Powązki-Rossa: pamięć i zachowanie wiecznych więzi

Po raz dziewiętnasty przedstawiciele Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą w Wilnie byli świadkami tłumów na warszawskich Powązkach. Pogoda sprzyjała. Zwłaszcza 1 listopada – w Dniu Wszystkich Świętych – termometry wskazywały plus 15 stopni. Na Zaduszki również było ładnie.

Mamy za sobą kolejną kwestę w ramach wspaniałej akcji pod hasłem „Powązki – Rossie”, zainicjowanej przez nieodżałowanego Jerzego Waldorffa. Cieszymy się niezmiernie, że imię tego wybitnego publicysty, pisarza, działacza społecznego, wielkiego admiratora Warszawy i Wilna nosi powołany przezeń Społeczny Komitet Opieki nad Starymi Powązkami w Warszawie, a na domu, który wielokrotnie odwiedzaliśmy przy Alei Przyjaciół, umieszczona została tablica pamiątkowa, informująca, że tu mieszkał Jerzy Waldorff.

Tym razem uzbieraliśmy blisko 20 tys. zł. W ogromnej mierze zawdzięczamy to przedstawicielom Towarzystwa Miłośników Wilna i Grodna, tradycyjnie kwestującym przy Bramie IV. Natomiast Brama św. Honoraty, przy której zawsze kwestują wilnianie, jest równocześnie swego rodzaju centrum informacyjnym.

Liczni warszawiacy przychodzą tu nie tylko po to, żeby złożyć datki na odnowę zabytków Rossy, ale by przy okazji dowiedzieć się o możliwościach odszukania grobów swoich bliskich na wileńskich nekropoliach, formalnościach związanych z ich odnową, wystawieniem nagrobków etc.

Cieszy, że z każdym rokiem obserwuje się coraz większe zainteresowanie swoimi korzeniami, sięganie do rodowodów (pytania o zasoby archiwów wileńskich). Jest nadzieja, iż wyjdzie to na korzyść starym stołecznym cmentarzom, bowiem wielu warszawiaków deklarowało w najbliższym czasie opiekę nad miejscami spoczynku swoich bliskich w Wilnie. Ponadto – jak nigdy dotąd do skrzynki z napisem „Na wileńską Rossę” podchodziło sporo młodzieży.

Niewątpliwy wpływ turystyki. Jakże często słyszeliśmy: „Byliśmy na Rossie. Piękny cmentarz. Jego potrzeby są ogromne”.

Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą w Wilnie, kierowany przez Alicję Klimaszewską, w miarę swych skromnych możliwości stara się sprostać tym potrzebom. Tylko z kwest powązkowskich odrestaurowano blisko 40 cennych nagrobków. Dla przykładu – w tegorocznym sezonie – dwa: bezimienny z piękną dekoracją rzeźbiarską oraz rodziny Jankowskich (odtworzono brakujące fragmenty, odkopano fundamenty, przywrócono rzeźbom zatartą przez lata fakturę etc.) Oba w centralnej części Rossy, w pobliżu odnawianej (wreszcie!) kaplicy cmentarnej. Są dziełem warszawskich konserwatorów – Piotra Zambrzyckiego i Zenona Sadeckiego, z którymi SKOnSR od wielu lat współpracuje i których praca zyskała najwyższe uznanie specjalistów litewskich.

Natomiast z pieniędzy pochodzących z innych źródeł wystawiono nowe nagrobki Antoniemu Wiwulskiemu, Juliuszowi Kłosowi, Bolesławowi Bałzukiewiczowi, Karolowi Podczaszyńskiemu, odnowiono i zabezpieczono pomnik Joachima Lelewela, uporządkowano obszerną kwaterę grobów Pietraszkiewiczów, w której pochowany jest m. in. Onufry Pietraszkiewicz – przyjaciel Adama Mickiewicza. Wyliczanie można długo kontynuować.

Wracając do Powązek: w tym roku w dniach Wszystkich Świętych i Zaduszek na odnowę tej nekropolii zebrano 230 tys. zł. Kilka ciekawostek: była to 34 kwesta. Żadnej z nich nie opuścili znakomici aktorzy: Alina Janowska, Damian Damięcki, Andrzej Kopiczyński. Bezapelacyjnym rekordzistą pod względem zebranych datków na odnowę Powązek był tym razem Piotr Adamczyk – filmowy odtwórca postaci Jana Pawła II. Jest człowiekiem niezwykle ujmującym, serdecznym. Zresztą, w Wilnie dotychczas wielu jest pod jego urokiem, bawił bowiem w naszym mieście podczas prezentacji filmu poświęconego papieżowi.

Niezwykle malowniczo prezentowali się górale, śpiewający i grający na skrzypcach w alejach powązkowskich. Reprezentowali Zakopiańską Fundację Narodową „Skansen”, opiekującą się cmentarzem Na Pęksowym Brzysku. Planują stworzenie na Starych Powązkach „szlaku tatrzańskiego”. Leży tu bowiem ponad 70 postaci związanych z Tatrami. Wśród nich – Mieczysław Karłowicz, który w górach tych zginął. Na nekropolii tej można też z powodzeniem stworzyć „szlak wileński” – ileż wspaniałych osobistości z Wilnem i Wileńszczyzną związanych tu spoczywa!

W części wojskowej Powązek wolontariusze Muzeum Powstania Warszawskiego, Komitetu Opieki nad Grobami Poległych Żołnierzy batalionu „Zośka” i harcerze ze Stowarzyszenia Harcerskiego zbierali pieniądze na renowację mogił powstańców.

Morze światełek w miejscach wiecznego spoczynku Jerzego Waldorffa, Zbigniewa Herberta, Andrzeja Hiolskiego, Gustawa Holoubka, żołnierska warta honorowa przy grobie Jana Nowaka-Jeziorańskiego – „kuriera z Warszawy”, znicze i kwiaty Stanisławowi Moniuszce i rodzicom Chopina, setki lampek przy prochach zamordowanych w obozach koncentracyjnych…

Allen Paul – amerykański dziennikarz, autor wydanej przed kilku laty w Polsce książki „Katyń”, obecnie piszący powieść o Polsce, która ukaże się w przyszłym roku, napisał tak:

„W ten szczególny dzień miliony Polaków łączy jedno. Rozważając największą z ziemskich ostateczności, czczą pamięć zmarłych rodziców, dzieci, rodzeństwa, wspominają żołnierzy, mężów stanu, kompozytorów, profesorów, ludzi wszelkich profesji. Polacy najwyraźniej wypracowali właściwą hierarchię wartości, tego dnia bowiem codzienne życie – czy mowa o pójściu do pracy, czy o kupnie mleka – jakby się zatrzymuje. Choć tramwaje i autobusy nadal kursują, to tylko po to, by dowieźć pasażerów na cmentarze, gdzie dopełniają się wielowiekowe rytuały: składanie kwiatów na grobach – od pojedynczych róży po okazałe wieńce wielkości koła, palenie lampek nagrobnych, kolorowych szklanych zniczy, których płomienie zlewają się w morze ognia, od którego bije poświata duchowości.

Co warte podkreślenia, nie odczuwa się żadnego pośpiechu. Polacy trwają w zadumie i modlą się z taką naturalnością, że można odnieść wrażenie, iż udało im się przekroczyć granice śmiertelności i połączyć się z przodkami, którzy z grobu domagają się pamięci i zachowania wiecznych więzi”.

Halina Jotkiałło

Wstecz