Słowa słoneczne i lecznicze

Zapytany kiedyś o swą największą miłość autor Trylogii powiedział: „Jeśli się kocham, to w języku polskim”. Podczas moich licznych spotkań z Barbarą Wachowicz nigdy nie zadałam jej tego pytania. Ale odpowiedź na nie daje mi każda jej książka, każda wystawa, każdy spektakl: tą miłością jest polskość. Pisała niegdyś Agnieszka Osiecka: „Bo w Polsce mało kto umie pisać o polskości tak, żeby to było zrozumiałe, pełne wdzięku, i żeby nie ocierało się o kicz. Poza tym z jej pracowitych i pracochłonnych książek można się niezwykle wiele nauczyć i niemało razy wzruszyć”. Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński przypisywał słowu ogromne znaczenie „Słowo, które jest darem Bożym – mówił – ma być słoneczne i lecznicze”. Z takich słów – słonecznych, dobrych i leczniczych – układa swe książki Barbara Wachowicz.

Każda jej książka, spektakl, wystawa, audycja radiowa i telewizyjna, spotkanie z czytelnikami – to swego rodzaju walka o przywrócenie blasku heroicznemu etosowi polskiego patriotyzmu, to wyjątkowy dar przekazywania odbiorcom, a przede wszystkim młodzieży skarbów narodowego dziedzictwa, walka o godność Polski, godność Polaka-Patrioty pod każdą szerokością geograficzną. W tej liczbie również pod tą, szczególnie przez pisarkę umiłowaną „szerokością” – wileńską.

Wilno nie jest miastem rodzinnym Barbary Wachowicz (choć urodzona w Warszawie, jednak za „najściślejszą ojczyznę” uważa Podlasie, gdzie jest jej „gniazdo rodzinne”), jednak wie o naszym mieście więcej niż niejeden rodowity wilnianin. To miasto jest jej bliskie swoją świetną historią, śladami, jakie zostawiło w literaturze i całej kulturze polskiej. Jako kolebka romantyzmu polskiego Wilno jest miejscem jej wielkich wzruszeń przy spotkaniach z naszymi Wielkimi Cieniami, ale też spotkaniach z jak najbardziej żywymi i licznymi jej dzisiejszymi przyjaciółmi. Ma ich tu wielu, bo sama jest zadziwiająco wierna w swych przyjaźniach, czego świadectwem jest chociażby nasza - niemal półwieczna! – znajomość. A także serdeczne dedykacje na 18 jej książkach (wszystkie są darem Autorki!) w mojej bibliotece domowej.

* * *

Niektóre nagrody i odznaczenia Barbary Wachowicz: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta, Mistrzyni Mowy Polskiej, laureatka Orderu Uśmiechu, Orderu „Polska Naszą Matką”, Złoty Krzyż Zasługi Dla Harcerstwa Polskiego, Srebrny As Literatury Polskiej, Medal Komisji Edukacji Narodowej, Złota Róża Publiczności przyznana za spektakl „Wigilie Polskie” w Teatrze Wielkim w Poznaniu, Order „Zasłużony dla Ziemi Łosickiej”, Nagroda Imienia Adama Naruszewicza, Odznaka Honorowa Batalionu Harcerskiego Armii Krajowej „Zośka” i wiele innych nagród i odznaczeń.

Jest też honorowym obywatelem Warszawy, Drohiczyna nad Bugiem, Płońska i Węgrowa. Wileńscy miłośnicy jej książek bardzo by chcieli, by nasze miasto również w tym wykazie się znalazło.

* * *

W końcu października mieliśmy przyjemność gościć autorkę tak popularnych na Wileńszczyźnie powieści „Malwy na lewadach”, „Marie jego życia”, „Ty jesteś jak zdrowie”, „Wigilie Polskie”, „Nazwę cię Kościuszko”, „Czas nasturcji”, „Ciebie jedną kocham”, czy cyklu „Wierna rzeka harcerstwa”. Basia z Podlasia (jak serdecznie nazywają czytelnicy pisarkę) przyjechała do nas na zaproszenie wydziału konsularnego Ambasady Rzeczypospolitej w Wilnie oraz Wydawnictwa „Exlibris” z okazji Święta Polskiej Książki, jakie miało miejsce w Domu Kultury Polskiej. Święto Książki zbiegło się z Międzynarodowym Festiwalem Teatralnym „IV Światowe Spotkania Sceny Polskiej”, dzięki czemu na spektaklu Lwowskiego Teatru Ludowego „Powtórka ze Słowackiego” pani Basia mogła podziwiać „niezrównaną, rewelacyjną, wspaniałą” Goplanę z fragmentu „Balladyny”. A wszyscy, którzy przyszli czy to na spektakl, czy na kiermasz książki, mieli również okazję zapoznać się z ciekawą wystawą plakatu teatralnego. Najcenniejszym jednak trofeum były książki Barbary Wachowicz z jej dedykacją, po które przychodzili i przyjeżdżali nie tylko wilnianie, lecz również mieszkańcy Wileńszczyzny. Zwłaszcza tłumnie przybyła po nie młodzież solecznicka.

