Na bieżąco

Przewodniczący PE o spRawach Polaków na Litwie

O sprawy Polaków na Litwie powinna zadbać sama Litwa, ale też Polska powinna bardziej stanowczo domagać się stosowania przez ten kraj standardów unijnych wobec polskiej mniejszości – powiedział przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering.

 Goszczący w kwietniu na Litwie przewodniczący spotkał się m. in. z liderami organizacji polskich.

„Poettering przytoczył przykład Austrii, która bardzo mocno zabiegała o prawa mniejszości austriackiej w południowym Tyrolu we Włoszech i dopięła swego. Również Polska powinna bardziej stanowczo domagać się, aby na Litwie były zachowane standardy unijne” – tak przewodniczący AWPL, poseł Waldemar Tomaszewski relacjonował wypowiedź Poetteringa.

Podczas spotkania z przewodniczącym PE liderzy społeczności polskiej na Litwie przedstawili problemy, z którymi się borykają, m. in. zwrotu ziemi, oświaty, polskich napisów w miejscach zwarcie zamieszkałych przez Polaków; problem pisowni nazwisk polskich oraz 5-procentowego progu wyborczego dla organizacji mniejszości narodowych. Polacy chcą jego likwidacji zgodnie ze standardami unijnymi.

„Lietuvos Žinios”: Karta Polaka może dyskryminować obywateli UE

Karta Polaka, którą mogą otrzymać Polacy – obywatele Litwy – może dyskryminować obywateli innych państw UE – taką opinię wyraziło litewskie MSZ na łamach dziennika „Lietuvos žinios”.

Przedstawicielka MSZ Litwy Daiva Rimašauskaite powiedziała, że przywileje, które uzyskują posiadacze Karty Polaka, mogą być sprzeczne z unijnym prawem.

Jej zdaniem, „jeżeli obywatel Litwy, posiadający Kartę Polaka, będzie miał (w Polsce) prawo do tańszego biletu na przejazd pociągiem, a inny obywatel Unii Europejskiej – nie, to może być to odebrane jako pewna dyskryminacja” – oświadczyła w rozmowie z dziennikiem Rimašauskaite.

Zdaniem konsula generalnego RP w Wilnie Stanisława Cygnarowskiego, „takie ulgi, stosowane wobec Polaków, nie powinny złościć innych”.

„Wszystkie państwa troszczą się o swoich rodaków. Na Litwie Litwini również mają pewne ulgi, do których ja nie mogę pretendować” – mówi na łamach gazety Cygnarowski.

Konsul przypomniał również, że Karta Polaka nie jest zaskoczeniem dla władz w Wilnie, gdyż jej założenia były dyskutowane z przedstawicielami dyplomacji litewskiej w Warszawie.

Kirkilas: budowa siłowni w Kaliningradzie to próba zastraszenia

Mianem dobrze zaplanowanej akcji public relations określił premier Litwy Gediminas Kirkilas informację Moskwy, iż w obwodzie kaliningradzkim zamierza zbudować elektrownię atomową.

Zdaniem premiera, takie działania Moskwy pokazują, że Rosja nie jest zadowolona z planowanej przez państwa bałtyckie i Polskę budowy nowej siłowni w miejsce Ignalińskiej Elektrowni Atomowej.

„Nie sądzę, iż jest to rzeczywisty zamiar Rosji. O tym mówi się już od dawna. Podobne informacje docierają też z Białorusi. Takie działania wskazują jedynie na to, że Rosji bardzo się nie podoba, iż Litwa, Łotwa, Estonia i Polska zamierzają zbudować siłownię” – uważa premier Kirkilas.

Podobną opinię wyraża szef litewskiego przedsiębiorstwa energetycznego „Lietuvos energija” Jurgis Vilemas. Przyznaje on jednak, że obwód kaliningradzki, znajdujący się w pobliżu państw zachodnich, ze względów strategicznych jest bardzo dogodnym miejscem na budowę elektrowni.

Natomiast zdaniem litewskiego politologa Česlovasa Laurinavičiusa, „jeżeli zamiar Rosji nie jest jedynie propagandą, to jest to poważny szach dla Litwy”.

W kwietniu Rosja poinformowała, że w obwodzie kalinigradzkim zamierza zbudować elektrownia atomową. Nie ukrywa przy tym, że jednym z celów tej inwestycji jest zablokowanie budowy elektrowni na Litwie.

Premier nie weźmie udziału w otwarciu igrzysk w Pekinie

Premier Litwy Gediminas Kirkilas nie weźmie udziału w otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie i zachęca wszystkich przywódców państw do zbojkotowania tej ceremonii.

„Wyrażając solidarność z Tybetem przywódcy państw powinni zrezygnować z udziału w uroczystości otwarcia olimpiady” – uważa Gediminas Kirkilas.

Zdaniem premiera, bojkot ceremonii otwarcia igrzysk nie oznacza bojkotu samej olimpiady. „Olimpiada powinna się odbyć. Nie należy mylić polityki ze sportem” – mówi litewski premier.

