Znaki Nieba na ziemskich drogach

Św. Urszula Ledóchowska: życie jak jedna Msza

„Bierzcie i jedzcie me siły, bo one są do waszej dyspozycji [...],

me serce – niech swą miłością rozgrzewa i rozjaśnia życie

wasze [...].

Bierzcie i jedzcie mój czas – niech on będzie do waszej

dyspozycji.

Jam wasza, jak Jezus jest mój”

Z myśli M. Urszuli

Jubileusz 25-lecia beatyfikacji na pierwszy plan z kalejdoskopu świętych wydobywa Św. Urszulę (chrzestne imię Julia) Ledóchowską. To już kolejna wybitna postać z okresu przełomu zaborów i niepodległości, prezentowana za łamach naszego miesięcznika. Sprawdza się zasada, że w ogniu hartuje się złoto, a ludzie wielkiego serca – w przeciwnościach losu.

Pochodzi ze znanego z umiłowania Ojczyzny i Kościoła rodu Ledóchowskich, któremu sławy jeszcze przysporzyła, wraz ze swoim rodzeństwem: bł. Marią Teresą – założycielką sodalicji św. Piotra Klawera i Włodzimierzem – wieloletnim generałem zakonu Jezuitów. Urodzona w Austrii w 1865 roku, wychowana w Galicji koło Krakowa, troszcząca się o młode polskie serca w Rosji, Finlandii, Danii, Szwecji, Polsce i gdziekolwiek rzucił ją los.

Jako 21-letnia panna, wykształcona i wychowana w duchu Ewangelii i w dworskiej etykiecie, wstąpiła do zgromadzenia sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej. We Francji uzupełniła swe nauczycielskie wykształcenie. Współsiostrom trudno było nadążyć za jej tempem, jej dynamizm i pomysłowość mogły być nawet drażniące.

W 1907 roku, po audiencji u Ojca św. Piusa X, wyjechała do Petersburga, gdzie objęła kierownictwo internatu przy gimnazjum św. Katarzyny. W rok później utworzono autonomiczny klasztor urszulański w stolicy Rosji, którego została przełożoną. W następnym roku założyła już placówkę w Finlandii, terytorialnie należącej wtedy do Rosji. Jej bezkompromisowość w szerzeniu Królestwa Bożego, będąca problemem nawet dla miejscowego biskupa, tym bardziej nie uszła uwagi władz carskich.

Powodowana prześladowaniami, w 1914 r. znalazła się w Szwecji. Tam zastał ją wybuch I wojny światowej. Zaangażowała się w działalność Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Jako jego reprezentantka odwiedzała kraje skandynawskie z odczytami o Polsce. W tym też czasie otworzyła w Danii dom wychowawczy dla sierot po polskich emigrantach.

Po wojnie, wraz ze swoimi wychowankami, wróciła do wyzwolonej Ojczyzny i osiadła w Pniewach koło Poznania. Jej klasztor został zatwierdzony przez Watykan jako odrębne, nowe zgromadzenie. W tym czasie szczególną troską otoczyła polską wieś, zwłaszcza na kresach wschodnich. Opracowała plan rozmieszczenia trzyosobowych zespołów sióstr. Nie ominęła Wileńszczyzny – jeszcze dzisiaj w Czarnym Borze żyje pamięć o dobroczynnej działalności jej sióstr. Urszulanki szare (tak popularnie zwie się nowe zgromadzenie) prowadziły przedszkola, świetlice, koła gospodyń, kursy zawodowe itp. Zgromadzenie rozwijało się niezwykle dynamicznie, także we Francji i Włoszech.

W roku wybuchu II wojny światowej, nękana chorobą nowotworową, wyjechała do Rzymu, gdzie zmarła 29 maja. W 1983 r. Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną; w 50-lecie śmierci jej relikwie sprowadzono do Pniew; jeszcze za życia polskiego papieża zdążono z kanonizacją, co nastąpiło 18 maja 2003 r.

Już z krótkiej biografii można sobie wyobrażać, że każdą sytuację, sprzyjanie czy prześladowanie, Święta traktowała jako wyzwanie do zataczania szerszych kręgów przez Ewangelię, którą głosić uważała za misję swego życia i założonego przez siebie zgromadzenia. Priorytetem jej troski była inwestycja w przyszłość narodu i Kościoła, czyli w młodzież. W pierwszorzędnych strategiach swego działania uwzględniała poznanie języka kraju, w którym przychodziło jej żyć, nawiązanie kontaktu z miejscową inteligencją, wtapianie się wspólnot zakonnych, w środowisko z akcentowaniem intensywnego życia duchowego, oprócz słowa głoszonego posługiwanie się słowem pisanym.

W tym roku upływa już 100 lat od założenia pierwszego klasztoru przez św. Urszulę w Petersburgu, a czy jej strategie zdezaktualizowały się, czy może ich znaczenie jeszcze wzrosło? Podglądajmy Świętych, których życie potwierdza i uczy, że „we wszystkim odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8, 37), niezależnie od czasów i przeszkód, jakie ze sobą niosą.

S. Anna Mroczek

Wstecz