Oprócz spotkań z Czytelnikami w Domu Kultury Polskiej były też te najważniejsze: spotkania z młodzieżą szkolną w gimnazjach im. Adama Mickiewicza i Jana Pawła II oraz harcerzami wileńskimi. Pisarka kocha młodzież, rozumie ją i – w odróżnieniu od TV, która woli pokazywać margines społeczny, potrafi docierać do tej najlepszej, wartej szczerego podziwu. To dla nich, młodych, tych, co dziedziczą po nas Polskę, druhna Basia napisała piękną, żarliwą i mądrą, bogato udokumentowaną – jak zresztą wszystkie jej dokumentalne powieści – sagę o wiernej rzece harcerstwa polskiego. Miał być pięcioksiąg, ale ukazały się dotychczas cztery tomy. Ten piąty stale ma w sercu i głowie, a i, jak powiada, na sumieniu również, bo ciągle brakuje nań czasu.

Czas. Kiedy trafiła mi do rąk wrześniowa kartka z kalendarza pisarki, zrozumiałam teorię względności Einsteina. Twierdzenie, że doba ma 24 godziny, a wrzesień tylko 30 dni, można między bajki włożyć. Wieczory autorskie, sympozja, wystawy, spotkania, inauguracje, praca w jury różnych konkursów, zloty, kominki harcerskie, wernisaże wystaw. Naliczyłam ponad 30 różnych przedsięwzięć, a wszystko to przecież nie tylko w Warszawie, lecz w różnych miastach Polski. A żeby było weselej, to „w dni wolne (!?) – praca nad V tomem „Wiernej rzeki harcerstwa”. No, i jeszcze album „Polskie dwory literackie”, nad którym wspólnie z fotografikiem Zenonem Żyburtowiczem pracuje. Nie wszystkie polskie dwory literackie zdołały się uchronić przed czasem, wojenną pożogą, zachłannością ludzką. Ale „miejsce przecież zostało”, jak pisał Żeromski, więc też jest jakąś pamiątką po naszych wielkich. Kołaczkowo Reymonta, dworek w Śmiełowie, gdzie gościli Mickiewicz, Sienkiewicz, Rusowo Marii Dąbrowskiej (czy pamiętamy niedzielę u państwa Niechciców?), lubelski dworek Wincentego Pola, dwór Kraszewskiego na Podlasiu... Niestety, piękny dworek, w którym się urodził jeden z największych naszych twórców – Cyprian Kamil Norwid, jest niedostępny, bowiem stał się prywatną własnością (kupił go reżyser Andrzej Wajda). Album ma się ukazać w pierwszych miesiącach następnego roku.

W Gimnazjum im. Jana Pawła II odbyły się dwa spotkania pisarki z młodzieżą. To pierwsze poświęcone było wielkiemu imiennikowi szkoły, patronowi Janowi Pawłowi II. Opowieść o tym wielkim Polaku, niezwykle sugestywna, serdeczna, pisarka zaczyna od wzruszającej gawędy o domu rodzinnym, tego najważniejszego miejsca na ziemi, do którego będziemy zawsze tęsknić, wspominając słowa matczynego pacierza. Dom rodzinny małego Lolka w Wadowicach i to najbliższe sercu pisarki gniazdo rodzinne na Podlasiu z podkową przybitą na progu, by szczęście domownikom przynosiła. Nowogródzki dom rodzinny Adasia, który to na świadectwie szkolnym miał same celujące stopnie i tylko z literatury... czwórkę. Dom rodzinny bohaterów wiernej rzeki harcerstwa polskiego. Dom rodzinny każdego z nas. Dom rodzinny – to początek ojczyzny, to pierwsze lekcje miłości do ojczyzny, miłości, która w najpiękniejszy sposób łączy nas i jednoczy i „jest prawem ludzkiego serca, jest miarą ludzkiej szlachetności”. (Jan Paweł II).

Właśnie o twórcach i bohaterach spod znaku lilijki opowiadała druhna Basia „bohaterski wskrzeszając czas” podczas drugiego spotkania w Gimnazjum im. Jana Pawła II, w którym „zapłonęło ognisko i zaszumiały knieje” na kominku harcerskim. Zebrali się tu harcerze z kilku polskich szkół wileńskich: Drużyny im. Królowej Jadwigi, „Czarna Trzynastka”, nawiązująca do sławnej Trzynastki Wileńskiej, tej z bohaterskim rodowodem), „Silwa”, upamiętniająca zamordowaną przez hitlerowców bohaterską polską łączniczkę Helenę Marusarzówną, czy też nawiązująca do „Szarych Szeregów” „Pasieka”.

Mieszczące się w Karolinkach Gimnazjum im. Jana Pawła II liczy obecnie 486 uczniów. Dowiadujemy się od dyrektora szkoły pana Adama Błaszkiewicza, że przed 7 laty, kiedy gimnazjum powstało, miało około 800 uczniów. Niestety, polityka, jaką prowadzi Ministerstwo Oświaty i Nauki RL wobec szkół mniejszości narodowych, nie sprzyja ich rozwojowi, wskutek czego liczebność uczniów w polskich szkołach z każdym rokiem maleje.

