I Światowy Apostolski Kongres Miłosierdzia

„Świat powinien zrozumieć i przyjąć Boże Miłosierdzie. Ludzie nie mają innego źródła nadziei jak tylko Miłosierdzie Boże”. (Z testamentu duchowego Jana Pawła II).

Słowa te dały asumpt do zwołania 2 kwietnia 2008 roku, w trzecią rocznicę śmierci Jana Pawła II, I Światowego Apostolskiego Kongresu Miłosierdzia. Stanowi on dla ludzkości świadectwo, że Miłosierdzie Boże, jak mówił Jan Paweł II, „jest sposobem objawienia miłości Bożej”. Tylko zaufanie do Bożego Miłosierdzia potrafi zmienić dzisiejszy, jakże kruchy, chwiejny w swych posadach świat.

Kongres odbędzie się w Rzymie, w dniach 2-6 kwietnia br.

Centrum Organizacyjnym Światowego Apostolskiego Kongresu Miłosierdzia na Litwie jest Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie. Opiekę nad przygotowaniami sprawuje Metropolita Wileński abp kardynał Audrys Juozas Bačkis, a koordynuje je ks. Jerzy Witkowski.

…Wilno jest stolicą Miłosierdzia Bożego. Św. Faustyna i Sługa Boży ks. Michał Sopoćko stali się niebiańskimi opiekunami naszego miasta.

ZGROMADZENIE SIÓSTR JEZUSA MIŁOSIERNEGO

Zgromadzenie nasze miało swoje początki w Wilnie, w którym to s. Faustyna podawała ks. Michałowi Sopoćce – swojemu kierownikowi duchowemu – wolę Pana Jezusa, dotyczącą nowego zgromadzenia zakonnego. Także w Wilnie zgłosiły się do niego pierwsze osoby pragnące założyć to zgromadzenie.

29 czerwca 1935 r. s. Faustyna zapisała w Dzienniczku: „Kiedy rozmawiałam z kierownikiem swojej duszy (ks. M. Sopoćko) o różnych sprawach, których żądał Pan ode mnie, myślałam, że mi odpowie, że jestem niezdolna do spełnienia tych rzeczy i że Pan Jezus takich nędznych dusz, jaką ja jestem, nie używa do żadnych dzieł, które chce przeprowadzić. Jednak usłyszałam te słowa, że właśnie Bóg takie dusze wybiera na przeprowadzenie zamiarów swoich. Jednak kapłan ten jest kierowany przez Ducha Bożego, przeniknął tajemnicę duszy mojej i najskrytsze tajemnice, które były pomiędzy mną i Bogiem, o których mu jeszcze nigdy nie mówiłam, a to dlatego nie mówiłam, że ich sama dobrze nie rozumiałam i nie nakazał mi Pan wyraźnie, abym o tym powiedziała. Tajemnica ta jest taka, że Bóg żąda, aby było zgromadzenie takie, aby głosiło miłosierdzie Boga światu i wypraszało je dla świata... Pod koniec rozmowy ujrzałam Pana Jezusa w progu, w postaci takiej, jako jest namalowany na tym obrazie, który mi powiedział, że: Pragnę, aby zgromadzenie takie było. (...) Na drugi dzień w czasie mszy św., zaraz na początku, ujrzałam Jezusa w niewypowiedzianej piękności. Powiedział mi, że żąda, aby było zgromadzenie to jak najprędzej założone – i ty w nim żyć będziesz z towarzyszkami swymi. Duch mój będzie regułą życia waszego. Życie wasze ma być na mnie wzorowane, od żłóbka aż do skonania na krzyżu”. (Dz. 436 - 438).

Wielokrotnie, na stronach swego Dzienniczka s. Faustyna notowała to pragnienie Jezusa, który dał jej też „zapewnienie, że zgromadzenie to będzie (...)”. Pisała dalej: „Widzę, jak wielką ono (zgromadzenie) odda chwałę Bogu; będzie odbiciem tego największego przymiotu, który jest w Bogu, to jest miłosierdzie Boże. Nieustannie wypraszać w nim będą dla siebie i całego świata miłosierdzie Boże (...), będzie w Kościele Bożym jako ul we wspaniałym ogrodzie, ukryte, ciche”. (Dz. 664).

W ostatnich tygodniach przed śmiercią siostry Faustyny ks. Sopoćko dwukrotnie spotkał się z nią w Krakowie. W czasie tych spotkań otrzymał ostatnie wskazówki, testament, który wykonał po jej śmierci.

