Znaki Nieba na ziemskich drogach

„Zatrzymaj się na chwilę,

Odetchnij pięknem świata,

Zatrzymaj się na chwilę

I pomyśl, po co żyjesz?”

Przeżywać życie celebrując...

Urlopy szczęśliwie wytrącają nas z rytmu codziennej gonitwy. Samo rozbudzenie promieniami słońca, a nie rozdzieranie niedospanych powiek choćby najpiękniejszymi dźwiękami budzika, wprawia nas w świąteczny nastrój. Nie do końca wypełniony harmonogram urlopowego dnia prowokuje, by wyprostować się, popatrzeć w lazur nieba, po raz kolejny, ale na nowo zdumieć się pięknem świata i zapomnieć, choć na chwilę o kontekście codziennych trosk. Chcemy odetchnąć, by na świeżo pomyśleć o sensie i celu życia, dokonać próby naszej lokalizacji na odcinku życia, przyjrzeć się własnemu jego stylowi. Może doświadczenie piękna wyzwoli w nas odwagę do radykalnych przemian?

Obserwuję i sama uczestniczę w potoku ludzkiej gonitwy: jedzenie czegokolwiek na ulicy; komunikacja międzyludzka na poziomie szukania zaspokojenia swych doraźnych potrzeb; rozpędzone, niczym w „wyścigu szczurów” samochody z „warczącymi” nawzajem ich kierowcami. Można by mnożyć obrazki potwierdzające szaleńcze tempo życia. W tym pędzie wielu ginie, nie zdążywszy nawet pomyśleć: po co żyli? Oto, czego dożyliśmy się w naszej kochanej technocywilizacji!

Niedawno po raz pierwszy uczestniczyłam w ekshumacji zwłok. Uległam wrażeniu grobowego spokoju, w którym damskie rajstopy dzielnie służyły 40 lat! Celowo przywołuję te kontrastujące ze sobą obrazy, by wprowadzić czytelnika w twórczy niepokój, zachęcający do szukania złotego środka w wyborze tempa codzienności. Dlaczego proponuję od tego zacząć weryfikację stylu życia? Dlatego, że spiesząc, jak zawodnicy do mety, życie niejednokrotnie traktujemy niczym wyścig, nie widząc nikogo i niczego poza upragnionym, nierzadko prymitywnym celem. Dobrowolnie zubożamy swoje oczy i serce o cały kontekst sytuacyjny naszych życzeń i pożądań. Swoje przemyślenia podeprę autorytetem Simone Weil, wielkiej chrześcijańskiej myślicielki ubiegłego wieku, twierdzącej, że „uważność – to jedna z najważniejszych cnót człowieka”. Spektrum spojrzenia oczu i serca staje się szersze i przeżycia dzięki temu bogatsze.

Nie sposób nie przywołać tutaj treści z „Małego księcia” Antoine de Saint-Exupery’ego, gdzie czytamy: „że potrzebny jest obrządek”, o którym ludzie całkiem zapomnieli, a który sprawia, że pewien dzień odróżnia się od innych”. Sprawowanie rytuałów umożliwia świętowanie. „Im bardziej czas będzie posuwał się do przodu, tym będę szczęśliwszy” (oczekując na nie). By zachować ceremonialność w życiu, której nie jest pozbawiony świat, kierując się instynktem zwierząt, ludzie zebrali kompendium ludzkich zachowań w obowiązującą tzw. etykietę. Nie moją rzeczą narzekać, ale kto jej dzisiaj uczy? Kto przyznaje jej ważność? Kto ją zachowuje? A przecież przez nią, a nie przez opływający nas komfort, wyrażamy wytworność własnego bytowania.

W niej również odkrywamy styl traktowania życia - tych najwyżej kilkudziesięciu lat na ziemi, które w prezencie otrzymujemy jako awans na prawdziwe życie. Od zagospodarowania awansu będzie zależało, co otrzymamy, rozliczając się z niego. By popatrzeć na swoją doczesność w perspektywie czasu, w dystansie emocji potrzeba się zatrzymać, wyciszyć. Dla dzisiejszego człowieka jest to najtrudniejsze, bo zwykł szukać potwierdzenia swej wartości w aktywności i czasem tylko pozornej popularności.

Pomimo wszelkich przeszkód wzywam do doświadczenia ciszy, które może być punktem zwrotnym ku celebracji własnego życia. A w niej nawet codzienność może być wielkim świętowaniem, dzięki „użyźnianiu” Ziemi miłości strugami.

S. Anna Mroczek

Wstecz