„Zostawiam tu wielu dobrych znajomych i przyjaciół…”

Rozmowa ze Stanisławem Cygnarowskim, konsulem generalnym RP w Wilnie, kończącym kadencję dyplomatyczną

Panie Konsulu, rotacja wśród dyplomatów jest nieunikniona. Po sześciu latach pracy na stanowisku konsula generalnego RP w Wilnie już niebawem odjeżdża Pan z Litwy. Z jakim uczuciem Pan nas opuszcza?

Mam mieszane uczucia – trochę jest mi smutno, ale równocześnie, myśląc o spędzonych tu sześciu latach, mam chyba prawo do satysfakcji. Ten okres był tak bogaty w wydarzenia, tyle było pracy, spraw, spotkań z ludźmi, którzy stali się mi bliscy, że bez wątpienia odjazd mój pod względem uczuciowym jest czymś trudnym.

Nie przeceniam oczywiście swoich możliwości i jestem świadom, że swą najlepszą wolą i pracą mogłem tylko wpływać na niektóre z trudnych problemów polskiej społeczności na Litwie. I choć większość z tych spraw nadal nie jest załatwiona, mam nadzieję, że mimo wszystko moja praca nie poszła na marne. Ale były też formy działania i sprawy, które załatwione zostały od początku do końca.

Jeśli chodzi o pamięć o ludziach, pamięć o mieście, to moje wspomnienia będą bardzo miłe. Natomiast, jeśli chodzi o satysfakcję z efektów pracy, to tu uczucia mam raczej mieszane.

Zatrzymajmy się wobec tego na sprawach, które udało się załatwić. Jakie, Pana zdaniem, były najważniejsze, czyli takie, co również Panu Konsulowi przyniosły satysfakcję?

Miałem ogromną satysfakcję, gdy sprawy szkolnictwa, oświaty w języku polskim szły w dobrym kierunku, a ja również do tego w mniejszym bądź większym stopniu się przyczyniłem. Chociażby poprzez wyasygnowane środki finansowe, którymi dysponowała placówka konsularna. Nie były to może kwoty wielkie, choćby w porównaniu z niektórymi innymi dobrodziejami z Polski, ale jestem pewien, że trafiały do potrzebujących i pomagały zaspokoić ich potrzeby.

Oczywiście, były wydarzenia większe, jak chociażby sprawa pojednania byłych żołnierzy Armii Krajowej zamieszkałych na Wileńszczyźnie z byłymi żołnierzami litewskiej formacji generała Plechavičiusa. Wielkim wydarzeniem było powstanie tak wyczekiwanej polskiej uczelni, czyli Filii Uniwersytetu Białostockiego w Wilnie. Ważne było dla mnie także obserwowanie sukcesów w wyborach: czy to samorządowych, czy parlamentarnych.

Powiedział Pan, że poznał wielu ludzi, rdzennych mieszkańców Wilna i Wileńszczyzny. Jak Pan ich postrzega, jakimi, według Pana, człowieka z centrum Polski, są nasi ludzie, kresowiacy?

Poznawanie ludzi tu mieszkających było moim ulubionym zajęciem, a z racji rozmiarów polskiej społeczności i charakteru mojej pracy, okazji do spotkań z coraz to nowymi jej przedstawicielami nigdy mi nie brakowało. Trudno jednak w sposób jednoznaczny ocenić, jacy są mieszkańcy Wileńszczyzny. Na pewno – to ludzie uparci, chociaż niektórzy cechę tę przypisują Litwinom. Ale wilniuki też są uparci, zwłaszcza, gdy mają swój cel, chcąc go osiągnąć. I to dobrze, bo uparci w słusznej sprawie otwierają drogę innym. Takimi są chociażby posłowie Polacy, konsekwentnie walczący o sprawy zbiorowe społeczności polskiej.

Są także wilnianie na pewno dumni. I to też jest potrzebne, bo być mniejszością w państwie i starać się, by na równych prawach współżyć z większością czy innymi mniejszościami – do tego również potrzebna jest wyraźnie odczuwana duma narodowa i zwykła ludzka. Przy tym wszystkim wilnianie są realistami. Ludzie, z którymi się spotykałem, trzeźwo patrzą na sprawy. I to też jest cechą dodatnią.

Kresowość w większym stopniu została w tradycjach, pieśniach tej ziemi, w literaturze, natomiast do dzisiejszych realiów ludzie tu mieszkający potrafili się przystosować zgodnie z wymogiem czasu.

Na czas Pana obowiązków, jako konsula generalnego, przypadło też długo oczekiwane wśród społeczności polskiej Litwy, a i nie tylko naszego kraju – przyznanie Karty Polaka. Jakie były w tej sprawie trudności dla placówki konsularnej?

To jeszcze jeden element zróżnicowanej pracy konsulatu. W rzeczy samej, społeczność polska długo na takiego rodzaju dokument czekała i – szczęśliwie – od kilku miesięcy takowy istnieje, trafiając do rąk chętnych. Ogromną zasługę ma w tej sprawie moja centrala – Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. W piekielnie szybkim tempie należało przygotować i wyszkolić ludzi, którzy mieli zająć się wydawaniem Karty. A przecież chodziło o 15 państw, gdzie ludzie czekali na Kartę Polaka, w niektórych z nich konsulaty lokują się w kilku miastach. MSZ pomyślnie z tym się uporało. Dwójka wyszkolonych pracowników trafiła też do nas i, jak wszyscy mogą to sprawdzić, dobrze sobie radzą.