Spotkanie z harcerzami poświęcone było najpiękniejszym postaciom harcerstwa polskiego, jego twórcom Oleńce i Andrzejowi Małkowskim, Aleksandrowi Kamińskiemu, bohaterom „Kamieni na szaniec” oraz spuściźnie realizowanej przez współczesnych harcerzy w braterstwie i służbie. Cytat z młodzieńczego pamiętnika Aleksandra Kamińskiego, przywołany przez druhnę Basię, nie tylko przybliżył dzisiejszym harcerzom patriotyzm owych dni, marzenie o niepodległej Polsce i ideały, którym wiernie służyli tamci harcerze, ale jeszcze raz nam przypomniał o wileńskich powiązaniach harcerstwa, bo przecież również stąd, z Wilna, pochodzą jego korzenie. Pisał Olek w pamiętniku: Ostra Brama. Nastrój nadzwyczajny. Ksiądz w złocisto-amarantowych szatach i muzyka aniołów. Wtem tupot kopyt końskich – przez bramę przejeżdża patrol polskich ułanów. Łzy wystąpiły mi w oczach. Tyle pokoleń marzyło o tym, a ja doczekałem, ja widzę.

O wolną i niepodległą Polskę walczyli również bohaterowie „Szarych Szeregów”. Ich losy zostały upamiętnione w cyklu „Wierna rzeka harcerstwa”, a teraz tu, na kominku wileńskich harcerzy ożyły znowu. Trzeci tom tego cyklu „Rudy, Alek, Zośka” – to książka, bez której po prostu nie można wyrosnąć i dorosnąć do rzeczy najważniejszych w życiu. A jakich, to każdy zrozumie, gdy tę szlachetną i słoneczną książkę przeczyta. Słoneczną mimo śmierci wielu jej bohaterów.

Jest wśród tych młodocianych bohaterów walczących w Powstaniu Warszawskim również ten, który „wyrządził wielką krzywdę Polsce umierając za nią” – Krzysztof Kamil Baczyński. Polska, zyskując jeszcze jednego bohatera Powstania Warszawskiego, straciła wielkiego poetę.

...Płonie ognisko i szumią knieje... Ognisko całkiem dobrze udają zapalone świeczki, a szum kniei – piosenki harcerskie. Z przyjemnością słucham pięknego głosu siedzącej obok mnie uroczej druhny Sabiny Maksimowicz, dźwięków gitary, z którą się niektóre chłopaki podobno nie rozstają. Jest miło, nastrojowo, chociaż... czasami mina druhny Basi wyraźnie smutnieje, kiedy się okazuje, że wileńscy harcerze nie znają niektórych piosenek „Szarych Szeregów”, śpiewanych, jak Polska długa i szeroka przez druhny i druhów w kraju. Ale to się da naprawić i z pewnością następny kominek harcerski będzie bardziej rozśpiewany.

Z Wileńskim Gimnazjum im. Adama Mickiewicza łączą Barbarę Wachowicz dawne i bliskie więzi. Bywa tu zawsze, ilekroć do nas przyjeżdża. Bo jakże nie skorzystać z tak kuszącej okazji, by się spotkać z przyjaciółmi, a zwłaszcza z polonistką Ludmiłą Siekacką, dla której pracy, wiedzy i wspaniałego kontaktu z młodzieżą ma wiele prawdziwego podziwu. Zresztą, o tym kontakcie mogliśmy się jak najbardziej naocznie przekonać, kiedy to na dźwięk jej nazwiska aula szkolna aż się zatrzęsła od oklasków. Oczywiście, głównym bohaterem gawędy Barbary Wachowicz był Adam Mickiewicz, jego przyjaciele filomaci, ich piękna młodość wileńska, opromieniona wielkimi ideałami i przyjaźniami, którym wierni byli przez całe życie. Z jakąż czułością późniejsi wygnańcy wspominać będą tę wileńską młodość, spotkania, biesiady, wigilie... Ale tu się zatrzymajmy. O polskich wigiliach Adama Mickiewicza porozmawiamy w grudniowym, świątecznym odcinku.

Wiele satysfakcji naszemu miłemu gościowi przyniosło spotkanie z dziećmi i młodzieżą tudzież ich rodzicami w Szkolnym Punkcie Przedmiotów Ojczystych w Wilnie. Uczęszczają do niego dzieci obywateli polskich, którzy tu pracują i czasowo mieszkają, ale nie tylko. Również dzieci obywateli Litwy, uczące się w szkołach litewskich, a chcące więcej wiedzieć o Polsce, zdobywają tu wiedzę o kulturze, literaturze, historii, geografii kraju. Miło mi spełnić prośbę pisarki i podziękować kierownikowi wydziału konsularnego Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie Stanisławowi Kargulowi za zorganizowanie tego i innych spotkań, a także za opiekę, jaką otaczał podczas jej dni wileńskich.

Łucja Brzozowska

Wstecz