Rzecznik prasowy prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa Rita Grumadaite poinformowała, że również w harmonogramie prezydenta nie ma wyjazdu do Pekinu na otwarcie Igrzysk Olimpijskich. 

Po burzliwej dyskusji Litwa uznała Kosowo

Litewski Sejm uznał, po burzliwej dyskusji, niepodległość Kosowa. Za uznaniem niepodległości tej dawnej prowincji Serbii opowiedziało się 50 parlamentarzystów, sześciu było przeciwko, a 25 wstrzymało się od głosu.

Przeciwnicy, głównie przedstawiciele partii populistycznych, ale też niektórzy posłowie z rządzącej partii socjaldemokratycznej uważają, że sytuacja Kosowa bardzo przypomina sytuację separatystycznych republik gruzińskich – Abchazji i Osetii Południowej.

„Dlaczego Litwa nie chce uznać niepodległości Abchazji i Osetii Południowej, a niepodległość Kosowa uznaje?” – pytali posłowie w czasie debaty.

Poza tym przeciwnicy uznania Kosowa uważają, że krok ten będzie sprzyjał jątrzeniu konfliktu, gdyż Serbowie nie zgodzą się z utratą swych historycznych ziem.

Zwolennicy uznania Kosowa wyrażali natomiast opinię, że rozdzielenie Serbów i Albańczyków granicą państwową w obecnej sytuacji jest najlepszym rozwiązaniem.

Kosowo ogłosiło niepodległość 17 lutego, mimo ostrego sprzeciwu Serbii i popierającej ją Rosji. Dotychczas nowe państwo uznało ok. 40 krajów, w tym USA, Polska, Niemcy, Francja i wielu innych członków UE. 

Żmudzini założyli swoją partię

Żmudzini założyli swoją partię, która zamierza ubiegać się o uznanie przez władze istnienia narodu i języka żmudzkiego oraz o stworzenie odrębnego regionu żmudzkiego.

Założycielski zjazd partii żmudzkiej odbył się w kwietniu w Kłajpedzie. Żmudzini mają już swój herb (jest nim niedźwiedź) i swoją stolicę w Telszach. Wydają także swoje paszporty, ale wszystko to dotychczas odbywało się w ramach działalności kulturalnej.

Jeden z inicjatorów założenia partii żmudzkiej Egidijus Skarbalius mówi, że większość urzędników na Żmudzi mówi dialektem, naruszając tym samym ustawę o języku państwowym. „Jest to jakieś nieporozumienie, dlatego chcemy, by język żmudzki miał status języka oficjalnego” – zauważa Skarbalius.

Dla założycieli partii ważne jest też uznanie Żmudzi za odrębny region administracyjny. Twierdzą oni, że ponad 50 proc. podatków Litwa uzyskuje właśnie z tej części kraju, bo tu znajduje się największe przedsiębiorstwo Litwy – rafineria „Mažeikiu nafta”, terminal naftowy, a także największa fabryka tytoniowa w Europie Wschodniej i wiele innych przedsiębiorstw. Żmudź otrzymuje jednak tylko 15 proc. środków z państwowej kasy.

Litewscy politolodzy sceptycznie oceniają możliwość realizacji zamierzeń Żmudzinów, niemniej jednak członkowie partii żmudzkiej (już ponad 1000 osób) są optymistami i jesienią zamierzają startować w wyborach parlamentarnych.

Nie wiadomo, ilu Żmudzinów żyje dziś na Litwie. Według nieoficjalnych danych, stanowią oni 1/3 mieszkańców kraju, a więc jest ich ok. miliona.

„Vilniaus Diena”: w weekend Wilno okupują polscy turyści

„W weekendy w starej części Wilna, które już 88 lat należy do Litwy, czasami nie usłyszysz litewskiego słowa, gdyż miasto jest okupowane przez Polaków” – skarży się dziennik „Vilniaus diena”.

Autor pełnego sarkazmu artykułu pt. „Vilnius przekształca się w Wilno”, Gintautas Degutis, szukając odpowiedzi na pytanie, co „ich (Polaków) przyciąga do miasta, w którym Polska rządziła w latach 1919-1939 r.”, dołączył się do jednej z polskich wycieczek, oprowadzanej przez Polkę mieszkającą na Litwie.

Degutis odnotowuje, że „przybysze nawet nie usiłują porozumiewać się w innym języku”. „Wszystkie zamówienia (w kawiarniach, hotelach) walą po polsku i nawet nie zauważają, iż kelnerce trudno zrozumieć, o co chodzi; tykają palcem w menu, dodając: „ja bym chciał to” – pisze autor.

„Ruszyliśmy w stronę cmentarza na Rossie, chociaż zgodnie z programem mieliśmy zwiedzać Ostrą Bramę. „Teraz nie dzieje się tam nic interesującego, odbywa się litewska msza, lepiej zaczekajmy, aż się skończy” – cytuje przewodniczkę Degutis, odnotowując, że w odróżnieniu od większości Polaków mieszkających na Litwie, przewodniczka doskonale mówi po polsku.

