wypadku tego konkretnie obiektu – zabiegi trwały ponad rok. Na początku zostało wytypowanych kilka obiektów na terenie Wilna. Sondowano, czy jest możliwość nabycia ich na rzecz państwa polskiego, w większości wypadków rzecz była dość skomplikowana.

– Już byłem gotów rozpocząć zabiegi o nabycie ruin pałacu Sapiehów na Antokolu (oczywiście, za symboliczną kwotę), ale remont tego obiektu i tak pochłonąłby krocie funduszy, poza tym mógłby trwać latami – wspomina nasz rozmówca. Zdradza, że na pałac Paców zwrócili mu uwagę wileńscy Polacy.

– To wyście naprowadzili mnie na ten pałac, zwróciliście nań moją uwagę. Muszę też powiedzieć, że w późniejszych zabiegach o ten obiekt wspierały mnie wszystkie polskie organizacje – podkreśla ambasador Skolimowski.

Jednak nie wiadomo, czy transakcja zostałaby ostatecznie sfinalizowana, gdyby nie przychylność władz obu krajów. Wykazali ją przede wszystkim premierzy Jarosław Kaczyński i Gediminas Kirkilas, którzy doszli do porozumienia, że ten pałac można przeznaczyć na cele dyplomatyczne dla Polski. Potem jednak trzeba było jeszcze wygrać przetarg na jego nabycie i to się też udało.

Dotychczasowym właścicielem pałacu była Poczta Litewska, która dzięki tej transakcji zamierza pokryć ciążące na tej instytucji zadłużenie, a też usprawnić swoją działalność. W sumie obie strony są z niej zadowolone. Rząd polski zapłaci za zespół pałacowy 33 miliony litów (o 4 miliony taniej niż cena, o którą ubiegała się strona litewska). Dużo? Zważywszy wartość budynku, a także jego powierzchnię, lokalizację i stan, można powiedzieć, że w sam raz.

– To jest budynek unikatowy – mówi ambasador. – Nie kupujemy nowoczesnego apartamentowca czy biura. Kupujemy pałac Paców z jego historią, z jego przeszłością. Jest to świadek kawałka naszej wspólnej historii – historii Polski i Litwy. Jeszcze jednym argumentem, który przemawiał za kupieniem tego budynku był fakt, że w 1991 roku polskie PKZ (Pracownie Konserwacji Zabytków – L. D.) zakończyły jego remont.

Budynek jest rzeczywiście idealny w każdym calu, co potwierdzili wcześniej ściągnięci z Polski eksperci. Poza ambasadą i konsulatem pomieści się tam i będzie mógł znakomicie funkcjonować Instytut Polski. Jest tam wspaniała 300–metrowa sala reprezentacyjna, gdzie, podobnie jak na dużym pięknym wewnętrznym dziedzińcu, można organizować wystawy, inne imprezy kulturalne. Pałac ma kształt czworoboku, jego powierzchnia to – bagatela! – 2,5 tysiąca metrów kwadratowych plus jeszcze 700 metrów poddasza do zagospodarowania. Że już nie wspomnę o usytuowaniu pałacu. Obok Uniwersytetu Wileńskiego i Pałacu Prezydenckiego, w cieniu dzwonnicy kościoła śś. Janów... O rzut beretem stąd jest zarówno plac Katedralny jak i Ratuszowy.

Pałac Paców powstawał na przełomie XVI-XVII wieków (najpierw była tu kamienica zwana Pigulczyńską). W końcu XVI wieku budynek nabył starosta żmudzki Hieronim Wołłowicz. W pierwszej połowie XVII wieku jego właścicielami byli najpierw Radziwiłłowie, potem hrabia Kazimierz Sapieha – podkanclerz WKL, po nim pałac przeszedł w posiadanie Paców – magnatów zajmujących najwyższe stanowiska w Wielkim Księstwie Litewskim. W 1655 r., w czasie wojny z Moskwą, budynek przy ul. św. Jana został spalony. Po wyzwoleniu miasta – odbudowany. W międzyczasie należał on do Piotra Michała Paca – starosty żmudzkiego, Kazimierza Michała Paca – hetmana wielkiego litewskiego, Józefa Franciszka Paca – kasztelana żmudzkiego. W 1764 roku pałac odziedziczył Michał Jan Pac, ostatni z wpływowego rodu Paców – marszałek generalny litewski.

Jednak obecny swój kształt budynek zawdzięcza kanclerzowi WKL Aleksandrowi Michałowi Sapiedze, który nabył go w 1783 roku w stanie zniszczonym, po czym odbudował i wystroił. Po stłumieniu powstania w 1831 roku pałac został skonfiskowany przez władze carskie (ostatnim jego właścicielem był generał artylerii litewskiej Franciszek Sapieha), urządzono tam siedzibę gubernatora. Od roku 1912 w pałacu znajdowała się rosyjska szlachecka resursa i restauracja „Russkij Mir”. Po wojnie władze sowieckie budynek przekazały pracownikom łączności. Przez ostatnie 70 lat był tu Dom Kultury Łącznościowców. Dla szerszej społeczności budynek ten był raczej niedostępny. Teraz to się zmieni.

– Dla nas jest też ważne, że to nie będzie enklawa wyłącznie tylko dla dyplomatów, że pałac będzie też służył wszystkim mieszkańcom Wilna i nie tylko Wilna – mówi ambasador Skolimowski. – Poza tym, dzięki Instytutowi Polskiemu, który jest powołany do propagowania kultury polskiej, do pałacu będą miały dostęp również szerokie rzesze przedstawicieli społeczności litewskiej. Bardzo nam zależy na tym, by tu przychodzili zarówno Polacy jak i Litwin

Niebawem w pałacu pod okiem polskich specjalistów rozpoczną się remonty, adaptacje (ambasada wymaga specjalnych aranżacji wewnętrznych i zewnętrznych). Już wkrótce zaczną się przeprowadzki. Najpierw, w październiku tego roku, do nowej siedziby przeniesie się Instytut Polski, potem – ambasada, na końcu – konsulat.

– Mam nadzieję, że po roku nasza nowa siedziba będzie już normalnie funkcjonować, co nie znaczy, że zaprzestaniemy starań na rzecz przywrócenia pałacowi, który jest jednym z najwspanialszych zabytków wileńskiej Starówki, należnego splendoru i dawnej świetności – zewnętrznej i wewnętrznej – zapowiada ambasador. – Ponadto niezwykle ciekawa jest historia budynku i ją też będziemy się starali pokazać.

Lucyna Dowdo

Wstecz