Obradowała konferencja „Europejskie standardy ochrony praw mniejszości narodowych i etnicznych”

Przekonać do wzorców!

W dniach 3-4 grudnia br. w stołecznym Domu Kultury Polskiej miała miejsce międzynarodowa konferencja „Europejskie standardy ochrony praw mniejszości narodowych i etnicznych”. W roli jej organizatora wystąpił europarlamentarzysta Waldemar Tomaszewski, a obradom patronowała Grupa Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim. Jak sugeruje nazwa, konferencja miała przywołać wzorce, stosowane przez cywilizowane państwa Starego Kontynentu wobec tych, którzy stanowią na ich terenach mniejszości narodowe lub etniczne, oraz przekonać władze litewskie do ich przestrzegania.

Zdaniem prezesa Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, jest to konieczne, gdyż państwo spod znaku Pogoni, wbrew przynależności do Unii Europejskiej, zdąża jakby w odwrotnym kierunku, co jaskrawo się uwidacznia w odniesieniu do zamieszkałych na Litwie bez mała ćwierci miliona Polaków. Raz za razem nękanych poprzez zakazy używania języka ojczystego w życiu publicznym, niemożliwość zapisu swego imienia i nazwiska zgodnie z wymogami polszczyzny, okrajanie możliwości nauki w języku ojczystym, nie mówiąc już o zwrocie ojcowizny, który przypomina rabunek w biały dzień. Te wszystkie bolączki zostały przywołane pokrótce w zagajającym konferencję, a wygłoszonym przez Waldemara Tomaszewskiego słowie wstępnym oraz na konferencji prasowej w przerwie obrad, czemu towarzyszyła konstatacja, że o ile gdzie indziej w przestrzeganiu tych praw widoczny jest postęp, o tyle na Litwie występuje regres.

Do licznie przybyłych uczestników konferencji zwrócił się ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski, akcentując nie od dziś znaną prawdę, że należne rozstrzyganie problemów mniejszości narodowych – to kwestia dojrzałości politycznej społeczeństwa. Im jest ona wyższa, tym szerszym zakresem praw cieszą się te mniejszości. Wiele miejsca w swym wystąpieniu ambasador poświęcił przełamywaniu stereotypów w relacjach Orła Białego i Pogoni, nie omieszkawszy odnotować, że na Litwie dobra wola polityczna nie przekłada się jakoś na posunięcia praktyczne, podczas gdy w Polsce, po przyjęciu w roku 2005 dobrej Ustawy o mniejszościach narodowych, problem ten przestał być wałkowany przez mass media i nie budzi już emocji.

Wśród uczestników konferencji znaleźli się europosłowie Michał Kamiński – przewodniczący Grupy Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim oraz zamieszkały w Rumunii Węgier Lajos Bokros. Obaj zresztą zabrali głos. Europoseł Kamiński mówił o wadze, jaką Unia Europy jako taka, a kierowana przezeń grupa w szczególności przywiązują do przestrzegania praw człowieka. Odnotowawszy strategiczne partnerstwo Polski i Litwy, jako państw unijnych, mówca wyraził wielkie zatroskanie wyraźnym marudzeniem tej ostatniej w zrealizowaniu potrzeb swych obywateli narodowości polskiej. W przeciwwagę temu przytoczył cały zakres gwarancji, jakie niesie prawo polskie tutejszym mniejszościom narodowym i etnicznym, w tym – zamieszkałym w okolicach Sejn i Puńska Litwinom.

Natomiast Lajos Bokros przedstawił sytuację liczącej półtora miliona mniejszości węgierskiej w Rumunii, nie szczędzącej mimo trudności finansowych wysiłku, by zagwarantować przysługujące prawa swym grupom mniejszościowym.

Sytuację i prawa mniejszości duńskiej w Niemczech i mniejszości niemieckiej w Danii w obszernym referacie naświetliła Margareta Jakobsen, współzałożycielka i członkini Helsińskiego Komitetu Praw Człowieka w Danii. Są one nietypowe o tyle, że w przeszłości te dwa kraje wyraźnie konfliktowały, a „kością niezgody” byli zamieszkali w Holsztynie oraz Szlezwiku, a przemieszani w różnych splotach Niemcy i Duńczycy. Dziś natomiast mniejszości po obu stronach granicy mają się naprawdę niczym przysłowiowe pączki w maśle, gdyż oba państwa skłonne są dosłownie przychylać im nieba, czyniąc zadość wszelakim potrzebom.

Helena Legowicz, członkini Rady Kongresu Polaków w Republice Czeskiej, opowiedziała, jak się mają nasi rodacy na Zaolziu, przytaczając na przeźroczach mnóstwo przykładów polsko-czeskiej dwujęzyczności na szyldach z nazwami ulic oraz instytucji publicznych, co nikomu nie przeszkadza. Podobnie jak zapisy imion i nazwisk Polaków w wersji oryginalnej, czynione na życzenie posiadacza dowodu, choć był okres, kiedy nazwiska kobiet wydłużano o czeskie -ova.

Tonacja wystąpień wyraźnie się zmieniła z wejściem kolejno na mównicę wicemera rejonu wileńskiego Jana Mincewicza oraz Tadeusza Andrzejewskiego. Pierwszy zreferował, jak wygląda sytuacja i prawa mniejszości polskiej na Litwie, a drugi zderzył ów stan posiadania z tym, co na co dzień mają Litwini w Polsce. Słysząc to każdy z obecnych wyrażał z pewnością żal, iż ta wygarniana gorzka prawda nie dociera do tych, kto dyskryminacyjnymi decyzjami utrudnia nam codzienne życie. Na sali zabrakło już bowiem nawet zabierającego na wstępie głos, choć nie stroniącego od ogólników i kurtuazji lidera opozycji Sejmu RL Valentinasa Mazuronisa.

Pierwszy dzień konferencji wieńczyła dyskusja panelowa z udziałem Margarety Jakobsen, Heleny Legowicz, Jana Mincewicza oraz Tadeusza Andrzejewskiego, a w dniu drugim debatowano w dwóch grupach tematycznych o statusie i używaniu języka mniejszości narodowych na terenach ich historycznego zamieszkiwania oraz o udziale mniejszości narodowych i etnicznych w życiu społeczno-politycznym kraju.

Trudno się oprzeć na zakończenie minirelacji z przebiegu konferencji od konstatacji faktu, że w sytuacji, kiedy władze Litwy nie wykazują ani cala dobrej woli w zapewnieniu przysługujących nam praw, nie pozostaje nic innego, jak nagłośnić problem na europejskich salonach. W nadziei (oby wszak nie postrzeganej jako matka głupich) na podanie przez Brukselę dla oficjalnego Wilna znaku, że zapewnienie praw dla mniejszości narodowych – to żadna jałmużna a konieczność, obowiązująca w cywilizowanym świecie.

Henryk Mażul

Wstecz