„Odwiedziłem ją w ciągu tygodnia i między innymi rozmawiałem z nią na temat tego zgromadzenia, które ona chciała założyć, a teraz umiera, zaznaczając, że to było złudzeniem, jak również może złudzeniem były wszystkie inne rzeczy, o których mówiła. Siostra Faustyna obiecała rozmawiać na ten temat z Panem Jezusem na modlitwie. Następnego dnia odprawiłem na intencję siostry Faustyny Mszę św., w czasie której przyszła mi myśl, że tak jak ona nie potrafiła namalować tego obrazu, a tylko wskazała, nie potrafiłaby założyć nowego zgromadzenia, a tylko da ramowe wskazówki. Przynaglenia zaś oznaczają konieczność tego nowego zgromadzenia w nadchodzących strasznych czasach. Gdy następnie przybyłem do szpitala i zapytałem, czy ma coś do powiedzenia w tej sprawie, odpowiedziała, że nie potrzebuje nic mówić, bo Pan Jezus już mnie w czasie Mszy św. oświecił”.

S. Faustyna powiedziała też ks. Sopoćce, aby był „raczej obojętnym na sprawy zgromadzenia, które się rozpocznie od nikłych małych rzeczy i wtedy, gdy inicjatywa wyjdzie od innych. (...) Bóg sam przyprowadzi osobę ze świata, która będzie miała pewne znaki do poznania, że to jest ona”. (Dziennik ks. M. Sopoćki).

Wybuch w 1939 r. II wojny światowej poważnie zaburzył także zwyczajne możliwości pracy duszpasterskiej. Ks. Sopoćko nie zrażał się jednak trudnymi warunkami. Głosił miłosierdzie Boże, a w swoim domu urządzał spotkania Związku Inteligencji Katolickiej i Sodalicji Mariańskiej Akademiczek, na których wyróżniała się Jadwiga Osińska – absolwentka filologii klasycznej Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Pewnego dnia wyjawiła ona ks. Sopoćce swoją wolę oddania się Bogu. Zwierzyła się też z trudności w znalezieniu odpowiedniego dla siebie zgromadzenia.

Dla zapoznania się z życiem zakonnym, ks. Sopoćko zaproponował Jadwidze Osińskiej w lipcu 1940 roku wakacje u bezhabitowych Sióstr Anielskich w Pryciunach. Po wakacjach Jadwiga Osińska oświadczyła, że postanowiła „poświęcić się służbie Najmiłosierniejszego Zbawiciela i założyć nowe zgromadzenie czy coś podobnego w celu wielbienia Boga w Jego nieskończonym miłosierdziu” i że pragnie złożyć śluby prywatne. Przyjęła imię zakonne – Faustyna.

Do s. Faustyny Osińskiej dołączyła później Izabela Naborowska (s. Benigna), a następnie, 26 stycznia 1942 r., szeregi zasiliły kolejne członkinie: Ludmiła Roszko, Zofia Komorowska, Adela Alibekow i Jadwiga Malkiewiczówna. Tak powstała „pierwsza szóstka”. Ksiądz Sopoćko nadał wszystkim imiona zakonne. Napisał dla nich ramowy regulamin i wyznaczył cotygodniową konferencję o życiu wewnętrznym. Wspólne życie siostry chciały rozpocząć po zakończeniu wojny.

Spotkania sześciu kandydatek powstającego zgromadzenia prowadził ks. Sopoćko do 3 marca 1942 r., w którym to dniu Niemcy zorganizowali łapankę i aresztowali niemalże wszystkich duszpasterzy. Ksiądz Sopoćko, poszukiwany przez gestapo za udzielanie pomocy Żydom, uciekł z Wilna. Dotarł do podwileńskiego Czarnego Boru, gdzie spędził dwa i pół roku, pracując jako cieśla przy klasztorze ss. Urszulanek. „Pierwsza szóstka” nie została jednak bez opieki, ks. Sopoćko pisał listy, a od czasu do czasu przyjeżdżała doń któraś z nich; najczęściej była to siostra Faustyna Osińska.

O duchową opiekę nad siostrami ks. Michał poprosił ks. Żebrowskiego. W dniu 11 kwietnia 1942 r., w wigilię święta Miłosierdzia Bożego, w Karmelu przy ul. Popławskiej 29, sześć kandydatek do nowego zgromadzenia złożyło czasowe śluby zakonne. Siostry przyjęły nazwę Służebnic Boga Miłosiernego i chociaż mieszkały w swoich rodzinach, ich życie miało odtąd charakter zakonny. Z tej okazji ks. Sopoćko napisał:

„Winszuję Wam, drogie Siostry, szczególniejszej łaski miłosierdzia Bożego, która ujawniła się w powołaniu Waszym, Wybranki Serca Jezusowego, filary przyszłego zakonu, powierniczki tajemnic Bożych, upragnione i wymodlone od lat pięciu codziennie w każdej Mszy św.”. (Fragment listu ks. Sopoćki z Czarnego Boru).

Ksiądz Sopoćko powrócił do Wilna 19 sierpnia 1944 r. W listopadzie Faustyna Osińska wraz z koleżankami poprosiła go, by przyjął od nich śluby. Po rozpoczętych 9 listopada 1944 r. rekolekcjach siostry ponowiły śluby 16 listopada.

