Na jaśniejszą życia stronę...

(Adam Asnyk)

Kręci się może nieraz komuś w umyśle któryś z niemal aforystycznych zwrotów: Trzeba z żywymi naprzód iść..., Szukajcie prawdy jasnego płomienia!, Między nami nic nie było...? Nadarza się właśnie okazja do przypomnienia ich autora.

Adam Asnyk urodził się 11 września 1838 r. w Kaliszu. Dzieje rodziny sięgają też Pińszczyzny, jej warstwy drobnoszlacheckiej, z której wywodził się ojciec Kazimierz, wojskowy, uczestnik Powstania Listopadowego. Udało mu się otworzyć pierwszą w Kaliszu księgarnię, w dodatku z czytelnią. Matka, Konstancja z Zagórowskich, pochodziła z Wołynia.

Adam był jedynakiem, na brak rodzicielskiej troski nie narzekał. Edukację odbywał w trybie przyśpieszonym, gdyż miał niedostępną dla wielu możliwość „pochłaniania” książek w czytelni ojca. W l. 1849-1853 uczęszczał do gimnazjum realnego w Kaliszu, następnie trzy lata dokształcał się w domu. Jeszcze będąc nastolatkiem zaczął pisać wiersze.

W 1856 r. rozpoczął naukę w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Marymoncie pod Warszawą, rok później zdecydował się jednak na zostanie słuchaczem Warszawskiej Akademii Medyko-Chirurgicznej. Sytuacja studenta komplikowała się niejednokrotnie w związku z jego zaangażowaniem w działalność konspiracyjną. Jesienią 1860 był nawet aresztowany i więziony kilka tygodni w Cytadeli. Nieprzyjemne przejścia próbował złagodzić podróżami do Paryża, Heidelbergu, gdzie studiował nauki społeczne. Zwiedził także Anglię i Szwajcarię.

Na wieść o wybuchu Powstania Styczniowego Asnyk wrócił do kraju działając, głównie w Krakowie, na rzecz powstańców. Na początku 1864 znowu wyjechał za granicę i w 1866 uzyskał w Heidelbergu dyplom doktora filozofii.

Mniej więcej na ten czas, bo na lata 1864-1865, przypadają początki coraz bardziej systematycznej pracy pisarskiej.

Jesienią 1867 r. Asnyk zamieszkuje we Lwowie, nawiązuje kontakt ze środowiskiem Dziennika Literackiego, co otwiera łamy pisma dla jego utworów.

W 1868 r. zakochuje się w szesnastoletniej Anieli Grudzińskiej. Kiedy po dwóch latach poprosi o rękę, nie uzyska zgody jej rodziców. W wyniku, co jest typowe dla poetów, jakieś echa swych uczuć i związanych z nimi refleksji przeleje na papier.

W 1870 poeta osiada w Krakowie. Jest już wówczas autorem wydanego przed rokiem I tomu Poezji. W l. 1872-1873 odbywa twórczą podróż do Włoch. Od 1873 r. zaczynają się też wysokogórskie wyprawy Asnyka w Tatry. Jego nazwisko okaże się na liście członków Towarzystwa Tatrzańskiego, wrażenia zaś z tych peregrynacji znajdą odbicie w poezji, wyprzedzając późniejszą młodopolską poezję tatrzańską.

Fascynacja górskimi wędrówkami wpływa też na życie osobiste poety. Właśnie podczas jednej z wypraw poznaje Zofię Kaczorowską, z którą się żeni w 1875 r. Kiedy po roku żona umiera przy porodzie, poeta zostaje sam, gdyż nowo narodzonego syna teściowie zabierają do Poznania. Odtąd żywot poety wypełnia głównie praca literacka, działalność społeczna, ewentualne kontakty towarzyskie i, oczywiście, podróże zagraniczne.

Od 1882 r. jest wydawcą dziennika Reforma, od 1889 – redaktorem naczelnym Nowej Reformy, co czyni go stronnikiem krakowskich demokratów.

Na rok 1894 przypada jubileusz 30-lecia pracy pisarskiej, który (z powodu „uciekinierskiej” podróży poety na Cejlon i do Indii) będzie obchodzony dopiero w 1896 r.

Wiosną 1897 r. Asnyk pojechał do Włoch. Wrócił chory na tyfus. Zmarł 2 sierpnia 1897 r., czyli przed 110 laty. Jako jeden z najbardziej zasłużonych dla kultury polskiej jest pochowany w Krakowie na Skałce.

