„Europejczycy, obrońcie nasze prawa”, „Nie – deptaniu praw człowieka”, „2004 – akcesja do UE, 2009 – dyskryminacja narodowościowa” – z takimi plakatami w językach polskim, litewskim i angielskim protestowali w październiku w Wilnie przedstawiciele społeczności polskiej na Litwie.

Około 300 osób przybyło przed ambasadę Szwecji, która w tym półroczu przewodniczy Unii Europejskiej, by wyrazić sprzeciw łamaniu na Litwie praw człowieka i mniejszości narodowych. Pikietę zorganizował Wileński Oddział Miejski Związku Polaków na Litwie.

Polacy są przede wszystkim zaniepokojeni postępującym ograniczaniem prawa do publicznego używania języka mniejszości narodowych w miejscach ich zwartego zamieszkania, równego prawa wyborczego, prawa do odzyskania zagarniętej w czasach sowieckich własności.

Skierowana do premiera Szwecji Fredrika Reinfeldta petycja nadmienia m. in.: „Problemy te wielokrotnie, na przestrzeni wielu lat, próbowaliśmy rozwiązać z przedstawicielami władz naszego kraju. Niestety, starania te nie przyniosły pozytywnych rezultatów, a w wielu przypadkach nastąpiło nawet pogorszenie sytuacji”.

Petycję odebrała ambasador Szwecji na Litwie Ulrika Eva Maria Cronenberg-Mossberg. Zapowiedziała jej przekazanie szwedzkiemu premierowi.

Związek Polaków na Litwie zaznacza, że ostatnio z inicjatywy przedstawiciela rządu na powiat wileński na Wileńszczyźnie, którą w 60-90 proc. zamieszkują Polacy, likwidowane są tablice z nazwami ulic w językach mniejszości narodowych. Przypomina też, że partia Akcja Wyborcza Polaków na Litwie jest ciągle nękana przez Główną Komisję Wyborczą i inne instytucje państwowe.

Polacy nie mogą pogodzić się również z faktem, że proces zwrotu zagarniętego w czasach sowieckich mienia trwa już 18 lat, a w Wilnie, które przed wojną zamieszkiwali w większości Polacy, tylko 15 proc. spadkobierców doczekało się zwrotu swej własności.

Aleksandra Akińczo

Wstecz