„Po rekolekcjach w oznaczonym dniu, wczesnym, ciemnym porankiem, gdyż jeszcze obowiązywała godzina policyjna, z różnych stron miasta sześć panienek przybywa na przedmieście Zarzecze do kaplicy ss. Karmelitanek, gdzie w nastroju katakumbowym po wysłuchaniu Mszy św. o godzinie piątej składają proste ślubowanie prywatne wiernej służby najmiłosierniejszemu Zbawicielowi i Jego Matce Miłosierdzia. Nie sposób jest wyrazić słowami radosnego nastroju, jaki panował wśród tych oblubienic Chrystusa w czasie skromnego posiłku, przygotowanego w furcie klasztornej przez gościnne ss. Karmelitanki. Jakie były one szczęśliwe, mimo braków przeróżnych, jakie bogate mimo ubóstwa wyzierającego zewsząd, jakie mężne i pełne ufności mimo niebezpieczeństw czyhających na każdym kroku”. (M. Sopoćko, Wspomnienia).

Po zakończeniu wojny w 1945 r. Litwa została włączona w skład Związku Sowieckiego. Nastąpiło masowe przesiedlanie Polaków z Wilna i okolic do Polski. Do opuszczenia Wilna z całą kurią oraz seminarium duchownym został zmuszony abp Jałbrzykowski. W tym czasie do Polski wyjechały również trzy siostry. Z uwagi na to 16 listopada 1945 r. śluby zakonne ponowiły tylko pozostałe. Siostry Faustyna i Benigna także zdecydowały repatriować do Polski. 24 sierpnia 1946 r. złożyły ostatnią wizytę ks. Sopoćce.

Znalazłszy się za Bugiem, postanowiły zwrócić się z prośbą do któregoś z biskupów o zezwolenie na otwarcie w jego diecezji domu zakonnego. Pomógł im w tym jezuita, o. Władysław Wantuchowski, ich nowy duchowy opiekun, zwracając się do administratora apostolskiego w Gorzowie Wlkp. ks. Edmunda Nowickiego o pozwolenie na osiedlenie się sióstr na terenie tej diecezji i przydzielenie im jakiejkolwiek pracy. Ksiądz administrator życzliwie odniósł się do prośby, wyznaczając im parafię w Myśliborzu.

„Śliczne położenie ma Myślibórz. (...) Z lewej strony rozsiadło się ogromne jezioro, połyskujące jakby metaliczną powierzchnią wśród mgieł wstającego ranka. (...) Jakaż była radość, gdy zobaczyłyśmy zamkniętą jeszcze bramkę małego kościółka, z szyldem „Caritas” – dom z werandą, piętrowy. Popatrzyłyśmy, że wymarzone miejsce dla domu zakonnego i westchnęłyśmy cichutko, że tak dobrze by było, gdybyśmy mogły tu mieszkać, (...) dużo zieleni, ogródków, cichy, spokojny zakątek na ziemi, z domem zakonnym. Dziękowałyśmy Bogu, że nas tu skierował, w tę ciszę i spokój...”. (Pamiętnik s. Faustyny Osińskiej).

Takie były początki naszego Zgromadzenia. Obecnie dom w Myśliborzu – Dom Macierzysty – to bynajmniej nie jedyna nasza placówka. W Polsce jest ich osiemnaście, a za granicą – piętnaście. W każdym prowadzone są dzieła miłosierdzia: hospicjum św. Kamila, dom dla bezdomnych lub dom dla samotnych matek... Siostry służą też w Seminarium Duchownym (Białystok), na parafiach, są zakrystianami, katechetkami.

Jeden z naszych zagranicznych domów znajduje się też w Wilnie, dokąd wróciłyśmy w 2001 r. Znaczny trud w tworzeniu tej placówki poniosła śp. s. Helena Świątek, zmarła 4 lipca 2006 r., a pochowana w Kalwarii Wileńskiej. To właśnie ona cierpliwie szukała odpowiedniego miejsca na Dom Zakonny. Aż wreszcie Pan Bóg podsunął nam dom, który pewnie sam wymarzył.

Obecnie mieszkamy przy ul. Rasu 6. Budynek ten jest osobliwy, ponieważ na piętrze mieszkał ks. Michał Sopoćko, a na parterze malarz Eugeniusz Kazimirowski. Tu przychodziła św. s. Faustyna i w pracowni malarza, gdzie obecnie mieści się kaplica, był malowany obraz Jezusa Miłosiernego.

Troską szczególną otaczamy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia przy stołecznej ul. Dominikańskiej 12, prowadzimy też katechezy w przedszkolu i w Domu Dziecka oraz opiekujemy się młodzieżą i biednymi.

s. Agnieszka Rutkowska (ZSJM)

Wstecz