Nawiązując do tego, co najważniejsze, do poezji, bo właśnie ona zapewniła Asnykowi miejsce w panteonie największych Polaków, przypomnijmy, że za życia artysty słowa ukazały się cztery tomy jego Poezji: I – w r. 1869, II – w 1872, III – 1880, IV – 1894. Pisywał też dramaty, czasem uprawiał również prozę, ale nie nabrało to większego rozgłosu.

Twórczość Asnyka cechuje synkretyzm co najmniej trzech poetyk: był pogrobowcem romantyzmu, tworzył w epoce pozytywizmu, stał się prekursorem niektórych tendencji modernistycznych, więc bywa nieraz określany jako poeta międzypokoleniowy. Zwą go także „poetą czasów niepoetyckich”, głównie ze względu na fakt, że pozytywiści preferowali, jak wiadomo, prozę.

Wczesna twórczość autora Snu grobów rozwijała się pod silną presją romantyków: Słowackiego, Mickiewicza, Krasińskiego. Poeta starał się kreować model artysty-wieszcza, roszczącego pretensje do oceniania przeszłości i programowania przyszłości narodu.

Pierwszy tom Poezji zawiera sporo wierszy, naznaczonych ciemną tonacją. Dyktowała je gorycz klęski po upadku Powstania Styczniowego: chęć dokonania rozrachunku, współczucia zesłańcom itp. Podniosła, patetyczna tematyka powstańcza wymaga odpowiedniej szaty. Obrazy i rekwizyty romantyczne uzupełnia więc symbolika, zaczerpnięta z Biblii czy mitologii grecko-rzymskiej, za co poeta był nieraz karcony, gdyż takie postępowanie utrudniało kontakt między twórcą a czytelnikami, wymagało oświeconego odbiorcy.

Charakterystyczny dla wczesnej twórczości poemat Sen grobów krytyka pozytywistyczna nazwała „hieroglificzną poezją”. Przesłanie poematu jest także dosyć mgliste. Nic w tym dziwnego. O wiele łatwiej jest apoteozować ofiarność poległych, rozpoznawać przyczyny niewykorzystanych szans niż wskazywać drogi wyjścia z błędnego koła.

Długo jeszcze, a właściwie do końca życia nie wyzwala się poeta od tego rodzaju smutków i przygnębiających nastrojów, chociaż wiadomo, że na tym nie poprzestanie. Doceniając szlachetną przeszłość, będzie bronił romantycznego ducha i czynu, będzie bronił też osobistych przeżyć młodości

Przeciwstawienie romantycznego „wczoraj” i przyziemnego „dziś” w dość subtelny sposób zarysowuje się w wierszu Nokturno:

Na dworze wicher i słota,

Tak smutno, mroczno i chmurno –

Po szybach deszczyk przygrywa,

A wicher śpiewa nokturno. (...)

 

I jakieś blade postacie

Do moich okien się tłoczą –

Patrzą się na mnie szyderczo,

Śmieją się ze mnie i droczą... (...)

 

„Chodź z nami! – wołają na mnie –

Wszakszeż ty do nas należysz?

Minioną przeszłością żyjesz

I jeszcze kochasz, i wierzysz?

 

Ty się nas przecież nie wyprzesz,

Jak się ci wszyscy wyparli,

Co myślą, że żyją jeszcze,

Choć dawno duchem pomarli. (...)

Zapatrzonemu w przeszłość poecie dość często towarzyszy huśtawka nastrojów, sceptycyzm, krytyczna ocena współczesności, zmierzająca często do większych uogólnień. To Asnyk jest przecież autorem podręcznikowego dziś wiersza XIX-mu wiekowi, zaczynającego się od naprawdę „mocnej” apostrofy:

Wieku bez jutra, wieku bez przyszłości,

Co nad przepaścią stanąłeś ponury. (...)

Bardzo jednak możliwe, że w naszej pamięci utrwalił się raczej inny, antologijny i programowy wiersz tegoż poety Do młodych, brzmiący wręcz jak antyteza do poprzedniego utworu:

Szukajcie prawdy jasnego płomienia!

Szukajcie nowych, nie odkrytych dróg...

Za każdym krokiem w tajniki

stworzenia

Coraz się dusza ludzka

rozprzestrzenia

I większym staje się Bóg! (...)

 

Każda epoka ma swe własne cele

I zapomina o wczorajszych snach...

Nieście więc wiedzy pochodnię na

czele

I nowy udział bierzcie w wieków dziele,

Przyszłości podnoście gmach!

 

Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,

Choć macie sami doskonalsze wznieść;

Na nich się jeszcze święty ogień żarzy

I miłość ludzka stoi tam na straży,

I wy winniście im cześć! (...)

