KS „Polonia” Wilno mnoży dokonania

„Ładuj-pal!” - po raz 14

Operująca piórem, a goniąca za sensacją brać dziennikarska, na wieść, że w stołecznym Domu Kultury Polskiej strzelano, zatarłaby zapewne z zadowolenia ręce. Wystarczyłoby bowiem przywołać ten fakt wytłuszczoną czcionką do tytułu, a już nad ewentualnym czytelnikiem zawisłby posmak ciekawości, mimowolnie skłaniający do zagłębienia się w lekturze. Skwitowanego zapewne rozczarowaniem, kiedy wyszłoby na jaw, iż podczas tego pif-paf nikt trupem nie padł.

A tymczasem w Domu Kultury Polskiej w Wilnie doprawdy strzelano! I to przez trzy dni nawet, między 16 a 18 stycznia br., kiedy to na linii ognia stawało na przemian bez mała 140 różnych wiekowo zawodników z podziałem na płeć. A to za sprawą klubu sportowego „Polonia” Wilno, któremu prezesuje niezmordowany Stefan Kimso, a który już po raz czternasty z rzędu zaprosił na doroczne zawody tych, kto ma sokole oko, stalowe nerwy oraz pewną rękę, by wyłonić najlepszych w pistolecie i karabinku pneumatycznym.

Jak tradycja każe, próbie ognia towarzyszyła międzynarodowa oprawa. Po raz pierwszy zresztą tak rekordowa, gdyż gromadząca reprezentantów aż 6 państw: Polski (Lębork, Słupsk, Gdynia, Białystok), Łotwy, Estonii, Ukrainy, Izraela i Litwy. Ta obsada mogłaby być zresztą jeszcze okazalsza, o ile stawiliby się uczestniczący z roku na rok w zawodach strzelcy z Grodna, którym tym razem przyjazd do Wilna pokrzyżowały zbyt słone koszty wyprawy, wynikające m. in. z zakupu wiz. Absencji Białorusinów organizatorzy żałowali szczególnie, gdyż przyjeżdżając w niezwykle mocnym składzie w sposób jakże znaczący dodawali oni rumieńców rywalizacji.

Prawda jest taka, że za pomysłodawców tych zawodów uchodzą wspomniany już Stefan Kimso oraz nauczyciel wuefu i trener strzelectwa w jednej osobie Mirosław Leszczewski. Pierwotnie miały one miejsce albo na strzelnicy z prawdziwego zdarzenia na wileńskim Zarzeczu, albo w przekształcanej w takową sali sportowej Zujuńskiej Szkoły Średniej, gdzie na co dzień pracuje Mirosław. Ta lokalizacja wiązała się wszak z pewnymi kłopotami organizacyjnymi, dotyczącymi zakwaterowania chętnych stanięcia na linii ognia. By im zaradzić, wyżej wymieniony duet organizacyjny wpadł na z pozoru karkołomny pomysł przeniesienia zawodów do absolutnie po temu nieprzystosowanej sali widowiskowej Domu Kultury Polskiej w Wilnie.

Jak się jednak okazało, dla chcącego nie ma nic trudnego. Z pomocą Czesława Nausa – „złotej rączki” ds. gospodarczych „kuźni wiedzy” w Zujunach 20 przenośnych stanowisk strzeleckich zostało stamtąd przywiezionych i zamontowanych w sali, służącej dotąd najczęściej jako widownia w przeróżnych imprezach kulturalnych.

Owszem, Nausowi tudzież pomocnikom kosztowało to sporo wysiłku, ale ten został z nawiązką kompensowany poprzez zaistniałe jakże cieplarniane warunki dla uczestników. Mogących prosto z będącego w zasięgu ręki hotelowego łóżka, czyli wypoczętych, rozluźnionych i nie zestresowanych, stanąć z bronią w ręku, by porazić na tarczy maksimum „dziesiątek”. Ponieważ zawody zadomowiły się tu na dobre (tego roku Dom Kultury Polskiej był strzelcom czym bogaty tym rady już po raz czwarty), jego adaptacja w strzelnicę dała się Nausowi praktycznie z zamkniętymi oczami.

Podobnie jak poprzednimi laty obok zawodników i zawodniczek młodych, dopiero rozpoczynających wyczynowe kariery, w szranki stanęli też ci, co już z niejednego przysłowiowego strzeleckiego pieca chleb jedli, że wymienię reprezentujących Litwę Rimantasa Stasiukynasa, Karolisa Girulisa, Margaritę Biełochwostową, Polkę Malwinę Itrich bądź reprezentującego barwy Izraela Anatolija Kapustina. Wszyscy oni mają za sobą wiele lat żmudnych treningów, co powoduje, iż nadawali ton rywalizacji, uzyskując naprawdę wartościowe wyniki.

