Wielu Świętych przez Wilno się przewinęło, a ON wśród nas pozostał!

„Książę niezłomny, święty Kazimierzu,

Królewski synu i chlubo Ojczyzny,

Jesteś jak gwiazda, która zajaśniała

Nad naszą ziemią”.

Mówiono o Jego niezwykłości w stopniu, że albo nie powinien był w ogóle się urodzić, albo żyć wiecznie, a przeżył zaledwie lat 26! Nawet według wymagań Ewangelii był wyjątkowy, wszak Jezus powiedział: „Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19, 24), a On wszedł i to jeszcze jak szybko! Oprócz licznych cudów, których za Jego przyczyną prywatni ludzie i interesy państw doznawały, jeszcze świadczy nierozłożone ciało, o czym przekonano się po 118 latach od Jego śmierci!

Na czym polegała ta wyjątkowość? Jakie postępki z Jego życia moglibyśmy również dzisiaj podziwiać, a może nawet naśladować? Raczej nie mamy szans na królewskie pochodzenie, ale surowy styl wychowania, praktykowany w rodzinie Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety, z pewnością przydałby szlachetności „latoroślom” współczesnych rodzin. A tam, na królewskim dworze: pokarmy niewyszukane, posłania twarde, ubrania proste, a czas rozrywki krótki. Kazimierz wrastał w społeczeństwo w licznej rodzinie, był drugim pośród 5 braci i 7 sióstr. Matkę, która nie szczędziła czasu i serca wychowaniu swych dzieci, historia uhonorowała tytułem „Matka królów”. (A niewiasty naszego czasu o jakie tytuły zabiegają?). W rozkładzie dnia królewskiej rodziny było codzienne uczestnictwo we Mszy świętej. (Toż dopiero były priorytety!)

Na nauczycieli swych dzieci wybrali najlepszych: ks. Jana Długosza, najwybitniejszego dziejopisarza swojej epoki, a także znanego humanistę – Kallimacha. Wychowawca już w dzieciństwie dostrzegł w księciu Kazimierzu znamię przyszłej świętości. (Oko naprawdę godne belfra!). Cenił w Nim szlachetność, rzadkie zdolności i lotną pamięć. Kazimierz z pięknych mów po łacinie dał się poznać legatowi papieskiemu i innym ówczesnym dyplomatom. Jan Długosz zapisał w swej historii: „Raczej powinno zachować się go dla ojczystej ziemi, niż oddawać obcym”.

Słynął z pobożności. Uwieczniono Go na obrazach klęczącego pośród ciemności przed drzwiami świątyni. W szczególny sposób żywił nabożeństwo do Matki Bożej. Tekst ulubionej pieśni: „Już od rana rozśpiewana chwal, o duszo, Maryję” zażyczył sobie, by włożono Mu do trumny. Troje rąk na obrazie w Wileńskiej Katedrze symbolizuje hojność Kazimierza wobec ubogich i chorych.

Jak owocowała tak wykształcona królewska osobowość w życiowych decyzjach i wyborach Kazimierza?

Jako trzynastolatek, po nieudanej wyprawie na tron węgierski, stwierdził: „Nie była mi przez Boga przeznaczona korona św. Szczepana. Nie chcę korony okupionej przelewem krwi chrześcijańskiej”. Zadziwiające podporządkowanie pragnień wobec hierarchii wartości u nastolatka!

Kiedy wydawał się być bliski objęcia rządów, gdy ojciec udał się na dwuletni pobyt na Litwę (1481-1483), wielu dworaków i pochlebców zaczęło ubiegać się o Jego względy. Napawało Go to wstrętem. Mówił: „Nad sobą i nad swymi złymi skłonnościami panem być”. Poziom świadomości i wolności wręcz godny pozazdroszczenia!

W gruźlicy straszącej śmiercią, gdy lekarze proponowali w ramach kuracji cielesne rozkosze, odpowiadał: „Wolę stracić życie doczesne niż bezcenne wieczne”. Nie dał się namówić do grzechu, bo już wiedział, że cel nie uświęca środków. Pragnienie Nieba wzbiło się ponad instynkt życia! Toteż odszedł Tam, do czego tęsknił. (Czy aby my uwzględniamy śmierć u końca życiowej drogi jako spełnienie swoich marzeń?). Stało się to w Grodnie 4 marca 1484 r.

Pozostało jeszcze wzbudzić refleksję nad miejscem Jego pochówku. Jeżeli nie ma u Boga przypadków, to trzeba Mu dziękować, że właśnie Wilnu przypadł zaszczyt przygarnięcia zwłok Świętego Kazimierza, tym bardziej, że za życia nie bywał tu zbyt często.

A może trzeba skorzystać z tej bliskości i na nowo „przecierać szlaki” do Jego relikwii, by szukać pomocy w problemach osobistych, społecznych bądź państwowych? Może nową obfitość łask wyleje na nas z racji swej 550. rocznicy urodzin?

S. Anna Mroczek

Wstecz