Są też wiersze, w których poeta, stosując perswazję czy autoperswazję, zdaje się być jeszcze bardziej kategoryczny i nawołuje głównie do kroczenia naprzód, gdyż biegu rzeczy nic nie powstrzyma. Przypomnijmy chociażby Daremne żale:

Daremne żale – próżny trud,

Bezsilne złorzeczenia!

Przeżytych kształtów żaden cud

Nie wróci do istnienia. (...)

 

Trzeba z żywymi naprzód iść,

Po życie sięgać nowe...

A nie w uwiędłych laurów liść

Z uporem stroić głowę.

 

Wy nie cofniecie życia fal!

Nic skargi nie pomogą –

Bezsilne gniewy, próżny żal!

Świat pójdzie swoją drogą.

Czasem poeta idzie jeszcze dalej i wbrew cichym, stonowanym hasłom pozytywistycznym: „pracy organicznej” i „pracy u podstaw” popiera gwałtowne, rewolucyjne sposoby naprawiania siebie, ojczyzny i ludzkości, jak jest w wierszu Dzisiejszym idealistom:

(...) Dziś hasłem walka – i trudno już

Milczeniem przeczyć jej skrycie.

Dziś trzeba zstąpić w sam środek burz,

Potrzeba walczyć o życie!

 

Na próżno chcecie wykluczyć gwałt

Z duchowej sfery istnienia,

On tylko wyższy przybiera kształt

W głębiach ludzkiego sumienia.

 

Lecz i tu – walka powszechna trwa,

Podległa duchów potrzebie.

A ten zwycięzcą – kto drugim da

Najwięcej światła od siebie!

Ci, którzy czytają Asnyka nie ze względów dydaktycznych, ale tak po prostu, „dla siebie”, jak nieraz można usłyszeć, znają na pewno inne oblicze tej poezji. Oni także znają poetę tęskniącego za przeszłością, ale tą bardziej subiektywną, osobistą. Nie każdemu jest dane walczyć o ojczyznę, nie każdy może być mędrcem, filozofem, wskazującym drogę ludzkości. Każdy jednak, czy, gwoli ścisłości, prawie każdy lubi zanurzać się w czas swojej młodości, snuć wspomnienia, zwłaszcza rozpamiętywać sukcesy bądź zawody miłosne. Te drugie, czego dowiedli poeci nie tylko romantyczni, w większym stopniu otwierają w twórcach predyspozycję do zwierzeń.

Życie osobiste Asnyka, o czym wspominaliśmy, nie ułożyło się według klasycznego modelu. Może dlatego niemało w jego dorobku wierszy-wspomnień, nawiązujących do marzeń młodości, erotyków, szczególnie będących echem pierwszego większego, lecz niezrealizowanego uczucia. Te wiersze mówią o doznaniach, przeżywanych przez wielu, są nieraz dosyć proste, dostępne, szczere, nie potrzebują nadmiaru erudycji.

O pięknie świata „młodych lat” (nie tylko asnykowskiego) decydują w wielkim stopniu właśnie przeżycia miłosne. To one dyktowały poecie takie utwory, jak: Karmelkowy wiersz, Ja ciebie kocham, Jednego serca!.., Astry, Ta łza i inne, jak też niejeden sonet. Sporo erotyków zawdzięczamy uczuciu do młodziutkiej Anieli Grudzińskiej. To ją ma poeta na myśli w wierszu Nawrócenie:

Gdy miała szesnaście latek,

Była, ach! bardzo sceptyczną:

Nie chciała wierzyć, gdym mówił,

Że jest prześliczną!

Wątpiła o swej urodzie,

W uczucie wierzyć nie chciała:

Kiedym jej miłość wyznawał,

Tylko się śmiała! (...)

Nie każdy wiersz miłosny ma tak wyraźnie wpisaną weń bohaterkę. Można się tylko domyślać, że ta sama dziewczyna zainspirowała też najbardziej znane subtelne erotyki Asnyka, jak, na przykład, Między nami nic nie było:

Między nami nic nie było!

Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych,

Nic nas z sobą nie łączyło

Prócz wiosennych marzeń zdradnych;

 

Prócz tych woni, barw i blasków

Unoszących się w przestrzeni,

Prócz szumiących śpiewem lasków

I tej świeżej łąk zieleni; (...)

 

Prócz tych wspólnych, jasnych

zdrojów,

Z których serce zachwyt piło,

Prócz pierwiosnków i powojów

Między nami nic nie było!

Charakterystyczną cechą erotyków Asnyka jest towarzysząca im płytsza bądź głębsza refleksja filozoficzna, dotycząca często, m. in., przemijania czasu, najwznioślejszych uczuć, marzeń, celów; rezygnacji, możliwości już tylko wspominania o jaśniejszych chwilach.