Na słowa pochwały szczególnej zasługuje natomiast strzelający z karabinka Karolis Girulis, który błysnął nie lada klasą, gdyż wystrzelał aż 598 punktów, co jest nowym rekordem Litwy. Ba, wynik ten ustępuje ledwie punkt rekordowi Europy i 2 punkty rekordowi świata. Rewelacyjny zwycięzca (notabene po raz trzeci z rzędu w zawodach o nagrody KS „Polonia” Wilno) nie krył radości, że jest to dobry prognostyk przed mistrzostwami Europy, jakie w dniach 19-23 lutego br. odbędą się w Pradze.

Zwycięzcy w poszczególnych kategoriach wiekowych z podziałem na płeć jak w pistolecie tak też w karabinku oraz triumfatorzy najbardziej prestiżowej kategorii open otrzymali dyplomy i puchary oraz nagrody rzeczowe. A stając na podium mogli się poczuć naprawdę w siódmym niebie, gdyż obok Stefana Kimsy i sędziego głównego zawodów Mirosława Leszczewskiego zgarniali „laury” z rąk samej mistrzyni olimpijskiej z Aten w strzelaniu do rzutków Dainy Gudzinevičiute. Dodam, iż wolą organizatorów honorowanie najlepszych nabiera wymowy szczególnej, czego niezbicie dowodzi obecność przy tym przed rokiem innego legendarnego strzelca litewskiego Vladasa Turly.

Wśród tych, co to pierwotnie wstrzymywali oddech, gdy trwała kolejna próba ognia, a potem nie szczędzili braw dla najlepszych, był też wielokrotny swego czasu medalista mistrzostw Litwy Janusz Koszewski. 15 lat odstanych na strzelnicy powoduje, że gotów w nieskończoność przekonywać tych, komu strzelectwo jawi się jako mało widowiskowa dyscyplina sportu, o jej niepowtarzalnym uroku. Owszem, jest dla oka może niezbyt dynamiczna, ale ileż kumuluje emocji w każdym, kto celuje do tarcz, a komu, by nie spudłował, nie może zadrżeć ręka i puścić napięte do granic wytrzymałości nerwy. „Wielka więc chwała naszej „Polonii”, że poprzez inicjowanie zawodów przyczynia się do popularyzacji tej dyscypliny” – twierdzi pan Janusz, nie szczędząc przy okazji superlatywów pod adresem organizatorów.

A że superlatywy te prezesowi Stefanowi Kimsie z roku na rok powielają też inni, godzi się on być kołem zamachowym, zwalając na swe barki wcale niełatwe do udźwignięcia brzemię organizacyjne. Na szczęście, znajduje zrozumienie u administracji Domu Kultury Polskiej w Wilnie i u ewentualnych sponsorów, wśród których tego roku na wyrazy podzięki szczególnej zasłużył wydział konsularny ambasady RP w Wilnie.

Wiara w ten odruch serc powoduje, że prezes KS „Polonia” Wilno słowo pożegnalne do uczestników ponownie zakończył optymistycznym „do zobaczenia za rok!”. Dodam: w zawodach, których prestiż po tym, gdy znalazły się w kalendarzu imprez Międzynarodowej Federacji Strzeleckiej, stromo pnie się w górę.

„Klasówki” przy siatce

Kiedy siedem lat temu z inicjatywy KS „Polonia” Wilno w Zujuńskiej Szkole Średniej zorganizowano szkolny turniej siatkarek, trudno było przypuścić, że niebawem wypadnie zmienić jego formułę, o czym zresztą przesądziły same uczestniczki w liczbie czterech drużyn. Zdradzające tak wielką ochotę do gry, że już po roku, zważywszy na domiar zdecydowanie większą liczbę chętnych rywalizacji, ten w pierwotnym zamyśle dniowy turniej przekształcono w uczniowską ligę siatkarek, co zdecydowanie pomnożyło okazje do pogrania ze sobą.

Liga sezonu 2008/2009 zgromadziła na starcie 8 drużyn: z wileńskich gimnazjów im. Jana Pawła II, im. Adama Mickiewicza, solecznickiego im. Tysiąclecia Litwy, ze szkół w Awiżeniach, Egliszkach i Butrymańcach oraz Szkoły Średniej „Žara” w Nowej Wilejce. W początkowej fazie turnieju obowiązywał system „każdy z każdym”, a kwartet najlepszych awansował do puli finałowej, decydującej o ostatecznym podziale miejsc. Jej gospodarzem w dniu 24 stycznia br. było Wileńskie Gimnazjum im. Jana Pawła II.