Jak Pan uważa, czy dla Litwy te ponad 500 osób, które dostały Kartę – to dużo czy niezbyt dużo?

Uważam, że niedużo. Karta tu, na Litwie, jest sprawą honoru, nie dając żadnych praktycznych przywilejów, jak to ma miejsce np. na Ukrainie lub Białorusi. Dla posiadaczy Karty Polaka na Litwie jest ona tylko potwierdzeniem narodowości lub przynależności do narodu polskiego, rozsianego po szerokim świecie.

Rozumiem ludzi, którzy uważają, że nie muszą udowadniać swej przynależności do narodu polskiego i dlatego nie wystąpili z wnioskiem o przyznanie Karty. Są też tacy, którzy odkładają to na później. Większy napływ zgłoszeń – mam nadzieję – widocznie ciągle jeszcze mamy przed sobą.

Tym bardziej, że Ustawa o Karcie Polaka została ostatnio znowelizowana i znacznie ułatwiono jej przyznanie. Poprzednio osoba zainteresowana nie mogła się posłużyć dotyczącym jej wpisem w dokumencie, ale potrzebne było potwierdzenie narodowości ojca, matki lub dalszych przodków. Ten ewidentny błąd poprawiono i teraz wystarczy jeden dokument, gdzie jest wpisana narodowość polska, co bez wątpienia uprości całą procedurę i – nadal mam nadzieję – zwiększy liczbę osób występujących o Kartę Polaka.

Panie Konsulu, jak Pan osobiście postrzega to, co rozgrywa się w Sejmie litewskim odnośnie posłów posiadających Kartę Polaka?

To ewidentna rozgrywka polityczna. Gra polityczna niektórych przedstawicieli zwycięskiej w ostatnich wyborach partii, bo przecież podstaw prawnych do formułowanych zarzutów nie ma. Niebezpieczne gry w litewskim Sejmie, wymierzone w posłów Polaków, mogą prowadzić do pozbawienia polskiej społeczności reprezentacji parlamentarnej. I, być może, jak to zauważył poseł Tomaszewski, stanowi próbę zastraszenia społeczności polskiej.

Jest to więc bardzo niedobre rozwiązanie, tym bardziej, że przed przyjęciem Karty Polaka władze litewskie były informowane, że taki dokument się szykuje, jaka będzie jego treść i wynikające wnioski. A przecież niedawno nawet Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy po raz kolejny potwierdziło, że żaden z tych zarzutów, o które posądza posiadaczy Karty Polaka – posłów Tomaszewskiego i Mackiewicza – poseł Songaila, nie ma racji bytu.

Czy jest jakaś możliwość powstrzymania przez Państwo Polskie, które przecież wydało Kartę, tej nagonki na posłów z ramienia AWPL?

Nie można tego zrobić w jakiś prosty i natychmiastowy sposób. Ale jest tyle instytucji wspólnych – w tym wypadku najważniejsze może być Polsko-Litewskie Zgromadzenie Parlamentarne, tak często spotykają się prezydenci, premierzy i inni politycy, że na pewno o tej przykrej sprawie reprezentanci Polski będą ze stroną litewską rozmawiać.

Panie Konsulu, napomknął Pan swego czasu, że jest Pan ostatnim konsulem generalnym RP na Litwie. Co to oznacza?

Oznacza to, że również na Litwie, podobnie jak gdzie indziej, zostaje przyjęte odmienne od dotychczasowego rozwiązanie. W stolicach państw, gdzie są ambasady naszego kraju, w tym też na Litwie, obok ambasad nie będzie odrębnych konsulatów generalnych. Wszystkie funkcje konsularne realizować teraz będzie wydział konsularny ambasady. To kwestie organizacyjne, dlatego też dla obywateli polskich, którym konsulat zapewniał ochronę i dla naszych partnerów ze społeczności polskiej, nic nie powinno się zmienić.

Można zatem uważać, że jest Pan ostatnim konsulem generalnym na Litwie, który przechodzi do historii. A jak potoczą się Pana losy zawodowe po Wilnie?

Powracam do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i mam nadzieję, że nadal będę pracował w kręgu spraw Polaków w świecie i Polonii, jako szef zajmującej się tym komórki w Departamencie Konsularnym i Polonii. Cieszę się, że nadal będę miał do czynienia z od lat bliską mi dziedziną.

Czego chciałby Pan życzyć Polakom, mieszkającym na Litwie?

Przede wszystkim chcę podziękować za to, czego się nauczyłem od nich, za to, co przeżyłem wspólnie z moimi rodakami. Podziękować za chwile spędzone nie tylko w pracy, ale też za kontakt ludzki, osobisty. Bo, muszę powiedzieć, że zostawiam tu wielu dobrych znajomych i przyjaciół. Wszystkim im serdecznie dziękuję. A całej polskiej społeczności życzę zrealizowania tego, co od dawna powinno być zrealizowane. I powiem najprościej – życzę wszystkim wszelkiego powodzenia.

Rozmawiała Krystyna Adamowicz

Wstecz