Przemyśleń filozoficznych nie pozbawione są także wiersze pejzażowe Asnyka, utwory o tematyce tatrzańskiej. Już w drugim tomie Poezji znalazł się cykl wierszy W Tatrach, prekursorski niemal w odniesieniu do poezji młodopolskiej, która pogłębi filozoficznie i urozmaici poetykę wierszy „tatrzańskich”. Podejmowane przez Asnyka tematy krajobrazu górskiego korespondują z motywami liryki Tetmajera i innych poetów-modernistów.

Tatrzańskie wiersze Asnyka cechuje ponadto większa konkretyka, przywoływanie realistycznych szczegółów, co nie jest zbytnio typowe dla jego poezji. Przyroda jest obserwowana o różnych porach roku, dnia i towarzyszących im zjawiskach (Ranek w górach, Noc pod Wysoką, Podczas burzy, Ulewa i in.) Jedne teksty są bardziej rozlewne, wielosłowne, inne bardziej lakoniczne, miniaturowe.

Górska przyroda prowokuje też poetę do zagłębiania się w tajemnicę istnienia. W miarę upływu czasu ta tendencja zaczyna się nasilać w twórczości Asnyka i przynosi mu miano „poety myśli”.

Apogeum poetyckiego filozofowania staje się cykl 30. sonetów Nad głębiami, próba stworzenia czegoś w rodzaju systemu filozoficznego, nieco eklektycznego, bo wykorzystując wiele zdobyczy nauki pozytywistycznej Asnyk jednocześnie podważa ją i kwestionuje, gdyż jest przekonany „o bezradności rozumu ludzkiego wobec tajemnic wszechświata”.

Rzetelne omówienie cyklu Nad głębiami wymagałoby kolejnego artykułu, więc ograniczmy się tutaj do przypomnienia, że zgodnie z nauką pozytywistyczną poeta wierzy w porządek świata, dostrzega więzi człowieka z przyrodą i społeczeństwem.

Jakkolwiek by się działo, na fundamencie czynów i myśli poprzednich pokoleń nieustannie winien być podejmowany kolejny wysiłek. Nie zna kresu zwłaszcza praca ducha i nie idzie ona na marne, jak się nam nieraz wydaje, lecz zasila naszych następców. Ta budująca myśl jest uwypuklona w sonecie XIII omawianego cyklu:

Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko,

W dawnej postaci – jednak nie umiera;

Odmienia tylko miejsce, czas, nazwisko

I świeże kształty dla siebie przybiera.

 

Zmarłych pokoleń idealna sfera

W żywej ludzkości wieczne ma siedlisko,

A grób proroka, mędrca, bohatera

Jasnych żywotów staje się kołyską.

 

Zawsze z tej samej życiodajnej strugi

Czerpiemy napój, co pragnienie gasi;

Żywi nas zasób pracy plemion długiej,

 

Ich miłość, sława istnienie nam krasi;

A z naszych czynów i z naszej zasługi

Korzystać będą znów następcy nasi.

Zaczerpnijmy więc także z dorobku Asnyka, którego jesteśmy dziedzicami. Ten „poeta myśli”, „poeta filozof” pisał też rzeczy lżejszego kalibru: humoreski i satyry, wiersze – stylizacje ludowe, utwory okolicznościowe, składające hołd poprzednikom i współczesnym, tytanom czynu oraz idei, zwłaszcza kolegom po piórze, jak, na przykład, Wincenty Pol, Józef Ignacy Kraszewski czy Bolesław Prus.

Docenianie wysiłku innych, obce nierzadko dla artystów, przekonanych o własnej wielkości, bardzo dobrze świadczy o Asnyku i dodatkowo uzasadnia potrzebę częstszego wspominania o nim, który do dzisiaj unaocznia oczywiste, zdawałoby się, ale jakże często lekceważone przez nas prawdy, jak chociażby ta, zawarta w sonecie XIV cyklu Nad głębiami:

(...) Wszyscy są wspólną związani macierzą:

Umarli, żywi, wielcy czy też mali,

Wrogowie, bracia, dalecy lub bliscy –

 

Jedni od drugich nawzajem zależą,

Odpowiadając, na wypadków fali,

Każdy za wszystkich, za każdego wszyscy!

Nie pozwalając się prowadzić na wodzy różnych głosów krytycznych, sceptycznych warto więc czytać Asnyka, który, także będąc często i niebezpodstawnie krytykiem i sceptykiem, swoje oczy miał jednak (...) zwrócone / Na jaśniejszą życia stronę.

Halina Turkiewicz

Wstecz