Jeszcze przed początkiem batalii na jakże szlachetny gest zdecydowali się nauczyciele wuefu Awiżeńskiej Szkoły Średniej Franciszek i Waldemar Szumscy, od lat prowadzący pozalekcyjne treningi siatkarek. Z rozmachem tak wielkim, że ich podopieczne nieraz już znajdowały się nawet w ścisłej czołówce republikańskiej.

By nie powodować sytuacji znalezienia się poza zasięgiem rywalek, awiżenianki wystawiły swój zdecydowanie młodszy skład, a mimo to zdołały się załapać do kwartetu najlepszych, który obok nich tworzyły uczennice gimnazjum im. Jana Pawła II, im. Tysiąclecia Litwy oraz szkoły „Žara”.

Rywalizacja o miejsca na podium była niezwykle zacięta, jako że dwie drużyny uzyskały po 5 pkt., a dwie pozostałe – po 4. Zwyciężczyniami dzięki lepszemu saldu setowemu zostały siatkarki Solecznickiego Gimnazjum im. Tysiąclecia Litwy, a dwie dalsze lokaty w ich kolejności przypadły Wileńskiemu Gimnazjum im. Jana Pawła II oraz Wileńskiej Szkole Średniej „Žara”. Warto dodać, że dla podopiecznych Andrzeja Więckiewicza jest to drugi końcowy sukces, po jaki w poprzednich latach trzykrotnie sięgały młode siatkarki z Awiżeń, a raz zwycięstwo fetowały zawodniczki stołecznego gimnazjum im. Jana Pawła II.

Od lat trzech w ślad za dziewczętami do rozgrywek ligowych o nagrody KS „Polonia” Wilno wielce ochoczo przystępują też szkolni siatkarze. Jako pierwsza na listę triumfatorów wpisała się drużyna Bujwidzkiej Szkoły Średniej, a w roku ubiegłym uczynili to trenowani przez Jerzego Sinkiewicza uczniowie z Awiżeń, będący jak i ich koleżanki istnym siatkarskim bastionem, czego zresztą dowodzili depcząc podium podczas mistrzostw Litwy.

W ostatniej edycji ligi z udziałem siedmiu zespołów, po tym, gdy każdy zagrał z każdym, wśród czterech finalistów znalazły się aż dwie drużyny z Awiżeń, a czoła mieli im stawiać siatkarze Butrymańskiej Szkoły Średniej oraz Solecznickiego Gimnazjum im. Tysiąclecia Litwy. Mając zadanie utrudnione o tyle, że „własne ściany” w decydujących bataliach w dniu 1 lutego br. miały pomagać właśnie faworyzowanym podopiecznym nadmienionego powyżej Jerzego Sinkiewicza.

I – przyznać trzeba – gorąco dopingowani gospodarze nie zawiedli. Ich pierwszy garnitur podobnie jak w eliminacjach w 3 bojach finałowych nie stracił nawet seta i pewnie zwyciężył. Znacznie ciaśniej było natomiast w dalszej strefie tabeli, jako że trzy pozostałe drużyny zgromadziły po 4 punkty, stąd, by je rozstawić na podium, wypadło się uciec do liczenia bilansu setowego, który przesądził, że lokata druga ku wielkiej radości jak uczniów tak ich trenera Piotra Więckiewicza przypadła Butrymańskiej Szkole Średniej, a trzecia – drugiej drużynie „kuźni wiedzy” w Awiżeniach.

Jak uczestniczki, tak uczestnicy finałowych kwartetów z rąk prezesa KS „Polonia” Wilno Stefana Kimsy otrzymali dyplomy i wprost proporcjonalne okazałością do zdobytych lokat puchary, a każdy z uczestników drużyn z podium – medale stosownych barw. Ponadto w posiadaniu finalistów znalazły się ufundowane przez wydział konsularny ambasady RP w Wilnie piłki i siatki, mające jeszcze bardziej zachęcić młodzież szkolną do uprawiania jakże pięknej widowiskowo dyscypliny, jaką jest siatkówka.

Trzeba dodać, że ta popularyzacyjna misja przyświeca też niezmiennie organizatorom lig uczniowskich. I – przyznać trzeba – „ziarnko” trafia naprawdę na podatny „grunt”. W niemałym stopniu za sprawą nauczycieli wychowania fizycznego w poszczególnych szkołach, jak chociażby: Wioletty Malinowskiej, Mariana Wieliczki, Franciszka i Waldemara Szumskich, Jerzego i Zbigniewa Sinkiewiczów, Piotra i Andrzeja Więckiewiczów, Tadeusza Lembowicza, Tadeusza Mincewicza. Przed którymi Stefan Kimso gotów jest w dowód wdzięczności zdjąć z głowy czapkę i w pas się pochylić, będąc myślami już przy kolejnej „klasówce” przy siatce.

Henryk Mażul

Wstecz