„Jako rzeźbiarz pracuje w materii, ażeby materią być przestała,

Tak w czasie Historia pracuje człowieczymi ramiony,

Aby czasem być przestał, aby tenże w wieczność wypełnił się”.

Norwid

Listopadowe zadumania

Gdy plony już do stodół zwiezione i liście starannie wymiecione, melancholijny listopad zaprasza do rozmyślań nad przemijaniem życia i jego sensem, choć świat chce coraz bardziej wypchnąć śmierć poza jego margines. Prowokują nas do tego: uroczystość Wszystkich Świętych i wspomnienie wiernych zmarłych. Tegorocznym obchodom w wielu miejscach aura sprzyjała, toteż na cmentarzach aż roiło się od gości, którzy całymi rodzinami odwiedzali swoich bliskich, a także poległych ku chwale Ojczyzny.

W jedynym dniu roku, w którym alejki na cmentarzach wydają się być za ciasne, mimochodem wśliznęła się refleksja: jak te światy - żywych i zmarłych wzajemnie się przenikają! Odnawiają się, a może nawiązują nowe relacje... Każdy, choć nie jest drzewem, szuka swoich korzeni. Wspominamy przeszłe dzieje, wskrzeszamy bohaterskie czyny naszych przodków, bo każdy z nas jest „jak ładunek wspomnień. Jest kluczem wielu dalekich istnień. Nie jest bytem samoistym, ma tysiączne powiązania”.

Nie omieszkam w tym miejscu podzielić się myślami A. de Saint-Exupéry’ego z jego testamentalnego dzieła „Twierdza”, który z wielką pogodą ducha podchodzi do poruszanego tematu. Życie człowieka porównuje do ziarna, które dojrzewa; śmierć – „kiedy Bóg zwozi żniwo do stodół. (...) Człowiek jest jak cudowne ziarno, które ziemi nadaje rangę pieśni i ofiarowuje ją słońcu. Z ziarna wyrośnie kłos, kłos przemieni się w ludzkie ciało, a z człowieka narodzi się świątynia na chwałę Boga. Wtedy będę mógł powiedzieć, że to zboże miało moc scalania”. I w imię tej „mocy scalania” pisarz radzi, aby rytuał składania „ziarna” do ziemi był uroczysty. „Bo nie chodzi o to, aby ciało umieścić w ziemi. Ale, aby zebrać wszystko, czego Zmarły był depozytariuszem. Dziedzictwo zmarłych zbiera się powoli. Trzeba ich długo opłakiwać, rozważać ich życie i obchodzić rocznice. Wiele razy trzeba się obracać w tył, patrząc, czy coś nie zostało zapomniane”. Poetyczne są te wypowiedzi, ale czyż nie wyrażają głębi sensu naszego przemijania i przemiany?..

W imię odkurzania pamięci, a może, by po raz pierwszy uświadomić sobie, jak wiele zawdzięczamy tej czy innej osobie, pochylamy się nad ich grobami, wpatrujemy się w światło nie tylko zniczy, ale bijące z ziemi, okrywającej „nasze korzenie”. Na znak naszej wiary w ich przemienione życie przynosimy żywe kwiaty, choćby za chwilę miałby je mróz zwarzyć...

A jeżeli jeszcze wspomnimy, że teksty biblijne niejeden raz odwołują się do motywu ziarna, by przybliżyć nam prawdy eschatologiczne, dostrzeżemy uderzającą wręcz analogię myśli. Święty Paweł pisał bowiem: „To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe.” (1 Kor. 15, 37; 42-44)

Tak więc w przeżywaniu jednorazowo danej nam szansy, w której człowiek jak cień przemija (PS. 36), trzymajmy się idei ziarna, którego zasiew zawsze budzi nadzieję. Na tym świecie jedynie śmierć jest rzeczą pewną. Nie znamy tylko jej chwili, ale że nastąpi, jest pewne. I dla nikogo nie będzie ona tragedią, jeśli będziemy starali się wykorzystać darowany nam czas na dojrzewanie do Nieba. Oby się wtedy nie okazało, żeśmy plewą zaledwie… O. Salij pisze, że „prawdziwym nieszczęściem jest przemijanie, jeśli nie jest drogą ku temu, co doskonałe i ostateczne”. Exupéry wtóruje mu, tylko bardziej pogodnie: „Żyć można tylko tym, co człowiek przemienia i za co każdego dnia po trochu umiera, bo przemienia siebie samego”.

Karty życia rozdane, reguły zdają się być znane, na zwycięzców twardej gry czekają niewyobrażalnie cudowne nagrody! Czyż dalej będziemy dziwili się modlitwie pierwszych chrześcijan upamiętnionej w Didache: „Niechaj przyjdzie Twa łaska i niech przeminie ten świat!”

S. Anna Mroczek

Wstecz