Niepowtarzalne koncerty jesieni… Nie trzeba się troszczyć o bilety ani o miejsca, jedynie przystanąć, nadstawić ucha i słuchać. Oto dzwoni cymbałami o szyby deszczyk, a wiatr wygrywa żałosne nuty na skrzypcach… Pani Jesień koncertuje na złocistej scenie przyrody… Wielkie święto plonobrania. Zadowoleni gospodarze z dumą demonstrują owoce swej pracy, dary pól, łąk i lasów…

Bogate plony twórcze zebrał również i zasłużenie się nimi cieszy Zespół Tańca Ludowego „Zgoda”. Jego „jesienny koszyk” pełen jest licznych występów, koncertowych wojaży i ciepłych wspomnień. Ale wśród wielu wspomnień bodajże najjaskrawsze są te ze słonecznej Hiszpanii...

Jesień nie zrodzi tego, czego wiosna nie zasiała – głosi mądrość ludowa. Zespolacy również zawczasu, od wczesnej wiosny, z lupą w ręku i nosem w mapie, snuli plany o dalekiej wyprawie. Nieraz do północy trwały próby, ale nawet największe zmęczenie znikało z twarzy artystów „Zgody” na myśl o zapachu i smaku świeżych pomarańczy…

Lato – to najlepszy okres dla dalekich wojaży. Dziewięć słonecznych lipcowych dni w rozśpiewanej Hiszpanii pozwoliły nam nie tylko się podzielić pięknem ojczystej sztuki ludowej, lecz też odkryły przed nami uroki tego kraju. Hiszpania bowiem – to znacznie więcej niż kojarzone z nią corrida, tancerze flamenco czy też zatłoczone plaże. Ten kraj zaskakuje swym naturalnym ukształtowaniem: północne jego krańce, bogate w zielone wzgórza, przypominają Irlandię, południowe zaś udają marokańskie krajobrazy. Dlatego tak bardzo się różnią zdjęcia z Barcelony, Saragossy i z Bilbao – stolicy baskijskiej prowincji, gdzie spędziliśmy pierwsze 3 dni oraz mieliśmy swój pierwszy koncert.

„Nieco obawialiśmy się, czy nasz folklor zostanie zrozumiany przez tubylców. Co tu mówić! Baskowie nie uważają siebie za Hiszpanów, tylko za odrębny naród. Jednak, jak się później okazało, są to serdeczni ludzie, którzy potrafią się zachwycić naszym polskim mazurem bądź poleczką” – z uśmiechem wspominają zespolacy. Bilbao – uznane za ośrodek przemysłowy, kulturalny i naukowy kraju Basków – wywarło na nas duże wrażenie. Ludzie wyróżniają się tu witalnością, afirmacją życia. Budują i pielęgnują muzea, sale wystawowe i koncertowe, są uprzejmi wobec turystów i gości zagranicznych, którym starają się pokazać wszystko, co najlepszego posiadają.

Następnym naszym przystankiem miała być Saragossa – stolica regionu Aragonia i prowincji Saragossa. Miasto, bogate w zabytki architektoniczne. Wycieczka po starej jego części była dla nas interesującą lekcją historii. Początki miasta datują się III w. p. n. e. Z osady wyrosło ono na kolonię rzymską (Cesaeraugusta - na cześć Cezara Oktawiana Augusta), wiele wieków było oblegane przez Wizygotów, Karola Wielkiego. W czasie hiszpańskiej wojny domowej lat 1936-1939 zajęło je wojsko generała Franco. Obecnie zaś Saragossa to prawdziwa oaza poetów i artystów. Nic w tym dziwnego. Przecież takie piękności jak: La Catedral del Salvador, piętnastowieczny most nad Ebro, Basilica de Nuestra Senora del Pilar czy pozostałości architektury rzymskiej potrafią być kolebką natchnienia...

Wszystkie te wrażenia złożyły się na niesamowity nastrój i duch występów, których mieliśmy sporo (bo aż 6 dwuczęściowych koncertów). Nie przyjechaliśmy tu bowiem tylko na odpoczynek, ale również po to, by prezentować nasz folklor. Co roku właśnie w Saragossie odbywa się międzynarodowy festiwal sztuki ludowej, celem którego jest ukazanie jej różnorodności i piękna. Festiwal obejmuje występy zespołów z różnych zakątków świata. W tym roku można było podziwiać dorobek artystyczny zespołów z Litwy, Bułgarii, Gruzji i, oczywiście, Hiszpanii.

„Jest to niesamowite widowisko, gdy na przemian się słyszy sądeckie poleczki i rytm kastanietów… a tam znów Hiszpanie nucą swe ludowe pieśni… – wspominają zespolacy. – Chcieliśmy tym ludziom, tak bardzo różniącym się od nas pod wieloma względami, ale też bliskim – swym umiłowaniem kultury narodowej, złożyć w darze nasze pieśni, tańce i otwarte w nich nasze serca... Łzy w oczach widzów mogą świadczyć jedynie o tym, że sztuka ma niesamowitą moc, że zostaliśmy zrozumieni...”.

Podróż do Hiszpanii nie sposób wyobrazić sobie bez wycieczki do Barcelony – śródziemnomorskiej metropolii, wiecznej rywalki Madrytu, obecnie najprężniej rozwijającego się miasta Europy. Kolorowa, tętniąca życiem o każdej porze dnia i nocy słoneczna stolica Katalonii obfituje w zabytki i muzea. Można ją nazwać miastem Picassa, Salvadora Dali bądź słynnego architekta kontynentu Antonia Gaudiego, którego niezwykłą Katedrę Świętej Rodziny (La Sagrada Familia) buduje się od ponad 100 lat. Niepowtarzalny, przyjazny klimat tworzą tu wąskie uliczki i niewysokie domy z licznymi balkonami. Na każdym kroku turysta jest tu „kuszony” upominkami i wszelkiego rodzaju wyrobami rękodzieła. Tu na każdym kroku się przeplata nowoczesna rozrywka z instytucjami eksponującymi bogactwo historii i sztuki (Katalońskie Muzeum Sztuk Pięknych, Muzeum Picassa, Muzeum Sztuki Współczesnej, Park Guell itp.). A słynne Grające Fontanny swym „tańcem” i „śpiewem” zaczarowują każdego…

Różnorodność i oryginalność Hiszpanii niczym magnes przyciąga turystów – odwiedza ją co roku około 30 milionów wczasowiczów i turystów. Jedni przyjeżdżają tu, bo uważają hiszpańskie plaże na najlepsze do leniuchowania, drudzy podziwiają pamiątki historyczne, inni znów szukają natchnienia artystycznego. A ten, kto tu był, na pewno spełnił swe marzenia i oczekiwania, zabierając ze sobą do domu wrażenia, kolorowe zdjęcia-wspomnienia i upominki. Myśmy natomiast zostawili w tym kraju cząstkę siebie – w śpiewie i tańcu, w zamian otrzymując życzliwość, uśmiechy i oklaski oraz promienie słońca… zakorkowane w butelce czerwonego wina.

Monika Bogdziewicz 

Wstecz