„Wreszcie doczłapaliśmy do mogiły (marszałka) Józefa Piłsudskiego. (...) W trakcie wycieczki odwiedziliśmy 15 kościołów, przede wszystkim te, w których msze odbywają się w języku polskim. W każdym z kościołów Polacy padali na kolana, by pomodlić się, dopiero potem przewodniczka kontynuowała opowiadanie” – czytamy.

„Po dwudniowej wycieczce przypominającej lekcję patriotyzmu (...) wstąpiliśmy na piwo i prawie do północy dzieliliśmy się wrażeniami. (...) Okazało się, że dla Polaków nie jest ważne obejrzenie wszystkich miejsc związanych z ich narodem, tylko zapoznanie się z samym miastem, jego architekturą, chcą po prostu dobrze spędzić czas. Propolskie idee i przesiąknięte patriotyzmem opowiadania pozostają jedynie w ustach przewodników – miejscowych Polaków” – czytamy w artykule.

Szef AWLP: antypolskie nastroje w prasie – to prowokacja

Przewodniczący partii Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, poseł Waldemar Tomaszewski mianem prowokacji określił nasilające się ostatnio w litewskiej prasie nastroje antypolskie.

„Jest to swoista prowokacja. Chęć wciągnięcia nas w niekończącą się walkę” – uważa Tomaszewski. Poseł przypomniał, że AWPL jest obecnie rządzącą partią w dwóch podwileńskich rejonach i współrządzącą w mieście Wilnie.

Od paru tygodni praktycznie każdego dnia w litewskiej prasie ukazują się artykuły o antypolskiej wymowie. Liderom AWPL czyni się zarzut, że zwracają Polakom ziemię w Wilnie; pomija się przy tym fakt, że ziemia w Wilnie i jego okolicach przede wszystkim do Polaków należy, a raczej im się należy w ramach zwrotu mienia (większość nie odzyskała). Pisząc o problemach pewnej szkoły w rejonie wileńskim jedna z gazet cytuje słowa rodzica, Litwina, który mówi, że nie chce, by jego dziecko uczyło się razem z Polakami. Pojawiają się artykuły, w których Polacy są określani jako „prawdziwy koszmar”.

Najwięcej takich artykułów zamieszcza czołowy litewski dziennik „Lietuvos rytas”. Według posła Tomaszewskiego, nie powinno to dziwić tych, którzy znają rodowód tej gazety.

„Dziennik „Lietuvos rytas” powstał na bazie byłej „Komsomolskiej Prawdy”, a założyły go – jeszcze w czasach pieriestrojki, gdy Litwa walczyła o niepodległość – odpowiednie radzieckie struktury. Do tej pory ci sami bolszewicy uprawiają odpowiednią politykę. (...) Bolszewicy zawsze zwalczali Polaków, (...) w 17 roku (1917 r.) zabierali ziemię i dzisiaj również, reprezentując interesy wielkiego biznesu, chcą zawładnąć cudzą własnością” – mówi przewodniczący AWPL.

A jednak Platerites...

Litewski Najwyższy Sąd Administracyjny orzekł, że nazwa podwileńskiej szkoły średniej w Ławaryszkach im. Emilii Plater jest sprzeczna z litewską ustawą o języku państwowym. Sąd uznał, że szkoła powinna nosić imię w brzmieniu litewskim – Emilijos Platerites.

Jak poinformowała sekretarz Rady samorządu rejonu wileńskiego Renata Cytacka, samorząd nie zgadza się z taką decyzją i „prawdopodobnie odwoła się do unijnych instytucji sądowniczych, gdyż droga sądowa w kraju już została wyczerpana”.

Przed rokiem Rada samorządu rejonu wileńskiego podjęła decyzję, by patronem szkoły w Ławaryszkach została Emilia Plater – pułkownik, uczestniczka Powstania Listopadowego na Żmudzi, pochowana na Litwie koło Kopciowa, nieopodal granicy litewsko-polskiej.

Przedstawiciel rządu na okręg wileński Jurgis Jurkevičius zwrócił się do sądu o anulowanie decyzji samorządu, argumentując, że jest ona sprzeczna z ustawą o języku państwowym.

Radni samorządu rejonu wileńskiego tłumaczą, że bohaterka narodowa w różnych źródłach encyklopedycznych w języku angielskim, niemieckim, rosyjskim, francuskim przedstawiana jest jako Emilia Plater, a nie Emilija Platerite. Poza tym pisanie nazwiska w oryginalnej wersji umożliwia Europejska Konwencja Ochrony Praw Mniejszości Narodowych.

Przy Rossie – mniej szybko

Ruch samochodów, który bardzo negatywnie wpływa na stan najstarszego wileńskiego cmentarza na Rossie, zostanie ograniczony.

Z inicjatywy przewodniczącego Sejmu Česlovasa Juršenasa, prędkość na drodze, która biegnie wzdłuż cmentarza, zostanie ograniczona do 40 km na godzinę, natomiast na trasie dzielącej cmentarz zostanie całkowicie zakazany ruch ciężarówek.

Społeczność polska na Litwie, która niejednokrotnie apelowała o ograniczenie ruchu w rejonie cmentarza, jest bardzo zadowolona z powyższej decyzji.

Aleksandra Akińczo

Wstecz