Kiedy wiosna rymom radosna…

Pytasz szeptem: czym jest Poezja?

W Antarktydzie – to Indonezja.

Ogień w martwej pustyni nocą.

Ptaki, które nam szczęście niosą.

To, gdy serce konwalie zbiera.

To, jak dwa razy dwa – nie cztery.

Dzień zrodzony przez złote mity.

Gwiazda, która nie spadnie nigdy.

Młody Chopin nad starym Wilnem.

Atlantyda i skarby Inków.

Wiatr, szumiący w najbliższym lesie...

Pytaj jeszcze: czym jest Poezja?

– tak w wierszu „Lekcja odczytywania” z miernym skutkiem próbował zdefiniować Jej Wysokość Poezję nasz rodzimy, tragicznie zmarły poeta Sławomir Worotyński. A trudu tego zadali sobie też po części uczestnicy odbytych w dniach 24-29 maja tegorocznych XV międzynarodowych spotkań poetyckich „Maj nad Wilią”, których niezmordowanym głównym organizatorem jest znany u nas literat i publicysta Romuald Mieczkowski. Doroczna impreza zgromadziła ponad 30 tych, kto próbuje dosiadać narowistego Pegaza bądź zajmuje się pisarstwem krytyczno-literackim w Polsce, Niemczech, Stanach Zjednoczonych Ameryki oraz na Litwie. W owym gronie znaleźli się jak debiutanci tak też ci, co już niejednokrotnie zaszczycali swą obecnością „Maje nad Wilią”: Jacek Lubart-Krzysica, Waldemar Michalski, Józef Pless, Barbara Gruszka-Zych, Andrzej Krzysztof Waśkiewicz, Wiesław Szymański. Do „weteranów” należą też bez wątpienia miejscowi polskojęzyczni poeci: Wojciech Piotrowicz, Józef Szostakowski oraz niżej podpisany.

Każde kolejne spotkanie spod znaku Pegaza jest poświęcone konkretnemu tematowi. Swoje „Maje nad Wilią” mieli m. in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Konstanty Ildefons Gałczyński, Maciej Kazimierz Sarbiewski, Tadeusz Konwicki, Czesław Miłosz. Tradycji stało się zadość również tego roku, gdyż hasło wywoławcze brzmiało: „Co nam zostało z dawnej spuścizny Jagiellonów?”. Odpowiedzi na powyższe pytanie podjęli się natomiast m. in. specjalnie w tym celu przybyli z Macierzy znakomity reżyser i intelektualista Krzysztof Zanussi oraz Ewa Beynar-Czeczott, córka Pawła Jasienicy – autora wielce poczytnych książek historycznych „Polska Piastów” czy „Polska Jagiellonów”. Głos w dwudniowej dyskusji, mającej miejsce zarówno w byłym Pałacu Paców – nowej siedzibie polskich placówek dyplomatycznych w grodzie Giedymina jak też w Instytucie Polskim w Wilnie, zabrali historycy i literaci, a wśród nich – profesor Alfredas Bumblauskas.

Z dyskusją tą jakże wymownie sprzągł się całodzienny wyjazd na Ziemię Solecznicką, by naocznie się przekonać, jak w początkach XXI wieku na styku Litwy z Białorusią wygląda bezpośrednie sąsiedztwo spadkobierców dawnej chwały Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jego trasa wiodła przez Jaszuny, Soleczniki, a majówkowy finał miała w okolicach Dziewieniszek, skąd notabene ręką sięgnąć do Gieranion, gdzie hen kiedyś po raz pierwszy Zygmunt August ujrzał Barbarę Radziwiłłównę. Zwiedzaniu towarzyszyły spotkania z młodzieżą, prezentacja własnych utworów oraz ożywione dzienne rodaków rozmowy jak o przeszłości tak o dniu dzisiejszym, co też miało miejsce w budynku rejonowego samorządu z udziałem mera Leonarda Talmonta.

Trudno tu nie odnotować, że przez cały-calutki dzień iście królewskiego pobytu nad Solczą, Wisińczą, Mereczanką i Gawją gościom towarzyszył oraz za cicerone wspaniale służył wicemer rejonu, prezes Solecznickiego Rejonowego Oddziału Związku Polaków na Litwie Zdzisław Palewicz. Rolę gospodyni majówki wedle iście staropolskiego „czym chata bogata, tym rada” pełniła natomiast starościna gminy dziewieniskiej Czesława Marcinkiewicz, a prócz uczty dla ciała, naszykowanej przez miejscowe panie, tę dla duszy stanowił koncert wprost na zielonej łączce zespołu „Ejszyszczanie”.

Nie sposób w zdawkowej relacji wymienić wszystko, co się złożyło na kilkudniowy program tegorocznego „Maja nad Wilią”, okraszonego chociażby tradycyjną jego inauguracją przy pomniku Adama Mickiewicza nad wartką Wilenką, udziałem w Mszy św. w jakże barbarzyńsko zdewastowanym w czasach Litwy sowieckiej wileńskim franciszkańskim kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny czy też wielce nastrojowymi występami Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie i „Kapeli Wileńskiej”. Bez wątpienia rangę imprezy podniosła stała obecność w gronie uczestników senator RP Barbary Borys-Damięckiej, wspomnianej już Ewy Beynar-Czeczott oraz konsula generalnego RP w Wilnie Stanisława Cygnarowskiego, który na domiar wydatnie przyczynił się finansowo do jej przeprowadzenia.

Cóż, poetyckie spotkania „Maj nad Wilią” zapisały kolejny rozdział. Ich uczestnicy będą zapewne jeszcze długo wracać wspomnieniami do doznanych przeżyć, a do niejednego magiczny gród z Ostrobramską Panią, tak wiele znaczący w poezji polskiej – zawita zapewne nową strofą. W czym jakże pomocna jest wiosna rymom szczególnie radosna…

Henryk Mażul

Fot. autor

Wstecz